O
jeden ołtarz
za daleko
Kanonizacja
dwóch nowych
świętych w Kościele
Rzymskokatolickim to
dla
katolików okazja do
wielkiego
świętowania. Dla
niewierzących czy
zeświecczonych to po
prostu przypomnienie
życiorysów ciekawych
postaci. Dla wielu
to szansa na
zrobienie interesu.
Dla chrześcijan
nurtu ewangelicznego
to okazja do
refleksji nad
biblijnym
rozumieniem
świętości. A dla
wszystkich
przypomnienie, że to
Bóg jest
święty, że święty
Bóg oczekuje i
wymaga, aby jego lud
był
święty.
Media
niekoniecznie
wpływają na to, jak
myślimy, ale
niewątpliwie mają
wielki wpływ na to,
o czym myślimy. Fakt
kanonizacji naszego
wielkiego rodaka śp.
Karola Wojtyły –
papieża Jana Pawła
II,
biskupa Rzymu i
zwierzchnika całego
Kościoła
Rzymskokatolickiego
–
sprawia, że
praktycznie przez
dwadzieścia cztery
godziny na dobę
media raczą nas tym
tematem. Telewizja,
radio, filmy,
artykuły,
dyskusje, wywiady,
debaty w parlamencie
i nawet reklamy -
wszystko
wokół jednego
tematu. "Wielki
Tydzień paschalny
mamy za sobą,
a teraz mamy Wielki
Tydzień Jana Pawła
II" - mówił jeden z
dziennikarzy. Chyba
można powiedzieć, że
jako społeczeństwo,
uczestniczymy w
czymś, co można by
określić jako
ogólnonarodowe
rekolekcje z okazji
kanonizacji Jana
Pawła II. Dla
jednych jest to
powód do radości i
do zachwytu, dla
innych - do krytyki
i zgryzot.
Nie
jestem wyznawcą ani
fanem rzymskiej
drogi chrystianizmu.
Mam tam
jednak sporą część
rodziny i znajomych,
więc w żaden sposób
nie chciałbym
zakłócać im
świętowania. Mam
wszakże nadzieję,
że może kiedyś
posłuchają tego
przesłania, że
stanie się ono
i dla nich pewnym
ubogaceniem. Mam
wielki szacunek dla
śp. Karola
Wojtyły – Jana Pawła
II, naszego rodaka,
jednego z
największych
jakich nasza polska
ziemia wydała.
Szanuję też tych, co
wierzą
inaczej niż ja, niż
my, którzy dzisiaj
świętują. Choć nie
podzielam wszystkich
ich przekonań.
Starałem
się pilnie studiować
temat, zarówno w
Piśmie Świętym, jak
i w
różnego rodzaju
dokumentach oraz
opracowaniach. Jako
duszpasterz i
nauczyciel Słowa
Bożego czuję się
bowiem w obowiązku
przedstawić
ewangeliczną
perspektywę,
perspektywę
człowieka Biblii w
kwestii
kanonizacji i kultu
świętych.
Doświadczam
głębokości znaczenia
mądrego porzekadła:
Staraj się najpierw
zrozumieć, a potem
być
zrozumianym. Myślę,
że udało mi się
zrozumieć, może
nawet
trochę zgłębić to,
jak myślą katolicy w
sprawie kanonizacji
i
kultu świętych. A
teraz przede mną
wyzwanie, by być
zrozumianym
przez tych, którzy
będą mieli okazję
zapoznać się z tym
przesłaniem. Modlę
się, by
Duch Święty
poprowadził nas w
tym rozważaniu,
pomógł zrozumieć
to, że Bóg jest
święty i oczekuje
od nas świętości,
jakie ma
być nasze
nauczanie i
praktykowanie w
kwestii świętości i
uświęcenia.
"Kanonizacja
jest
najstarszą formą
oficjalnego uznania
przez najwyższą
władzę
Kościoła świętości
Sługi Bożego.
