Społeczność
Chrześcijańska
TOMY w
Tomaszowie
Mazowieckim
Marzanna
Majewska
10
lat w
Tomaszowie
Kiedy
pojawili się dekadę
temu, nikt nie
wiedział, kim są ani
co
zamierzają robić.
Dziś Społeczność
Chrześcijańska Tomy
wrosła
już w lokalny
pejzaż, a dzięki
podejmowanym
działaniom, takim
jak
chociażby „Realna
Akcja”, słynne
bramówki na
Jerozolimskiej i
Polnej czy Kontakt 1
na 1, zyskała sobie
uznanie i rzeszę
przyjaciół, z
którymi w piątek, 27
września wspólnie
świętowała
na „Bankiecie
wdzięczności”, który
odbył się w
wyremontowanych
przez nią pięć lat
temu pomieszczeniach
byłego
kina Mazowsze przy
ul. Jerozolimskiej.
Były wspomnienia i
podziękowania
przeplatane
fragmentami filmów
dokumentujących to,
co działo się w
ciągu minionych 10
lat, a także
piosenkami w
wykonaniu zespołów
Exodus15, Flow Band
i najmłodszych
przedstawicieli SCh
Tomy, którzy
urodzili się już w
Tomaszowie, a
na zakończenie
poczęstunek. O ocenę
tych 10 lat w
Tomaszowie
mazowieckim
spytaliśmy
Rafała Piekarskiego,
pastora
SCh Tomy.
Marzanna
Majewska:
- Dekada
to
dość czasu, by
poczynić pewne
podsumowania.
Wasze pojawienie
się w Tomaszowie
dla wielu było
dużym
zaskoczeniem.
Skąd pomysł,
aby właśnie tu
budować swoją
społeczność?
Rafał
Piekarski: - Dla
nas
to była jakby
naturalna
konsekwencja tego,
że przeprowadziliśmy
się z Warszawy do
Zakościela, gdzie w
2000 roku Fundacja
Proem
kupiła ośrodek
wypoczynkowy byłego
Wistomu, w którym
zaczęliśmy
prowadzić swoją
działalność misyjną,
m.in. organizować
obozy
dla dzieci i
młodzieży. Z racji
tego, że Tomaszów
jest blisko
Zakościela,
pomyśleliśmy, że i
tu może uda nam się
stworzyć
miejsce, na
podobieństwo klubu,
który otworzyliśmy w
Warszawie i
Poznaniu, gdzie
młodzież zamiast na
ulicy mogłaby
spędzać wolny
czas. Tak w 2003
roku trafiliśmy do
budynku przy ul.
Głowackiego, w
którym na początek
uruchomiliśmy
kawiarnię
internetową,
cieszącą
się w tamtych
czasach niezwykłą
popularnością, oraz
szkołę
językową.
Wynajmowaliśmy też
salę sportową, gdzie
prowadziliśmy
z młodzieżą zajęcia
sportowe. Tak
powstało Centrum
Chrześcijańskie Tomy
Fundacji Proem.
-
U większości
wszystko co
nowe, budzi
strach. Tak też
było i z
wami. W mieście
pojawiały się
różne opinie i
komentarze na
wasz
temat.
-
W pierwszych
miesiącach skala
dziwnych komentarzy
była dla nas
zaskakująca, ale
składaliśmy to na
karb tego, że w
Tomaszowie nie
jesteśmy nikomu
znani. Poza tym
dopingowały one nas
tylko do
jeszcze cięższej
pracy. Pamiętam
zresztą, że od
samego początku
jasno mówiliśmy, kim
jesteśmy. Nigdy nie
ukrywaliśmy, że
jesteśmy
chrześcijanami, że
jesteśmy fundacją,
która wywodzi
się ze środowisk
protestanckich,
ewangelikalnych w
Polsce i że
mimo tego, iż
wywodzimy się z
mniejszości
wyznaniowej to
działamy
ponadwyznaniowo. W
Urzędzie Miasta
złożyliśmy program
działań
Centrum
Chrześcijańskiego
Tomy, po to, by
zapoznać z nimi
władze
miasta. Pamiętam
też, że jednym z
pierwszych miejsc,
do którego
wtedy także
poszedłem, była
redakcja TIT, na
łamach której
chcieliśmy się
przedstawić, by
nasze działania były
transparentne i
dostępne dla
wszystkich. Każdy
mógł przyjść i
zobaczyć, co robimy.
