Rafał Piekarski
PRAWDZIWA
HISTORIA
czyli o spektaklu
„Nadzieja”
Co może mieć
wspólnego nastolatek z Polski z młodym Argentyńczykiem?
Na pierwszy rzut
oka nic. Ale, jeśli się przyjrzeć bliżej, widać wyraźnie,
że obaj ulegają
podobnym zagrożeniom.
I obaj potrzebują
tego samego, żeby żyć – NADZIEI.
Właśnie
to przekonanie skłoniło Fundację Słowo Życia [aktualnie Fundacja PROeM - red.] do prac nad polską wersją „Born to
the Living Hope”, prawdziwej opowieści o życiu pary młodych narkomanów z Buenos
Aires. Zaczęliśmy na początku 2001 roku. W ciągu niespełna pół roku powstał
spektakl „Nadzieja”.
Jest
to - opowiedziana w formie reportażu scenicznego - autentyczna
historia Pablo i Adriane, którzy z różnych pobudek sięgają po
narkotyki i w krótkim czasie
staczają się na samo dno tego nałogu. „Brudni, posiniaczeni,
chorzy...”,
niezdolni do dalszego życia pod jednym dachem lądują na ulicy. Tam
właśnie
spotykają chrześcijan, którzy proponują im opiekę, schronienie i dostęp
do
pomocy medycznej. „To było niesamowite – wspomina Adriane. – Obudziłam
się, a
na stole stało gorące śniadanie”. Tam też dochodzi do szczególnego
przełomu w
ich życiu, o którym Pablo mówi, iż „narodzili się do nowej Nadziei” –
zawierzają Bogu. Niedługo potem dowiadują się, że oboje są nosicielami
wirusa
HIV. Mimo to decydują się na ślub. Wkrótce umiera Pablo, zaraz po nim
Adriane.
Bezpośrednią przyczyną ich śmierci jest AIDS.
Spektakl
„Nadzieja” powstał z myślą o setkach młodych ludzi przyjeżdżających na letnie
obozy chrześcijańskie, organizowane przez Fundację Słowo Życia. Szybko jednak
okazało się, że zarówno treść, jak i forma przedstawienia są na tyle nośne, że
z powodzeniem można prezentować je w ramach prowadzonych przez każdą szkołę
średnią zajęć z zakresu profilaktyki. Pierwsze przedstawienie w szkole miało
miejsce 30.10.2001 w Liceum Ogólnokształcącym w Radomiu. Wkrótce nadeszły
zaproszenia z innych miast od szkół i Kościołów, zainteresowanych wystawieniem
„Nadziei”. W ciągu półtora roku spektakl obejrzało blisko 10 000 uczniów szkół
średnich i gimnazjów w 17 miastach. Graliśmy w najprzeróżniejszych miejscach: w
salach gimnastycznych i aulach rozmaitych szkół, w zakładach karnych Iławy i
Płocka, na rynku Radomia, w domu kultury w Jastrzębiu i w Głubczycach, w
Teatrze im. A. Mickiewicza w Cieszynie, w klubie dyskotekowym w Iławie, w kościele
katolickim w Mławie, w Kościele Zborów Chrystusowych w Kołobrzegu i w
Ostródzie, w Kościele Zielonoświątkowym w Elblągu i w Bielsku-Białej.
Najczęściejgramy na zaproszenie lokalnych
społeczności, ale niekoniecznie w
kaplicy. Spektakl ten może być bowiem doskonałym sposobem na
promocję Kościoła w lokalnej społeczności, konkretnym działaniem na rzecz gminy, miasta czy
szkoły. To właśnie pastorzy jako pierwsi wydeptywali nieprzetarte często
ścieżki do gabinetów szkolnych pedagogów z propozycją spektaklu.
W
zgodnej opinii pedagogów oraz działaczy społecznych główną zaletą spektaklu
jest ukazanie anatomii narkomanii. „Spektakl ten pokazuje cały proces wejścia w
uzależnienie ze wszystkimi konsekwencjami, jakie ludzie ponoszą, wchodząc w
narkotyki, czyli samo uzależnienie, zmiany w zachowaniu, zmiany w uczuciach,
zachowania przestępcze, włącznie z zarażeniem się wirusem HIV” – mówiła w
reportażu Radia Plus Grażyna Urban, pedagog z Liceum Ogólnokształcącego w
Ciechanowie. Z kolei Jarosław Gara, asystent w Katedrze Pedagogiki Ogólnej
Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie stwierdził, iż przedstawienie to
„ukazuje psychiczną, fizyczną i społeczną degradację ludzi, którzy ulegli przygodzie
narkotyków”.
Sami
uczniowie zwracają szczególną uwagę na autentyczność przeżyć bohaterów oraz
atrakcyjną formę spektaklu. W ciągu 50-minutowego spektaklu widz spotyka się z
wieloma środkami artystycznego wyrazu, takimi jak monolog sceniczny, pantomima,
piosenka czy prezentacje multimedialne, co nie jest bez znaczenia w dzisiejszym,
zdominowanym przez teledysk, świecie.
