POBOŻNOŚĆ - niemodna lecz przydatna
Niemodna idea
Pobożność - jakże to dziś niepopularne, nawet wśród nas, chrześcijan!
W obecnych czasach jest to idea bardzo niemodna. Jest to pojęcie, które
prawie całkowicie wyszło z użycia. Bardzo rzadko słyszymy kazania
na ten temat. A jeżeli ktoś przyznałby się, że praktykuje pobożność, że
zabiega o nią, bo jest to bardzo cenne i przydatne, zostałby uznany za
religijnego dziwaka. Niestety, nie wypracowaliśmy takiego modelu tej idei,
który nie narażałby na "śmieszność". Pobożność często kojarzona jest z
dewocją. Człowiek pobożny nie wygląda na nowoczesnego, bo gdy wszyscy podążają
w jednym kierunku, on wydaje się zupełnie do tej rzeczywistości nie przystawać,
idzie w stronę przeciwną.
Dziś modnym stało się bycie światowym. Do światowości właśnie jesteśmy
przekonywani, zachęcani, a jej wzorce wciąż są obecne wokół nas i docierają
do nas głównie poprzez media. Niemoralność, swobodne życie seksualne przed
ślubem, cudzołóstwo, zdrada czy rozwód to sprawy z którymi stykamy się
na co dzień. Tak nam one spowszedniały, że ani nas nie oburzają,
ani nie zasmucają. W domu i w miejscu pracy powszechne jest posługiwanie
się kłamstwem i oszukiwanie na wszelkie możliwe sposoby. Walka o pieniądz
czy władzę stała się dla wielu celem samym w sobie.
Przydatna do wszystkiego
Wbrew powszechnemu mniemaniu pobożność jest bardzo przydatna i to do
wszystkiego! Popatrzmy, co na ten temat mówi apostoł Paweł: "A pospolitych
i babskich baśni unikaj, ćwicz się natomiast w pobożności. Albowiem ćwiczenie
cielesne przynosi niewielki pożytek, pobożność natomiast do wszystkiego
jest przydatna, ponieważ ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego.
Prawdziwa to mowa i warta chętnego przyjęcia; gdyż trudzimy się i walczymy
dlatego, że położyliśmy nadzieję w Bogu żywym, który jest Zbawicielem wszystkich
ludzi, zwłaszcza wierzących. To głoś i tego nauczaj" (I Tym. 4,7-11).
Dylematy: co przyjąć, co odrzucić?
Apostoł rozpoczyna wezwaniem do odrzucenia tego, co światowe, sprofanowane,
i do wyrzeczenia się wiary w bajki. Dla życia w pobożności niezwykle ważne
jest nie tylko to, co przyjmujemy, ale i to, co odrzucamy. Trzeba odrzucić
światowość, czyli postępowanie według wzorców ludzi tego świata. Wzorce
świeckie są łatwo dostępne, niejednokrotnie kuszące, często będące modą
czy zwyczajem. Przeciwieństwem tego, co światowe, jest to, co święte. Odrzucenie
światowości polega na wyborze świętości. Do niej właśnie wzywa nas apostoł
Paweł: "A nie upodobniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez
odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co
jest dobre, miłe i doskonałe" (Rzym. 12,2).
Odrzucać również trzeba wiarę w bajki. Jakże często ludzie dookoła nas
(a my wraz z nimi), wierzą w najprzeróżniejsze teorie, których rodowodem
nie jest prawda, ale ludzki wymysł. Ostatnio przeżyliśmy "koniec świata".
Ci, co fascynują się nauką Nostradamusa, wyliczyli, że koniec świata powinien
właśnie nadejść, podali nawet datę. Niektórych to zaniepokoiło, ale to
przecież tylko bajki. Dla mnie był to już drugi "koniec świata", pierwszy
przeżyłem będąc na Filipinach w 1988 roku, gdy pewien chrześcijański autor
napisał książkę "88 powodów tego, że Chrystus przyjdzie w 88 roku".
