Waldemar
Świątkowski
Chrzest
Duchem
Świętym
Jestem
głęboko
poruszony pytaniami Braci
i Sióstr o sprawę chrztu
Duchem Świętym. W
pytaniach wyraźnie brzmi
niepewność, często smutek,
dramatyczne szukanie
odpowiedzi na pytanie, czy
mogę być pewny, że Duch
Święty mieszka w moim
sercu? To bardzo ważne dla
każdego, kto chce wieść
życie bogobojne, wierne i
szczęśliwe. Dlatego chcę
podzielić się moimi
spostrzeżeniami. Jest to
moje przekonanie i nikomu
go nie narzucam, nie
podejmę też dyskusji (bo
byłby to raczej spór) z
oponentami.
Trzeba
stwierdzić,
że na temat Ducha Świętego
mamy dzisiaj najwięcej
dyskusji, najwięcej
nieporozumień i sporów.
Dyskusyjna burza toczy się
przez wszystkie wyznania i
Kościoły, poczynając od
tych, którzy negują dary
Ducha Świętego, przez
tych, którzy wierzą w dary
Ducha, po skrajnych
charyzmatyków,
wypaczających zarówno
sposoby działania jak i
dary Ducha.
Najczęstsze
pytanie
brzmi: od kiedy Duch
Święty zamieszkuje w nas?
Czy chrzest Duchem Świętym
następuje w wyniku nowego
narodzenia i czy jest tym
samym?
Nowe
narodzenie
i chrzest Duchem Świętym
nie jest tym samym. To dwa
odrębne wydarzenia. Mogą
występować jedno po drugim
lub po jakimś czasie. I tu
ważna uwaga: raczej po
niedługim czasie, chyba,
że człowiek od razu po
nowym narodzeniu zwolnił
lub wcale nie podjął
aktywnego życia wiary.
Bogu wcale nie zależy na
przedłużaniu w
nieskończoność swojej
obietnicy. Tylko wyraźna
duchowa przeszkoda (na
przykład świadome trwanie
w grzechu, zlekceważenie
Bożego Słowa) może
zatrzymać jej spełnienie.
„A
gdy nadszedł dzień
Zielonych Świąt, byli
wszyscy razem na jednym
miejscu. I powstał nagle z
nieba szum, jakby
wiejącego gwałtownego
wiatru, i napełnił cały
dom, gdzie siedzieli. I
ukazały się im języki
jakby z ognia, które się
rozdzieliły i usiadły na
każdym z nich. I
napełnieni zostali wszyscy
Duchem Świętym, i zaczęli
mówić innymi językami, tak
jak im Duch poddawał” (Dz
2:1-4). Czytając uważnie
ten fragment, możemy
przeżyć mały szok.
Uczniowie nie poszli do
górnej izby, by modlić się
o chrzest Duchem Świętym.
Byli tam, bo Jezus nakazał
im, by poszli do
Jerozolimy i czekali na
wylanie Ducha. Bardziej
widać tu ich posłuszeństwo
słowom Jezusa. Więc byli
tam, a w momencie zesłania
Ducha... siedzieli! Nie
sugeruję, iż siedzieli
bezczynnie. O, nie!
Czytamy, że „wszyscy
trwali jednomyślnie w
modlitwie (...) a było tam
zebrane grono około 120
osób”. W tych dniach
modlili się, rozważali
słowa Jezusa, proroków,
dołączyli Macieja w
miejsce Judasza zdrajcy –
o czym mówi pierwszy
rozdział. A Bóg nie
oczekiwał od nich, że
przyjmą jakąś szczególną
pozę, zrobią coś
niezwykłego. Bóg obiecał:
„wyleję Ducha mego na
wszelkie ciało” (Dz 2,17)
i po prostu spełnił to.
Alleluja!
Co
mam
zrobić, by otrzymać
chrzest Duchem Świętym? Od
kiedy mam Ducha Świętego?
Po czym to mogę poznać? Na
te pytania stuprocentowy
zielonoświątkowiec powie,
że dowodem chrztu Duchem
Świętym jest mówienie
innymi językami (choćby
paru słów), natomiast
zielonoświątkowiec o
wschodnich korzeniach
doda: „gdy z serca same
wypłyną ci słowa: Abba
Ojcze”. A co mówi Pismo?
„Upamiętajcie się
i niech każdy z was da
się ochrzcić w imię
Jezusa Chrystusa na
odpuszczenie grzechów
waszych, a otrzymacie
dar Ducha Świętego” (Dz
2:38). Chwała
Bogu! Jakie to proste: „a
otrzymacie”! Gdy się
upamiętasz i dasz się
ochrzcić, otrzymasz!
„I napełnieni
zostali wszyscy Duchem
Świętym, i zaczęli mówić
innymi językami, tak jak
im Duch poddawał” (Dz
2:4). Można być
napełnionym Duchem również w ten
sposób -
otrzymując jednocześnie
dar języków lub inny dar.