Oznacza ona
ostateczną
decyzję papieża,
poprzez którą to
sługa Boży,
zaliczony
wcześniej do grona
błogosławionych
zostaje wpisany do
katalogu
świętych, któremu
biskup Rzymu poleca
oddawać kult
publiczny w
całym Kościele
należny osobom
świętym. Do
kanonizacji wymaga
się
jednego cudu
uzyskanego za
wstawiennictwem
błogosławionego po
jego
beatyfikacji i
zatwierdzonego
zgodnie z przepisami
prawa" -
czytamy w katolickim
opracowaniu.
Beatyfikacja to w
zasadzie to samo,
tylko w nieco
węższym zakresie.
Tak więc święci
beatyfikowani
czy kanonizowani - w
odróżnieniu od tych
zwykłych świętych, o
których mówi Pismo
Święte, to jakoby
bohaterowie wiary.
Czasem są
to męczennicy,
częściej wyjątkowi
wyznawcy.
Biblia
bardzo wiele mówi o
świętości. Słowo świętość
jest
przywoływane ponad
czterysta
czterdzieści razy.
Ale czy Biblia uczy
też o świętych
kanonizowanych, to
jest o ludziach
wynoszonych na
ołtarze, czczonych,
sławionych,
otaczanych kultem?
Czy Biblia uczy
o niebiańskich
adresatach modlitw,
orędownikach,
wstawiennikach w
niebie, jakby
lobbystach wiernych?
Czy wynoszenie
człowieka na
ołtarze uwielbia
Boga, czy tylko
dodaje pewnego
splendoru
człowiekowi? Wszyscy
znamy wartość
pamiątek po osobach
zmarłych,
bardzo je cenimy.
Ale czy Kościół ma
prawo zbierania i
przechowywania
relikwii, czyli
szczątków osób
uznanych za święte
albo też
przedmiotów, które
były w ich
bezpośrednim
posiadaniu?
Świętość
dana i zadana
W
Biblii przede
wszystkim odkrywamy,
że świętość ukazana
jest jako
dar i jako zadanie
od Boga. Biblia
nazywa świętymi
wierzących w
Chrystusa Jezusa i
zachęca, aby byli
świętymi. Tak więc
jesteśmy
świętymi (co zostało
nam dane) i mamy się
w tym rozwijać.
Można
więc powiedzieć, że
świętość została nam
dana i zadana. Tak
jak talent - można
go rozwinąć i być
mistrzem w danej
dziedzinie,
można też swój
talent zmarnować i
nic nie osiągnąć.
Świętość
jest dana
człowiekowi wraz z
nawróceniem, z nowym
narodzeniem, jako
zaproszenie do
udziału w Boskiej
naturze. Uświęcenie
to także
proces, który
sprawia, że
charakter, życie i
działania człowieka
się uszlachetniają.
Biblijna świętość ma
wymiar powszechny,
nie
dotyczy tylko
jakiejś elitarnej
grupy. Bóg od wieków
stawia ten
wymóg całemu swojemu
ludowi, zarówno
narodowi wybranemu w
Starym
Testamencie, jak i
naśladowcom
Chrystusa w Nowym
Testamencie. Boży
sługa Mojżesz
zapisał to tak: "Mów
do całego zboru synów
izraelskich i
powiedz im:
Świętymi bądźcie,
bom Ja jest
święty,
Pan, Bóg wasz" (3
M 19:2). Używając
współczesnego
języka
moglibyśmy
powiedzieć: Mów do
całego Kościoła
(Eklezji),
zgromadzenia synów
izraelskich i
powiedz im:
Świętymi bądźcie,
bo Ja jestem
święty. Na końcu
Biblii czytamy:
"Błogosławiony i
święty ten, który ma
udział w pierwszym
zmartwychwstaniu;
nad nim druga śmierć
nie ma mocy, lecz
będą
kapłanami Boga i
Chrystusa i panować
z nim będą przez
tysiąc
lat" (Obj 20:6).
