Słowo i Życie nr 4/2015





Nina i Bronisław Hury

Koran, islam i my

Zainteresowanie Koranem – świętą księgą islamu – w naszym kraju nigdy wielkie nie było. Po ataku terrorystycznym na World Trade Center w Nowym Jorku 11 września 2001 roku okazało się jednak, że zalegające tu i ówdzie egzemplarze zostały wykupione. Wyczuwając zainteresowanie, szybko dokonano dodruku. Koran pojawił się więc nie tylko w ośrodkach z islamem związanych, ale i w znanych księgarniach. Jednak jak wskutek niepokoju i emocji nagle zainteresowanie Koranem się pojawiło, tak krótko potem zanikło. Nie zmieniły tego nawet wydarzenia arabskiego przebudzenia 2010-2013. Sprawy islamu wydawały się nam odległe i nie mające znaczenia do czasu, gdy u wrót Europy stanęły w tym roku setki tysięcy uchodźców z ogarniętej wojną Syrii i migrantów z całego Bliskiego Wschodu. Tym razem Koran nie cieszy się jednak takim zainteresowaniem. Dominuje obawa przed nieznanym arabskim żywiołem, którego islam jest ważnym wyróżnikiem.

Nasilające się prześladowania chrześcijan, których źródłem są najczęściej wyznawcy Mahometa, wzbudzają niechęć wobec muzułmanów. Efektem są silne ruchy antyislamskie i siłowe przeciwstawianie się islamizacji naszego kontynentu. Pojawia się też pogląd, że chrześcijanie i muzułmanie czczą tego samego Boga, należy więc prowadzić międzyreligijny dialog, by wypracować wspólne praktykowanie wiary w Jedynego Boga, co z biblijnego punktu widzenia jest błędne i bardzo niebezpieczne. Wielu chrześcijan gubi się w obecnej rzeczywistości duchowej, która wymaga opowiedzenia się po którejś ze stron.

Pojawia się więc coraz większa potrzeba lepszego zrozumienia świętej księgi muzułmanów. Chrześcijanie, ignorując religię Mahometa, narazić się mogą nie tylko na ryzyko intelektualnej apatii, niezrozumienia czy tworzenia stereotypów, ale i naiwnych ocen. Mogą także wpaść w pułapkę bezmyślnego demonizowania tej religii. Czytając prasowe newsy o Al-Kaidzie, mudżahedinach i zagrożeniach związanych z prowadzonym przez nich dżihadem, często zadajemy sobie różne pytania: Jak można pogodzić te doniesienia z informacjami rozpowszechnianymi przez muzułmańskich intelektualistów, prezentujących islam jako religię pokoju i społecznej harmonii? Co jest prawdą? Co tak naprawdę mówi Koran? Jak powstała ta święta księga islamu? Odpowiedzi na te pytania udziela Mateen Elass w swojej książce Co tak naprawdę mówi Koran. Chrześcijański przewodnik po świętej księdze islamu. Mateen Elass jest pastorem, ale jego ojciec był muzułmaninem. Wyrastając w atmosferze islamu, dogłębnie poznał nie tylko wierzenia muzułmanów, ale i ich kulturę. Jako znakomity znawca tematu, wprowadza nas w bardzo zwięzły i przejrzysty sposób nie tylko w historię samego Mahometa, ale i w genezę Koranu. Informacje często przedstawia w kontekście porównawczym do zasadniczych doktryn chrześcijaństwa i Biblii. Dzięki temu jego praca ma ogromne walory poznawcze, bez zbytniej, zwykle bardzo nużącej szczegółowości.