Däniken i inni twórcy literatury fantastycznej spowodowali, że wielu wierzy,
iż przyczyną powstania życia na ziemi nie jest Bóg, a kosmici. Ewolucjoniści
i filozofowie narzucili całemu światu wiarę w to, że przyczyną powstania
życia nie jest Bóg, a przypadek. Ta bajka przez świat "nauki" podawana
jest jako pewnik. Do mnie, matematyka z wykształcenia, mocno przemawia
argument z rachunku prawdopodobieństwa. Pewien autor napisał tak: Prawdopodobieństwo
powstania żywej komórki z "pierwotnej zupy" jest mniejsze niż prawdopodobieństwo
zmontowania Boeninga 747 przez wiatr hulający na złomowisku. Naukowców,
którzy są kreacjonistami, nie dopuszcza się jednak do głosu ani nie podejmuje
z nimi rzeczowej dyskusji, mimo iż wytaczają coraz poważniejsze argumenty
przeciwko ewolucji.
Dla pobożności niezwykle ważne jest to, w co wierzymy, i to, co
- jako ludzie wierzący - odrzucamy. Dla nas istnieje tylko jeden
ostateczny autorytet: Jest nim Bóg i Jego Słowo. Bez uznania Pisma Świętego,
jako ostatecznego autorytetu, nie mamy co mówić o pobożności, a co najwyżej
o oddaniu się swoim własnym teoriom.
Warunkiem pobożności jest odrzucenie życia na modłę tego świata i oczyszczenie
siebie z wiary w bajki, nawet jeżeli mają one całkiem powszechną akceptację.
Gdy powstawało chrześcijaństwo, podstawowym nie kwestionowanym autorytetem
religijnym była mitologia grecka i rzymska. Również i dzisiaj świat proponuje
nam wiarę w swoje, jakże często podparte autorytetem nauki, "mitologie".
Ćwiczenia w zakresie pobożności
"Ćwicz się natomiast w pobożności" - jakże dziwny to nakaz. Jeżeli dziś
mówimy o ćwiczeniu, to mamy na myśli salę gimnastyczną, jogging, gabinety
odnowy, fitness club, może nieco wychodzący z mody aerobic czy callanetics.
W grę mogą jeszcze wchodzić ćwiczenia na różnych instrumentach muzycznych
lub ewentualnie nauka języków. W prasie widzimy wiele ogłoszeń o tego rodzaju
usługach. Jeżeli zaś chodzi o ćwiczenie w pobożności, to nawet w "Słowie
i Życiu" nigdy nie zobaczyłem reklamy typu: Ćwiczenia w zakresie pobożności
w kameralnych grupach prowadzę nieodpłatnie.
Nie dość, że nie wiemy jak, to jeszcze nie mamy pojęcia, w czym mamy
się ćwiczyć. Dlatego też z czystym sumieniem mamy tendencję, by ten nakaz
apostoła ignorować.
Zalety pobożności
Jednocześnie, nie zdając sobie z tego sprawy, tracimy wielkie błogosławieństwo.
Apostoł mówi przecież, że pobożność przydatna jest do wszystkiego, mając
obietnicę życia obecnego oraz tego, które ma nadejść. Stosując współczesne
pojęcia marketingowe pobożność można by zareklamować następująco:
Drogi potencjalny Nabywco!
Nasza Firma wychodzi do Ciebie z niezwykle wartościową ofertą. Proponujemy
do nabycia niezwykły Produkt.
Nasz Produkt jest bardzo przydatny do życia rodzinnego, bo umożliwia
między innymi gładkie przechodzenie przez konflikty i tragedie życiowe.
Pomoże Ci w wyprowadzeniu Twoich dzieci na ludzi. Dzięki swej niemożliwej
do podrobienia naturze jest wręcz nieodzowny w wychowywaniu (wściekłych
z powodu wszechobecnej hipokryzji) nastolatków.