„Szczerze mówiąc zaskoczyła mnie forma przedstawienia – napisała do nas jedna z
uczennic Liceum Ogólnokształcącego w Głubczycach. – Spodziewaliśmy się typowej
scenki o szkodliwości narkotyków. Wprowadzenie osoby Boga było przyjemnym
zaskoczeniem! Całe przedstawienie, aktorzy, piosenki – to wszystko było
niesamowicie poruszające i wciągające. Moje gratulacje! Zauważyłam, że
zrobiliście również duże wrażenie na reszcie widowni, co nie jest łatwe. Zwykle
gdy mówi się o Bogu w szerszym gronie, które nie jest na to przygotowane, które
nie wierzy, wywołuje to głupie uśmieszki, żarty. Wy sprawiliście, że całe to
przedstawienie w jakiś sposób podziałało na większość”.
W opiniach podkreślano również
ewangeliczne przesłanie spektaklu. „Chciałbym wam z głębi serca podziękować za
ten spektakl. Myślę, że niesie on w sobie ogromną dawkę emocji, wzbudza wiele
refleksji na temat narkotykowego nałogu, jest również niesamowitą sprawą
mówiącą o Jezusie. Myślę sobie, że młodzież oglądając ten spektakl musi
przeżywać wiele refleksji, bo widać tu zarówno grozę narkotykowego nałogu, jak
i nadzieję, jaką jest miłość, jaką jest wiara” – powiedział Marek Kotański po obejrzeniu spektaklu podczas
zeszłorocznej akcji antynarkotykowej „Antyprochownia”, prowadzonej wśród szkół
średnich na Targówku przy współpracy Chrześcijańskiej Społeczności w Warszawie
i Urzędu Gminy Targówek.
A oto kilka opinii, nadesłanych przez uczniów
LO w Głubczycach:
„Spośród
wielu obejrzanych przez nas przedstawień o tej tematyce to jako jedyne zostało
przedstawione nam w zupełnie nowym świetle. Zostały w nim połączone dwie
kwestie, jakże skrajne: wiara w Jezusa i choroba AIDS. Zostaliśmy uświadomieni,
że nawet najbardziej zagubiony człowiek jest obdarzony bezwarunkową miłością
Bożą.” „Brałyśmy udział w wielu przedstawieniach tego typu, lecz nie zwracały
one naszej uwagi, do momentu, gdy ujrzałyśmy wasze przedstawienie. Ma ono
niezwykłą siłę przebicia i dociera do większości młodych ludzi, ponieważ nie
jest to prawienie kazań, lecz próba postawienia nas w sytuacji bohaterów. (...)
Było to pierwsze przedstawienie o uzależnieniu, w którym ukazana została
niezwykła moc wiary i nawrócenia.” „Przedstawienie wywarło na mnie ogromny
wpływ. Nie oglądałam dotąd żadnego przedstawienia, które dawałoby jakąś
nadzieję ludziom, którzy zeszli na złą drogę. Ale najważniejsze w tym wszystkim
było to, że ci młodzi ludzie opierali swoje życie na Bogu. Pokazali mi, że Bóg
nigdy nie może człowieka opuścić. (...) Po obejrzeniu tego dość krótkiego
przedstawienia napełniła mnie radość. Zobaczyłam, że nie trzeba tylko straszyć
ludzi, jakie skutki powoduje zażywanie narkotyków, ale i można dać nadzieję.
Pokazać, że nigdy nie jest za późno na spotkanie ze Zbawicielem. Choćby
człowiek popełnił grzechy czerwone jak szkarłat, to staną się one białe jak
śnieg”.
Głównym odbiorcą „Nadziei” jest młodzież szkół średnich. Ale
spektakl zawiera przesłanie również dla wierzących. Trzecim, najmniej
widocznym, zbiorowym bohaterem spektaklu jest bowiem grupka młodych
chrześcijan, którzy - posłuszni ewangelicznemu posłannictwu - idą do tych,
„którzy się źle mają”. To oni właśnie stawiają przed Adriane pierwsze od
tygodni (miesięcy?) gorące śniadanie. To oni pomagają Pablo stawiać pierwsze
kroki w wierze. To oni opiekują się tą parą aż do śmierci. Nie sposób nie zadać
sobie pytania, a co z nami? Czy i w nas widać podobną determinację, aby „iść na
świat i głosić Ewangelię”? Czy nasze Kościoły są gotowe na przyjęcie ludzi
takich jak Pablo i Adriane, zagubionych, wyniszczonych nałogiem, odartych ze
złudzeń i spragnionych prawdziwej nadziei?
Jednego jesteśmy
pewni - w dzisiejszej „globalnej wiosce” nastolatki z Buenos Aires niewiele
różnią się od swoich rówieśników w Warszawie. W obu przypadkach potrzeba
akceptacji i pragnienie bycia kochanym są tak silne, że młody człowiek sięgnie
nawet po narkotyki, aby choć przez chwilę poczuć się akceptowanym, zdobyć
przychylność otoczenia.
Miłość za wszelką cenę jest najbardziej naturalnym pragnieniem każdego
człowieka i tylko Bóg może je zaspokoić, a szukanie w każdym innym miejscu to błądzenie w
ślepej uliczce. O takiej nadziei opowiadają Pablo i Adriane. O tym chcemy mówić
i my.
RAFAŁ PIEKARSKI
Fundacja PROeM
Copyright
© Słowo
i Życie 2003