Błogosławieni i
święci to ci, którzy
mają
udział w pierwszym
zmartwychwstaniu.
Nie chcę tu głębiej
wchodzić
w zagadnienia
teologiczne, ale
zamysłem Boga od
samego początku
było, by prawo do
zaszczytnego tytułu
błogosławionego i
świętego
stało się
przywilejem
wszystkich, którzy w
Chrystusie dają się
Bogu uratować od
wiecznej śmierci. To
dotyczy też nas.
Może
jeszcze nie mamy
legitymacji, ale
tytuł - tak. A w tym
pierwszym
zmartwychwstaniu
będą mieli udział
wyłącznie ci, którzy
należą
do Chrystusa.
W
Nowym Testamencie
czytamy o tym
wielokrotnie.
Apostołowie piszą o
świętych w Efezie,
Antiochii, Filippii,
Galacji, w różnych
miejscach. Słowo święty
we wczesnym Kościele
jest
powszechne, używane
w odniesieniu do
wszystkich
wierzących w
Chrystusa Jezusa.
Świętości
-
rzecz ludzka
Wspomniałem
już, że wszystkie
religie mają swoje
świętości. To jest
rzecz
ludzka, mieć jakieś
świętości. Apostoł
Paweł, który jako
jeden z pierwszych
misjonarzy przybył
do Aten, tak mówił
na
Areopagu:
"Przechodząc bowiem
i oglądając wasze
świętości,
znalazłem też
ołtarz, na którym
napisano:
Nieznanemu
Bogu. Otóż to, co
czcicie, nie znając,
ja wam
zwiastuję" (Dz
17:23). To piękny
przykład, jak
odnosić się
do ludzi, których
przekonań nie
podzielamy. Paweł
nie krytykuje
ani nie szydzi z
ateńczyków. Nie
mówi: A co wy tu w
Atenach za
bałwochwalstwo
uprawiacie, to co
nie słyszeliście, że
jest jeden
Bóg? Stara się
natomiast ich
świętość uczynić
trampoliną do
pogłębionej duchowej
rozmowy. W wyniku
tego niektórzy z
nich się
nawrócili i przyszli
do zbawiającej wiary
w Chrystusa Jezusa.
Tak
powstał Kościół w
Atenach.
Ołtarze
to
ważny element
wszystkich kultur
i religii. To
miejsce
szczególne.
Pan Bóg
mówił do narodu
izraelskiego:
"Ołtarz stanie
się świętością nad
świętościami.
Wszystko, co dotknie
się
ołtarza, będzie też
święte" (2 M 29:37).
Pan Bóg mówi nie
tylko o
nadzwyczajnej
świętości ołtarza,
ale też o jego
jedyności. Dla
Izraelitów było
tylko jedno,
autoryzowane przez
Boga, miejsce kultu
i ołtarz. Wszystkie
inne nie miały prawa
bytu.
Ale historia ludu
Bożego Starego
Testamentu to
wielkie pasmo walki
o
świętość i jedyność
Bożego ołtarza.
Każdy, kto uważnie
czytał Stary
Testament, wie że
wszystkie księgi ST
co pewien czas
mówią o ołtarzach.
Prawie każdy
naczelnik, sędzia,
król albo
burzył, albo budował
jakieś ołtarze.
Więcej było tych,
którzy
budowali nie
nakazane przez Boga
ołtarze, kilku,
którzy je burzyli
i odbudowywali ten
jeden, podobający
się Bogu. Do takich
pasjonatów
ołtarzy należał król
Judy o imieniu
Manasses. Miał
dwanaście
lat, gdy objął
władzę królewską, a
panował pięćdziesiąt
pięć lat w
Jeruzalemie (2 Krl
21:1). To był
władca, któremu
nieźle szło, ale w
Bożej ocenie był
człowiekiem
bezbożnym.
