IGOR SAWICKI i
O
sobie i o „Korneliuszu”
Jestem oficerem Wojska Polskiego. I choć od
32 lat noszę gwiazdki oficerskie, to tak naprawdę posłannictwo swego zawodu
poczułem w chwili, gdy 10 lat temu ofiarowałem swoje życie Bogu.
Parę miesięcy wcześniej, kiedy podczas satelitarnej
ewangelizacji Billy’ego Grahama moja córka i żona nawróciły się, usiłowałem
zrozumieć, co tkwi w wierze, która tak odmieniła życie najbliższych mi osób.
Mnóstwo czasu spędziłem na dyskusjach z chrześcijanami: Czy na przełomie XX i
XXI wieku wiara w Boga jest nadal potrzebna ludziom? Czy jest odpowiednia dla
żołnierzy czy policjantów, którzy muszą być silni i twardzi? A może jest tylko
dla tych, którzy z kolei są zbyt słabi w życiu, którzy nie potrafią radzić
sobie w życiu codziennym? Czym jest wiara chrześcijańska?
Jestem adeptem nauk ścisłych i ponad 20 lat
przepracowałem w wojskowym środowisku naukowym. I nieobce było mi stwierdzenie,
że chrześcijańska wiara jest niewytłumaczalna przez naukę, a tym samym zarówno
istnienie jak i nieistnienie Boga nie może być przez nią udowodnione. Ale czy
nauka może przewyższyć Boga? Nie! Bóg jest wyższy niż nauka. I dlatego
wiara nie może być naukowa. Nie może być naukowo ani opisana, ani udowodniona. Ale wtedy, 10 lat temu, byłem ateistą,
dyskutowałem i spierałem się długo i bezowocnie. Wreszcie moja żona powiedziała
mi: „Nie próbuj tego rozumieć. Musisz otworzyć się na to. Musisz uwierzyć. Jak
Korneliusz”.
To zdanie zmieniło moje nastawienie. Była
ostatnia niedziela sierpnia. Pojechałem do Marylina. Usiadłem sam nad brzegiem
jeziorka i powiedziałem: „Boże, jeżeli jesteś, jeśli mnie kochasz – oto jestem,
otwarty i oczekujący Ciebie. Napełnij mnie. Nie będę się przed Tobą bronił”.
Długo nie czekałem. Zrozumiałem, że Bóg mnie
kocha. Pozwoliłem, aby ta miłość dotarła do mnie. Czułem potrzebę czytania
Biblii, czułem potrzebę modlitwy, chciałem być lepszym mężem dla mojej żony. W
końcu zacząłem chodzić regularnie na nabożeństwa. Zacząłem być chrześcijaninem
wśród swoich przyjaciół, kolegów z pracy, sąsiadów. W październiku podjąłem
decyzję przystąpienia do chrztu.
Dylematy
Dotąd zastanawiałem się, czy będąc
wojskowym mogę zostać chrześcijaninem? Teraz - po wybraniu drogi z
Jezusem - powstała sytuacja odwrotna: Czy jako chrześcijanin powinienem
nadal służyć w wojsku? To istotny problem, bo takie pytanie na pewnym
etapie życia musi sobie postawić większość młodych chrześcijan. Okazją
do głębszego zastanowienia się nad tą kwestią stał się dla mnie traktat
„May a Christian Serve in the Military?” [Czy chrześcijanin może służyć
w wojsku? – red.]. Jego autor - generał armii amerykańskiej William K.
Harrison Jr - zauważa, że w Nowym Testamencie znajdujemy kilku
wojskowych - setników armii rzymskiej. O jednym z nich Jezus
powiedział: „... u nikogo w Izraelu tak wielkiej wiary nie znalazłem”
(Mt 8,10). Inny setnik uwierzył w Jezusa jako Syna Bożego pod krzyżem
na Golgocie, gdzie akurat pełnił swą służbę. Do bogobojnego Korneliusza
Bóg wysłał apostoła Piotra z zadaniem przedstawienia mu Ewangelii. Gdy
setnik ten usłyszał Dobrą Nowinę, uwierzył i natychmiast otrzymał Ducha
Świętego. Nigdzie nie jest wspomniane, żeby którakolwiek z tych osób
porzuciła służbę wojskową. I nigdzie w Nowym Testamencie nie
znajdziemy też, że chrześcijanin nie może być żołnierzem. Co więcej,
Pan nakazuje przez Pawła, by „każdy pozostał w tym stanie, w jakim
został powołany” (1 Kor 7,20). Dostrzeżenie tej prawdy uświadomiło mi,
że zawodowy żołnierz-chrześcijanin nie może być nierozpoznawalny ze
względu na miejsce Boga w swoim życiu. A problemem dla chrześcijanina w
mundurze nie jest pytanie, czy powinien służyć w wojsku, tylko jak tę
służbę pełnić.