Nasz Produkt zagwarantuje Ci w pracy szacunek większości szefów i
długofalowe zwiększenie obrotów firmy, w której pracujesz. Dzięki naszemu
Produktowi Twoi współpracownicy patrzeć będą na Ciebie z podziwem, choć
być może znajdzie się paru zawistników, którzy szczerze i gorąco będą Cię
nienawidzić, ale gwarantujemy Ci, że zyski wielokrotnie przewyższą poniesione
koszty.
Nasz Produkt umożliwił już wielu z naszych dotychczasowych nabywców
odniesienie niewiarygodnych sukcesów w życiu zawodowym i osobistym.
Chcemy Cię również zapewnić, że nasz Produkt jest najlepszym zabezpieczeniem
emerytalnym, bo zapewnia ci świetlaną przyszłość nie tylko w tym życiu,
ale i w przyszłym.
Niestety produkt nie jest dostępny w sklepach. Nie można go nabyć
również za zaliczeniem pocztowym. Nie wchodzi też w grę nabycie poprzez
pośredników czy dzięki zwykłym znajomościom. Chyba, że jest to osobista
znajomość z Synem Prezesa.
Prezes
JHWH
Tak właśnie jest z pobożnością - możliwa jest ona jedynie dzięki osobistej
znajomości z Jezusem i wytrwałemu ćwiczeniu się. Czym zatem jest prawdziwa
pobożność?
Czym jest pobożność?
Łatwiej chyba określić, czym pobożność nie jest. Nie jest dewocją. To
właśnie dewocja zdyskredytowała pobożność do tego stopnia, iż do przysłowia
weszło powiedzenie o ludziach, którzy stoją pod figurą, a diabła mają za
skórą.
Greckie słowo, tłumaczone jako pobożność, to eusebeia. Jest ono
złożeniem dwóch słów: eu, czyli dobro, i sebomai, czyli oddawanie czci,
wyrażanie szacunku, okazywanie respektu. Słowo to posiada synonim
theosebeia. Można zatem powiedzieć, że pobożność to cześć dla Boga, najwyższy
szacunek wobec Boga, respekt dla Boga i głębokie poszanowanie dobra. Analiza
źródłosłowu wskazuje, że pobożność to nie zewnętrzne praktyki typu modlitwa,
przesiadywanie w kaplicy, chodzenie na nabożeństwa środowe, spotkania modlitewne,
to nie umartwianie się, czy wykorzenianie złych nawyków. Pobożność to głęboki
szacunek dla Boga i głęboki szacunek dla dobra.
Jeżeli taka jest definicja pobożności, to natychmiast powinniśmy postawić
sobie pytanie: Kim dla mnie jest Bóg ?
Kim jest dla mnie Bóg?
Może jest On jedynie chłopcem na posyłki? Wielu ludzi modląc się do
Boga, czyni to raczej przedstawiając Mu listę swoich oczekiwań, jakby mówiąc:
Nie Twoja, ale moja wola niech się stanie. Oczekując, że Bóg ma spełniać
wszelkie nasze oczekiwania, sprowadzamy Boga do roli chłopca na posyłki.
A może dla Ciebie, drogi Czytelniku, Bóg jest fajtłapą, któremu nic
nie wychodzi? Do którego nie warto się modlić, bo modlitwa niczego nie
zmienia, co najwyżej nas samych?
Może Twój Bóg nie interesuje się sprawami zwykłych ludzi i nie należy
zawracać Mu głowy błahostkami typu: choroba, brak pracy, problemy z dziećmi
czy konflikty z żoną? Poważne problemy: głód na świecie, pokój międzynarodowy
to tak, ale swoimi sprawami to nie warto Bogu głowy zawracać?
A może Twój Bóg patrzy na wszystko przez palce? I możesz robić wszystko,
co chcesz bez żadnego szwanku? Myślisz, że możesz bezkarnie grzeszyć, bo
Bóg i tak ci wybaczy?
A może Bóg jest tak surowy, że trzeba aż wprowadzać skomplikowany system
zakazów i nakazów, bo inaczej nas w ten czy inny sposób ukarze?
