Zrobić
w sercu miejsce dla Żydów
Z pastorem Kazimierzem Barczukiem rozmawia
Nina Hury
Na
początek pytanie proste i bardzo konkretne: Jesteś Polakiem czy
Żydem?
Przede
wszystkim Polakiem, bo tu się urodziłem. Ale czuję się też
Żydem. Moja Babcia była stuprocentową Żydówką. Wyszła za mąż
za Polaka, co nie zmienia faktu, że jej dzieci (w tym moja mama)
według żydowskiego prawa są Żydami, więc ja też należę do
tego narodu. Mógłbym więc wyemigrować do Izraela. Mówiąc
dokładnie, jestem Polakiem z żydowskimi korzeniami. Ale
dowiedziałem się o tym dopiero w roku 1977, gdy pojechałem na
pogrzeb babci Klary Muszczyńskiej. Rozmawiałem z jej synem – moim
wujkiem. Zaciekawiło mnie zdjęcie rzeki Jordan, które babcia
nosiła w swojej torebce. Zacząłem się dopytywać. Babcia nigdy
nie opowiadała wnukom o swoim dzieciństwie. Pewnie chciała nas
chronić...
Czy
wtedy postanowiłeś podjąć służbę, którą teraz prowadzisz?
Byłem
wówczas w Szkole Biblijnej ZKE na ul. Zagórnej. Właśnie poznałem
Dorotę. W 1978 roku ożeniłem się. Podjąłem pracę w Kościele.
Pamiętam, jak przyjechał do nas Jurek Bajeński z Dawidem Reaganem
z serią wykładów o proroctwach. Rozmawialiśmy o moich korzeniach.
Modliłem się i zastanawiałem nad swoim powołaniem. I odkryłem,
że pragnienia mojego serca zmierzają ku zbawieniu Izraela.
Zacząłeś
od spotkań szabatnich w swoim mieszkaniu w Warszawie. Dlaczego
właśnie od Szabatu?
Wiedziałem,
co jest ważne w tradycji żydowskiej, gdy chodzi o Szabat. Że –
niezależnie od tego, czy ktoś wierzy czy nie – uczestniczenie w
tym oznacza respektowanie Bożego porządku. W czasie Szabatu
wspominano wyzwolenie z niewoli egipskiej – niewolnik nie miał
Szabatu. Po trzecie, podczas Szabatu mówiono o Mesjaszu.
Oczywiście, ja nie byłem w niewoli egipskiej, mówiłem o tym, że
Jezus wyzwolił nas niewoli grzechu. Na każdy Szabat jest wyznaczony
fragment Tory, zwykle kilka rozdziałów. Czytaliśmy je i
rozważaliśmy. Tak jak Filip, który „spotkał
Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w
zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”
(J 1:45). To byłby stracony czas, gdybyśmy tylko jedli i poznawali
tradycje. W miarę, jak przybywało uczestników tych spotkań,
zmieniła się ich formuła i miejsce. Spotykamy się teraz w każdy
piątkowy wieczór w sali głównej Społeczności Chrześcijańskiej
„Puławska”. Przez ten zbór przewinęło się też wiele
oficjalnych delegacji żydowskich. Moim celem było, żeby te
spotkania obywały się w Kościele. Żeby było wiadomo, że robi je
Kościół chrześcijański, że chrześcijanie są przyjaźni Żydom.
A dla Kościoła żeby była to pewnego rodzaju lekcja
odpowiedzialności.
Zaczęło
się od Warszawy, ale teraz organizujesz takie spotkania w Ustroniu,
Bielsku Podlaskim, Katowicach, Krakowie, Gliwicach... W wielu
Kościołach i w różnych miastach. Celebrujesz święta biblijne.
Nie tylko w Kościołach ewangelicznych, ale i w katolickich.
Prowadzisz wykłady, również na międzynarodowych konferencjach.
To
swego rodzaju znak czasu, że wiele Kościołów i wielu chrześcijan
interesuje się Żydami. Nie
w sensie politycznym czy geograficznym. Nie chodzi o to, że
popieramy to państwo, a nie inne. Chociaż Biblia mówi, że to Pan
Bóg „z jednego pnia wywiódł też wszystkie narody ludzkie, aby
mieszkały na całym obszarze ziemi, ustanowiwszy dla nich wyznaczone
okresy czasu i granice ich zamieszkania” (Dz 17:26). Wyznaczył
granice ze względu na naród izraelski: „Gdy Najwyższy
przydzielał dziedzictwa narodom, gdy rozdzielał synów ludzkich,
już ustalał granice ludów według liczby synów izraelskich” (5
M 32:8). Jeśli oni nie będą w
swoich granicach, nikt nie będzie na swoim miejscu. Apostoł Paweł
też pisał: najpierw Żyd, potem Grek (Rz 1:16, 2:10). Nie chodzi o
to, że Bóg kocha jednego bardziej, a drugiego mniej, ale o
powołanie, wypełnienie zadania.