-
Wasze działania
często były
skierowane w
stronę ludzi,
którzy
potrzebowali
pomocy,
staraliście się
trafiać w
miejsca, które
inni omijali
szerokim łukiem.
-
To delikatna
kwestia. Przede
wszystkim staraliśmy
się najpierw
zapracować na
zaufanie lokalnej
społeczności, bo nie
każdy
potrafi i chce
przyjąć pomoc od
nieznajomego. Z
czasem ludzie
zobaczyli, że nawet
jeśli nie podzielają
naszego wyznania,
nie są
częścią naszej
społeczności, to nie
znaczy, że nie mogą
skorzystać z tego,
co im proponujemy
lub mamy do
zaoferowania. Od
samego początku
naszą ideą –
jakkolwiek
górnolotnie to
zabrzmi
- było służenie temu
miastu. Przy czym
mówiąc miasto, nie
mam na
myśli budynków i
całej
infrastruktury, lecz
ludzi.
-
Słynne
stały
się wasze
bramówki, czyli
majówki w
bramie.
-
Bramówki były
konsekwencją naszej
przeprowadzki na ul.
Jerozolimską. Kiedy
w grudniu 2008 tuż
przed świętami
Bożego
Narodzenia
chodziliśmy po
podwórkach
okolicznych
kamienic,
śpiewając kolędy,
okazało się, że
prawie nikt z
naszych
sąsiadów nie wie, że
w pomieszczeniach
byłego kina Mazowsze
jest
coś nowego.
Uświadomiliśmy
sobie, że nawet
najładniej
wyremontowany
budynek nie
przyciągnie ludzi,
gdy nie zbuduje się
z
nimi dobrych
relacji. I tak
zrodził się pomysł
na bramówki, w
trakcie których
lepiej się
poznaliśmy, ale też
które dały nam
pomysły na nowe
działania, które
wynikały właśnie z
potrzeb
lokalnego
środowiska, jak
chociażby Kontakt 1
na 1. Dodać trzeba,
że do współpracy
przy realizacji tej
akcji, udało nam się
zaprosić wielu
wolontariuszy spoza
naszej społeczności.
-
Mimo
wszystko
z waszej
obecności w
Tomaszowie nie
tylko ludzie,
ale i samo
miasto
ma wymierne
korzyści.
Wystarczy
przypomnieć
zainicjowaną
przez was
„Realną Akcję
2008”, w trakcie
której powstał
m.in. plac
zabaw przy
wejściu do
parku, a wiele
miejsc w
przestrzeni
miejskiej
zyskało nowe
oblicze.
-
Tomaszów był
poligonem
doświadczalnym, na
którym taką akcję
przeprowadziliśmy po
raz pierwszy. Warto
w tym miejscu
podkreślić,
że był to modelowy
przykład współpracy
między organizacją
pozarządową a
miastem.
Przymierzając się do
tego projektu
odbyliśmy wiele
spotkań z różnymi
instytucjami i
organizacjami,
ze wszystkich stron
otrzymując wsparcie
i chęć współpracy.
Jej
konsekwencje trwają
do dziś, bo finał
„Realnej Akcji”
przerodził się w
Piknik Organizacji
Pozarządowych
„Lokalni
niebanalni”, którego
ósma edycja odbyła
się we wrześniu tego
roku. Takie akcje
wspaniale także
integrują ludzi. Dla
nas „Realna
Akcja” z 2008 roku
była przełomowym
momentem. Od niej w
świadomości wielu
ludzi tak naprawdę
zaczęła się nasza
obecność
w Tomaszowie.
