Słowo i Życie - strona główna  
  wydawca      prenumerata       redakcja        e-mail
         

Pisane w roku 1939


Władysław Kołodziej

Kościół Chrystusowy w dniach wojny polsko-niemieckiej i po rozbiorze Polski

[„Słowo i Życie nr 7-9/95]


Prezentujemy oryginalny tekst autorstwa Władysława Kołodzieja, stanowiący końcowy rozdział maszynopisu jego pracy pt. „Kościół Chrystusowy w Polsce". Autor pisał go w Brześciu n. Bugiem, w dwa miesiące po ustanowieniu tam okupacji radzieckiej. Od najbliższych oddzieliła go nowo ustanowiona granica, a wojna - w jego mniemaniu - już się skończyła.

Władysław Kołodziej był zastępcą naczelnika wydziału wyznaniowego woj. poleskiego i jako oficjalny przedstawiciel urzędu wojewódzkiego uczestniczył w III Zjeździe ZKCh w Targoszycach w roku 1931. Był to prawdopodobnie pierwszy jego kontakt z Kościołem Chrystusowym. Potem, jako kaznodzieja, należał do czołowych jego liderów.
Zapowiadając w styczniu 1939 r. pojawienie się jego artykułów, wierszy i opowiadań na swoich lamach, „Słowo Pojednania” - jedno z czasopism Zjednoczenia Kościołów Chrystusowych - użyło słów: „...znany poeta i publicysta Władysław Collen-Kołodziej, a poziom literacki naszego pisma przez to znacznie się podniesie i da Czytelnikom, oprócz innych korzyści, estetyczne zadowolenie".
Zachowaliśmy oryginalny tytuł, a poprawki ograniczyliśmy do interpunkcji i wyeliminowania literówek", by nie zatracić niczego z nastroju tamtych dni i odczuć własnych autora. (red.)



Brześć Litewski, dn. 11 listopada 1939 r.

Po dziesiątym zjeździe nikt nie przypuszczał, że wojna jest tuż u drzwi Polski. Dopiero niespodziewany nalot samolotów niemieckich z rana w dniu 1 września 1939 r. na obiekty wojskowe w okolicy Brześcia n/Bugiem uświadomił wszystkim grozę położenia.

Siedziba Rady Naczelnej Kościoła była położona w jednym z najbardziej niebezpiecznych punktów miasta, bo w odległości stu kilkudziesięciu metrów od koszar i magazynów wojskowych. Każdej więc chwili należało liczyć się z możliwością bombardowania tego obiektu przez bombowce niemieckie.

Ustawiczne alarmy przeciwlotnicze, tłok uciekinierów z terenów objętych działaniami wojennymi, zatarasowane samochodami ulice, a wieczorem mrok na ulicach, sprawiały bardzo przygnębiające wrażenie.

Dookoła miasta niemal codziennie padały bomby na twierdzę, na lotniska, na domy wojskowe.

9 września padły pierwsze bomby na miasto, a 12 września zdawało się, że nadszedł sądny dzień... Padły liczne ofiary w ludziach. Ludzie opuszczali miasto i uciekali w pola lub do odległych wsi.

Miasto opustoszało. Rzadko spotykało się w niem przechodnia na ulicy. Urzędy państwowe zostały zamknięte i ewakuowane...

Puste miasto pozostało bez opieki i władzy.

Była jednak w niem władza duchowa... Prezydium Rady Naczelnej Kościoła Chrystusowego pozostało na miejscu. W podwórzu był schron przed nalotami, lecz bezpieczniej było w siedzibie Rady Naczelnej, w domu, w którym przebywała przemiła i anielsko spokojna siostra Jaroszewiczowa - małżonka naczelnego prezbitera Kościoła. Wyczuwało się, że niewiasta ta ma w sercu pokój Boży i ducha wiary żarliwej.

Prezbiter naczelny pastor dr Konstanty Jaroszewicz co wieczór zanosił do Boga gorące modły o opiekę nad Kościołem i o pokój. Modlitwy te, w których do 12 września, tj. do dnia ewakuacji mego urzędu, brałem udział, były prawdziwą komunią duchową w tych beznadziejnych chwilach.

12 września w wielce niesprzyjających warunkach odbyła się ordynacja piszącego te słowa na kaznodzieję Kościoła Chrystusowego. Byłem ostatnim kaznodzieją ordynowanym w Polsce Niepodległej. Uroczystość ta wyciskała wszystkim obecnym łzy z oczu. Ordynację przyjąłem z rąk naczelnego prezbitera Kościoła Chrystusowego w Polsce, pastora dr. Konstantego Jaroszewicza, jego zastępcy prezbitera Jana Bukowicza i sekretarza generalnego Kościoła prezbitera Jerzego Sacewicza, w obecności sióstr Jaroszewiczowej i Sacewiczowej, i paru innych osób.

Skończyła się wojna, ta najkrótsza z wojen świata. Polska jako państwo przestała istnieć. Wszyscy bracia w Chrystusie cudownym zrządzeniem Opatrzności pozostali żywi i zdrowi.

Nabożeństwa w zborach Kościoła przez całą wojnę odbywały się normalnie. Należy tu podkreślić, że w najcięższych dniach wojny, bo między 12-17 września, dr Jaroszewicz wizytował szereg zborów Kościoła Chrystusowego w miastach i wsiach województwa poleskiego, odprawiał w nich uroczyste i podniosłe nabożeństwa i krzepił na duchu zbolałą ludność. Pracę tę prowadził w .nader ciężkich warunkach komunikacyjnych, a nawet przez parę dni w strefie działań wojennych z narażeniem życia.

Siedziba władz Kościoła - Brześć n/Bugiem, dziś Brześć Litewski - znajduje się w granicach ZSRR. Po tamtej stronie Bugu pozostało sześć zborów Kościoła Chrystusowego i - moja Małżonka, wierna towarzyszka życia. Do Braci i Sióstr w tych zborach i do Niej biegną myśli moje...

Może ujrzę Was już niedługo. Sercem jestem z Wami. Niech Was błogosławi i prowadzi Bóg w imię Pana naszego i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Amen. 

Copyright © Słowo i Życie