Słowo i Życie - strona główna
  nr zima 1998


PRZESTROGA LISTU ŚW. JUDY

List św. Judy jest jedną z najbardziej zaniedbanych ksiąg Nowego Testamentu. Bardzo rzadko wygłaszane są kazania w oparciu o tę księgę. Jeśli kaznodzieja chce być popularny, raczej nie dotyka tej księgi. Jest to księga bardzo krótka i zawierająca rzeczy trudne i obce dla nas: archanioł Michał spierający się o ciało Mojżesza, bunt Korego, prorok Henoch. Jest to list napominający, bardzo surowy, udzielający nagany. Nie lubimy takich rzeczy. Nie jest łatwo ani miło korygować ludzi. Są tu słowa ostre jak nóż, to chirurgiczny skalpel wycinający raka z ciała Chrystusa, który rozrastając się niszczy Kościół - Ciało Jezusa Chrystusa. 

Wszystkie zbory są narażone na ataki: czasem jest to niebezpieczeństwo z zewnątrz, czasem od wewnątrz. Atak z zewnątrz wzmacnia zbór. Prześladowania zawsze wzmacniały Kościół. Tak dzieje się teraz w Chinach. Byłem zdumiony widząc wioski, w których 85 % mieszkańców stanowili ludzie nowo narodzeni. W Anglii nie mamy ani jednej takiej wioski, prawdziwych chrześcijan jest tam około trzech procent. Kościoły uciskane z zewnątrz rozwijają się. 

Kościołowi zawsze zagraża niebezpieczeństwo, bo to diabeł rządzi tym światem: jest księciem, władcą i bogiem tego świata. Dlatego diabeł jest zdeterminowany niszczyć Kościół Jezusa Chrystusa, którego jest wrogiem. Dlatego próbuje pobudzić władze do prześladowania Kościoła. Ale prześladowanie pobudza do wzrostu Kościoła: zarówno jakościowo, jak i liczebnie. Wtedy diabeł zmienia taktykę i zaczyna niszczyć zbory od środka, od wewnątrz. Takie działanie jest znacznie subtelniejsze i trudniej zauważalne, znacznie bardziej niebezpieczne. 

W Polsce pamiętacie czasy, gdy jako Kościół byliście uciskani przez władze. Teraz macie wolność, większość prześladowań z zewnątrz przeminęła, ale diabeł będzie usiłował zniszczyć Kościół od wewnątrz. To jest znacznie bardziej niebezpieczne. Dlatego dzisiaj przekazuję to ostrzeżenie. Nie jest to poselstwo, które sam bym wybrał, ale właśnie list Judy jest przestrogą, której - moim zdaniem - potrzebujecie.
 

Kim był Juda - autor tego listu? Był bratem Jezusa. Po urodzeniu Jezusa błogosławiona Maria urodziła czterech synów i kilka córek. Nazywam ją błogosławioną, bo ona sama wielbiąc Boga powiedziała: "... odtąd błogosławioną zwać mnie będą wszystkie pokolenia" (Łuk. 1,48). Z radością mogę nazywać ją błogosławioną. Ale nigdy nie nazywam jej błogosławioną dziewicą, bo ona nie jest dziewicą - miała później dzieci. Z czterech chłopców, które Maria urodziła po Jezusie, pierwszy miał na imię Jakub, drugi Juda. Bracia Jezusa nie wierzyli w Niego za Jego życia: drwili z Niego, naśmiewali się. Ale po Jego zmartwychwstaniu uwierzyli  w Niego i dwóch z nich napisało listy, które znalazły się w Nowym Testamencie. Jakub napisał List św. Jakuba, a Juda List św. Judy.


List Judy adresowany jest do Kościoła, który istniał już około pięćdziesiąt lat. Zbory drugiej generacji stają w obliczu szczególnego rodzaju pokus. Juda chciał napisać do nich list, będący zachętą, pełen radości. Ale zmienił ton listu, bo słyszał złe rzeczy o tym zborze, chciał ich przestrzec. Ja nie słyszałem żadnych złych rzeczy o was i nigdy nie chciałbym ich usłyszeć. Ale ten list zawiera zdrowe przestrogi również i dla was, wezwanie do walki o zachowanie pierwotnego charakteru chrześcijaństwa, do obrony wiary przekazanej świętym. 


