nr wiosna 1998JEZUS CHRYSTUS - POSTAĆ WSPÓŁCZESNAJezus Chrystus nie jest tylko tematem świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy, chociaż wtedy mówi się o Nim najwięcej. Jezus Chrystus jest tematem całej Biblii, całej historii ludzkości. Można powiedzieć, że Stary Testament to Jezus zapowiadany, ewangelie to Jezus objawiony, Dzieje Apostolskie to Jezus zwiastowany, listy apostolskie to Jezus wyjaśniany, Księga Objawienia to Jezus oczekiwany. Jezus Chrystus to centrum historii ludzkości. Jezus Chrystus objawił nam Boga. Podczas świąt Bożego Narodzenia wspominamy Jego przyjście na ziemię. W czasach, kiedy filozofowie starali się uciec od ciała, by uwolnić się w duchu, Bóg - który jest Duchem - stał się ciałem. Czyniąc to, Bóg nacechował na zawsze człowieczeństwo godnością. Chrześcijaństwo jest najbardziej materialistyczne spośród wszystkich religii - mówi bowiem o Bogu, który stał się ciałem, człowiekiem; mówi o zmartwychwstaniu ciała; o cudownej przyszłości na nowej ziemi. Jezus Chrystus jest w pełni człowiekiem (nie tylko był, ale wciąż nim jest). Gdyby Jezus nie był w pełni człowiekiem (a już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa pojawiały się takie herezje), nie rozumiałby naszej sytuacji, nie mógłby nas reprezentować przed Bogiem, nie mógłby być pośrednikiem pomiędzy Bogiem a człowiekiem, nie mógłby być naszym Zbawicielem. Jezus jest od Boga i sam jest w pełni Bogiem. Gdyby nie przyszedł do nas od Boga, nie mógłby nas wznieść do Boga. Jezus stał się człowiekiem na stałe, na zawsze, nie tylko okresowo, na jakiś czas. Wielu ludzi rozumuje, że gdy Jezus był człowiekiem, czynił tak i tak... Ale On wciąż jest człowiekiem. Czy nie zdumiewa nas to oddanie, poświęcenie, jakiego dokonał Jezus stając się człowiekiem? On powrócił do swojego Ojca. Teraz, w chwili obecnej, na tronie we wszechświecie zasiada człowiek - jeden z nas; ktoś, kto nas w pełni rozumie; ktoś, kto był tutaj, tutaj wzrastał, tutaj się wychował. Zbawiciel, który nie byłby w pełni Bogiem, byłby jak most, który nie sięga drugiego brzegu. A Zbawiciel, który nie byłby w pełni człowiekiem, byłby jak most, który nie dociera do naszego brzegu. Jezus Chrystus jest Zbawicielem doskonałym, doskonałym pomostem, doskonałym kapłanem, doskonałym i jedynym pośrednikiem pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Żaden człowiek nie zna Boga tak jak On i żaden bóg nie zna człowieka tak jak On. On jest jedynym możliwym sposobem zbawienia. Apostoł Piotr mówi, że nie ma żadnego innego imienia pod niebem danego ludziom, w którym moglibyśmy być zbawieni (Dz. Ap. 4,12). Każda inna religia kończy się ślepym zaułkiem, jest jak złamany most. Jezus powiedział: "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie" (J. 14,6 wg Biblii Tysiąclecia). On jest jedyną drogą do Boga. Nie jest to dziś pogląd popularny. Dziś mamy do wyboru wiele światopoglądów, idei, religii. Ale tak powiedział sam Jezus i tak my mamy głosić, bo taka jest prawda. Nie można iść w tym na kompromis, tylko dlatego, żeby ktoś się lepiej poczuł. Jak rozumują dziś ludzie? Dla większości, np. mieszkańców Europy, Jezus Chrystus jest postacią, o której warto czasem wspomnieć, ale nie jest to ktoś, dla kogo warto żyć. Wspominamy Go więc przy okazji świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy, jeszcze częściej nadaremnie wzywamy Jego imienia. Z całą pewnością Jezus Chrystus zasługuje na to, by Go wspominać. Ale Jezus przyszedł nie po to, byśmy od czasu do czasu wspominali Go. Jezus Chrystus przyszedł, domagając się od nas opamiętania, zaufania i uległości. Mówił do ludzi: "Pójdźcie za mną". Wszystko inne w naszym życiu winno być na drugim miejscu, Jezus ma być pierwszy. Ewangelia Jezusa nie jest sugestią z nieba, jest edyktem - królewskim nakazem. Jezus przyszedł jako Król, mówiąc, że mamy się odwrócić od