Słowo i Życie - strona główna
 

CZY BĘDZIE DRUGA SZANSA?

W wielu wyznaniach religijnych występują modlitwy o zmarłych oraz miejsca, w którym niektórzy zmarli oczekują na swoje wieczne przeznaczenie. W starożytnej Grecji najwięksi filozofowie nauczali o istnieniu tzw. czyśćca. Platon, pisząc o ostatecznym sądzie wszystkich zmarłych, wyrażał nadzieję, iż każdy będzie ostatecznie zbawiony; niektórzy z osądzonych muszą jednak pierwej udać się do miejsca, gdzie wycierpią karę za swoje winy i wtedy połączą się z tymi, którzy bezpośrednio po swej śmierci zostali łaskawością sądu uznani za godnych raju. Także w Rzymie w świadomości ludzi istniało miejsce zwane purgatorium, o którym pisał m.in. Wergiliusz. W starożytnym Egipcie wiara w oczyszczenie po śmierci i modlitwy za zmarłych były szeroko rozpowszechnione. Porównując różne teorii na temat czyśćca, można zauważyć pewne podobieństwa: jest to miejsce, w którym ludzie, których wiecznym przeznaczeniem jest raj, muszą przejść pewien okres oczyszczenia, zanim zostaną ostatecznie uznani za godnych niebios. 

W systemie wierzeń, który zakłada istnienie miejsca pośmiertnego oczyszczenia, nie jest pozbawione sensu zanoszenie modlitw za zmarłych, aby skrócić czas ich przebywania w miejscu męki. Patrząc z takiej perspektywy, możemy zrozumieć, dlaczego wielu ludzi przypisuje tak wielkie znaczenie dniu Święta Zmarłych. Z drugiej strony, jako biblijnie wierzący chrześcijanie, zanim wydamy jakikolwiek osąd dotyczący tego święta czy też związanych z nim praktyk, powinniśmy przede wszystkim zbadać, co na ten temat mówi Pismo Święte. 

Ciekawą obserwację możemy poczynić już podczas lektury pierwszych ksiąg Biblii. Kiedy Bóg ukazuje się Mojżeszowi, nazywa siebie "Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba" (II Mojż. 3,6.15.16; 4,5). Później, jak czytamy w Nowym Testamencie, Jezus Chrystus wykorzystał ten fragment w rozmowie z saduceuszami, aby pokazać, że Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych. Ludziom żyjącym bez nadziei na zmartwychwstanie Jezus wskazał na ostateczną wolę Boga, opierając się na jednej z Jego pierwszych zapisanych wypowiedzi. 

Choć Żydzi byli dumni ze swoich przodków i szczycili się faktem, iż są "dziećmi Abrahama", nie czytamy nigdzie, aby się do nich lub za nich modlili. Niewątpliwie w kulturze żydowskiej bycie potomstwem takich mężów Bożych jak Abraham czy Mojżesz, było chlubą. Możemy też zauważyć, że zarówno oni, jak i ich spotkania z Bogiem były później wspominane przy okazji różnych świąt (np. Paschy), a także były treścią Psalmów wspominających działanie Boga pośród Jego ludu. Co ciekawe, wspominanie tych, którzy odeszli, miało na celu przede wszystkim przypominanie tego, czego Bóg dokonał w ich życiu, i oddawanie Jemu chwały. 

Żydzi wierzyli, że człowiek po śmierci udaje się do miejsca zwanego Szeolem. Słowo to oznaczało zarówno grób (IV Mojż. 16,30.33; Ps. 16,10), jak i miejsce przebywania duchów tych, którzy odeszli z tego świata, zarówno sprawiedliwych (I Mojż. 37,35), jak i niesprawiedliwych (Przyp. 9,18). Stan przebywania w Szeolu traktowano jako przejściowy, jako że u końca czasów miał nastąpić sąd ciała i duszy, przypominający sąd w eschatologii chrześcijańskiej (związek zmartwychwstania z sądem). Szeol był miejscem budzącym strach; wierzono jednak, że Bóg i nad nim ma władzę (I Sam. 2,6; Ps. 139,8). 

Koncepcja modlitw za zmarłych powstała prawdopodobnie w czasach Machabeuszy; są one wspomniane jedynie w II Księdze Machabejskiej (12,45-46), nie uznawanej przez Żydów palestyńskich za księgę kanoniczną (za takową uznawali ja tylko Żydzi aleksandryjscy). Księga ta nie została też zaliczona do kanonicznych podczas Synodu w Kartaginie w r. 397, a za taką uznał ją Kościół Rzymskokatolicki dopiero na Soborze Trydenckim w roku 1546. Modlitwy za zmarłych nie były praktykowane przez ortodoksyjnych Żydów od czasów Abrahama, a zaczęły się pojawiać, jak już zauważyliśmy, dopiero w czasach Machabeuszy. Niewątpliwie nie bez znaczenia jest tutaj znaczny wpływ myśli greckiej, w szczególności poglądów Platona, który nauczał o wyzwoleniu duszy od ciała i bezpośrednim jej osądzeniu. 