Może Twój Bóg jest sknerą i niczego nie daje za darmo, za wszystko
trzeba płacić, na wszystko trzeba zasłużyć? Może z tego powodu Twoje życie
jest niekończącym się zabieganiem o zbawienie?
A może właśnie zdałeś sobie sprawę, że wcale Boga nie znasz? Coś o Nim
słyszałeś, ale swojego zdania na Jego temat nie masz? Taka refleksja to
całkiem dobry początek.
Właściwy obraz
Nie można kogoś szanować, jeżeli się go nie ceni. Nie można Boga cenić,
jeżeli się Go nie zna albo ma zafałszowany Jego obraz. Bardzo często wychowanie
kształtuje w nas niewłaściwe wyobrażenie o Bogu, co może być wręcz przyczyną
niewiary. Jedna z osób w dyskusyjnej grupie biblijnej, którą prowadzę,
uwierzyła w Boga dopiero po tym, jak przestudiowaliśmy dogłębnie biblijny
obraz Boga. Okazało się, że całkiem słusznie odrzucała zaszczepiony jej
przez rodziców obraz Boga. Dopiero jak poznała, jak przedstawia Boga Pismo
Święte, pojawiła się u niej wiara i zrozumienie Ewangelii.
Tozer powiedział, że człowieka najlepiej określa to, co mu przychodzi
na myśl, gdy słyszy słowo Bóg. Jeżeli nie włożyłeś trudu w doświadczalne
poznanie Boga, nie masz co marzyć o pobożności. Bo nie można kogoś podziwiać,
jeżeli - Twoim zdaniem - nie zasługuje on na podziw. A człowiek, który
nie podziwia kogoś, a mimo to prawi mu komplementy, jest zwykłym pochlebcą
(młodzież powiedziałaby, że kadzi). Podobnie jest z pobożnością. Gdy jest
nienaturalna i sztuczna, ludzie wyczuwają to natychmiast.
Sprawdzian pobożności
Sprawdzianem naszej pobożności jest nasza zdolność do wielbienia Boga.
Nie wiem jak wy, ale czasem przychodząc na nabożeństwa, by Boga wielbić,
łapię się na tym, że jedynie poruszam wargami. Albo gdy wypowiadam się
na temat Boga, to moja wypowiedź zupełnie pozbawiona jest fascynacji. A
gdyby spytać zakochaną dziewczynę, jaki jest ten jej chłopak? Podejrzewam,
że ciężko byłoby przerwać jej długi wywód, jaki to jej wybranek jest wspaniały.
Gdyby ktoś spytał nas: Powiedz, jaki jest ten Twój Bóg? Jak długo i
jakim tonem mówiłbyś o Nim? Czy byłoby to: No wiesz, mój Bóg - jak mój
stary - na nic mi nie pozwala. Czy też: Wiesz, mój Bóg ma do mnie
ogromne zaufanie. Nie wiem, dlaczego tak jest, bo tyle razy się na mnie
zawiódł, ale tak jest! Oprócz tego jest niezwykle hojny. Nie wiem, czy
wiesz, ale prawie codziennie dostaję od niego coś nowego. Wczoraj, na przykład,
pozwolił mi uniknąć wypadku, a popełniłem poważny błąd w prowadzeniu samochodu.
Czuję, że codziennie czeka na mnie jakaś miła niespodzianka. Dzisiaj na
przykład odkryłem, że Jego sprawiedliwość jest miłosierna. Czy wiesz, co
by to było, gdyby Bóg dawał nam tylko to, na co zasługujemy? Nie wiem,
czy wiesz, ale gdy mi jest trudno, On jest jak najlepszy przyjaciel, ma
dla mnie czas, wysłucha mnie i zrozumie jak nikt inny nie potrafi. Jeżeli
trzeba - wybaczy. Jeżeli trzeba - pocieszy. Czasami, gdy nie wiem, co zrobić,
poradzi mi tak, jak nikt inny nie potrafi.
