Słowo i Życie - strona główna


LISTY DO "SŁOWA NADZIEI"

Szanowna Redakcjo! 

Na imię mam Ewa. Mam 23 lata. Z Organizacją Świadków Jehowy byłam związana przez trzy lata. Byłam głosicielką, ale nie przyjęłam jeszcze chrztu. Przestudiowałam z nimi Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi oraz prawie całą książkę Zjednoczeni w oddawaniu czci jedynemu prawdziwemu Bogu. Miałam już wyznaczoną datę chrztu, ale Boża łaska uchroniła mnie przed tym. 

Byłam bardzo gorliwą głosicielką. Głosiłam na dworcach, w parkach, na ulicach i od domu do domu. Byłam tak zaślepiona naukami Organizacji, że byłam gotowa oddać za tę "prawdę" życie, czego dowiodłam podczas operacji kręgosłupa - zrezygnowałam z transfuzji krwi. Byłam przekonana, że będąc w tej Organizacji reprezentuję samego Boga, jako Jego ambasadorka. Zrezygnowałam ze szkoły wieczorowej, ponieważ często słyszałam od braci: "Po co ci szkoła, skoro pokolenie roku 1914 już wymiera". 

Moja gorliwość spowodowała, że zerwałam kontakty z przyjaciółmi i pogarszała się relacja między mną a rodziną, nie dlatego, że poszłam do świadków, ale dlatego, że rzuciłam szkołę, a cały swój wolny czas poświęcałam na głoszenie i przygotowanie się do zebrań. Członkowie Organizacji przekonywali mnie, żebym sobie nic z tego nie robiła, bo jestem prześladowana za to, że głoszę nauki o Królestwie i Armagedonie, a prawdziwi chrześcijanie mieli być prześladowani. 

Głosząc od domu do domu, często słyszałam od ludzi, że świadkowie już parę razy zapowiadali koniec, ale on nigdy nie nastąpił. Chciałam sprawdzić, czy oni mówią prawdę, zaczęło mnie to nurtować. Z tym problemem udałam się do starszych zboru i wieloletnich głosicieli - zawsze otrzymywałam przeczące odpowiedzi. Pewnego dnia sąsiadka dała mi do ręki dowód w postaci książki Harfa Boża (rok wydania 1921) pióra Rutherforda - drugiego prezesa Towarzystwa Strażnica - oraz Miliony obecnie żyjących nigdy nie umrą (1920) tego samego autora. Przeczytałam w nich, że Pan Jezus przyszedł już w roku 1874, że w roku 1925 miało rozpocząć się zmartwychwstanie do Tysiącletniego Królestwa. Te informacje zwaliły mnie z nóg. Wszystko, w co wierzyłam, zawiodło. Z tymi książkami udałam się do kobiety, która prowadziła ze mną studia - przygotowywała mnie doktrynalnie do zostania świadkiem Jehowy. Kiedy pokazałam jej to, co przeczytałam, nie poruszyło to jej. Stwierdziła, że te książki są przedawnione i już nieaktualne, że teraz mamy nowe "światło", że to szatan znalazł sposób, by odciągnąć mnie od prawdy. 

Ale ja już czułam, że coś w tej Organizacji jest nie tak. Jeśli te nauki były i są od Boga, i zostały przekazane "niewolnikowi", to czy Bóg może okłamywać swoich świadków? Najpierw mnie uczono, że świadkowie żadnych dat nie ustalali, a kiedy im to udowodniłam ich literaturą, stwierdzili z oburzeniem, że tak, ale Bóg posłużył się tymi datami, aby oczyścić zbory. KOMPLETNY ABSURD. Bóg przecież nie posługuje się kłamstwem. 

Świadkowie Jehowy nie szczędzą oszczerstw innym Kościołom, nazywając ich Babilonem i fałszywymi prorokami, a sami nimi są. Kiedy im to powiedziałam, stwierdzili, że "niewolnik" się pomylił. Ale jeśli myli się "niewolnik", to dlaczego nie mogą się mylić inne wyznania? Powiedziałam, że nie mam już zaufania do Strażnicy. Pytali mnie: "Jeśli opuścisz Organizację, to dokąd pójdziesz? Tylko w Organizacji można zdobyć życie wieczne. Tylko jej członkowie przeżyją Armagedon. Reszta zginie". 