Juda zaczyna list stwierdzeniem, że „jesteście powołani, umiłowani, zachowani dla Chrystusa”. Pisze tak, by zachęcić ich do tego, by nie ustawali w walce o obronę prawdziwego chrześcijaństwa. Największe zagrożenie dla Kościoła to nie ataki z zewnątrz, a zepsucie od wewnątrz. Ludzie z zewnątrz przeniknęli do Kościoła i powoli zmieniali jego oblicze. Trudno to było zauważyć. To niszczenie od wewnątrz dotyczyło czterech dziedzin: tego, w co wierzyli, ich postępowania, ich charakteru i rozmów. 


Efektem tego było wkradanie się bezbożności do Kościoła. Oni w dalszym ciągu śpiewali pieśni Bogu, mówili o Chrystusie, ale stawali się bezbożni. Bezbożność to kluczowe słowo tego listu, pojawiające się kilkakrotnie. Bezbożność oznacza, że bojaźń Pańska zniknęła z Kościoła. Ludzie poczuli się bardzo poufali wobec Boga, bojaźń Boża zanikła, zabrakło jej w Kościele. Przyjeżdżam do Was z Zachodu i muszę powiedzieć, że w większości naszych Kościołów bojaźń Boża zanikła. Jest klaskanie, pląsanie, ale nie ma drżenia, bojaźni. Ludzie wchodzą w Bożą obecność szczęśliwi, ale bez bojaźni. W Nowym Testamencie czytamy, że powinniśmy czcić Boga z drżeniem, bo jest ogniem trawiącym. Pobożność jest bojaźnią Pana. 


W Kościele, do którego pisał Juda, zostało zniekształcone wyznanie wiary, to, w co oni wierzyli. Od tego się zaczęło. Subtelne zmiany w naszym pojmowaniu Boga, Chrystusa, zaczynają zmieniać Kościół. Jakie zmiany zaszły? Po pierwsze: sentymentalny sposób patrzenia na Boga i Jego łaskę; jednostronne spojrzenie na Bożą łaskę. Musimy widzieć dobroć i surowość Boga. Sentymentalizm wobec Boga koncentruje się na Bożej dobroci, pomijając Jego surowość: dobry, miły Bóg, który nikomu nie zrobi nic złego, którego nie trzeba się bać, który jest miłością, ale nie świętą miłością. Taki sentymentalny obraz Boga opanował zbory na Zachodzie. Widzę to w tym, co zwiastują kaznodzieje, i w tym, czego nie głoszą. O piekle generalnie nie mówi się w moim kraju, a niektórzy kaznodzieje przyznają nawet, że w piekło nie wierzą. Nie ma zwiastowania o sądzie. Nawet słowo grzech zanika, nie tylko nie pojawia się w kazaniach, w pieśniach również go nie ma. Przyjrzyjmy się treści pieśni, jakie powstały w ciągu ostatnich dwudziestu lat - nie ma tam prawie wcale mowy o powtórnym przyjściu Jezusa, ani o sądzie, ani o piekle. Surowość Boga znika nam z oczu, pozostaje sentymentalizm. 


Jeden z naszych biskupów podczas wywiadu telewizyjnego powiedział, że jego zdaniem Bóg jest słaby, tak słaby jak woda. Zaskoczonemu reporterowi wyjaśnił, że Bóg nie jest w stanie poradzić sobie z problemami tego świata, czeka na nas, aż sami sobie z tym poradzimy. A na pytanie, jaki jest jego obraz Boga, biskup odpowiedział, że myśli, iż Bóg jest jak babcia: ukochana osoba trzymająca rodzinę razem, gdy wszyscy zajmują się swoimi sprawami. Zdziwiony niewierzący reporter stwierdził, iż jemu się wydawało, że Bóg jest raczej ojcem, a nie babcią. I ten biskup jest teraz na czele komitetu do zrewidowania wierzeń w Kościele w Anglii. 