Jak często z fascynacją opowiadasz lub myślisz o swoim Bogu? Czy Go
naprawdę znasz? Czy tylko masz jakieś nie sprawdzone teorie o Nim?
Dopóki Twój Bóg nie będzie dla Ciebie, na skutek Twojego doświadczenia,
kimś realnym jak skała, na której możesz się oprzeć, żywym i wrażliwym
jak najlepszy przyjaciel, hojnym jak najlepszy wujek, ale jednocześnie
kimś sprawiedliwym, świętym i miłującym jak najlepszy rodzic, dopóty nie
ma sensu mówić o pobożności. Bo jak można szanować w najwyższy możliwy
sposób kogoś, kto jest jedynie jakąś mglistą ideą? Jak można swoje życie
podporządkować bliżej nie znanej istocie? Jak można kochać i fascynować
się kimś, kto nie jest dla nas atrakcyjny?
Długi czas w moim życiu Bóg był kosmicznym policjantem. Kimś dalekim
i nieznanym, jakąś bliżej nieokreśloną przyczyną stworzenia. Wzbudzał jedynie
strach. Wtedy jedyną modlitwą była pokorna prośba z zerowym oczekiwaniem,
że będzie wysłuchana. Dziś jestem w zupełnie innym miejscu, ale wiem, jak
daleka droga jeszcze przede mną.
Dlatego poznawajmy naszego Boga doświadczalnie. Nie bójmy się zaryzykować,
prośmy z odwagą i oczekiwaniem, szukajmy u Niego pociechy, znajdujmy u
Niego radę, czerpmy od Niego siłę. Czyniąc to nabierzemy do Niego szacunku,
a nasza pobożność będzie czymś bardzo naturalnym, autentycznym, wzbudzi
u bliskich podziw a nie zgorszenie.
Pobożność w praktyce
Ćwiczenie pobożności to przede wszystkim dyscyplina w poznawaniu i doświadczaniu
charakteru Boga. Mogą w tym pomóc pewne zwyczaje czy praktyki, ale musimy
pamiętać, że one same jeszcze pobożnością nie są, ani nie wytwarzają jej
automatycznie. Regularny czas poświęcony na modlitwę i czytanie Pisma może
nam pomóc poznawać Boga, Jego zamiary, obietnice, charakter. Czas postu
i modlitwy może być dla nas okazją do zbliżenia się do Boga. Dawanie od
czasu do czasu ponad nasze możliwości (jak uczyniła to pochwalona prze
Jezusa uboga wdowa, która wrzuciła dwa grosze, ale było to całe jej utrzymanie)
nauczy ufać, że Bóg zaspokoi nasze potrzeby. Pomocne będzie w miarę regularne
przekazywanie innym Dobrej Nowiny o Chrystusie, bo czynione w mocy Ducha
i we wrażliwy kulturowo sposób, powoduje niezwykłe doświadczenie, że Bóg
do dziś działa i chce zbawiać ludzi przy naszym współudziale. To tylko
parę wskazówek, dzięki którym możemy poznawać lepiej Boga, czy też podtrzymywać
naszą fascynację Jego osobą - ćwiczyć się w pobożności.
Jednym z powodów, dla których dwaj moi bracia poszli za Jezusem, była
moja postawa, konsekwencja, moje autentyczne oddanie Bogu, które widzieli
u mnie przez lata. Ponad 20 lat temu podjąłem decyzję o niespożywaniu alkoholu.
Nie dlatego, że kiedykolwiek miałem problem z alkoholem, czy uważam za
grzech spożywanie go w małych ilościach, ale dlatego, że chcę być przykładem
dla mojego pokolenia, że można żyć bez alkoholu. Chcę w ten sposób pomóc
tym, którzy potrzebują się z jego szponów wyrwać. Dlatego nasze wesele
było bezalkoholowe, dlatego nikogo w naszym domu nie częstujemy alkoholem.