Niektórzy
tak bardzo fascynują się tym narodem, że są bardziej żydowscy
niż sami Żydzi. Uważają że powinniśmy obchodzić święta
Pana, a nie na przykład Boże Narodzenie, Szabat a nie niedzielę?
Moja przyjaciółka po jednej z waszych konferencji napisała: Dziwi
mnie postawa wielu chrześcijan, która utwierdza Żydów w
przekonaniu, że mają trwać w swojej tradycji. Dlaczego - zamiast
głosić Żydom Chrystusa - przyłączają się do ich obrządków?
Spotkałem
się ostatnio z sytuacją, że ktoś odmówił śpiewania kolęd.
Świętuje Chanukę, a nie Boże Narodzenie, bo o nim nie czytamy w
Biblii i nie wiemy, kiedy narodził się Jezus, że prawdopodobnie
nie w grudniu. Ale przecież Chanukę też ustanowiono w tym czasie,
gdy poganie czcili słońce i nie wspomina o niej Stary Testament. To
przypadki ekstremalne, porównywalne na przykład z nakrywaniem
głowy przez kobiety w Kościele.
Nie
chodzi o to, że chrześcijanie mają „stać się Żydami”. Tak
jak nie chodzi o to, że Żyd, który uwierzy w Jezusa Chrystusa, ma
przestać być Żydem. W tym roku organizowałem Paschę w
różnych miejscach, również w Kościele katolickim, w sumie dla
około trzech tysięcy ludzi. To świetna lekcja, bo angażuje
wszystkie zmysły, słuch, wzrok, smak i węch, i dotyk. Pan Bóg
jest dobrym pedagogiem. Święta,
które Pan Bóg ustanowił, były związane z przymierzem, które Bóg
z nimi zawarł. Miały przypominać wydarzenia - Boże dzieła,
pobudzać do wdzięczności i wskazywać na Jezusa. Chodziło nie
tylko o przeszłość, ale i przyszłość. Na przykład Pascha.
Ostatnia Wieczerza to była właśnie Pascha. To była uroczysta
kolacja. Zauważmy, że gdy Jezus wziął po wieczerzy jeden z
kielichów i mówił o krwi nowego przymierza, żaden z uczniów nie
zapytał, o jakim nowym przymierzu On mówi. Dla nich było to
oczywiste. Oni znali kontekst. Pewnie pamiętali o tym, co mówił
prorok Jeremiasz. Nowe Przymierze Bóg zawarł z Żydami. Nie ma
innego nowego przymierza. Jezus celebrował Paschę, dodając to, co
uczynił dla nas. Trudno jest zrozumieć to, co wydarzyło się na
Golgocie, pomijając to, co wydarzyło się półtora tysiąca lat
wcześniej. Tora wskazuje na Chrystusa i Jego głosimy. Ważne jest,
niezależnie co świętujemy, abyśmy pamiętali, że jeśli nie ma w
tym Chrystusa, jeśli nie poznajemy Go lepiej czy Go nie głosimy, to
tracimy czas. Oczywiście może to mieć kulturową wartość, ale
pozbawione jest najważniejszego.
Przyłączam
się do ich obrządków po to, by głosić Chrystusa. Moim
celem jest odkłamanie wiedzy o Jezusie. Chcę, żeby Żydzi
wiedzieli, że Jezus Chrystus był Żydem, że wypełnił Prawo i
jest jedynym, który je wypełnił. Przez dwa tysiące lat
chrześcijanie zrobili z Niego nie-Żyda. A nie-Żyd nie może być
ich Mesjaszem.
Świętujesz
Boże Narodzenie?
