Słowo i Życie - numer 1/2003

Karolina Krazińska  

Niestety, nie mam czasu

Zdanie to możemy ostatnio coraz częściej słyszeć. Stało się niemalże hasłem człowieka XXI wieku. Jeśli masz w tygodniu więcej niż jedno popołudnie wolne, to widocznie nie jesteś kimś wartościowym. Ludzie XXI wieku są bowiem rozchwytywani, ciągle gdzieś biegną, są z kimś umówieni, mają tyle spraw do załatwienia, że grafik ustalony jest co do sekundy. Wystarczy minuta poślizgu i katastrofa gotowa. Najpopularniejszymi prezen­tami na każdą okazję stały się kalendarze, zwane teraz organizerami, czy też ich elektro­niczne odpowiedniki - notebooki. Brzmi dumnie. Pytanie tylko, dokąd tak pędzimy?

„Tak mówi Pan: przystańcie na drogach i patrzcie, pytajcie się o odwieczne ścieżki, która to jest droga do dobrego i chodźcie nią, a znajdziecie odpoczynek dla waszej duszy!" (Jer 6,16)

Oto recepta doskonała na rzeczywiście święty spokój. Niestety, tak rzadko się do niej stosujemy. Każdego dnia Bóg daje nam 24 godziny, a my natomiast przyjmujemy je, jako coś, co się nam należy. I robimy, co chcemy. Przed zaśnięciem jeszcze, dla spokoju sumienia, otworzymy Biblię, potem szybko gasimy światło, a nasze „amen” ginie już gdzieś pośród chrapania... Brzmi znajomo? O służbie w Kościele lepiej nie wspominać - to chyba już w ogóle jest dla tych, którzy nie mają co robić. Ot, tak dla zabicia ich czasu. Owszem, praca godna pochwał i podziwu, ale nie dla mnie. Może w przyszłym tygodniu, gdy już zaliczę ten test w szkole, jak zmaleje nieco szał pracy, bo teraz urwanie głowy, albo w przyszłym miesiącu... I tak z tygodnia robi się miesiąc, z miesiąca rok i nadal nic się nie zmienia.

„Wy, którzy nie wiecie, co jutro będzie, bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, która ukazuje się na krótko, a potem znika" (Jak 4,14). Problem w tym, że życie szybko mija. I wtedy zaskoczenie: Bóg poradził sobie bez nas! Kiedy my byliśmy zajęci, wokół działy się cuda, o jakich nam się nawet nie śniło, a my po prostu je przegapiliśmy.

Każdy dzień jest cudem, każdy dzień jest darem, na który w żaden sposób nie zasłużyliśmy. I co z nim robimy? Trwonimy na własne, ziemskie, nie cierpiące zwłoki sprawy, czy wykorzystujemy ten czas na poznawanie Boga, pogłębianie relacji z Nim, oddawanie Mu chwały? Jeżeli coś jest dla nas mało ważne, zawsze znajdziemy wymówkę. Jeśli jednak Bóg jest najważniejszy w Twoim życiu, znajdziesz dla Niego czas, choćby się waliło i paliło. I wtedy odkryjesz coś niesamowitego, że nagle tego czasu zaczyna Ci przybywać, bo inne sprawy zeszły na dalszy plan i wszystko jest na swoim miejscu.

To prawda, czasu rzeczywiście mamy mało. Po co więc czekać?  Zacznijmy już dziś.

„Baczcie więc pilnie, jak macie postępować, nie jako niemądrzy, lecz jako mądrzy, wykorzystując czas, gdyż dni są złe"  (Ef 5,5-16). „Szukajcie Pana, dopóki można Go znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko!" (Iz 55,6).

[Źródło: INFO Biuletyn informacyjny Społeczności Ewangelicznej w Olsztynie, grudzień 2002]
 
 Copyright © Słowo i Życie 2003
Słowo i  Życie - strona główna