Nina i Bronisław Hury

Od redakcji


W zlaicyzowanym dziś świecie 500-lecie religijnej odnowy w Europie nie wywołało poruszenia stosownego do doniosłości Jubileuszu. Tylko ewangelickie i ewangeliczne środowiska odniosły się do Jubileuszu Reformacji z należną estymą. Przypomniano postaci i wydarzenia. Dokonano oceny na tle epoki i historycznych uwarunkowań oraz ich wpływu na to, co dzieje się dziś. Strona katolicka do Jubileuszu odniosła się chłodno, twierdząc, że nie ma czego świętować. Jej zdaniem Reformacja spowodowała jedynie głęboki podział w Kościele. Od niej miała się rozpocząć degradacja człowieka a wszelkie nieszczęścia, jakie nawiedziły Zachód i cały świat, są tego rezultatem. Ten zadziwiający pogląd pomija zupełnie oczywiste i powszechnie znane fakty moralnego zepsucia rzymskokatolickich elit tamtych czasów. Uporczywie powraca do skompromitowanego przekonania, że jedność Kościoła wyraża się w podległości biskupowi Rzymu. Ignoruje fakt, że co najmniej od połowy XI wieku był już dokonany podział na chrześcijaństwo wschodnie i zachodnie, że do dziś istnieją znacznie starsze wspólnoty niż podległe Rzymowi, jak Kościoły koptyjski, syryjski, ormiański czy w ogóle tzw. przedchalcedońskie Kościoły wschodnie, nie wspominając o nowotestamentowych Kościołach zjednoczonych wspólnotą myśli i ducha, ale organizacyjnie zupełnie niezależnych. Jak więc można mówić o wywołanym przez Lutra podziale Kościoła, skoro już cztery dekady wcześniej w Kościele rzymskim miały miejsce gorszące wydarzenia, zwane schizmą zachodnią? Przymuszony przez reformacyjne wydarzenia Kościół rzymski – po długiej zwłoce – zwołał Sobór Trydencki. Nie dokonano jednak żadnych postulowanych przez reformatorów zmian, usankcjonowano zaś dotychczasowe praktyki, co sprawiło, że rzymski katolicyzm stał się religią synkretyczną, przejmującą pogańskie wierzenia ludów „ewangelizowanych” ogniem i mieczem. Bez wątpienia ten sobór, poprzez reformy o charakterze organizacyjnym i politycznym, zapobiegł zupełnemu upadkowi Kościoła rzymskiego. W tym sensie Reformacja przyczyniła się do odnowy papiestwa i rzymskiego katolicyzmu.

Obchody Jubileuszu 500-lecia Reformacji spełniły wszakże ważne zadanie: Przypomniały, że wciąż aktualne pozostają postulaty: Sola Scriptura (Tylko Pismo), Sola fide (Tylko wiara), Sola gratia (Tylko łaska), Solus Christus (Tylko Chrystus), Soli Deo gloria (Tylko Bogu chwała). Z zapomnienia wydobyte zostało inne ważne hasło tamtego czasu: Ecclesia Reformata et Semper Reformanda Secundum Verbum Dei (Kościół reformowany i stale się reformujący w oparciu o Słowo Boże), przypominające, że w zmieniającym się świecie Kościół musi nieustannie się reformować, by nie odejść od źródła, a nie wprowadzać do kościelnej praktyki świeckie i ludowe przekonania, tłumacząc to doktryną o ciągłym rozwoju prawd wiary.

W tym numerze „Słowa i Życia” sporo o Reformacji. Bartosz Sokół wyjaśnia, dlaczego ją wspomina („Reformacja – czy warto ją wspominać”). Ponadto krótka refleksja Piotra Karela oraz okolicznościowy list Rady Krajowej Kościoła Chrystusowego w RP. W wielu zborach naszego Kościoła odbyły się konferencje, koncerty, okolicznościowe nabożeństwa, wystawy Biblii z okazji Jubileuszu 500-lecia. Swoistego podsumowania tych obchodów dokonuje W. Andrzej Bajeński, podnosząc najważniejszą kwestię w ocenie działań Lutra i innych reformatorów: „Reformacja – z Nieba czy od ludzi?”. To pytanie dotyczy również współczesnych wydarzeń i trendów. W czasach gdy nowe idee i dogmaty, kolejne fale przebudzeń i objawień, nowe ruchy religijne obiegają glob z cyfrową szybkością, musimy umieć odróżniać, co pochodzi z Nieba, a co jest ludzkim pomysłem. Prośmy Ducha Świętego o uczciwość i umiejętność odróżniania, co od Boga, a co ludzkie, aby jedynemu prawdziwemu Bogu z naszych serc i z Jego Kościoła zawsze płynęła cześć i chwała. Dziękujmy za tych, którzy - czując płomień Bożego przynaglenia - mieli dość sił i determinacji, by - ryzykując nawet życiem - służyć Bogu i Kościołowi, sprzeciwiając się niebiblijnym naukom i praktykom.

Copyright © Słowo i Życie 2017