świadectwo
Adam Szumorek
Moje życie jak książka
Copyright
© Słowo
i Życie 2003
Jeśli życie człowieka jest jak książka, to
czasem zaczyna się bardzo zwyczajnie. Urodziłem się i wychowałem w
rodzinie chrześcijańskiej. Odkąd pamiętam, wraz z rodzicami chodziłem
regularnie do zboru w Olsztynie. Od najmłodszych lat miałem okazję
poznawać Pismo Święte, a przed snem słuchałem historii biblijnych.
Jednak, pomimo że - jak na swój wiek - dużo wiedziałem o Bogu i Jego
Słowie, On sam był dla mnie kimś odległym i tajemniczym. Szczerze
mówiąc, nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że Go potrzebuję.
Pierwsze kroki
Pewnego jednak razu, za sprawą mojego
starszego brata, pojechałem na chrześcijański obóz dziecięcy do
Ostródy. Tam znowu miałem okazję usłyszeć Ewangelię i tym razem
skłoniła mnie ona do zastanowienia. Po raz pierwszy w życiu
uświadomiłem sobie, że ja również jestem grzesznikiem i Jezus Chrystus
umarł także za moje grzechy. Zrozumiałem, że jeśli chcę być zbawiony,
muszę podjąć decyzję i wyznać swoje grzechy Bogu, prosząc by stanął za
sterem mojego życia. Miałem wówczas 10 lat i zdecydowanie nie byłem
teologiem, ale w prostej modlitwie powierzyłem Jemu swoje życie Bogu.
Taki rozpoczął się pierwszy rozdział mojego życia z Bogiem.
Po nawróceniu odkryłem, że z
zainteresowaniem zacząłem słuchać kazań w zborze, które wcześniej
wydawały mi się mało interesujące. Zacząłem czytać Biblię i nie mogłem
się nadziwić, jak fascynujące są Dzieje Apostolskie. Moje modlitwy
stały się osobistymi rozmowami z bliskim przyjacielem. Wkrótce jednak
pojawiły się wątpliwości co do mojej wiary. Rozmyślałem nad tym, jak
pogodzić wiadomości, które słyszę w szkole, z tym co mówi Biblia. Był
taki czas, kiedy zastanawiałem się, czy Bóg naprawdę istnieje i wtedy
sięgnąłem po popularne książki apologetyczne. Dzięki temu moje
wątpliwości się rozwiały, a ja 3 czerwca 1990 roku przyjąłem chrzest,
który stanowił publiczną manifestację mojej wiary. W ten sposób
zakończył się kolejny rozdział.
Kim będę, kiedy dorosnę
Jeśli życie jest jak książka, to czasem
pełno w nim niespodziewanych zwrotów akcji. Kiedy jeszcze byłem małym
chłopcem, brałem udział w programie świątecznym, mówiącym o tym, że Bóg
ma plan dla życia każdego człowieka. Wtedy uświadomiłem sobie, że On
również ma swój plan dla mnie i postanowiłem, że kiedyś będę studiował
w szkole biblijnej, aby przygotować się do służby.
Wraz z pragnieniem służby, pojawiły się też
konkretne możliwości działania. Od szesnastego roku życia pracowałem
jako lider na chrześcijańskich obozach, organizowanych przez Fundację
Słowo Życia. Dzięki szkoleniom organizowanym przez Fundację, nie tylko
mogłem usystematyzować swoje przekonania, ale też uczyć się efektywnych
metod działania. Praca lidera na letnich obozach dziecięcych i
młodzieżowych, a też uczestnictwo w obozach misyjnych, dawały mi
możliwość praktycznego zastosowania zdobytej wiedzy. Z perspektywy
czasu nie mogę przecenić tego, czego nauczyłem się od pastora
Władysława Dwulata, którego kreatywność w działaniu, umiejętności
organizacyjne, zdolność pracy z ludźmi, odwaga, a też pasja służenia
Bogu tak efektywnie jak to tylko możliwe, stały się dla mnie wzorem do
naśladowania. Namacalnym owocem współpracy ze Słowem Życia jest książka
pt. “Do tablicy proszę”, którą napisałem jako podręcznik do
ewangelizacji ulicznej.
W tym czasie angażowałem się w
ewangelizacje uliczne i miałem okazję stawiać pierwsze kroki w
kaznodziejstwie. Przez 3 lata byłem też liderem młodzieżowym w zborze w
Olsztynie. Wraz z upływem czasu moje pragnienie służby i poczucie
Bożego powołania stawały się coraz wyraźniejsze ibardziej precyzyjne.
Dzisiaj i jutro
Niedługo potem rozpoczął się następny
rozdział – studia. W 1997 r. ukończyłem Warszawskie Seminarium
Teologiczne, w 1999 Eastern Pentecostal Bible College, a w 2002 Lincoln
Christian Seminary. Okres studiów okazał się dla mnie szczególnie
owocny, jeśli chodzi o odkrywanie i rozwijanie moich darów, a także
określenie kierunku przyszłej służby. Kiedyś zastanawiałem się nad tym,
czy zostać nauczycielem akademickim, czy kaznodzieją w lokalnym zborze.
W czasie studiów podziwiałem swoich profesorów, którzy mieli kilka
doktoratów, a w niedzielę uczyli dzieci w szkole niedzielnej. Wówczas
zdałem sobie sprawę, że wykształcenie, praca akademicka i służba w
lokalnej społeczności mogą iść w parze, a dotyczy to zwłaszcza
kaznodziejstwa. Dzisiaj wiem, że moim powołaniem jest właśnie
kaznodziejstwo i nauczanie, a jednym z kluczowych zainteresowań
hermeneutyka. Dlatego też zwiastowanie Bożego Słowa jest moim
priorytetem, a nauczanie zasad jego interpretacji moją misją.
Jeśli życie człowieka jest jak książka, to
muszę też powiedzieć, że nie mam pojęcia, co będzie w następnym
rozdziale. Ale znam jej Autora, który wie, jaki będzie ciąg dalszy i
koniec tej historii. ■
---- obejrzyj relację z ordynacji pastorskiej A. Szumorka ---