Słowo i Życie nr 3/2006


Mirosław Kozieł

Dla byłego alkoholika to duże wyzwanie

Chrześcijaninem stałem się w 1997 roku w dość trudnych dla mnie okolicznościach. Byłem alkoholikiem. Resztkami sił i ambicji prowadziłem z żoną sklep ogólnospożywczy (ze stoiskiem monopolowym włącznie). Od jakiegoś już czasu próbowałem bezskutecznie wyjść z nałogu. Tęskniłem za normalnym życiem. Próby leczenia uzależnienia nie powiodły się.

Pewnego dnia do sklepu przyszedł kolega i opowiedział mi o swoim spotkaniu z Jezusem. Po kilku miesiącach walki z samym sobą i ostatniej nieudanej próbie leczenia szpitalnego, na zapleczu sklepu zawołałem do Jezusa i tego samego dnia narodziłem się na nowo. W tej samej też chwili zostałem uwolniony od nałogu, z którym nie radziłem sobie przez długie lata. Za bardzo nie rozumiejąc, o co chodzi, stałem się nowym stworzeniem. Kiedy kolega zawiózł mnie do Kościoła Chrystusowego do Dąbrowy Górniczej, wiedziałem, że jest to moje miejsce. Pokochałem Jezusa i społeczność ludzi wierzących.

Od początku nawrócenia miałem głębokie pragnienie służenia Bogu. Wiedziałem, że nie chcę być nominalnym chrześcijaninem. Zaczęło mnie fascynować poznawanie Chrystusa i Bożego Słowa i tak jest do dzisiaj. Duchowo wzrastałem w okolicznościach, których nie rozumiałem. Pół roku po nawróceniu otrzymałem bardzo dobrze płatną pracę, tyle że na delegacjach. Nie mogłem się z tym pogodzić, ale wiedziałem, że ta praca jest od Boga. Dla byłego alkoholika delegacje i praca z dala od rodziny i Kościoła to duże wyzwanie. W ten sposób Bóg uczył mnie wytrwałości i posłuszeństwa, tego, że mam być zdany tylko na Niego. Dzięki Jego obecności przetrwałem wszelkie próby i pokusy, których nie brakowało. Dzisiaj widzę, jak bardzo ten okres był potrzebny w przygotowaniu mnie do dalszej drogi za Panem..

Do służby w Kościele zostałem powołany ponad cztery lata temu. Była to odpowiedź na głębokie pragnienie mojego serca. Wszystko, co robiłem do tej pory, wydawało mi się pozbawione sensu. Bardzo chciałem w jakiś sposób służyć Bogu i ludziom – tylko to miało dla mnie znaczenie. Praca na delegacjach i moje marzenia o służbie - wydawało mi się, że to zupełnie przeciwstawne kierunki. Im bardziej chciałem być blisko domu i mojego zboru, tym dalej byłem delegowany.

Boża odpowiedź przyszła nagle i była dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Któregoś dnia przyjechał do mnie pastor Jarek Ściwiarski z propozycją objęcia Stacji Misyjnej w Ząbkowicach na pełnym etacie. Byliśmy z żoną w lekkim szoku. Powierzyłem tę sprawę Bogu i od tego dnia zaczął się długi okres oczekiwania na związane z tym formalności. Ostatecznie, po ponad roku oczekiwania, w sierpniu 2002 rozpocząłem pełnoetatową służbę w Społeczności Chrześcijańskiej w Dąbrowie Górniczej, obejmując funkcję kierownika Stacji Misyjnej w Ząbkowicach i służbę wśród ludzi uzależnionych. Wierzę, że Bóg powołał mnie do tej służby, ponieważ nie miałem na to żadnego wpływu. Miałem jedynie ogromne pragnienie służenia Bogu. Reszta spraw działa się bez mojego udziału. Dla mnie jest to świadectwo, że Bóg tak chciał. Widzę też, jak Pan Bóg prowadzi mnie w służbie.

Obecnie jestem studentem Uzupełniających Studiów Biblijnych w Chrześcijańskim Instytucie Biblijnym. Moja żona Anna jest studentką Szkoły Poradnictwa Rodzinnego i naucza dzieci w szkółce niedzielnej. Córka Dominika jest w gronie liderów służby młodzieżowej naszego zboru. To ogromna radość, że całą rodziną należymy do Pana i służymy Mu, najlepiej jak potrafimy.

Copyright © Słowo i Życie 2006
Słowo i Życie - strona główna