Nowy Testament daje pełniejsze światło na temat tego, co dzieje się z ludźmi, którzy odchodzą z tego świata. Autorzy ksiąg Nowego Testamentu używają trzech słów, opisujących miejsce przebywania człowieka po śmierci. Pierwsze z nich to hades, grecki odpowiednik hebrajskiego Szeolu. To tymczasowe miejsce przebywania umarłych do czasu sądu ostatecznego. Kolejnym słowem jest gehenna, wyraz tłumaczony na język polski jako piekło. W czasach Jezusa Gehenna (dolina Hinnoma) była miejscem, w którym nieustannie spalano odpady i śmieci Jerozolimy, co stanowiło dobrą ilustrację wiecznego przeznaczenia niesprawiedliwych. Ostatnim terminem jest jezioro ognia - miejsce przeznaczenia tych, którzy odrzucają Chrystusa i Jego usprawiedliwienie. W Objawieniu Jana 20,14 jest ono utożsamione z drugą śmiercią. Nowy Testament nie wspomina jednak o istnieniu miejsca zwanego czyśćcem, w którzy wierzący mogliby odpokutować za swoje grzechy, zanim dostaną się do nieba. 

Jeżeli chodzi o wierzących, Nowy Testament naucza, iż po śmierci udają się oni na spotkanie z Jezusem Chrystusem (por. Filip. 1,21-24 i II Kor 5,1-10). Apostoł Paweł był przekonany, że po odejściu z tego świata czeka go przebywanie z Chrystusem - dlatego trudno było mu dokonać wyboru pomiędzy pozostaniem przy życiu i usługiwaniu braciom i siostrom, a odejściem do Pana. Zatem perspektywą chrześcijan jest oczekiwanie w obecności Jezusa Chrystusa na zmartwychwstanie ciał. 

Kościół starożytny nie przywiązywał uwagi do kwestii stanu pośredniego, koncentrując się w swoim nauczaniu raczej na zmartwychwstaniu ciał i sądzie ostatecznym. Naukę tę rozwinął dopiero Augustyn, który głosił przebywanie duszy w przedsionku nieba lub przedsionku piekła, zanim nastąpi sąd ostateczny. W średniowieczu z jednej strony dało się zauważyć tendencję, aby z przedsionka piekła uczynić piekło, a z przedsionka nieba - niebo; z drugiej strony wraz z rozwojem praktyk pokutnych rozwinęła się też nauka o czyśćcu. W wyniku połączenia tych nurtów wykrystalizowała się doktryna o czyśćcu, w którym przebywają ci, których wiecznym przeznaczeniem jest niebo, jednak w chwili swej śmierci nie są oni jeszcze godni, aby się w nim znaleźć. 

W nauczaniu reformatorów widzimy zarówno wpływ dziedzictwa żydowskiego jak i platońskiego. Marcin Luter nauczał o śnie duszy; śnie głębszym niż ziemski, w którym jesteśmy żywi dla Boga. W nauczaniu Jana Kalwina ciało było więzieniem duszy, która po śmierci ciała w pełni życia oczekiwała na swoje wieczne przeznaczenie. Pomimo różnic odnośnie natury stanu pośredniego, w nauczaniu obu wielkich mężów Reformacji daje się zauważyć silne zwiastowanie zmartwychwstania jako rzeczywistości ostatecznej. 

Powinniśmy pamiętać, że Bóg stworzył człowieka, aby żył wiecznie. Jezus Chrystus nauczał, że życie po śmierci istnieje, czego podsumowaniem wydaje się być historia o bogaczu i Łazarzu (Łuk. 16,19-31). Zarówno bogacz jak i Łazarz umarli i zostali pogrzebani; jednak - chociaż iż ich ciała znajdowały się w grobach - każdy z nich był w stanie widzieć, słyszeć, mówić i czuć. Przypowieść ta z jednej strony wlewa nadzieję w serca wierzących; z drugiej zaś naucza, iż drugiej szansy nie ma, a czas na uregulowanie stosunku z Bogiem kończy się z chwilą śmierci. 

Jaki zatem, jako chrześcijanie ewangeliczni, mamy mieć stosunek do modlitwy o zmarłych? Skoro Pismo Święte nie naucza o tym, nie powinniśmy tego praktykować. Należy raczej zwracać uwagę na fakt, iż Bóg jest Bogiem żywych i ożywia wszystko i wszystkich wedle Swojej woli. Dni takie, jak wspomniane wcześniej Święto Zmarłych, będące wielkim wydarzeniem społecznym, mogą być wspaniałą okazją do tego, aby ludziom, którzy nie mają nadziei, zanieść prawdziwą nadzieję życia wiecznego, która nigdy nie zawodzi. Krew Jezusa Chrystusa, która oczyszcza od wszelkiego grzechu, jest jedyną gwarancją spędzenia życia po śmierci w Bożej obecności. I nie ma już potrzeby jakiegokolwiek innego oczyszczenia, czy to na ziemi, czy w tzw. czyśćcu. 

Święto Zmarłych przypomina nam tych, którzy odeszli, zwracając uwagę na fakt, że życie ludzkie przemija jak kwiat trawy. Warto też wykorzystać ten dzień, aby spojrzeć na życie z punktu widzenia Kaznodziei Salomona, jako "marność nad marnościami"? Często bowiem zapominamy o skarbie w niebie, a zwracamy się ku naszym skarbom na ziemi. Życie ma sens, bo jest Ktoś, kto może nadać mu prawdziwą wartość i wieczny wymiar - Jezus Chrystus. I dotyczy to każdego, kto pragnie i przyjdzie do Niego. W Nim każdy może mieć pewność życia wiecznego. Nie możemy na nie zasłużyć, ale możemy mieć je darmo, z łaski: "Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił" (Ef. 2,8-9). Ten dar Bóg oferuje każdemu - póki trwa czas łaski. I każdy człowiek może ten dar przyjąć - póki trwa jego życie: "Oto teraz dzień zbawienia" (II Kor. 6,2). Drugiej szansy nie będzie. 

CZESŁAW KIŃSKI

Copyright © Słowo i Życie 1999

Słowo i Życie - nr zima 1999