Zbudował ołtarze,
których nie powinien
był postawić. Całą
świątynię Boga
Izraela otoczył
różnego rodzaju
ołtarzami i
ołtarzykami, nie
Bogu przeznaczonymi.
To jest przykład
jawnego
wiarołomstwa i
posunięcia się o
wiele ołtarzy za
daleko.
Nie
każdy ołtarz
oznacza to samo
Ważną
lekcję znajdujemy w
Księdze Jozuego,
opisującej
obejmowanie przez
Izraelitów Ziemi
Obiecanej. Gdy
jeszcze nie
przekroczyli
Jordanu, na
terenie dzisiejszej
Jordanii, spośród
dwunastu plemion dwa
i pół
postanowiło tam
osiąść. Mogli
pozostawić swoje
rodziny i dobytek
na nadanej im ziemi,
ale mężczyźni mieli
przekroczyć Jordan i
pomagać zdobywać
Kanaan dla
pozostałych plemion.
Lata później,
gdy Ziemia Obiecana
została zdobyta i
rozdzielona pomiędzy
pozostałe plemiona,
wracając do swoich
domów, zbudowali nad
Jordanem ołtarz (Joz
22:10). "A
gdy to synowie
izraelscy
usłyszeli, zebrał
się cały zbór
izraelski w Sylo,
aby wyruszyć
przeciwko nim na
wojnę" (Joz
22:12). W Sylo
bowiem stał
przybytek, tam był
ołtarz - ten
jedyny
prawowierny, tam
byli kapłani. A
więc zebrali się
wszyscy, aby
wyruszyć na wojnę
przeciwko synom
Rubena, Gada i
połowie plemienia
Manassesa.
Dlaczego? Bo
usłyszeli, że
tamci zbudowali
jakiś
ołtarz. Wysłali
Pinechasa, syna
kapłana Eleazara,
a z nim
dziesięciu
naczelników, po
jednym naczelniku
z każdego rodu
wszystkich plemion
izraelskich,
którzy "przemówili
do
nich tymi
słowy: Tak
mówi cały zbór
Pana: Cóż to
za
wiarołomstwo,
którego się
dopuściliście
wobec Boga
izraelskiego,
odwracając się
dziś od Pana
przez
zbudowanie
sobie ołtarza,
aby
podnieść dziś
bunt przeciwko
Panu?!" (Joz
22:15-16). Bywało
już bowiem w życiu
tego narodu, że za
grzech i
wiarołomstwo
jednego Bóg karcił
wszystkich. Nie
chcieli więc, by z
powodu tego
ich wiarołomstwa
Bóg miał karać
cały naród. "Wtedy
odpowiedzieli
synowie
Rubena,
synowie Gada i
połowa
plemienia
Manassesa
naczelnikom
nad tysiącami
izraelskimi,
mówiąc: Bóg
nad
bogami, Pan,
Bóg nad
bogami, Pan,
On wie, a
Izrael niech
się dowie:
Jeżeli się to
stało przez
bunt czy przez
wiarołomstwo
wobec Pana,
to niech nas
dziś nie
oszczędza!
Jeżeli
zbudowaliśmy
sobie
ołtarz, aby
odwrócić się
od Pana, i
jeżeli
uczyniliśmy
to, aby
składać na nim
ofiary
całopalne i
ofiary z
pokarmów i
ofiary
pojednania, to
niech Pan sam
to pomści! Czy
nie
uczyniliśmy
tego
raczej z
troski o to,
że kiedyś w
przyszłości
będą mówić
wasi
synowie do
naszych synów:
Co was
obchodzi Pan,
Bóg Izraela?
Wszak
Pan uczynił
Jordan granicą
pomiędzy nami
a wami, synami
Rubena i
synami Gada, i
nie macie
żadnej
społeczności z
Panem. A tak
synowie wasi
odstręczą
naszych synów
od bojaźni
przed Panem.