Był to bardzo trudny okres w moim życiu. Byłam załamana, ale walczyłam o poznanie czystej prawdy. Odrzuciłam wszystkie publikacje i zaczęłam czytać samą Biblię. Ku memu zaskoczeniu Bóg wiele mi pokazał. Kiedy czytałam Księgę Powtórzonego Prawa (18,22), stwierdziłam, że świadkowie są fałszywymi prorokami, nadużywającymi imienia Bożego, widzą drzazgę w oku innych, nie widząc belki u siebie. Tym nowym dla mnie odkryciem dzieliłam się w zborze. Gdy dotarło to do starszych zboru, zwołano komitet sądowniczy, aby udzielić mi napomnienia. Skrzyczeli mnie i pytali, o co mi chodzi, dlaczego podważam nauki "niewolnika". Odpowiedziałam, że ja przecież głoszę nauki "niewolnika", tylko że stare i na starego "niewolnika" powinni krzyczeć, a nie na mnie. Przeczytałam im wiersze z V Mojżeszowej 18,21-22, widziałam w ich oczach strach, ale nie zmienili swojego tonu. Rozkazywali mi wręcz, abym usunęła te książki, że teraz jest nowe "światło". Ja twierdziłam, że światło w Biblii jest jedno, nie tak jak u świadków Jehowy. Usłyszałam, że albo się upamiętam, albo będę musiała opuścić ich szeregi; że jeśli chcę pozostać w zborze, mam być cicho i nie siać fermentu. 

Podjęłam więc decyzję opuszczenia szeregów świadków Jehowy. Powodem odejścia były sprawy doktrynalne, niezgodność ich nauczania z moim poznaniem Słowa Bożego i sumieniem, ale od świadków z innego zboru dowiedziałam się, że... Bóg usunął mnie z Organizacji, robiąc czystkę w zborze, bo pewnie prowadziłam się niemoralnie. 

Jest mi naprawdę żal tych ludzi. Staram się z nimi rozmawiać, szczególnie na dworcu, bo tam można ich najczęściej spotkać. W związku z tym bardzo proszę, abyście przysyłali mi "Słowo Nadziei". Mam tylko numer 23 i 24. Są one wspaniałe. Po ich przeczytaniu jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że moja decyzja odejścia z Organizacji była słuszna. Proszę o archiwalne numery "Słowa Nadziei", proszę podać cenę. Chcę rozprowadzać to czasopismo wśród świadków. Pozdrawiam Was i życzę Wam wszystkiego najlepszego w pracy, jaką wykonujecie. Jeśli będzie zjazd byłych świadków, proszę o powiadomienie mnie o tym. 

EWA 
(przedruk za zgodą Wydawcy z: "Słowo Nadziei" nr 27) 


Od niedawna jestem czytelnikiem "Słowa Nadziei", mimo że posiadam je od pierwszego numeru. Potrzeba pomagania świadkom Jehowy zmusiła mnie do czytania Waszego czasopisma. Moje ostatnie spotkania z nimi pokazały, że choć ich nauka jest błędna i fałszywa, to zbiera coraz większe grono zagorzałych zwolenników. Przeżycia te przekonały mnie, iż trzeba zacząć dostrzegać ten problem i wyjść mu naprzeciw. Nigdy nie byłem świadkiem Jehowy, ale doświadczenie nauczyło mnie, że nie ma sensu prowadzić z nimi "szermierki" biblijnej na wersety. Najskuteczniejsza metoda to wykazanie im niekonsekwencji i mylnej wykładni w ich publikacjach. Należy im wykazać, że zbawienie jest tylko w Jezusie Chrystusie. Trzeba nauczyć świadków, by wierzyli tylko Słowu Bożemu, i myślę, że to jest celem "Słowa Nadziei". 

JACEK 
(przedruk za zgodą Wydawcy z: "Słowo Nadziei" nr 20)

Copyright © Słowo i Życie 1998

Słowo i Życie - nr wiosna 1998