My, chrześcijanie w mundurach, o wiele
częściej niż nasi cywilni bracia stajemy wobec pytania o granice posłuszeństwa
przełożonemu, w sytuacji konfliktu sumienia w związku z przymusem wykonania
rozkazu. W wyjątkowych sytuacjach możemy stanąć nawet wobec dylematu
opowiedzenia się za prawdą i posłuszeństwem Bogu za najwyższą nawet cenę. Jaka
postawa w takich sytuacjach jest godna chrześcijanina noszącego mundur?
Dzielić się z innymi
Kiedy podjąłem decyzję powierzenia swego życia Jezusowi, byłem już w
stopniu podpułkownika i zajmowałem jedno z kierowniczych stanowisk w szkole
oficerskiej. Z każdym, kto chciał i kto nie chciał, dzieliłem się tą wspaniałą
wiadomością: oto moje życie się zmienia. Pamiętam, jak na pierwszej odprawie,
kiedy przyszła kolej na mój głos – jako pierwszą przekazałem tę właśnie
informację. Przełożeni i koledzy z początku odnosili się do mnie z rezerwą i
niedowierzaniem. Ale z czasem zaczęli akceptować moją inność (protestancką, jak
zwykli ją nazywać). A ja chciałem mówić o swojej zmianie w życiu, przekonywać
do tego innych. Tak samo mój przyjaciel Darek, który szkolił pilotów na
samolotach bojowych w jednostce lotniczej.
Ale jak - w tak specyficznym
jak wojskowe środowisku - docierać z Ewangelią do kolegów, przełożonych
i podwładnych? Modliliśmy się i odpowiedź przyszła. Otrzymaliśmy
zaproszenie do Niemiec na doroczny zjazd stowarzyszenia „Christen in
der Bundeswehr” („Chrześcijanie w Bundeswehrze”) . Tam zobaczyliśmy,
jak chrześcijanie w mundurach wspólnie czytają Biblię, modlą się,
rozmawiają o metodach ewangelizacji wśród żołnierzy. Po powrocie
postanowiliśmy i w naszej armii powołać podobne stowarzyszenie osób,
wspierających się nawzajem w realizowaniu zasad wiary w tym
specyficznym zawodzie. W 1999 roku zarejestrowaliśmy Chrześcijańskie
Stowarzyszenie Wojskowe „Korneliusz” (ChSW). Do Stowarzyszenia mogą
należeć zarówno wojskowi, jak i funkcjonariusze innych służb
mundurowych, niezależnie od tego, do którego z chrześcijańskich
Kościołów należą, jak również bez względu na stopień i stanowisko
służbowe. Wystarczy, że wierzą, że Biblia jest natchnionym Słowem
Bożym, i powierzyli swoje życie Jezusowi Chrystusowi. Współpracujemy
ściśle z Ewangelickim Duszpasterstwem Wojskowym, z którym łączy nas
wspólny cel: integracja środowiska protestanckiego w Wojsku Polskim.
Utrzymujemy również partnerskie kontakty z chrześcijańskimi
stowarzyszeniami wojskowymi w innych krajach. Należymy do AMCF
(Association of MilitaryChristian Fellowship) – organizacji
zrzeszającej chrześcijańskie stowarzyszenia wojskowe z różnych
kontynentów.
"Korneliusz" w akcji
Jedną z
form działalności ChSW są doroczne zjazdy członków i sympatyków wraz z
rodzinami, na których dyskutujemy o różnych aspektach życia chrześcijańskiego i
wojskowego, jak Słowo Boże może stać się podstawowym regulaminem codziennego
życia, zarówno prywatnego jak i służbowego.
Nasz
zawód istnieje dlatego, że nadal człowiek dla człowieka pozostaje źródłem
zagrożenia. I chociaż, jak historia uczy, po wielkich tragediach i zbrodniach w
stosunkach między państwami czy narodami przychodzi opamiętanie, to jednak
wciąż wybuchają kolejne konflikty zbrojne, w których rozwiązywaniu coraz
częściej biorą udział nasi żołnierze. Pewien oficer armii amerykańskiej
powiedział: ”Nie każdy chrześcijanin musi zostać żołnierzem. Ale nigdy nie
służyłbym w armii, w której nie ma chrześcijan. Nikomu też nie życzyłbym
znaleźć się w obszarze działań armii, w której nie ma prawdziwych chrześcijan”.
