Kwestię
miejsca w przestrzeni publicznej Europy na symbol religijny, jakim
jest krzyż, poruszaliśmy już na łamach „Słowa i Życia”.
Ewangeliczne środowiska rzadko zabierają głos w kwestiach
publicznych. Uważamy bowiem, że głoszenie Ewangelii jest naszym
głównym zadaniem. Tu jednak milczeć nie powinniśmy i nie możemy,
czego wyrazem jest oświadczenie prezbitera W. Andrzeja Bajeńskiego (opublikowane
na www.chrystusowi.pl,
gdy konflikt przybierał na sile, a hierarchowie największego w
kraju Kościoła milczeli), będące
reakcją na gorszące sceny na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem
Prezydenckim w Warszawie.
O
co chodzi? „Obrońcy krzyża” koczują pod drewnianym krzyżem,
postawionym tam przez harcerzy w dniach żałoby narodowej, Ale nie
bronią ani krzyża, ani wolności sumienia i wyznania. Manifestują
raczej swoje przekonania, żądają uznania ofiar katastrofy
smoleńskiej za męczenników i postawienia im pomnika akurat w tym
miejscu. A postulatów przybywa.
Nie
pierwszy i pewnie nie ostatni raz krzyż wykorzystano niezgodnie z
jego symboliką. Tak czynili krzyżowcy i Krzyżacy, z krzyżami na
sztandarach chrzczono ogniem i mieczem. Dziś w politycznej
przepychance każdy chce upiec swoją pieczeń. Środowiska
postkomunistów i wojujących ateistów wyczuły okazję, by domagać
się usunięcia krzyża z przestrzeni publicznej w ogóle. I także
pojawili się pod Pałacem Prezydenckim, równie krzykliwi jak
„obrońcy krzyża”.
Trafnie
skomentował całe to zamieszanie znany
artysta grafik Andrzej Pągowski. Na plakacie ukazał
zwisające bez krzyża ciało Jezusa z widniejącym nad nim napisem:
Oddajcie krzyż Chrystusowi. A pastor W. Andrzej Bajeński w swoim
oświadczeniu posługuje się słowami apostoła Pawła: „Wielu...
postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego”.
Opiniotwórcze
radio lansuje tezę, że pod Pałacem Prezydenckim rozpoczął się
tłumiony od lat publiczny dyskurs na temat przywrócenia polskiemu
państwu neutralnego światopoglądowo charakteru. Ale to nieprawda.
Tam toczy się spór, marginalnych wprawdzie, ale krzykliwych grup o
to, co przestrzeń publiczną zdominuje: fałszywa pobożność czy
wojująca bezbożność.
Prawdą
jest, że wpływ hierarchii Kościoła Rzymskokatolickiego na
państwowe instytucje jest przemożny. Prawdą jest, że ta
hierarchia nie spełnia należycie roli duchowego przewodnika i
nauczyciela wobec społeczeństwa. W czasie nasilającego się sporu
biskupi długo milczeli, a potem w zawiłych komunikatach winą za
zaistniałą sytuację obarczyli władze świeckie, umywając ręce.
Ale jest też prawdą, że dążenie środowisk ateistycznych do
usunięcia z przestrzeni publicznej przejawów życia religijnego i
krzyża, jest znanym od wieków sposobem ucieczki od religii,
wskazującej co jest właściwe, a co nie. Ich zdaniem państwo
powinno przyzwalać na aborcję i lansowanie rozwiązłości czy
homoseksualizmu, czego wyrazem są chociażby tzw. Parady Wolności;
natomiast symboli chrześcijaństwa – potępiającego zabijanie i
wynaturzenia - w przestrzeni publicznej być nie może.
Ale
ten numer „Słowa i Życia” nie dotyczy wyłącznie tego
problemu. Zachęcając do lektury, zacytujemy tylko kilka zdań z
tekstu „Na pierwszej linii frontu” Steve'a White'a: Szatan
od początku próbował niszczyć dzieło Boże i zwodzić ludzi...
Chce nas zmęczyć i złamać, chce abyśmy gonili za rzeczami, które
nie mają znaczenia. Chce, abyśmy byli zajęci czymkolwiek i zeszli
z głównego kursu. Niszczy Bożych ludzi poprzez wszelakie
okoliczności. Wynajdywał najróżniejszych szaleńców, aby
wyniszczali lud Boży. Ale Bóg wciąż daje wytrwałość i
zwycięstwo swojemu ludowi... Wielu myśli, że najlepszym systemem
jest kapitalizm. Ale każda doktryna i filozofia, która
przeciwstawia się Jezusowi, upadnie. Kultura
mojego kraju stacza się w dół, ale nic nie odniesie zwycięstwa
nad prawdą Bożego Słowa. Królestwo
Chrystusa rośnie. A my jesteśmy powołani, by ogłaszać i
rozprzestrzeniać Jego chwałę. Kościół bywa dotknięty
skandalem, ale krew Chrystusa nie straciła nic ze swojej
oczyszczającej mocy. Jego Słowo nie straciło nic ze swej mocy. Jezus
wciąż buduje swój Kościół. A nam dany jest przywilej
towarzyszenia Mu w tym.
NINA
i BRONISŁAW HURY