Więc
pomyśleliśmy
sobie:
Zbudujmy sobie
ołtarz, lecz
nie do
składania
ofiar
całopalnych i
zwykłych, ale
aby był
świadkiem
między nami
a między wami
i między
potomkami
naszymi po
nas, [...] aby
kiedyś
w przyszłości
nie mówili
wasi synowie
do naszych
synów: Nie
macie
żadnej
społeczności z
Panem. Więc
pomyśleliśmy
sobie:
Jeżeliby
mieli kiedyś w
przyszłości
tak mówić do
nas i do
naszych
potomków, to
my możemy
odpowiedzieć:
Spójrzcie na
budowę tego
ołtarza
Pańskiego,
który wznieśli
nasi ojcowie
nie do
składania
ofiar
całopalnych i
zwykłych, ale
aby był
świadkiem
między nami
a wami. Niech
nas Bóg uchowa
od tego,
abyśmy mieli
podnieść bunt
przeciwko Panu
i odwrócić się
dziś od Pana,
wznosząc
ołtarz do
składania
ofiar
całopalnych,
ofiar z
pokarmów i
ofiar zwykłych
oprócz ołtarza
Pana, Boga
naszego, który
jest przed
Jego
przybytkiem"
(Joz 22:21-29). "A
synowie izraelscy
uznali to za
słuszne, oddali
cześć Bogu i nie
myśleli już o tym,
aby wyruszyć
przeciw nim na
wojnę" (Joz
22:33).
Używając
dzisiejszego
słownictwa, ten
ołtarz nazwalibyśmy
po prostu pomnikiem,
nie był
przeznaczony do
składania na nim
jakichkolwiek ofiar.
Nie wszystkie
ołtarze, nie
wszystkie świętości
mają takie samo
znaczenie.
Czasami, patrząc z
dystansu, jesteśmy
gotowi dobyć szabli
i ciąć
„w imię
wszechmogącego Boga
i prawdy”, bo
zobaczyliśmy jawne
wiarołomstwo. Nie
wszystko, co wygląda
na wiarołomstwo,
zawsze nim
jest. Sprzeciw wobec
grzechu i odstępstwa
jest rzeczą dobrą i
właściwą. Izraelici
chcieli żyć według
Bożego porządku i
dlatego gotowi byli
nawet na bratobójczą
wojnę. Kolejna
lekcja z
tej historii jest
taka, że trzeba
zawsze pytać o
motywy. Nasze
postrzeganie działań
innych ludzi jest
zawsze ograniczone.
Gdyby
Izraelici od razu
wysłali armię to
wykończyliby dwa i
pół
plemienia Bożego
ludu tylko dlatego,
że niesłusznie
posądzili ich
o wiarołomstwo.
Czasami trzeba
wyruszyć na wojnę,
by coś
wykorzenić i
zniszczyć, ale
najpierw trzeba
sprawę zbadać.
Czasem
trzeba uznać
słuszność argumentów
drugiej strony i
zmienić
zdanie. Tak właśnie
zrobili naczelnicy
Izraelitów, a za
nimi cały
lud. Jeśli tu chodzi
o pomnik, a nie o
ołtarz konkurujący z
ołtarzem Pana, to
nie ma sprawy.
Czytamy, że w
rezultacie
rozważnych kroków
naczelników cały lud
chwalił Boga i
zaniechał
wojennych zamiarów.
A wystawiony przez
tych zza Jordanu
ołtarz stał
jako świadectwo
tego, że "Pan jest
Bogiem" (Joz 22:34).
Z
nieba czy od
ludzi?
Jak nam,
jako Kościołowi
Nowego Testamentu,
idzie odróżnianie
tego, co z nieba, od
tego, co
pochodzi od ludzi?