Sentymentalny obraz Boga może być dla ludzi bardziej atrakcyjny. Oni chcą mieć Boga, którego nie trzeba się bać. To jest popularne, ale nie jest prawdą. A kłamstwa ranią ludzi. Piekło istnieje, tak jak istnieje niebo. Dzień sądu nadejdzie. A grzech jest śmiertelną chorobą. Paweł, Piotr i Jan mieli ten problem w pierwszym Kościele: ludzi, głoszących, że skoro jesteś wierzący, grzech nie ma znaczenia; że kiedy człowiek jest wierzący, wszystko ujdzie mu na sucho. Jedno z wypaczeń, dotyczące większości wierzących w Anglii, to pogląd „raz zbawiony, na zawsze zbawiony”. Nie ma tego w Biblii, ale niemal wszyscy w moim kraju w to wierzą: jak raz dostaną bilet do nieba, są bezpieczni. Mam na myśli ludzi, którzy żyją w grzechu, dopuszczają się przestępstw i uważają, że wszystko jest w porządku, bo kiedyś przyjęli Jezusa. Ale to nie jest chrześcijaństwo nowotestamentowe. Apostoł Paweł musiał rozprawiać się z tymi, którzy mówili: „grzeszmy, aby łaska bardziej obfitowała”. Ludzie, którzy mówią, że im więcej grzeszą, tym więcej otrzymują Bożej łaski, mają niewłaściwy, sentymentalny obraz Boga. Pojawia się tu również synkretyczny obraz Jezusa Chrystusa: On jest Panem, ale nie jedynym; umieszczony w panteonie innych postaci, obok Mahometa, Buddy, Konfucjusz. Najbardziej znanym kościołem w Anglii jest Katedra Canterberry. Zorganizowano tam festiwal, by modlić się o drzewa. Wyznawcy przeróżnych religii zebrali się tam, by modlić się o umierające drzewa. Imię Jezusa nawet nie było tam wspomniane. Mass media bardzo nagłośniły to spotkanie. W tym samym dniu 250 tysięcy ludzi wyszło na ulice, by uczestniczyć w Marszu dla Jezusa. Był to największy w dziejach Marsz dla Jezusa, ale radio i telewizja całkowicie zignorowały to wydarzenie, nie padło o nim ani jedno słowo. Diabłu udało się skutecznie usunąć świadectwo o Jezusie z mass mediów. 


Tak dzieje się na całym świecie. Filozofią naszych czasów jest relatywizm: nie wolno mówić, że jakakolwiek religia jest błędna; wszystkie szukają Boga i trzeba zjednoczyć się dla dobra świata. Ludzie tworzą własne koncepcje Boga i własne koncepcje Jezusa. Kiedy opublikowałem swoją książkę na temat piekła, byłem zapraszany do wielu stacji radiowych. Zaskoczeniem było, że kaznodzieja chrześcijański wciąż wierzy w piekło. W wywiadach zawsze zaczynano od tego samego pytania: "Czy to możliwe, żeby Bóg miłości posyłał ludzi do piekła"? Byłem już tym zmęczony i odpowiadałem też pytaniem: "Skąd wytrzasnął pan ideę, że Bóg jest Bogiem miłości?" Po chwili zaskoczenia słyszałem odpowiedź: "A czyż Jezus tak nie powiedział?" Owszem, mówił. I od tego samego Jezusa pochodzi moja wiedza o piekle. I co z tego wynika? Czy Jezus mówił prawdę, gdy mówił, że Bóg jest miłością, a kłamał, gdy mówił o piekle? Najczęściej dziennikarze w tym momencie skracali wywiad. Ale dla większości ludzi stwierdzenie, że Bóg jest miłością, jest wszystkim, w co wierzą. Nigdy nie pytają, jakiego rodzaju jest ta miłość. To taki fajny, kochający Bóg. 


Problem polega na tym, że to, w co wierzymy, wpływa na nasze działanie. To, w co wierzymy, decyduje o tym, jak postępujemy. A oto ilustracja z Kościoła na Zachodzie. Trzeci co do ważności biskup w Anglii powiedział w telewizji, że nie wierzy w narodzenie Jezusa z dziewicy. Oczywiście, pojawiło się to w nagłówkach gazet. (Nawiasem mówiąc, nadmienił, że w zmartwychwstanie też nie wierzy.) Historia o narodzeniu Jezusa z dziewicy to tylko taka miła opowiastka. Jego zdaniem, Maria uprawiała seks z Józefem jeszcze przed ślubem, a więc nie ma nic złego we współżyciu seksualnym przed ślubem. Biblia nazywa to wszeteczeństwem, grzechem, a biskup mówi, że nie ma w tym nic złego. Oto jaskrawy przykład, jak zasady wiary decydują o postępowaniu ludzi. Zniekształcenie wiary, mydlany obraz Boga, który nikogo nie karze, wszystko toleruje, prowadzi do moralnego zepsucia. 