Oczywiście,
że świętuję. Bóg się nie urodził, ale rozumiem, że to święta
upamiętniające narodziny Pana Jezusa. To nie tylko narodziny
wielkiego człowieka, największego w historii ludzkości. W Jezusie
Chrystusie sam Bóg przyszedł na ziemię i przedłożył ludziom
swoje przebaczenie i miłość - w tym jest sens tych świąt. Coraz
więcej też Żydów w różnych zakątkach świata świętuje narodzenie
Mesjasza Jezusa. Oni dokonali dla siebie szczególnego
odkrycia, którego istota zawiera się w tym, że Narodzenie Jezusa
to żydowskie święto i chociaż nie wszyscy do końca tak myślą,
to jednak tak powinno być! To narodziny
największego Żyda, jaki kiedykolwiek się narodził. To dzień
narodzin Mesjasza Jezusa. To historyczne wydarzenie miało miejsce na
izraelskiej ziemi. Jezus urodził się w Betlejem z matki Żydówki.
Nazywano Go Rabinem i On nauczał Żydów w ich synagogach. A co
najważniejsze, Jezus przekonywał, że On jest przez Boga obiecanym
Mesjaszem. W ówczesnym świecie tylko Żydzi oczekiwali Wykupiciela,
który wykupiłby Izraela i świat od przekleństwa grzechu. Dlatego
uważam, że - po pierwsze - to żydowskie święto. Po drugie – to
również święto wszystkich, ponieważ dla wszystkich narodził się
Zbawiciel, który wybawił od przekleństwa grzechu. Po trzecie, co
najważniejsze - Jezus przyszedł na świat do Żydów i do
nie-Żydów, aby każdy mógł otrzymać drogocenny "świąteczny"
prezent - życie wieczne.
Pod
koniec każdego roku, w dniach przesilenia, w terminie wyznaczonym
przez ludzi, mamy dwa żydowskie święta ze światłem w centrum i
rożnymi cudami: Chanukę i Narodzenie Pana Jezusa.
Narodzenie
Jezusa Chrystusa jest świętem wszystkich Żydów i nie-Żydów, dla
których wiara w zmartwychwstanie Jezusa stała się światłem ku
żywotowi wiecznemu. Bez tego światła Święto Narodzenia czy
Święto Chanuki to tylko piękna historia i tradycja. Bez wiary w
zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa i judaizm, i chrześcijaństwo to
tylko wymyślone przez ludzi dobre religie. To nie światło Chanuki
odnawia świat, ale Ten, którego Bóg ożywił z martwych.
To
nie światło betlejemskiej gwiazdy rozjaśniło mrok ciemnej długiej
nocy nad
światem, ale ten który przyszedł – Mesjasz Jezus, „Światłość,
która oświeci pogan i chwałę ludu
Twego
izraelskiego” (Łk 2:32). Święta
Narodzenia Jezusa Chrystusa to święto tych wszystkich ludzi,
których zapaliło światło Bożej Ewangelii. Jezus Chrystus, narodzony
w Betlejem, potem skazany na śmierć
krzyżową,
zmartwychwstały, jest jedynym ratunkiem dla świata: „I nie ma
w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod
niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni” (Dz
4:12).
Cieszę
się, że Syn Boży przyszedł na ziemię w ludzkim ciele, choć
prawdopodobnie wydarzyło się to nie w grudniu. On jest światłością
świata. Ten fakt trzeba świętować, nawet gdy inni w tym czasie
czczą inne światło.
Naród
wybrany – tak o Żydach mówi Biblia. Ta prawda jest powszechnie
znana. W Polsce często mówi się o tym ironicznie. A i sami Żydzi
mawiają z przekąsem, że są wybrani do tego, żeby ich bito. Na
czym polega to wybranie?
Dla
mnie jest to naród wybrany. Bóg, powołując Abrahama powiedział:
„Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej
ziemi” (1 M 12:3b BT). To, że we właściwym czasie, w najlepszym
dla świata momencie, Jezus Chrystus narodził się w Betlejem, mógł
przyjść na ziemię też jest spełnieniem tej obietnicy. Cel wciąż
jest ten sam – aby ludzi przyprowadzić z powrotem do Boga. Ale bez
przelania krwi Bożego Syna nie byłoby to możliwe. Wybranie nie
oznacza, że jest to naród lepszy. Bóg miał coś do przekazania
światu i wybrał do tego konkretnego człowieka i konkretny naród.