swoich grzechów, stawiał ludzi przed decyzją. Ewangelia nie jest po to, by nad nią debatować, ale by podporządkować jej swoje życie. Ewangelia to Słowo Boże, którego nie trzeba i nie można poprawiać. Zdumiewające jest to, że Bóg nie zmusza nas, byśmy za Nim szli i naśladowali Go. Bóg pozostawia człowiekowi wybór, mówi o konsekwencjach naszego wyboru i nawet przygotował miejsce dla tych, którzy nie chcą z Nim żyć. Ktoś nazwał piekło wiecznym pomnikiem Bożego poszanowania wolnej woli człowieka: Nie chcesz Boga, nie będziesz Go miał - będziesz egzystował wiecznie bez Niego. Dla większości ludzi Jezus Chrystus jest dzisiaj postacią historyczną, ale nie współczesną. Wygodne podejście - ci, którzy nie żyją, nie przeszkadzają już nam w niczym, są historią. Ale Jezus Chrystus żyje, to postać współczesna, nie tylko historyczna. Często umieszczamy Jezusa Chrystusa w gronie wielkich historycznych osobistości. Ale Jego przesłanie nie straciło nic ze swej aktualności, dzisiaj jest równie aktualne i odkrywcze jak wtedy, gdy było przez Niego głoszone. Dzisiaj, dla wielu mieszkańców Europy, Jezus jest dzieciątkiem w żłóbku otoczonym bydlętami. Albo, jeśli ktoś idzie trochę dalej, cierpiącym na krzyżu. Większość ludzi nie ma aktualnego, właściwego obrazu Jezusa. To prawda, że On był urodzony w Betlejem, wychowywał się i żył w Ziemi Świętej, umarł na krzyżu, był pogrzebany, ale zmartwychwstał, wstąpił do nieba i - wciąż jako człowiek - zasiada po prawicy tronu Bożego, jest Panem historii i powróci, by doprowadzić ją do końca. Być może wydaje się nam, że historia przebiega nieco chaotycznie, ale On realizuje swoje plany, a gdy Ojciec da sygnał, zatrzyma historię. Często myślimy o Nim jako o bezradnym dzieciątku albo umęczonym na krzyżu, a On jest przecież Królem królów! Jeden aspekt, jeden element z opisu narodzenia Jezusa powtarza się wciąż w każdym pokoleniu, każdego roku, w każdej rodzinie, nawet każdego dnia. I nie chodzi o aniołów, ukazujących się pasterzom, ani o magów ze Wschodu, przychodzących z darami. Elementem tym jest brak miejsca dla Jezusa (Łuk. 2,7). Oto przyszedł Król, ale w całym mieście nie było dla Niego miejsca. To powtarza się wciąż i wciąż na nowo. Czytamy o tym w Ewangelii Jana. Jezus uczestniczył w stworzeniu świata, On był od początku. Jego egzystencja nie rozpoczęła się w Betlejem. On istniał zawsze. To jedyna w dziejach postać starsza od swojej matki. Jan mówi, że przyszedł do tych, którzy byli Jego, ale ci nie przyjęli Go. Tym zaś, którzy Go przyjęli, dał prawo zwać się dziećmi Bożymi (J. 1,10-12). Kiedy czytamy Księgę Objawienia 3, dowiadujemy się, że nawet w niektórych zboarch nie było miejsca dla Niego. Nie było miejsca w synagogach, nie było w gospodach, nie było czasem i w Kościołach. Ale najważniejsze jest, czy w naszym życiu jest miejsce dla Jezusa Chrystusa? Czy będziemy tylko o Nim napomykać, wspominać Go, czy będziemy dla Niego żyć, oddamy Mu wszystko? A gdy stracimy dla Niego wszystko, okaże się, że mamy więcej niż mieliśmy. Bo nie można ponieść straty, gdy oddaje się życie Bogu - dopiero wtedy odnajduje się jego sens. Kiedy umieramy dla swego starego życia, dopiero wtedy zaczynamy naprawdę żyć. Czy mamy miejsce dla Jezusa? Jakie jest miejsce Jezusa w naszym życiu? Niektórzy dają Mu trochę pola do działania, jakby zaprosili go do kuchni, zamiast do sali tronowej. Czy On rzeczywiście dla każdego z nas jest Panem życia? Zostaliśmy stworzeni nie po to, by żyć dla siebie samych, na swój sposób, ale by żyć pełnią życia - w Królestwie, gdzie Jezus Chrystus jest Panem, gdzie jest pierwszy. Powiedz Mu dziś: Panie przyjdź, zawładnij moim życiem, zajmij w nim pierwsze miejsce, naucz mnie żyć dla Ciebie. JONATHAN GOUGH
Kazanie wygłoszone w zborze "Chrześcijańska Społeczność"
w Warszawie 14.12. 1997 r. - oprac. Nina Hury Copyright
© Słowo
i Życie 1998
|