Jak nam idzie
okazywanie wierności
Bożym planom
i zasadom? Czy jest
w nas czujna
wrażliwość na
wiarołomstwo? Jak
nam idzie oddawanie
Bogu tego, co
boskie, a
człowiekowi tego, co
człowiecze, i
niemieszanie tych
dwóch dziedzin? Czy
udaje nam się
nie stawiać na Bożym
ołtarzu tego, co
ludzkie, i nie
oddawać
człowiekowi tego, co
należne wyłącznie
Bogu? Czy nie
mieszamy
tych dwóch
porządków? Czy
Kościół nie idzie za
daleko w ocenie
roli obwieszczonych
przez siebie
pośredników?
Z drugiej
zaś strony,
tak sobie myślę przy
okazji tej
kanonizacji, czy
Kościół – i
tu mam na myśli
naszą wspólnotę
Kościoła
Chrystusowego –
wystarczająco
pamięta o swoich
bohaterach wiary? Co
my, jako
Kościoły
ewangeliczne,
robimy, by pokazać,
że oddajemy podwójną
cześć – jak nakazuje
ap. Paweł – tym,
którzy dobrze swój
urząd sprawują?
Lubimy i łatwo jest
nam rozliczać inne
Kościoły,
inne wyznania, jeśli
oddają nadmierną
cześć swoim
bohaterom.
Może powinniśmy się
zacząć zastanawiać,
dlaczego często nas
nie stać - nie tyle
na podwójną, ale
nawet pojedynczą -
cześć
wobec naszych
bohaterów wiary?
Jak
te sprawy
wyglądają w
świetle Pisma
Świętego? Jeśli
tradycja
beatyfikowania i
kanonizowania
pochodzi z nieba,
od Boga, i wynika
z
Pisma Świętego, to
mamy problem, bo
my nie
beatyfikujemy i
nie
kanonizujemy. Skąd
pochodzi mandat
Kościoła do
głoszenia
publicznego kultu
i
wynoszenia ludzi
na ołtarze? Jeśli
z Pisma Świętego
to powinniśmy
się głębiej
zastanowić i coś w
tej sprawie
zrobić. Ale wiemy,
że pochodzi z
tradycji ludzkiej,
że Pismo Święte w
tej sprawie
milczy.
Czytając
różne dokumenty,
natrafiłem na
argumentację, że
kult świętych,
beatyfikacje i
kanonizacje, swoją
genezę biorą z
Ewangelii, wręcz
od samego Pana
Jezusa, który
ilekroć wypowiadał
się o Janie
Chrzcicielu,
zawsze mówił o nim
„wielkimi
literami”, chwaląc
i
okazując szacunek.
I to prawda, ale –
mimo że Jan
zakończył swe
życie
przedwcześnie jako
męczennik – Jezus
nigdy ani słowem
nie
wspomniał swoim
uczniom, że trzeba
go wynieść na
jakikolwiek
ołtarz. Ani słowa
o tym ani w
sprawie Jana, ani
żadnego z
apostołów, ani
swojej matki Marii
– jedynej, której
dana była
łaska urodzenia
Syna Bożego,
Zbawiciela Świata.
Pan Jezus nie
powiedział także
nic, jakobyśmy my,
jako Kościół,
mieli wynosić
kogokolwiek na
jakiekolwiek
ołtarze. Tradycja
apostolska Nowego
Testamentu, czyli
tradycja
pochodząca od
Jezusa i
apostołów, nie
zna przypadków
wynoszenia na
ołtarze ani
nauczania o tym.
Apostoł
Paweł pisał do
Efezjan: "Dlatego
zginam
kolana moje
przed Ojcem,
od którego
wszelkie
ojcostwo na
niebie i na
ziemi bierze
swoje imię, by
sprawił według
bogactwa
chwały swojej,
żebyście byli
przez Ducha
jego mocą
utwierdzeni w
wewnętrznym
człowieku,
żeby Chrystus
przez wiarę
zamieszkał w
sercach
waszych, a wy,
wkorzenieni i
ugruntowani w
miłości,
zdołali
pojąć ze
wszystkimi
świętymi, jaka
jest szerokość
i długość,
i wysokość, i
głębokość,
i
mogli poznać
miłość
Chrystusową,
która
przewyższa
wszelkie
poznanie,
abyście
zostali
wypełnieni
całkowicie
pełnią Bożą"
(Ef 3:14-20).