To nie było faworyzowanie. Pan Bóg doskonale ich znał i sam mówił
o nich, że to „lud
twardego karku”. Choć,
patrząc choćby na żydowskich noblistów, jest to naród bardzo
inteligentny. Bo przecież poddawanie się Bogu przez tysiące lat ma
wpływ na jakość. O Jezusie Pismo też mówi, że jest to sługa
wybrany. Wybranie łączy się z cierpieniem. Chrześcijanie też są
do czegoś wybrani. I czasami się od tego odżegnujemy, nie
chcielibyśmy cierpieć. Psalm 23 mówi, że „zastawiasz
stół wobec nieprzyjaciół moich”.
A my chcielibyśmy, żeby stół został, ale nieprzyjaciół nie
było. Izrael to naród wybrany do szczególnego zadania. A tym
zadaniem było pokazać światu Bożą
mądrość i doprowadzić do
prawdziwego Boga. Gdyby Żydzi w swojej ziemi żyli zgodnie z Bożym
prawem, świat zobaczyłby, co ziemia może dać, jeśli traktuje się
ją zgodnie z Bożym prawem, jakie mogą być relacje między ludźmi.
To byłby raj na ziemi. Oczywiście, to się nie udało, ale Bóg
jeszcze do tego doprowadzi. Przyjdzie czas, kiedy w pełni zobaczymy,
jaki był sens powołania Abrahama i wybrania narodu izraelskiego. Z
tego narodu Bóg powoływał proroków. Przez ten naród Bóg dał
nam Biblię. Po to, by świat mógł poznać prawdziwego Boga i pójść
za Nim.
Holocaust
to kara za odejście od Boga, odrzucenie Jezusa?
Bałbym
się tak powiedzieć. Choć wszystkich nas obowiązuje zasada, że
zbieramy to, co siejemy. Faktem jest, że nie żyli zgodnie z Bożymi
prawami. Jeżeli lekceważymy Boże Słowo, zawsze źle się to
kończy. Niewątpliwie, czytamy w Biblii, że Bóg ich karał. Ale
ludzie dodawali też do tej kary i Bóg będzie z tego rozliczał. To
się nie działo na obrzeżach świata. To miało miejsce w centrum
chrześcijańskiej Europy. Ofiarami Holocaustu byli też wierzący
Żydzi. To chrześcijanie donosili na Żydów. Oczywiście, byli i
tacy, co pomagali. Dzieci mojej babci przeżyły, bo każde z nich
było u innej wierzącej ukraińskiej rodziny. Byli i tacy, co za
cenę życia ratowali Żydów. Wina Kościoła polegała na tym, że
nie był tam, gdzie powinien być. Kościół nauczał, że to Żydzi
zabili Jezusa. Co nie jest prawdą, bo za śmierć Jezusa należałoby
najbardziej obwiniać samego Boga, bo – jak czytamy –
„zgromadzili się bowiem istotnie w tym mieście
przeciwko... Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat
z poganami i plemionami izraelskimi, aby uczynić wszystko, co twoja
ręka i twój wyrok przedtem ustaliły, żeby się stało” (Dz
4:27-30). To nasze grzechy
zaprowadziły Jezusa na krzyż.
Czy
Żydzi odrzucili Jezusa? Przecież tylko Żydzi czekali na Mesjasza.
To Żydzi spisali świadectwo o Nim. Pierwszy Kościół to byli
Żydzi. W samej Jerozolimie w czasach Dziejów Apostolskich było 50
tysięcy wierzących ludzi. Niektórzy podają, że w I wieku było
milion wierzących Żydów. Oczywiście, przywódcy religijni
odrzucili Jezusa. Ale Bóg nie zerwał z tym narodem.
Jaki
będzie ciąg dalszy państwa Izrael?
Jeżeli
oczekujemy na powtórne przyjście Mesjasza, państwo Izrael musi
istnieć. Czy nam się to podoba czy nie, On przyjdzie do żydowskiej
Jerozolimy. A więc Żydzi muszą tam być. Jezus powiedział do
Żydów, że nie zobaczą Go, dopóki nie będą wołać
„błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie”, dopóki
się nie nawrócą. A w Objawieniu św. Jana czytamy, że zobaczy Go
wszelkie ciało, również ci, co Go przebili. Jeżeli naprawdę
chcemy, aby Jezus przyszedł, musimy zabiegać o to, by Ewangelia
dotarła do Żydów, by się nawrócili i wołali „błogosławiony,
który przychodzi w imię Pańskie”. Bo jeśli oni Go nie zobaczą,
nikt Go nie zobaczy. A z tym łączy się to, by mogli wracać do
swojej ziemi i żyć tam. Mesjasz przyjdzie i stanie na Górze
Oliwnej, która się rozpadnie. Żydzi przyjmują to bardzo
dosłownie.
