Słowo i Życie - strona główna

nr 10-12/1997

Od redakcji

Z całej masy wiadomości jakimi byliśmy zasypywani tej jesieni przez publikatory, powinniśmy zauważyć dwie, nie pozostawiając ich bez głębszej refleksji. Obie, jak przystało na Polskę, mają polityczne konotacje i są związane z nowo utworzonym rządem. 

Pierwsza dotyczy wydarzenia o wymiarze symbolicznym, interpretowanego jako wyraz polskiej tolerancji religijnej, dającego sporo satysfakcji protestanckiej mniejszości. Druga związana jest z czymś zupełnie przeciwnym, co nie było symboliczne, nie mogło też dać satysfakcji nikomu trzeźwo myślącemu. 

Jak zapewne Czytelnicy domyślają się, chodzi o powołanie na stanowisko premiera prof. Jerzego Buzka oraz o niesławną wypowiedź ks. Henryka Jankowskiego z 26 października br. w jego homilii, która brzmiała: "nie można tolerować mniejszości żydowskiej w polskim rządzie, bo naród się tego boi". 

Prof. Buzek jest ewangelikiem i powołanie Go na tak ważne stanowisko w katolickim kraju trzeba odnotować w kategoriach symbolu. Symbole są ważne, choć poprzestawanie na nich nie wystarczy. 

Reakcje hierarchów Kościoła Rzymskokatolickiego na wypowiedź ks. Jankowskiego były symptomatyczne. Od pobłażliwości i zakłopotania do niechęci i potępienia jej antysemickiej wymowy. 

Nikt jednak nie powiedział, że z kazalnicy takie słowa nigdy nie powinny paść. Nie ma znaczenia jakiej "mniejszości w rządzie" ks. Jankowski nie może tolerować. Trzeba jasno powiedzieć, że kazalnica nie jest miejscem do wygłaszania politycznych apeli ani siania niepokoju i nienawiści. Kazalnica powinna być miejscem skąd Królestwo Niebios sięga ziemskiej rzeczywistości człowieczego serca. 

Polska chce uchodzić za kraj tolerancyjny, zwłaszcza gdy chodzi o tolerancję religijną. Polska chce także uchodzić za kraj chrześcijański. Często powtarza się stereotyp, że jesteśmy narodem chrześcijańskim od ponad tysiąca lat. 

Warto konfrontować własne przekonania i stereotypy z rzeczywistością. Pan Jezus w rozmowie z Żydami konfrontował przekonania swojego narodu z realiami jego nędznego życia religijnego. 

Mówił Jezus do Żydów, którzy uwierzyli w niego: Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi. 

Odpowiedzieli mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy u nikogo w niewoli. Jakże możesz mówić: Wyswobodzeni będziecie? Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, każdy kto grzeszy jest niewolnikiem grzechu... Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, lecz chcecie mnie zabić, bo słowo moje nie ma do was przystępu... Jeżeli jesteście dziećmi Abrahama spełniajcie uczynki Abrahama. Lecz teraz chcecie zabić mnie, człowieka, który wam mówił prawdę, którą usłyszałem od Boga: Abraham tego nie czynił... 

Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. (Jan. 8,31- 44) 

Pan Jezus stanowczo i wyraźnie mówił rodakom, że są w błędzie. Ich przekonania mają jakąś historyczną podstawę ale aktualna rzeczywistość przeczy zarówno historycznym faktom jak i stereotypom przekonań. Są narodem religijnym ale zakłamanym. Myślą o sobie, że są blisko Boga a pozostają w służbie u diabła. 

Czy my Polacy nie jesteśmy przypadkiem podobni do tych wierzących w Jezusa Żydów? Mamy tak dobre mniemanie o sobie, że na każdym kroku, w życiu codziennym, w pracy a zwłaszcza w polityce, musimy podkreślić swoje chrześcijaństwo i wierność jego wartościom. Warto zapytać dlaczego tak jest? Być może bez naszych deklaracji nikt nie dostrzegłby śladu chrześcijaństwa w naszym życiu. 

Ewangelicznie wierzący Polacy nie powinni czerpać zadowolenia z chwalebnych wydarzeń, nie odczuwając odpowiedzialności za hańbiące naród wypowiedzi ludzi znaczących, tylko dlatego, że nie uznają ich za swoich przywódców. 

Naród prowadzą zarówno rządzący, aktualnie będący przy władzy jak premier Buzek, ale także przywódcy nie sprawujący władzy ale będący znaczącymi osobistościami jak ks. Jankowski. Jedni i drudzy mają wpływ na kształtowanie opinii i postaw narodu. Dobrzy przywódcy są błogosławieństwem dla narodu, źli są dla narodu przekleństwem. 

Boże Słowo poucza nas abyśmy zanosili błagania, modlitwy, prośby, dziękczynienia za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich przełożonych... Jest to rzecz dobra i miła przed Bogiem, Zbawicielem naszym, który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy. (I Tym. 2,1-4) 

Zarówno w kończącym się roku, jak i w Nowym Roku 1998 pamiętajmy w modlitwach o naszych przywódcach, dziękując Bogu za dobrych, modląc się i korząc za złych i głupich. Bóg zawsze był miłosierny dla pokornych. Jeśli zaś ci co są świadomi, nie będą pokutować za grzechy naszego narodu, to kto będzie przed Bogiem wstawiać się o naród? 

Oby Dobry Bóg dopomógł nam w tym dziele.  

Bronisław Hury

Copyright © Słowo i Życie 1997 
Słowo i Życie nr 10-12/97