Kończy
się dziesiąty rok trzeciego tysiąclecia naszej ery. Ery liczonej
od narodzin w Betlejem Jezusa Chrystusa. Warto zaznaczyć, że Chrystus
to nie jest nazwisko naszego Pana.
Hebrajskie imię Jeszua (po polsku Jezus) w dosłownym
tłumaczeniu
brzmiałoby Zbawiciel. Natomiast Chrystus to z grecka
brzmiący hebrajski tytuł Ha Maszija (po polsku Mesjasz),
znaczący tyle co Pomazaniec, czyli namaszczony przez Boga i
oczekiwany przez izraelski lud Władca i Kapłan. W
biblijnym przekazie i żydowskiej tradycji oczekiwanym Mesjaszem,
Chrystusem, Pomazańcem (Władcą) miał być ktoś, kto
zbawi, czyli uratuje swój lud. Dlatego Józef otrzymuje we śnie od
anioła Pańskiego polecenie, by synowi, którego ma urodzić Maria,
nadać imię Jezus (Zbawiciel), „albowiem On zbawi swój lud od
grzechów jego” (Mt 1:21). Te właśnie narodziny świętujemy
podczas Bożego Narodzenia. Polska nazwa tych świąt sugeruje, że w
Betlejem narodził się Bóg, ale to nieprawda. Taka sugestia mija
się całkowicie z tym, w co chrześcijanie rzeczywiście wierzą.
Pan Jezus, choć często mówił o sobie jako o Synu Człowieczym, to
jednak nie pozostawił najmniejszej wątpliwości, że jest
istniejącym od wieczności Synem Bożym: „Wszystko zostało mi
przekazane przez Ojca mego i nikt nie zna Syna tylko Ojciec, i nikt
nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić” (Mt
11:27). „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10:30). „A
teraz Ty mnie uwielbij, Ojcze, u siebie samego tą chwałą, którą
miałem u ciebie, zanim świat powstał” (J 17:5).
Świętujemy
więc przyjście na świat w człowieczej postaci Bożego Syna, który
był „zanim świat powstał”, w którym „zostało
stworzone wszystko, co jest na niebie i na ziemi, rzeczy widzialne i
niewidzialne, czy to trony, czy panowania, czy nadziemskie władze,
czy zwierzchności; wszystko przez Niego i dla Niego zostało
stworzone. On też jest przed wszystkimi rzeczami i wszystko na Nim
jest ugruntowane, On także jest Głową Ciała, Kościoła; On jest
początkiem, pierworodnym z umarłych, aby we wszystkim był
pierwszy” (Kol 1:16-18).
Świat
miesza rzeczy
ważne i bez znaczenia, złe i dobre, słuszne i niesłuszne, i
niekiedy trudno odróżnić jedne od drugich. Gdyby nie Jezus
Chrystus bylibyśmy jakże często nie tylko zagubieni, ale i
zgubieni. Narodzenie, życie i nauczanie, śmierć i zmartwychwstanie
Jezusa Chrystusa - niezależnie od naszej w Niego wiary czy niewiary
- pozostaje najdonioślejszym faktem w historii ludzkości. Ten fakt
miał naocznych świadków, którzy opisali to, co widzieli. Jest
więc solidnie udokumentowany. W tym kontekście pytanie „Świętować
czy nie?”, zwłaszcza odniesione do naszych relacji z Panem
Jezusem, staje się retoryczne. A czy nie zatracimy istoty tych
świąt, czy godnie uhonorujemy Tego, którego narodziny świętujemy
– zależy od nas.
Jezus
w swoimi ziemskim bycie był Żydem. Żydami byli wszyscy
Apostołowie. Na początku Kościół tworzyli wyłącznie Żydzi.
Przypomina o tym artykuł „Chrześcijaństwo na początku”.
Teksty: „Niezwykłe okoliczności odrodzenia Izraela” i „Wśród
tłumu świętującego” przybliżają nam obecną sytuację tego
kraju. Kontynuacją tematu jest rozmowa z pastorem Kazimierzem
Barczukiem i jego świadectwo. Tak oto ten numer jest bardzo
„żydowski”. Dlaczego? „Bo
zbawienie pochodzi od Żydów”
(J 4:22). I z nich „pochodzi
Chrystus według ciała”
(Rz 9:5). Może właśnie dlatego szatan wzbudzał i wciąż wzbudza
powszechną niechęć i wrogość wobec tego narodu?
Zakończymy
słowami
pastora W. Andrzeja Bajeńskiego: „Przypominajmy sobie i kolejnym
pokoleniom fakty i wydarzenia ewangeliczne dotyczące poczęcia i
narodzin Jezusa. Świętując Boże Narodzenie, przypominając
betlejemskie cuda, śpiewając kolędy, czcimy odwiecznego Syna
Bożego, który wszedł w naszą ziemską rzeczywistość jako
dziecię, by od kołyski (w Jego przypadku od żłobu) aż po grób
przejść całą ścieżkę człowieczego życia i doświadczyć
ludzkiego losu”. Niech Jego obecność, pokój i radość wypełni
te świąteczne dni. A Jego światłość niech prowadzi nas Jego
drogami w 2011 roku.■