Apostoł
Paweł modli się o
to, aby Kościół
był w stanie
ogarnąć
wielowymiarowość
Chrystusa, życia,
Boga. Życie,
zwłaszcza życie
z Bogiem, jest
wielowymiarowe.
Kto jest sprawcą i
dawcą poznania
wielowymiarowości
życia? Bóg Ojciec!
On uczy nas, jak
życie w
różnych wymiarach
rozumieć.
Kanonizacje mają
swój wymiar
moralny,
socjologiczny,
prawny, narodowy
ale też wymiar
duchowy.
Osobiście nie mam
problemu z
kanonizacją w
kategoriach
moralnych
czy
socjologicznych,
prawnych a nawet
patriotycznych.
Dziś jako
Polak czuję się
dumny. Jeżeli więc
kanonizację
rozumieć jako
upamiętnienie
nieprzeciętnej
osoby, okazanie
szacunku czy
przywiązania, to
osobiście nie mam
z tym żadnego
problemu.
Ale jest
jeszcze element
duchowy. Ten element
sprawia, że oto
poszliśmy o jeden
ołtarz za
daleko. Kiedy więc
Kościół rzymski
oficjalnie ogłasza,
że oto
można, a nawet
należy, modlić się
do lub przez
jakiegoś
świętego, że będzie
to patron naszych
spraw przed Bogiem,
to -
jako Kościół Jezusa
Chrystusa - uważamy,
że jest to
nadużycie,
działanie o jeden
ołtarz za daleko. W
tę stronę, jako
Kościół,
nie powinniśmy i nie
chcemy pójść.
Zgodnie z nauczaniem
Pana
Jezusa powinniśmy
oddawać Bogu co
boskie, a
człowiekowi, również
świętemu, oddawać
to, co człowiecze.
Ale wobec człowieka
nie
można z
nabożeństwem, bo
nabożne należne jest
wyłącznie Bogu.
Wzorce
do naśladowania
Wszyscy
wiemy, jak ważne
są wzorce.
Argumentując
kult świętych,
podkreśla się,
że chodzi też o
to,
by naśladować
ich wiarę i
życie. Apostoł
Piotr napisał:
"Lecz
za przykładem
świętego, który
was powołał,
sami też bądźcie
świętymi we
wszelkim
postępowaniu
waszym. Ponieważ
napisano:
świętymi bądźcie
bo Ja jestem
święty" (1 P
1:15-16). Za
czyim więc
przykładem Kościół
ma podążać?
Oczywiście za
przykładem
Świętego Boga. W
czym nasza
świętość ma się
przejawiać? We
wszelkim
postępowaniu. Bóg
czci i nagradza
wierne sługi,
męczenników, ale
wiemy też że nie
toleruje
"konkurencji",
nie znosi żadnych
świętości na
ołtarzu
przeznaczonym dla
Niego.
Żadnych, nawet
obrazka czy
rzeźby. Drugie
przykazanie
właśnie o
tym traktuje: "Nie
czyń sobie
podobizny
rzeźbionej
czegokolwiek, co
jest na niebie w
górze, i na ziemi
w dole, i tego,
co jest w wodzie
pod ziemią. Nie
będziesz się im
kłaniał i nie
będziesz im
służył, gdyż Ja
Pan, Bóg twój,
jestem Bogiem
zazdrosnym" (2 M
20:4-5). Kult
obrazów, podobizn
jest zakazany,
jest pójściem o
jeden ołtarz za
daleko.