Juda ilustruje problem przykładami ze Starego Testamentu. Ponad dwa miliony ludzi wyszło z Egiptu zmierzając do Ziemi Obiecanej, ale tylko dwóch tam weszło. Dwie osoby spośród dwóch milionów. To jest w Biblii. Oni zmienili sobie obraz prawdziwego Boga, zrobili złotego cielca i jego ogłosili swoim Bogiem. Wkrótce bałwochwalstwo doprowadziło do niemoralności, zaczęły się orgie. Jest to przestroga używana przez trzech autorów ksiąg Nowego Testamentu. Być może rozpoczęliście drogę zbawienia, ale to nie oznacza, że tam dojdziecie. Ci, którzy będą szli wierząc i ufając Bogu, będą Mu posłuszni, wytrwają do końca - ci będą zbawieni. 


Drugi przykład dotyczy aniołów. Aniołowie to Boży wysłannicy do ochraniania ludzi. Bóg posłał aniołów w okolice góry Hermon, którzy zeszli na ziemię, żeby chronić ludzi. Ale zobaczyli kobiety i zaczęli z nimi współżyć. Rezultatem byli olbrzymi. Od wtedy pojawił się na ziemi okultyzm. Zbuntowani aniołowie zapoznali ludzi z czarną magią. Bóg bardzo rozgniewał się, kiedy aniołowie zaczęli uprawiać seks z kobietami. Tak samo Bóg gniewa się, gdy ludzie uprawiają seks ze zwierzętami. A to staje się coraz bardziej powszechne na Zachodzie. Wtedy Bóg postanowił zesłać na ziemię potop. Bóg powiedział wtedy, że żałuje, że stworzył człowieka. A tych aniołów Bóg trzyma pod strażą na dzień sądu. 


Trzeci przykład to miasta, wśród nich Sodoma i Gomora, przykład moralnego zepsucia. Kiedy aniołowie, wyglądający jak mężczyźni, odwiedzili Lota i zatrzymali się, by u niego przenocować, mieszkańcy przyszli, by uprawiać z nimi seks. Miasta te są przykładem Bożej kary za rozpustę, niemoralność. 


Te przykłady są przerażające. Można mówić, że to przecież świat starożytny, że w Kościele to nie może mieć miejsca. Ale to zdarzy się, jeśli nie będziecie trwać w Bogu. Teraz, kiedy jesteście otwarci na Zachód, to może się wedrzeć do Kościoła. To stało się już na Zachodzie. Nie tylko młodzi ludzie współżyją ze sobą, ale starsi rozwodzą się i poślubiają kogoś innego. Jezus nazwał to cudzołóstwem, ale niemal każdy zbór amerykański poszedł w tej kwestii na kompromis. W Anglii jest najwyższy w Europie wskaźnik rozwodów. Nawet pastorzy zmieniają żony. Na porządku dziennym jest życie w poligamii. To niszczy rodziny i niszczy Kościół. 

Kiedy skażona jest nasza wiara, skażone zostaje też nasze postępowanie. Wówczas stajemy w obliczu klątwy, przekleństwa. Biblia określa to słowem biada. 


Rozpowszechnił się pogląd, że głównym pragnieniem Boga jest to, żebyśmy byli szczęśliwi. Ale Bóg chce, żebyśmy byli święci. Bóg nie powiedział: "Bądźcie szczęśliwi, bo ja jestem szczęśliwy". Bóg powiedział: "Świętymi bądźcie, bo ja jestem święty" (I P. 1,16). Mamy być święci, a szczęśliwi będziemy potem. 