Może dlatego większość z
nas pragnie właśnie tej
formy i ją akcentuje?
„...Duch Święty,
którego Bóg dał tym,
którzy są Mu posłuszni”
(Dz 5:32). Uważam,
że w ten sposób otrzymuje
Ducha Świętego większość
dzieci Bożych – w wyniku
posłuszeństwa Słowu.
„Bo też w jednym
Duchu wszyscy zostaliśmy
ochrzczeni w jedno ciało
(...) i wszyscy
zostaliśmy napojeni
jednym Duchem” (1 Kor
12:13). Przeczytajmy
uważnie raz jeszcze: tak,
jak zostaliśmy wszyscy
ochrzczeni, tak samo
zostaliśmy wszyscy
napojeni Duchem. Napojeni,
znaczy – napełnieni. „Czy przez
uczynki zakonu
otrzymaliście Ducha, czy
przez słuchanie z
wiarą?” (Ga 3:2).
Ducha otrzymujemy
przez słuchanie z wiarą
Słowa Bożego! To jest
mocno powiązane z
„napojeniem”. Gdy słuchasz
pilnie Słowa Bożego i jest
to powiązane z wiarą, z
mocnym pragnieniem, by tak
żyć, zostajesz napełniony
(napojony) Duchem.
Moja
Mama
wspominała często zbór
swojej młodości. Mówiła,
że tam prawie wszyscy
doznali chrztu Duchem
Świętym. „Był jednak w
zborze brat (dyrygent,
zajmował się też
młodzieżą) - mówiła
zakłopotana - który całe
życie modlił się o chrzest
Duchem Świętym i nie
otrzymał. A był z nas
wszystkich najbardziej
pokorny, bogobojny i
wierny”. W jej rozumieniu
ten brat nie był
ochrzczony Duchem Świętym,
gdyż nie przeżył znaku,
polegającego na mówieniu
językami. Odpowiedziałem
wtedy: „Mamusiu, on miał
najwięcej Ducha z was
wszystkich” i tak myślę do
dzisiaj. Nie można bowiem
wieść bogobojnego,
zwycięskiego i świętego
życia bez pełni Ducha
Świętego!
Nieporozumienia
powstają
dlatego, ponieważ
wiedziemy spór nie o to,
co trzeba. Spieramy się o
to, jak i kiedy otrzymuje
się Ducha Świętego. A o
tym nie decyduje człowiek
i jego argumenty, lecz
Bóg. Powinniśmy raczej
zastanawiać się nad
ważniejszą kwestią: czy
mam Ducha Świętego, czy
chodzę w Duchu Świętym?
Duch Święty nie jest
posłany po to, by
odnotować czas i miejsce
Jego otrzymania, lecz
byśmy mogli prowadzić
zwycięskie i święte życie.
Takie, jakie widzimy w
Jezusie Chrystusie.
Po
czym
poznaję, że mam Ducha
Świętego? Po tym, że żyję
według Ducha (a nie według
ciała!), że jestem Mu
posłuszny (nie zasmucam
Go), że zwyciężam w
pokusach i
doświadczeniach. Po tym,
że biorę odważnie swój
krzyż i naśladuję Jezusa,
nie bojąc się umrzeć dla
swojego ja (to w mocy
Ducha umartwiamy swoją
starą naturę). I wreszcie
- po tym, że pojawiają się
w moim życiu owoce Ducha
Świętego. To daje mi
przekonanie, że Duch
Święty jest we mnie, bez
względu na to, jak i kiedy
zostałem Nim napełniony.
To
Duch
Święty daje nam moc do
zwycięskiego życia.
Sprawia, że podejmujemy
wszelki wysiłek w biegu
wiary, pobudza nas do
postów i nieustannych
modlitw. Jego moc pozwala
nam zwyciężać szatana,
świat i naszą cielesność.
Gdy będziemy postępowali
według Ducha, zachowamy
wszystkie Boże
przykazania, odrzucimy
wszelką nieczystość i
grzech, będziemy wzrastać
w uświęceniu, a na koniec
będziemy mogli powiedzieć:
„Dobry bój
bojowałem, biegu
dokonałem, wiarę
zachowałem” (2 Tm 4:7).
Drodzy
Bracia
i Siostry, zachęcam -
wejdźmy na drogę
uczniostwa (Łk 9:23).
Warto - pomimo wysokiej
ceny, wyrzeczeń (zaparcie
się siebie, wzięcie krzyża
swego, naśladowanie
Chrystusa). Dlaczego?
Ponieważ uczniowie
posiadają coś wyjątkowego
– radość! „Uczniowie zaś
byli pełni radości i
Ducha Świętego” (Dz
13:52). Alleluja!
Autor
jest pastorem Kościoła
Chrystusowego w
Połczynie-Zdroju.
Tekst pochodzi z http://www.chrystusowy.pl.
Wykorzystano za
pozwoleniem.■
Copyright
©
Słowo i Życie 2013