Nina
i Bronisław
Hury
Od
redakcji
Lato w tym
roku dalekie
było od tradycyjnej
letniej kanikuły,
pełne było bowiem
wydarzeń.
Zaczęło się od
referendum w sprawie
Brexitu czyli wyjścia
Wielkiej Brytanii z
Unii Europejskiej.
Nieoczekiwanie, wbrew
prognozom analityków i
wskaźnikom sondaży,
Brytyjczycy
opowiedzieli się za
opuszczeniem Unii
Europejskiej. Krótko
potem
były dwa polskie
wydarzenia: Warszawski
szczyt NATO i Światowe
Dni
Młodzieży w Krakowie.
Ale pomiędzy te
wydarzenia 14 lipca do
mediów wdarło się
tragiczne wydarzenie z
Francji - zamach
terrorystyczny w
Nicei. Jeśli się doda
głośne doniesienia z
XXVI
Forum Ekonomicznego w
Krynicy na początku
września i o
wynegocjowanym przez
USA i Rosję rozejmie w
Syrii, z którego dla
mieszkańców tego kraju
nic nie wynikło, czy
wreszcie nieformalny
szczyt przywódców
krajów Unii
Europejskiej w
Bratysławie,
poświęcony jej
przyszłości po
Brexicie, to i tak
trzeba
stwierdzić, że to
tylko niektóre,
bardziej krzykliwe z
wydarzeń.
Inne, jak wciąż tląca
się wojna na wschodzie
Ukrainy, dramaty
ludzi na terenach
zajętych przez tzw.
Państwo Islamskie czy
wreszcie wciąż
trwający proceder
przemytu uchodźców i
migrantów
z Bliskiego Wschodu i
północy Afryki do
Europy, stały się
tylko
tłem dla tych
nowszych,
ważniejszych, bardziej
znaczących.
Nie wszystko,
czym
atakują nas media,
jest dla nas ważne.
Wiele doniesień
ignorujemy,
bo rzeczy dzieją się
daleko, wydają się nam
zbyt odległe, by
miały dla nas
jakiekolwiek
znaczenie. Ale okazuje
się, że tak
odległa sprawa jak
Brexit ma znaczenie
dla żyjących na
brytyjskich
wyspach naszych
rodaków, osób nam
bliskich. Ostra, pełna
nienawiści kampania
przed brexitowym
referendum zaowocowała
niechęcią, wręcz
wrogością wobec
obcokrajowców. Coś, co
wydaje
się nam odległe,
nieważne, nas nie
dotyczące, wcale takie
być
nie musi.
Ewangelia
od
wieków ma wciąż to
samo i wciąż
aktualne
przesłanie: Świat
znajduje się w
skrajnie
niebezpiecznym,
grożącym
katastrofą
położeniu, ale
jest wyjście z tej
sytuacji dzięki
Chrystusowi
Jezusowi. Środkiem
zaradczym jest
uwierzyć, że to,
co o sobie
Jezus mówił, za
kogo się podawał i
czego nauczał,
jest ratunkiem
na dziś i na całą
wieczność. Choć ta
wieść jest znana
od
wieków, stała się
„osłuchana”, a
przez to jakby
mniej
zajmująca, to
przecież jest
wciąż aktualna i
ważna. Czy stanie
się ważna dla nas,
zależy w jakimś
stopniu od sposobu
w jaki
zostanie
zakomunikowana,
ale głównie od
naszego
nastawienia do
tego, co słyszymy.
Jeśli
bagatelizujemy
ostrzeżenia, nie
będziemy
w stanie uniknąć
zagrożenia i
skorzystać z
ratunku.
Czym
kierujemy
się w życiu?
Wybieramy wolę
Bożą, czy
własną? Naszym
pierwszorzędnym
celem
na ziemi winno być
podobanie się Bogu,
koncentrowanie się
na
sprawach Bożych. Co
to znaczy, kochać
Boga? Dostąpiliśmy
łaski -
pisał apostoł Paweł
- ze względu na
Chrystusa, aby nie
tylko w
Niego wierzyć, lecz
także dla Niego
cierpieć. Te
kwestie, jakże
istotne w obecnych
pełnych niepokoju
czasach, poruszają
artykuły
„Odnawiać się
duchowo codziennie”
i „Nie tylko dla
tchórzy,
nie tylko dla
herosów”. Nie traćmy
sprzed oczu
wieczności. Żyjmy
w mocy Chrystusa,
który codziennie nas
odnawia. Oddanie
się
Bogu nie jest
czymś
jednorazowym,
czym nie musimy
się już
później
zajmować. Nie
eliminuje na
zawsze
konfliktów,
jakie
powstają w
naszej duszy.
Musimy
nieustannie
wybierać raczej
wolę
Bożą, niż
własną.
Wieczny
Bóg
zechciał zamieszkać
i działać poprzez
każdego wierzącego!
Jednak to nie zwalnia
nas od trudności
życiowych. To nie
eliminuje naszych
problemów. Z
cierpieniem zawsze
będziemy się w jakiejś
formie zmagać. Za kogo
i za co jesteśmy
gotowi cierpieniu
stawić czoło? Jakiemu
cierpieniu, z czego
wynikającemu? Może się
nam przydarzyć
tragedia, której nie
rozumiemy, ale nie
poddajemy się
rozpaczy, gdyż mieszka
w nas
Chrystus. Ale bez
względu na to, kto
zwróci się przeciwko
nam,
Chrystus nigdy nas nie
opuści. Bywamy
powaleni, ale nie
pokonani.
Chrystus, który w nas
przebywa, pozwala nam
się podnieść i iść
dalej. I tym chcemy
się dzielić w pełnym
niepokoju świecie.■
Copyright
©
Słowo i Życie 2016