Od redakcji
W
sierpniu – tuż po ujawnieniu planowanych zamachów na
amerykańskie samoloty i aresztowaniach islamskich terrorystów
w Wielkiej Brytanii – często bywałem na warszawskim lotnisku.
Byłem świadkiem kilku ewakuacji hali odlotów w związku z
alarmem o podłożeniu bomby. Stałem w kolejce i przyglądałem się
szczegółowej kontroli pasażerów przed odlotem. Mam
przed sobą długopis (z napisem „I love Poland”), którego
naszemu gościowi nie pozwolono wnieść na pokład samolotu. Innemu
nie pozwolono zabrać książki. Atmosfera zagrożenia, napięcie,
obawa przed terroryzmem, najwyższy stopień gotowości służb
bezpieczeństwa. A potem byłem w Zakościelu. Cisza i błogi spokój.
Atmosfera wyciszenia i relaksu, modlitwy i zagłębiania się w Bożym
Słowie. Poczucie bezpieczeństwa...
Świat
kurczy się na naszych oczach. Wydaje się otwarty, przyjazny, syty i
beztroski albo wrogi, nienasycony, zamknięty i groźny. Obie jego
odmiany funkcjonują obok siebie. Jedni przekonują, że wystarczy
rozumnie wykorzystywać zasoby. Inni alarmują, że zasoby naturalne
się kończą. Jedni dowodzą, że ubóstwo jest powodem
wszelkich nieszczęść i gdyby bogaci podzielili się swoim
bogactwem, wszystkim na świecie działoby się lepiej. Inni
przestrzegają, że bez przywrócenia ładu i moralnych zasad,
lepiej nie będzie. Każdy intuicyjnie wyczuwa, że fachowość bez
zasad niewiele znaczy, ale i pryncypialność bez umiejętności nie
wystarcza.
Na
naszych oczach toczy się spór o to, czy ważniejsze jest
dobro jednostki czy dobro ogółu? I jak nigdy przedtem odbywa
się to na wielu płaszczyznach, w wielu miejscach i na wiele
sposobów. W wielu krajach dyktatorzy ustalają zasady, tam
życie jednostki niewiele znaczy. Charakterystyczne, że wszystkie
kraje islamskie to dyktatury, choć islam to religia. W niewielu z
tych krajów ludziom żyje się znośnie. W sytej i zasobnej
Ameryce i Europie główną wartością jest wolność
jednostki. Choć wyniesiona na szczyty ludzkich wartości przez
liberalizm, w istocie wywodzi się z nauczania Pana Jezusa.
Gdy
niewolnictwo było podstawą porządku społecznego, grecka kultura
święciła triumfy, a Rzymskie Imperium wydawało się wieczne,
Jezus z Nazaretu rozsiewał ziarna Bożego Słowa w glebę ludzkich
serc i umysłów, wyłuskiwał perły Bożych przykazań z plew
tradycji. Jego nauczanie o Królestwie Niebios (Mt 5:1-7:29)
przywracało blask zakonowi Mojżesza. Nie poprzestawał na
odkurzeniu dawnych praw, nadawał im nowe znaczenie. Za każdym razem
gdy mówił: "słyszeliście, że powiedziano przodkom",
dodawał: "a Ja wam powiadam". Jezus zrównał status
kobiety i mężczyzny, niewolnika i wolnego, Żyda i Greka. Za
każdego też umarł na krzyżu Golgoty. Przed Nim każdy człowiek
ma bowiem taki sam status - grzesznika, któremu On oferuje
wolność i obfite życie. Od nas zależy, czy to przyjmiemy.
Jest
wielu chętnych do życia w społeczeństwie, gdzie życie i dobro
jednostki jest w cenie. Nie tak wielu jednak chce ponosić
wspólnotowe koszty. Dotyczy to narodów i państw, ale
również rodziny i Kościoła. Chętnie korzystamy ze
wspólnotowych dobrodziejstw, ale z naszym wkładem w życie
wspólnoty bywa różnie.
Wielkie
idee mają całkiem prywatny, codzienny wymiar: Uczestniczymy w życiu
rodziny, Kościoła, lokalnej społeczności, kraju czy globalnej
wioski na tyle, na ile możemy, czy na tyle, na ile musimy? Pan Jezus
zrobił dla świata wszystko, co mógł, choć nie musiał.
Idąc w Jego ślady powinniśmy również robić to, czego nie
musimy i czego się od nas nie oczekuje. W przeciwnym razie możemy
być zmuszeni do robienia tego, czego nigdy byśmy nie chcieli.
Módlmy się o chrześcijańskie misje w świecie islamu. Od
tego zależy nawet długość kolejek na naszych lotniskach.
W
tym numerze "Słowa i Życia" poruszamy ważny temat
społecznych odniesień naszego chrześcijańskiego życia. "Droga
do wywyższenia" to przesłanie przypowieści o faryzeuszu i
celniku. "Akcja Sąsiedzkiej Pomocy" czy „Wózki
dla Brodnicy” to relacje z konkretnych poczynań na rzecz lokalnych
społeczności. Artykuł "Biegnij, by wygrać" zwraca uwagę
na sprawy najważniejsze w naszym życiu. Naśladowcy Chrystusa, ze
wszystkich ludzi na świecie mają najlepszy powód do owocnego
życia. Życie warte życia. Życie nie dla pieniędzy, nie „dla
samochodu - złomu, który zardzewieje”. Potwierdzają to
świadectwa konkretnych ludzi („Jej i jego droga do Boga”). To
musi być widoczne w jakości życia chrześcijanina („Owocowanie”).
Zapraszamy
do lektury.
Nina
i Bronisław Hury
Copyright ©
Słowo i Życie 2006