W kulturze anglosaskiej, zwłaszcza amerykańskiej,
powszechnie używa się pojęcia integralności (integrity) osobowości. Integralność to taki stan osoby, w którym
wygląd, wypowiedzi i wszelka działalność, czyli to co widać na zewnętrz,
odpowiada jej wewnętrznym przekonaniom, motywacjom, myślom i emocjom. Z
oczywistych względów pojęcie integralności dotyczy cech pozytywnych jak:
prawość, prawdomówność, dobroć, uczciwość, rzetelność, czystość moralna,
wyrozumiałość, jeśli gniew to jawny, jeśli niechęć to uzasadniona itp.
Kłamstwo, oszustwo, zazdrość, przewrotność, nienawiść, nieczystość moralna itp.
z równie oczywistych względów nie mogą cechować osoby zintegrowanej. Zazwyczaj
bowiem wewnętrznych motywów kłamstwa, oszustwa, ale również większości ciemnych
stron ludzkiego postępowania i zachowania nie ujawnia się, raczej są one
skrywane. Nikt kłamiąc nie mówi, że kłamie, oszukując nie mówi, że oszukuje,
nienawidząc nie mówi wprost, że nienawidzi. To zaś świadczy o braku spójności
wnętrza człowieka z jego zewnętrznym obrazem.
Biblia naucza, że człowiek utracił swoją
integralność w ogrodzie Eden, jest też prawdą, że człowiek tęskni, by ją mieć.
Przez wieki uczciwość, rzetelność i zgodność postępowania z wewnętrzną
motywacją były poszukiwane i cenione. Wszakże poza krótkim okresem w życiu
Adama i Ewy, i oczywiście życiem na ziemi Jezusa Chrystusa, nikt z ludzi nigdy
nie był w pełni zintegrowany. Przez wieki ludzie różnie radzili sobie z
problemem braku spójności wewnętrznego stanu z prezentowanym na zewnątrz
obrazem. Stosowano praktyki kształtujące charakter. Odwoływano się do surowości
praw, rugujących niewłaściwe przejawy zachowań. Ceniono ascezę i pobożność, bo
to miało doskonalić człowieka, korygować jego postępowanie.
W odniesieniu do instytucji, procesów społecznych
mówimy o praworządności i sprawiedliwości. Bywają państwa i instytucje
skorumpowane, jak i kierujące się zasadami prawa. Postęp technologiczny w
dziedzinie mediów publicznych oraz socjologiczna wiedza o zachowaniach ludzkich
zbiorowości przeniosły problem integralności osobowości w nowy wymiar. W dobie
wielkich widowisk telewizyjnych już nie chodzi o spójność stanu wewnętrznego
człowieka z zewnętrznym obrazem. Teraz bada się zbiorowe oczekiwania odnośnie
wyglądu i zachowań idoli kreowanych przez mass media. Nikt już nie pyta, czy
ten obraz jest prawdziwy. Ważne stało się, by zaproponować coś bardziej
porywającego. Wysublimowane gesty, kolorystyka tła, dramaturgia
"wejścia" oto elementy, na które zwraca się uwagę. Życie daje niemal
codziennie nowe dowody na to, że szlachetne hasła nie pokrywają się z faktami.
Kościół jest
stale zagrożony tym, że poselstwo Ewangelii może nie mieć odbicia w życiu
głoszących je ludzi. Nikt nie jest doskonały. Jeśli jednak chrześcijanie
zbagatelizują własną skłonność do poddawania się słabościom, przestaną polegać
na Bogu, a skoncentrują się na zachowaniu jedynie pozytywnego obrazu, Kościół
stanie się instytucją wyłącznie ludzką, pozbawioną Bożej pieczęci Ducha
Świętego. A instytucje ludzkie ulegają degradacji.
Nazywanie chrześcijańskim tego, co jest odległe
Ewangelii nie jest wynalazkiem naszych czasów. W artykułach "Przemyślenia
świąteczne" i "Nad biblią
ludową" poruszamy problem odchodzenia od wzorców wiary i tworzenia
stereotypów jakoby chrześcijańskich wierzeń i obrzędów. Niezależnie od naszych
wad i ludzkiej przewrotności prawda pozostaje niezmiennie jedna, objawiona w
Jezusie Chrystusie, będąca ratunkiem dla każdego kto wierzy. O prawdzie
zmartwychwstania piszemy w artykule "Chrystus wzbudzony z martwych jako
pierwszy". "Dlaczego Jezus, a nie - na przykład Budda" to
rozmyślanie nad własną wiarą i przekonaniami w 71. rocznicę urodzin Autora.
Prawdę o Jezusie Chrystusie znajdujemy na kartach Biblii, jedynej Księgi danej
przez Boga. O Biblii i tłumaczeniach Pisma Świętego na język polski mówią
artykuły: "Piąty wiek Biblii w języku polskim", "Biblia w Polsce
międzywojennej i obecnie" oraz "Ekumeniczne Dni Biblii '99".
Powinniśmy dziękować Bogu za liczne przekłady i
dostępność Pisma Świętego w ojczystym języku. Możemy uważać się za
błogosławiony naród, bo czytanie Biblii obecnie nie tylko nie jest zakazane,
ale do dobrego tonu należy mieć jej egzemplarz w domu. Zewnętrzny obraz nie
najgorszy. Ale jak wielu z nas czyta Biblię? Jak wielu ją zna? Ilu z nas chce
być jej posłusznym? Oto pytania o integralność naszego narodu, o integralność
każdego z nas.
Przyjemnej lektury.
Bronisław Hury
Copyright
© Słowo
i Życie 1999
|