Islam przeszedł do agresywnej ofensywy, stając się największym wyzwaniem dla chrześcijaństwa. Pisze o tym David Pawson w książce pt. Islam – przyszłość czy wyzwanie. „Celem tej książki – jak pisze autor – nie jest to, by stała się podręcznikiem czy zbiorem informacji na temat islamu. Inni wykonali to zadanie daleko lepiej... Do mnie należy jedynie wysuwanie wniosków... Książka ta nie jest też w moim zamyśle jakimkolwiek atakiem na muzułmanów. Byłbym głęboko zasmucony, gdyby materiał ten spowodował lęk lub został użyty do wywołania strachu albo nienawiści wobec wyznawców islamu... Jest to książka przeznaczona dla chrześcijańskiego czytelnika, lecz mam odwagę wierzyć, że jeśli dostanie się w ręce muzułmanina, przekaże mu Dobrą Nowinę o zbawieniu, jakie jest w Chrystusie. Pisałem ją czując na sercu ciężar i powołanie dla Kościoła, i cały jej układ, a zwłaszcza część druga (rozdziały 7-12), jest wołaniem do chrześcijan o przebudzenie i przygotowanie się do tego, co przed nami. Tytuł został wybrany bardzo rozważnie i mówi wszystko”. David Pawson poznawał tę religię nie tylko z książek, przez pewien czas przebywał w samym sercu islamu. W latach 50. XX wieku, jako kapelan Królewskich Sił Lotniczych, stacjonował w Jemenie. Odwiedzał też Somalię, Etiopię i Kenię. Z żoną i dzieckiem mieszkał w arabskim miasteczku, budząc się każdego ranka modlitewnym nawoływaniem muezina. Był świadkiem obcinania ręki człowiekowi, który coś ukradł. Odkrył, że kara śmierci była stosowana wobec wszystkich, którzy z islamu przechodzili na chrześcijaństwo, a chrzest był kluczowym dowodem tej „zdrady stanu”. Islam to światowa religia, do której można się przyłączyć łatwiej niż do jakiejkolwiek innej - wystarczy wyrecytować kilka słów bardzo prostego „credo islamu”. Ale jednocześnie jest to religia, z której więzów najtrudniej się wyrwać - apostazja jest karana śmiercią.

Elass swoje rozważania odnosi do Ameryki, Pawson do Wielkiej Brytanii. Obydwaj próbują odpowiedzieć na pytanie, dlaczego islam rośnie w siłę i jaka powinna być odpowiedź Kościoła na wyzwanie, jakim jest wzrost liczebności muzułmanów wokół nas.

Musimy opowiadać się jasno i jednoznacznie za fundamentalnymi prawdami wiary chrześcijańskiej oraz – jako uczniowie naszego Pana – wcielać w życie etyczne standardy Ewangelii... Chociaż niektórzy przedstawiciele świata islamu wzywają do dżihadu przeciwko wszystkim niewiernym, my mamy zachowywać wierność poleceniom naszego Pana i kochać muzułmanów tak samo jak innych naszych bliźnich. Musimy zaufać suwerennym planom Bożym. Obecny napływ muzułmańskich imigrantów może dać Kościołowi znakomitą okazję dotarcia swoim przesłaniem do ludzi, których 50 lat temu nie dane było nam spotkać. Zamiast reagować strachem, powinniśmy z radością i podekscytowaniem powitać fakt, że Bóg pozwolił nam stać się misjonarzami w naszym własnym kraju” - pisze Mateen Elass.

David Pawson dodaje do tego aspekt eschatologiczny: „Nieodwołalnie przeszliśmy od czasów, w których wysyłaliśmy misjonarzy do krajów nieznających Ewangelii, do czasów, w których sami stajemy przed wyzwaniem rozprzestrzeniającej się wszędzie religii islamskiej... Na szczęście, dzięki Nowemu Testamentowi, wiemy, jak zakończy się bieg naszej historii. Biblijnie wierzący chrześcijanie są jedynymi, którzy to wiedzą. To zadziwiające, jak rzadko o tym mówimy. Częścią czasów ostatecznych będzie okres wielkiego ucisku. Bóg sprawi, że będzie on krótkotrwały, gdyż w przeciwnym wypadku nikt by nie przeżył... Świat stanie się jednym organizmem politycznym, znajdującym się pod kierownictwem jednego światowego rządu. Równocześnie fałszywy prorok wprowadzi jedną ogólnoświatową religię... Pozostaną dwie grupy ludzi, którzy nie przyłączą się do tego ruchu, a będą to Żydzi i chrześcijanie (o ile będą trwać w wierze). Jeśli wierzymy, że czasy ostateczne są coraz bliżej, a znaki zaczynają wskazywać, że zmierzamy w tym właśnie kierunku, to chrześcijanie będą musieli przeciwstawić się tej zjednoczonej religii”.

Copyright © Słowo i Życie 2014