Dorota Hury
WIWAT RÓŻNORODNOŚĆ
Człowiek. Ludzie. Różnimy
się między sobą zewnętrznie. To oczywiste. Widać to już na pierwszy rzut oka.
Ciało ludzkie składa się z –
powiedzmy – pewnych elementów: głowa, tułów, nogi, ręce, biodra, palce, uszy,
szyja, oczy, paznokcie, uda, skóra, włosy itd. Ich kształt, wielkość, kolor,
właściwości, bywają różnorakie, bardzo, bardzo różne. Jakie te elementy powinny
być? Z pewnością można by spisać pewne parametry medyczne, charakteryzujące
zdrowego człowieka. Ale – myśląc tylko o wyglądzie - trudno powiedzieć, czy
lepszy jest niski wzrost czy wysoki? Czy lepiej jest mieć oczy brązowe czy
błękitne? Lepiej być - proszę nie doszukiwać się tu żadnych podtekstów, to
tylko takie sobie rozważania - mężczyzną czy kobietą? A włosy – lepiej mieć kręcone czy proste?
Jedno jest pewne: jesteśmy z
wyglądu bardzo, bardzo różni.
Któregoś dnia zaświtało w
mojej głowie: Skoro tak różni jesteśmy zewnętrznie, to dlaczego zakładać, że
wewnętrznie nie różnimy się równie mocno? Pytanie może wydać się banalne, ale
mnie niejako poraziło i bardzo ucieszyło. Wprawdzie o różnych typach osobowości
słyszałam sporo, to jednak jakoś tak zwykłam myśleć, że wewnętrznie ludzie są
do siebie podobni, albo powinni być – w sensie dążenia do jakiegoś tam ideału.
Że podobnie odbierają rzeczywistość i przeżywają ją. Czasem myślałam, że muszę
nad sobą popracować, żeby bardziej upodobnić się wewnętrznie, czyli w
odbieraniu i przeżywaniu rzeczywistości, do kogoś tam konkretnie czy ogólnie,
np. do grona rówieśników.
I oto olśnienie, że być może
różnice wewnętrzne są tak mocne jak te
zewnętrzne... I że to dobrze. Że taki był zamysł Twórcy czyli S-twórcy.
I nie ma obiektywnej
odpowiedzi, czy lepszy jest człowiek spokojny czy dynamiczny, czy lepsza jest
delikatność czy zdecydowanie itd.
W sensie powierzchowności –
łatwo zauważalnej i możliwej do opisania (o którą to powierzchowność można troszczyć się albo zupełnie ją
zaniedbać) – każdy człowiek jest różny od drugiego. Tak i jego dusza (ją
również można rozwijać albo zapuścić) jest zupełnie unikalna, czyli inna od
wszystkich wokół.
Marzę o tym, by umieć
cieszyć się różnorodnością ludzi wokół mnie – w rodzinie, w Kościele, wśród
przyjaciół czy znajomych, w szkole czy gdziekolwiek. Nie oceniać, nie
porównywać się z nimi (co prowadzić mogłoby do zdołowania albo zadzierania
nosa), tylko przyjmować jako dar - możliwość poznania takiego akurat unikalnego
Człowieka.
Bo jest to tak właśnie: i ja
jestem cudownie stworzona (por. Ps. 139), i ten Człowiek również. ■
Copyright
© Słowo
i Życie 2003