Mogę powiedzieć, że przykład działa. Niedawno mój najmłodszy brat, który
mieszka w małej wsi koło Łańcuta, powiedział, że poważnie zastanawia się
nad chrztem i również nad decyzją niespożywania alkoholu. Jeżeli nasza
pobożność jest autentyczna, jeżeli wypływa z naszego wnętrza, będzie oddziaływać
na nasze otoczenie.
Zysk
Dziś światu zależy jedynie na pieniądzach, bo wierzy, że dzięki nim
można mieć wszystko. My, chrześcijanie, czasami łapiemy się na tym, że
mimowolnie bierzemy udział w tym "wyścigu szczurów". A na usprawiedliwienie
naszej chciwości dorabiamy sobie różne teorie. Czasami dajemy posłuch nauczycielom,
którzy głoszą, że chrześcijanin musi być zdrowy i bogaty. Czy też mówimy
sobie, że jeżeli będziemy pobożni, to Bóg nam będzie błogosławił tak jak
Abrahamowi i będziemy bogaci... Pamiętajmy, że ktoś, kto bierze udział
w "wyścigu szczurów" sam jest jedynie szczurem. Biegnie przed siebie i
nie staje mu czasu, by popatrzeć na gwiazdy, by swoje dziecko wziąć na
kolana, by schylić się nad potrzebującym. Apostoł Paweł przestrzega przed
taką postawą, przypomina, że miłość pieniędzy jest korzeniem wszelkiego
zła, że nie należy sądzić, że z pobożności można ciągnąć zyski (I Tym.
6). To "pobożność jest wielkim zyskiem, jeżeli jest połączona z poprzestawaniem
na małym" (I Tym. 6,6). Pobożność sama w sobie jest zyskiem. Jest to zysk
w oczach Boga, który przygotowuje nam nagrodę w niebie, "czego oko nie
widziało i ucho nie słyszało" (I Kor. 2,9). Bóg jest nie tylko hojny do
tego stopnia, że darmo daje nam zbawienie, ale też jest sprawiedliwy i
dla tych, którzy wiernie Mu służą, którzy ćwiczą się w pobożności, przygotował
wiele wielkich i drogocennych nagród.
Reasumując
By zyskać pobożność, odrzućmy wzorce, jakie chce nam narzucić świat,
odrzućmy sposób postępowania świata, odrzućmy wiarę w bajki i teorie, które
zaprzeczają Słowu Boga. Wejdźmy na drogę doświadczalnego poznawania Boga.
Wbudujmy w nasze życie nawyki, które pomogą nam trwać w poznawaniu Boga.
Wtedy pojawi się w naszym życiu fascynacja Bogiem. A skutkiem będzie pobożność,
której efektem będzie przemienione życie tutaj i nagroda w wieczności.
Nie warto zbytnio zabiegać o to, co doczesne, bo nasze ziemskie życie wkrótce
przeminie i niczego stąd nie zabierzemy. Pobożność natomiast przetrwa,
bo ma zapewnienie użyteczności w życiu obecnym i nagrodę w przyszłym.
Z czym chcesz stanąć przed Bogiem, drogi Czytelniku? Z gołym fundamentem
na którym nie ma nic, bo wszystko, czym się zajmowałeś w życiu doczesnym,
to tylko drewno, siano i słoma, które spłoną w godzinie próby ognia? Czy
ze wspaniałą budowlą z drogocennego materiału, o której powiesz Panu, że
przynosisz Mu ją na chwałę, by usłyszeć w odpowiedzi wspaniałe słowa: "dobrze
sługo dobry i wierny... wejdź do radości Pana swego" (Mat. 25,23).
ZDZISŁAW MIARA
Autor jest dyrektorem krajowym Ruchu Nowego Życia
(polskiego oddziału międzynarodowej organizacji Campus Crusade for Christ).
Nadrzędnym celem Ruchu Nowego Życia jest docieranie z Ewangelią do różnych
środowisk: studentów, małżeństw, biznesmenów, ludzi na stanowiskach kierowniczych.
Niektórzy z pracowników Ruchu od lat są członkami naszego Kościoła. (red.)
Copyright
© Słowo
i Życie 1999
|