To, w co wierzymy i jak postępujemy, kształtuje nasz charakter. To, co robisz, ma wpływ na to, kim jesteś. Juda przytacza trzy biblijne przykłady ludzi o wypaczonym charakterze. Pierwszym z nich jest Kain, pierwszy morderca, którego charakter został wypaczony przez gniew. Jego gniew był rezultatem zazdrości. To zazdrość zabiła Abla. I zazdrość zabiła Jezusa. Biblia mówi, że to z zazdrości arcykapłani Go wydali. Abel i Kain obydwaj przynieśli Bogu ofiary. Bóg przyjął ofiarę Abla (najlepsze z jego zwierząt), a odrzucił ofiarę Kaina (najlepsze z jego płodów rolnych). Kaina to rozgniewało, był zły na Boga i zły na Abla. Kain, wiedział, że Bóg oczekuje ofiary ze zwierzęcia, ale przyniósł to, co jego zdaniem mogło zadowolić Boga. Ale to nie było to, czego oczekiwał Bóg. 


Kolejna postać to Balaam. Jego problemem była chciwość pieniędzy. Pieniądze niszczą zbory, gdy zaczynają odgrywać rolę większą niż powinny. Pokusą kaznodziei jest mówić to, co ludzie chcieliby usłyszeć, zamiast tego, co Bóg chce, aby było głoszone. 


Następna postać to Kore. Jego problemem była ambicja. Chciał być przywódcą. Nie zaakceptował przywództwa wybranego przez Boga. 

Ta trójka kierowała się egoistycznymi pobudkami i to było zgubą również dla innych. Takich ludzi Juda opisuje bardzo obrazowo: są jak ukryte skały, o które rozbijają się statki; jak chmury bez deszczu - piękne ale bezużyteczne; jak obumarłe drzewa, jak spadające gwiazdy. 


Ostatnia dziedzina, która ulega zepsuciu w Kościele, to rozmowy. Charakter człowieka objawia się w jego mowie, w tym, o czym i jak rozmawia. Jakie są tu niepokojące objawy? Po pierwsze: narzekanie i szukanie we wszystkim winy. Ludzie nieustannie narzekający stają się w zborach korzeniem goryczy. Drugi rodzaj zła w tej kwestii to ludzie, którzy chlubią się samymi sobą i wygłaszają pochlebstwa wobec innych. Juda stwierdza, że ludzie ci naśladują samych siebie i pragną albo władzy, albo przyjemności, albo bogactwa, albo popularności. Oni przyłączyli się do społeczności, by brać, a nie po to, by dawać. 


Juda ostrzega, że przecież takie rzeczy były zapowiadane, to jest coś, czego Kościół ma się spodziewać: że wystąpią szydercy, postępujący według swoich bezbożnych pożądliwości, wywołujący rozłamy, zmysłowi, nie mający Ducha. „Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć” (I P. 5,8). Pismo przestrzega, że ludzie będą szukać nauczycieli, którzy będą głosić to, co oni chcieliby usłyszeć. Takie rzeczy będą dziać się w Kościele i musimy stawić temu czoło. 


Jak mamy się temu przeciwstawić? Przede wszystkim zachować siebie samych. Pierwszą osobą, którą masz korygować, to ty sam. Upewnij się, czy ty sam nie uległeś zepsuciu: w wierze, w miłości, w nadziei. A jeśli sam jesteś w porządku, wtedy masz prawo korygować innych, wyrywać ich z ognia. Nie uczestnicz w ich złych uczynkach, ale i nie potępiaj tych, którzy je czynią. Bóg jest w stanie nas zachować, pod warunkiem, że będziemy Mu ufać. On jest w stanie zachować wasz Kościół i stawić nieskalanym przed obliczem swej chwały. On jest w stanie zachować, ale nikogo nie zmusza. 


Błagam was w imieniu Jezusa: nie zachłystujcie się Zachodem, nie przyswajajcie całego zachodniego zepsucia. Zborom na Zachodzie nie ma czego zazdrościć, ani nie należy ich kopiować. Bracia i Siostry w Polsce, działajcie lepiej niż my, pokażcie nam lepszą drogę. Nie dajcie się prowadzić przez Zachód. Niechaj Duch Święty wami kieruje. Niech Jezus będzie u was głową Kościoła. Od Niego czerpcie waszą strategię. Niech Duch Święty wzbudzi w Polsce silny, zdrowy Kościół, który będzie znany nie tylko z powodu swojej wielkości, ale z tego jak ludzie wierzą, jak postępują, jaki jest ich charakter i jakie rozmowy. 


DAWID PAWSON

(Kazanie wygłoszone w warszawie 25.10.98. Oprac. N.H.)

Copyright © Słowo i Życie 1998

Słowo i Życie - nr zima 1998