Słowo i Życie nr
                  2/2013



Nina i Bronisław Hury


Od redakcji

Data 19 kwietnia 1943 roku była w świecie znana z wybuchu Powstania w Warszawskim Getcie. W Polsce tę datę traktowano jako konkurencyjną wobec 1 sierpnia 1944 r., kiedy to wybuchło Powstanie Warszawskie. Choć więc obydwa powstania miały miejsce w naszej stolicy, społeczności żydowskiej bliższa była data kwietniowa, Polakom sierpniowa. W tym roku Powstanie w Getcie Warszawskim zostało uczczone stosownie do 70. rocznicy. W uroczystościach uczestniczyły najwyższe władze, były ambasador Izraela, organizacje żydowskie, nieliczni ocalali uczestnicy tego powstania i liczni mieszkańcy Warszawy. Uroczystościom nadano najwyższy państwowy charakter. Pod Pomnikiem Bohaterów Getta złożono wieńce i kwiaty, zawyły syreny, w kościołach uderzono w dzwony. W oficjalnych wystąpieniach chyba po raz pierwszy tak dobitnie Powstanie w Warszawskim Getcie utożsamiono z historią naszego kraju.

Holocaust odnosi się do Żydów, innych narodowości to pojęcie nie dotyczyło. Oznacza ono zagładę ludzi pochodzenia żydowskiego przez władze niemieckiej III Rzeszy. Inne narodowości, w tym Słowianie, w nazistowskiej nomenklaturze miały nieco lepszy status – były przewidziane do wysiedlenia i jako siła robocza, a nie do natychmiastowej likwidacji. Wszakże przekwalifikowanie z grupy słowiańskiej do żydowskiej było na polskich terenach łatwe. Ukrywanie Żyda groziło całej rodzinie obozem zagłady. Bali się więc wszyscy, a pomagali nieliczni. Koszmarem były donosy. Kto za nimi stał? Dziś strach uznajemy za margines, chętnie przyznajemy się do czynów bohaterskich, nie chcemy słyszeć, że donosili nasi rodacy. Z okazji okrągłej rocznicy pojawiły się komentarze. Nieliczni żyjący, pamiętający tamten czas Żydzi, wypowiadają się powściągliwie. Symcha Ratajzer-Rotem - legendarny Kazik, uczestnik powstania, tak o nim mówi: Zanim się zaczęło, było przegrane. To wiedzieliśmy bardzo dobrze... Ja pytam siebie: czy ja miałem prawo zrobić to, co ja zrobiłem i tymże krokiem skróciłem życie różnym ludziom, bez żadnego zezwolenia. Kto może mi dać takie zezwolenie? W tym kontekście zasadne wydaje się pytanie: Czy bohaterstwa można wymagać, zwłaszcza, gdy ryzykujemy życiem nie tylko własnym? Na pewno należy je cenić i być za nie wdzięcznym.

Dziś, urodzony po wojnie dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, komentując tamte wydarzenia i rocznicowe uroczystości, stanowczo twierdzi, że zawiodło polskie państwo, bo nie broniło swoich obywateli pochodzenia żydowskiego; pyta, gdzie byli polscy sąsiedzi, gdy ginęli Żydzi..Twierdzenie i pytanie wydają się słuszne, choć nieco aroganckie w ustach kogoś, kto tamtej rzeczywistości osobiście nie doświadczył. I nie chodzi o usprawiedliwianie bezduszności czy donosów. Te niestety były i wyrządziły wiele zła, zarówno Żydom jak i tym nielicznym, którzy ich ukrywali. Chodzi o przykładanie ocen stosownych do tamtych okoliczności. Dziś, siedząc wygodnie w fotelu, łatwo przychodzi rzucanie tak stanowczych twierdzeń i twardych pytań.

Poprawność polityczna często dziś powstrzymuje przed wypowiadaniem niepopularnych przekonań, choć konsekwencją jest jedynie czyjeś oburzenie. Przykładem tego może być małżeństwo, jako potwierdzony przysięgą związek mężczyzny i kobiety, czy homoseksualizm, jako wynaturzenie i grzech. Biblijne stanowisko w tych kwestiach jest dziś politycznie bardzo niepoprawne, jednak - jeśli mamy być wierni Bożemu Słowu - nie możemy milczeć. O tym m.in. w tym numerze „Słowa i Życia”.

Zachęcając do lektury, życzymy udanych wakacji.




Copyright © Słowo i Życie 2013