Słowo i Życie - strona główna
 
 numer 1/99
           

        Od redakcji

W kulturze anglosaskiej, zwłaszcza amerykańskiej, powszechnie używa się pojęcia integralności (integrity) osobowości. Integralność to taki stan osoby, w którym wygląd, wypowiedzi i wszelka działalność, czyli to co widać na zewnętrz, odpowiada jej wewnętrznym przekonaniom, motywacjom, myślom i emocjom. Z oczywistych względów pojęcie integralności dotyczy cech pozytywnych jak: prawość, prawdomówność, dobroć, uczciwość, rzetelność, czystość moralna, wyrozumiałość, jeśli gniew to jawny, jeśli niechęć to uzasadniona itp. Kłamstwo, oszustwo, zazdrość, przewrotność, nienawiść, nieczystość moralna itp. z równie oczywistych względów nie mogą cechować osoby zintegrowanej. Zazwyczaj bowiem wewnętrznych motywów kłamstwa, oszustwa, ale również większości ciemnych stron ludzkiego postępowania i zachowania nie ujawnia się, raczej są one skrywane. Nikt kłamiąc nie mówi, że kłamie, oszukując nie mówi, że oszukuje, nienawidząc nie mówi wprost, że nienawidzi. To zaś świadczy o braku spójności wnętrza człowieka z jego zewnętrznym obrazem.

Biblia naucza, że człowiek utracił swoją integralność w ogrodzie Eden, jest też prawdą, że człowiek tęskni, by ją mieć. Przez wieki uczciwość, rzetelność i zgodność postępowania z wewnętrzną motywacją były poszukiwane i cenione. Wszakże poza krótkim okresem w życiu Adama i Ewy, i oczywiście życiem na ziemi Jezusa Chrystusa, nikt z ludzi nigdy nie był w pełni zintegrowany. Przez wieki ludzie różnie radzili sobie z problemem braku spójności wewnętrznego stanu z prezentowanym na zewnątrz obrazem. Stosowano praktyki kształtujące charakter. Odwoływano się do surowości praw, rugujących niewłaściwe przejawy zachowań. Ceniono ascezę i pobożność, bo to miało doskonalić człowieka, korygować jego postępowanie.

W odniesieniu do instytucji, procesów społecznych mówimy o praworządności i sprawiedliwości. Bywają państwa i instytucje skorumpowane, jak i kierujące się zasadami prawa. Postęp technologiczny w dziedzinie mediów publicznych oraz socjologiczna wiedza o zachowaniach ludzkich zbiorowości przeniosły problem integralności osobowości w nowy wymiar. W dobie wielkich widowisk telewizyjnych już nie chodzi o spójność stanu wewnętrznego człowieka z zewnętrznym obrazem. Teraz bada się zbiorowe oczekiwania odnośnie wyglądu i zachowań idoli kreowanych przez mass media. Nikt już nie pyta, czy ten obraz jest prawdziwy. Ważne stało się, by zaproponować coś bardziej porywającego. Wysublimowane gesty, kolorystyka tła, dramaturgia "wejścia" oto elementy, na które zwraca się uwagę. Życie daje niemal codziennie nowe dowody na to, że szlachetne hasła nie pokrywają się z faktami.

 Kościół jest stale zagrożony tym, że poselstwo Ewangelii może nie mieć odbicia w życiu głoszących je ludzi. Nikt nie jest doskonały. Jeśli jednak chrześcijanie zbagatelizują własną skłonność do poddawania się słabościom, przestaną polegać na Bogu, a skoncentrują się na zachowaniu jedynie pozytywnego obrazu, Kościół stanie się instytucją wyłącznie ludzką, pozbawioną Bożej pieczęci Ducha Świętego. A instytucje ludzkie ulegają degradacji.

Nazywanie chrześcijańskim tego, co jest odległe Ewangelii nie jest wynalazkiem naszych czasów. W artykułach "Przemyślenia świąteczne" i "Nad biblią ludową" poruszamy problem odchodzenia od wzorców wiary i tworzenia stereotypów jakoby chrześcijańskich wierzeń i obrzędów. Niezależnie od naszych wad i ludzkiej przewrotności prawda pozostaje niezmiennie jedna, objawiona w Jezusie Chrystusie, będąca ratunkiem dla każdego kto wierzy. O prawdzie zmartwychwstania piszemy w artykule "Chrystus wzbudzony z martwych jako pierwszy". "Dlaczego Jezus, a nie - na przykład Budda" to rozmyślanie nad własną wiarą i przekonaniami w 71. rocznicę urodzin Autora. Prawdę o Jezusie Chrystusie znajdujemy na kartach Biblii, jedynej Księgi danej przez Boga. O Biblii i tłumaczeniach Pisma Świętego na język polski mówią artykuły: "Piąty wiek Biblii w języku polskim", "Biblia w Polsce międzywojennej i obecnie" oraz "Ekumeniczne Dni Biblii '99".

Powinniśmy dziękować Bogu za liczne przekłady i dostępność Pisma Świętego w ojczystym języku. Możemy uważać się za błogosławiony naród, bo czytanie Biblii obecnie nie tylko nie jest zakazane, ale do dobrego tonu należy mieć jej egzemplarz w domu. Zewnętrzny obraz nie najgorszy. Ale jak wielu z nas czyta Biblię? Jak wielu ją zna? Ilu z nas chce być jej posłusznym? Oto pytania o integralność naszego narodu, o integralność każdego z nas.

Przyjemnej lektury.

            Bronisław Hury

Copyright © Słowo i Życie 1999 

Słowo i Życie nr 1/99