Oczywiście,
potrzeba nam
wzorców do
naśladowania. Autor
Listu do
Hebrajczyków daje
taką
radę: "Przeto i my,
mając około siebie
tak wielki obłok
świadków, złożywszy
z siebie wszelki
ciężar i grzech,
który
nas usidla,
biegnijmy wytrwale w
wyścigu, który jest
przed nami,
patrząc na Jezusa,
sprawcę i
dokończyciela wiary"
(Hbr
12:1-2). Mamy
patrzeć na świętego,
nieskalanego,
doskonałego
Chrystusa Pana,
chociaż mamy cały
obłok świadków.
Generalnie
uczniowie są
wpatrzeni w swoich
mistrzów. Ale
uczniowie uczniów
mają już
więcej niż jednego
mistrza. W drugim
pokoleniu nie ma
jeszcze
wielkiego problemu,
ale w trzecim czy
czwartym pokoleniu
często
okazywało się, że
uczeń ucznia Mistrza
niejednokrotnie
zapominał
o głównym Mistrzu.
To bardzo
niebezpieczne, kiedy
na ołtarzu
zamiast Boga stawia
się jakąkolwiek
osobę, nieważne jak
dostojną,
czcigodną i
wspaniałą by ona nie
była. Niektórzy
twierdzą, że
święci są "ażurowi",
nie zasłaniają Boga,
lecz na
Niego wskazują. Ale
praktyka dowodzi, że
Bóg jakby się gdzieś
tam skrył w tle tych
pierwszoplanowych
postaci nowych
świętych.
Wstawiennictwo
W
kanonizacji, w
kulcie
świętych istotne
jest wstawiennictwo.
Kto z nas nie
potrzebuje
wstawiennictwa?
Potrzebujemy i
lubimy korzystać w
życiu ze
wstawiennictwa. Kto
może wstawiać się za
nami u Boga?
Posłuchajmy,
co w tej sprawie
mówi apostoł Paweł:
"Podobnie i Duch
wspiera
nas w niemocy
naszej; nie wiemy
bowiem, o co się
modlić, jak
należy, ale sam Duch
wstawia się za nami
w niewysłowionych
westchnieniach. A
Ten, który bada
serca, wie, jaki
jest zamysł
Ducha, bo zgodnie z
myślą Bożą wstawia
się za świętymi"
(Rz 8:26-27).
Kto więc
wstawia się za
nami w niebie przed
Bogiem Ojcem? Kto ma
najlepszy dostęp do
Boga
Ojca i największą
siłę przebicia w
okręgach
niebieskich? Sam
Święty Duch, który
się za nami wstawia.
Pismo Święte nie
daje
żadnej podstawy,
byśmy mogli prosić
jakiegokolwiek
"naszego
świętego" o
wstawiennictwo. Nie
ma takiej opcji!
Nie
podzielać, ale
szanować
Kult
świętych nie
wynika z Pisma
Świętego. Dlatego
też wierzymy, że nie
mamy prawa
w ten kult wchodzić.
Ale wokół nas żyje
mnóstwo ludzi,
którzy
mają inne
przekonania, oparte
na tradycji
rzymskiej, są
wychowani
inaczej niż my. Mamy
prawo zwracać uwagę,
wskazywać w oparciu
o
Pismo Święte na
niestosowność kultu
świętych, ale nie
możemy
nie szanować ludzi o
przekonaniach innych
niż nasze, myślących
inaczej niż my. Nie
wolno nam nie
szanować czyichś
uczuć. Mamy
prawo się nie
zgadzać, mamy prawo
powiedzieć, że Pismo
Święte
tak nie naucza, i że
w tę stronę nie
pójdziemy. Wszystko,
co
wychodzi poza naukę
Pisma Świętego, jest
o jeden ołtarz za
daleko
i w tym kierunku nie
pójdziemy. Jeśli
jednak będziemy to
komunikować bez
poszanowania i
miłości bliźniego,
okażemy się
nieudolnymi uczniami
Chrystusa Jezusa,
wywołamy niejedną
wojnę
domową i niejednego,
zamiast od
wiarołomstwa
zawrócić, zrazimy i
odtrącimy.■