Stąd też my, chrześcijanie w mundurach, dążymy do tego, aby jak najwięcej osób
w naszych szeregach wierzyło w Jezusa Chrystusa i szło drogą, jaką wskazuje
Słowo Boże. Prowadzimy więc ewangelizacje wśród żołnierzy różnymi metodami:
poprzez indywidualne rozmowy, świadectwa, wspólną modlitwę, spotkania po
zajęciach, czy też koncerty w jednostkach wojskowych. Wielu z nas, będąc
członkami Obozu Gedeonitów, ma możliwość rozdawania żołnierzom Nowych
Testamentów.
Z racji przepracowanych 20 lat w uczelni wojskowej
szczególnie leży mi na sercu praca wśród podchorążych – kandydatów na oficerów.
Jak ich wychowamy, takich będziemy mieć oficerów, tak będzie dowodzona armia. Z
doświadczenia wiem, że najskuteczniejszy dla młodego człowieka jest przykład
osobisty. Spotykałem się z podchorążymi, w większości katolikami, którzy
wierzyli w Boga, ale chyba niezupełnie Bogu. Gdy starałem się z nimi czytać
Biblię, razem modlić się, zwykle byli bardzo skrępowani. Sami również – ze
względu na kolegów - wstydzili się modlić przed posiłkami czy czytać Biblię.
Zachęcałem ich więc do udziału w konferencjach, organizowanych przez ChSW i
podobne mu stowarzyszenia zagraniczne. Tam czuli się inaczej. Modlili się w
większej grupie wraz z generałami, oficerami. Nasi podchorążowie byli gośćmi
takich konferencji w Holandii, Niemczech, Norwegii, Szwecji, Czechach, na
Łotwie, Litwie, Węgrzech oraz w USA. Po powrocie znikały już między nami
bariery, związane z wiarą. Chętnie wspierali mnie przy organizowaniu podobnych
konferencji w naszych uczelniach wojskowych w Poznaniu i Wrocławiu, na które
zapraszaliśmy studentów szkół i akademii wojskowych z wielu krajów Europy, a
także USA i Kanady.
Od września
ubiegłego roku odpowiadam za pracę wśród studentów uczelni wojskowych w Europie
w ramach Accts MMI (Association for Christian Conferences, Teaching and
Service – Military Ministries International), stowarzyszenia koordynuujacego organizację konferencji, nauczania
oraz służbę chrześcijańską w środowisku wojskowym. Prowadzimy spotkania w
uczelniach wojskowych całej Europy oraz trzy cykliczne przedsięwzięcia
przeznaczone dla podchorążych akademii wojskowych oraz młodych oficerów: obóz
narciarski w Alpach w Dachstein, obóz biblijny w Trokach pod Wilnem oraz rejs
żaglowcem po wodach terytorialnych Holandii. Głównym celem tych przedsięwzięć
jest łączenie sportu, zdobywania umiejętności narciarskich czy żeglarskich ze
studiowaniem Słowa Bożego i modlitwą.
Dlaczego
Na koniec osobista
refleksja: W moim dziesięcioletnim życiu z Bogiem były i są chwile
lepsze i gorsze. Takie, kiedy mógłbym śmiało stanąć przed Jezusem i
takie, o których wiem, że nie podobałyby Mu się. Były radości i smutki.
W zeszłym roku Pan zabrał do siebie dwie najbliższe mi osoby: żonę, a w
cztery tygodnie później matkę. I nie wyobrażam sobie tych doświadczeń
bez siły, jaką miałem w Jezusie Chrystusie, którą wraz z żoną w czasie
jej trzyletniej ciężkiej choroby czerpaliśmy z modlitwy i czytania
Pisma Świętego. I nadal Bóg prowadzi mnie w mojej służbie i moim życiu
prywatnym, odpowiadając na moje modlitwy. I za to Jemu dziękuję każdego
dnia. I takiej relacji z Bogiem życzę wszystkim, zwłaszcza mundurowym.
Stąd moje zaangażowanie w działalność Chrześcijańskiego Stowarzyszenia
Wojskowego „Korneliusz”. ■
Płk rez. dr inż. Igor Sawicki jest członkiem III zboru Kościoła
Chrześcijan Baptystów (Kościół 5N) w Poznaniu. W ChSW „Korneliusz” pełni
funkcję wiceprzewodniczącego, a w Accts MMI - międzynarodowego koordynatora
pracy wśród studentów uczelni wojskowych w Europie – red.
Informacje o
ChSW „Korneliusz” [w tym m.in. statut i deklaracja członkowska] dostępne są w
Internecie http://www.korneliusz.org/
kontakt: ChSW „Korneliusz”, Jerzy
Kurdek, ul. Sosnowa 37,78-100 Kołobrzeg
Copyright
© Słowo
i Życie 2003