-
Dziś już chyba
nie ma w
Tomaszowie
organizacji czy
instytucji, z
którą choć raz
nie
podjęlibyście
współpracy.
-
Myślę, że wynika to
z tego, że czyny
znaczą więcej niż
słowa.
Dlatego, bez względu
na to, jak nas się
ocenia z różnych
stron,
nigdy nikomu nie
odmówiliśmy chęci
współpracy, na tyle,
na ile
mogliśmy ją
poprowadzić. Dla nas
nigdy nie było
rzeczą
najważniejszą to, co
my możemy dzięki
takiej współpracy
zyskać,
ale to, co możemy
dać z siebie innym.
Dlatego nigdy nie
doświadczyliśmy
uczucia porażki.
Nigdy też nie
staramy się
wchodzić w
kompetencje innych,
co spowodowało, że
przestano
patrzeć na nas jako
na kogoś, kto może
być zagrożeniem dla
czyjejś inicjatywy,
a może okazać się
wsparciem. Jest
takie
angielskie słowo,
którego często używa
dyrektor Fundacji
Proem,
Władysław Dwulat - togetherness,
które nie jest
dosłownie
przetłumaczalne, ale
oznacza robienie
czegoś razem, bez
oglądania się na to,
co i ile się na tym
zyska,
po to tylko, by
stworzyć nową
jakość. I to jest
właśnie nasza
zasada.
-
Czy łatwo jest w
Tomaszowie robić
coś razem?
-
Łatwiej niż się
ludziom wydaje. Na
przestrzeni
ostatnich lat udało
nam się spotkać
naprawdę
fantastycznych
ludzi, którzy są
otwarci
na wszelkie
inicjatywy i
podejmowanie
współpracy, jak
choćby
wymienić Gosię
Snopek, Basię
Kobacką, Sławka
Łaskiego,
konkretne osoby z
Wydziału Polityki
Społecznej i Centrum
Dialogu i
Wolontariatu. Nie
sposób tu przywołać
wszystkich, bo jest
ich
naprawdę wielu. Nie
potrafię nawet podać
przykładu jakiejś
współpracy, którą
podjęliśmy, a która
by nam się nie
udała.
-
Plany na kolejne
10 lat?
-
Te pierwsze dziesięć
lat w Tomaszowie
pokazuje nam, że to
ciągle
jest miasto, które
potrzebuje wsparcia,
zwłaszcza w
przestrzeni
społecznej. Chcemy
być partnerem dla
władz, dla
samorządu,
zwłaszcza w tych
działaniach, które
będą chcieli
podejmować na
rzecz rewitalizacji
społecznej tej
części Tomaszowa, w
której
mieści się nasza
siedziba. Nadal też
będziemy prowadzić
działalność
edukacyjną -
przedszkole, szkołę.
Rodzice już
przekonali się, że
można stworzyć takie
miejsce, w którym
będą
razem uczyć się i
wychowywać dzieci z
rodzin
ewangelikalnych i
katolickich, co
sprzyja m.in.
tolerancji i
wzajemnemu
poszanowaniu.
Trzecia rzecz, którą
zamierzamy
kontynuować, a która
jest nam
najbliższa i stanowi
sedno działalności
Społeczności
Chrześcijańskiej
Tomy, to nasza
misyjność. Jako
osoby, które
świadomie podążają
za Chrystusem,
chcemy o Nim mówić i
pokazywać Go innym.
-
Czego życzyć wam
z okazji
jubileuszu na
kolejne lata?
-
Żebyśmy nigdy nie
zapomnieli o tym,
dla Kogo to wszystko
robimy.
-
Dziękuję za
rozmowę.
Wywiad
ukazał
się w
TIT –
Tomaszowskim
Informatorze
Tygodniowym
z 4.10.2013 r.
Wykorzystano za
pozwoleniem.■