Organizujesz
w Ostródzie obozy dla Żydów.
Robię
to już od szesnastu lat. Zacząłem od Żydów z byłego Związku
Radzieckiego. Pamiętam pierwszą 100-osobową grupę dzieci z
Petersburga. Schorowany staruszek Żyd płakał, mówiąc, że nie
spodziewał się, że dożyje czasów, gdy żydowskie dzieci będą
jechać do Polski na wypoczynek, a nie na zagładę. Obiecałem mu
wówczas, że dopóki żyć będę, żydowskie dzieci będą
przyjeżdżać do Polski. To zmobilizowało mnie do organizowania
kolejnych turnusów. A w tym roku po raz pierwszy były też dwa
obozy dla obywateli Izraela: nastolatkowie i staruszkowie - ocaleni z
Holocaustu. Nie byli zamożni. Płacili tylko za przelot, a za pobyt
– co bardzo mnie cieszy - płacił polski sponsor. Jeden z nich
powiedział mi: „Przeżyłem 80 lat, ale dopiero tutaj mogę
powiedzieć: Jestem dumny, że jestem Żydem”. Wcześniej mieszkał
w Rumunii, gdzie był Żydem. Potem w Izraelu, gdzie był Rumunem, a
na jego miejscowość koło strefy Gazy w ostatnich latach spadło
siedem tysięcy rakiet. Inny powiedział: „Chodziłem do synagogi,
wcześniej byłem ateistą, ale kiedy was spotkałem, to chciałbym
być taki jak wy”. I o to chodziło apostołowi Pawłowi:
Chrześcijanie mają tak żyć, by pobudzać ich do zazdrości (Rz
11:13). By chcieli żyć jak my. A przez lata bali się nas.
Dlaczego
uważasz, że Kościół jest odpowiedzialny za naród żydowski?
Wypisałem
sobie trzynaście powodów. Ale można je sprowadzić do jednego. Do
pytania, co Bóg robi w tej sprawie i czy chcę z Nim w tym być? A
Bóg mówi przez proroka, że będzie ich pasł, chore uleczy, słabe
podźwignie, będzie nosił i doprowadzi do końca.
Ale
czy to nie dotyczy nas, Kościoła? Nie jesteśmy nowym Izraelem?
Jesteśmy
nie nowym Izraelem, jesteśmy dziećmi Abrahama. Jeżeli wierzymy, że
Jezus jest Mesjaszem, że stał się ofiarą za nasze grzechy, to nie
zastąpiliśmy Izraela, ale zostaliśmy wszczepieni, włączeni do
Izraela i współistniejemy. Oczywiście, to nie jest tak, że
wystarczy być Żydem i jesteś zbawiony. Bez Chrystusa nie ma takiej
możliwości, każdy musi uwierzyć. To kwestia powołania i Bożych
obietnic, miejsca, które wyznaczył Bóg. Bóg wyznaczył również
miejsce Kościołowi. Prorok Izajasz mówi:
„Jak miłe są na górach nogi tego, który
zwiastuje radosną wieść, który ogłasza pokój, który zwiastuje
dobro, który ogłasza zbawienie, który mówi do Syjonu: Twój Bóg
jest królem” (Iz 52:7).
Kto ma mówić do Izraela „Twój Bóg jest królem”? Ktoś spoza
nich, z nie-Żydów. To również jest w interesie Kościoła.
Rozumiał to apostoł Paweł, gdy pisał, że „wskutek
ich upadku zbawienie doszło do pogan, [...] jeśli ich upadek stał
się bogactwem świata, a ich porażka bogactwem pogan, to o ileż
bardziej ich pełnia?”
(Rz 11:11-15).
Oczywiście,
nie chodzi o to, żeby Kościół zostawił swoją służbę tutaj i
jechał do Izraela. Odpowiadamy za miejsce w którym jesteśmy, za to
miasto, gdzie żyjemy. Chodzi o to, żebyśmy w swoim sercu zrobili
trochę miejsca dla tego narodu. By oprócz tej służby, którą
wykonujemy, pamiętać też o Izraelu. Bóg powiedział do Abrahama:
„Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą”
(1 M 12:3 BT). Nie pozbawiajmy się tego błogosławieństwa.■
Copyright ©
Słowo i Życie 2010