Prowadzenie
Duchem
Świętym
„Bo ci,
których Duch Boży
prowadzi, są
dziećmi Bożymi” -
pisał apostoł
Paweł (Rz 8:14).
Prowadzenie Duchem
Świętym przywołuje
mi obraz dziecka,
które trzyma się
ręki ojca i dzięki
temu czuje się
bezpiecznie,
dojdzie tam, gdzie
powinno, nawet
jeśli nie wie,
dokąd idzie.
Nie możemy
nic zrobić, żeby Bóg
kochał nas bardziej,
nie możemy też nic
zrobić, żeby Bóg
przestał nas kochać.
Ale możemy zrobić
wiele, by Jego
miłość zobaczyć,
doświadczyć i
pokazać innym. Temu
właśnie służą
dyscypliny duchowe.
Nie stosujemy ich po
to, by pokazać Bogu,
jak dobrymi
jesteśmy, zaskarbić
Jego łaskę czy
uniknąć Jego gniewu.
Tak naprawdę to my
niczego nie możemy
Bogu dać. Nasze
wysiłki nie zmienią
Jego miłości do nas,
ale poprzez robienie
różnych rzeczy
możemy lepiej Go
poznać.
Czy
prowadzenie Duchem
Świętym można w
ogóle zaliczyć do
dyscyplin duchowych?
Skoro to Duch Boży
prowadzi, co my mamy
tu do zrobienia? Czy
nie należałoby po
prostu siedzieć i
czekać, aż On nam
wszystko objawi? I
chyba taki obraz
współcześnie
najczęściej nam
towarzyszy: Duch
Święty, stojący tuż
obok albo za nami i
podpowiadający nam,
co mamy czynić, w
którą stronę pójść,
jaką decyzję podjąć,
z kim się spotkać,
jak ułożyć sobie
życie. I znajdziemy
wiele fragmentów
Pisma Świętego,
które w tę stronę
nas kierują.
Jezus
powiedział kiedyś
do uczniów: „A
gdy was wodzić będą
do synagog i do
urzędów, i do władz,
nie troszczcie się,
jak się bronić i co
mówić będziecie.
Duch Święty bowiem
pouczy was w tej
właśnie godzinie, co
trzeba mówić” (Łk
12:11:12). Podczas
Ostatniej Wieczerzy
Jezus nazwał Ducha
Świętego
Pocieszycielem: „Ja
prosić będę Ojca i
da wam innego
Pocieszyciela, aby
był z wami na wieki”
(J 14:16). „Lepiej
dla was, żebym ja
odszedł. Bo jeśli
nie odejdę,
Pocieszyciel do was
nie przyjdzie, jeśli
zaś odejdę, poślę go
do was. A On, gdy
przyjdzie, przekona
świat o grzechu i o
sprawiedliwości, i o
sądzie; o grzechu,
gdyż nie uwierzyli
we mnie; o
sprawiedliwości,
gdyż odchodzę do
Ojca i już mnie nie
ujrzycie; o sądzie
zaś, gdyż książę
tego świata został
osądzony. Mam wam
jeszcze wiele do
powiedzenia, ale
teraz znieść nie
możecie; lecz gdy
przyjdzie On, Duch
Prawdy, wprowadzi
was we wszelką
prawdę, bo nie sam
od siebie mówić
będzie, lecz
cokolwiek usłyszy,
mówić będzie, i to,
co ma przyjść, wam
oznajmi. On mnie
uwielbi, gdyż z mego
weźmie i wam
oznajmi” (J
16:7-14). Z takim
obrazem Ducha
Świętego spotykamy
się najczęściej. I
jest to obraz
biblijny: Duch
Święty, którego
Jezus posłał, aby
był wśród nas, nas
prowadził, nami
kierował,
przekonywał ten
świat o tym, co jest
grzechem, co jest
sprawiedliwością,
jak uniknąć
sprawiedliwego sądu
Bożego, który na ten
świat przyjdzie.
Perspektywy
indywidualna
i wspólnotowa
Nauczyliśmy
się patrzeć na Ducha
Świętego z
perspektywy
indywidualnej, bo
taka jest nasza
kultura, zwłaszcza
zachodnia. Myślimy
bowiem o sobie
przede wszystkim
jako o jednostkach,
dobrowolnie
zrzeszających się w
większe grupy.
Relacja z Bogiem też
dotyczy nas przede
wszystkim jako
jednostki, a potem
dopiero jako
społeczności. W
starożytności było
inaczej - dominującą
perspektywą dla
wszystkich była
zawsze wspólnota. Do
połowy średniowiecza
jednostka nie była
taka ważna, liczyła
się przede wszystkim
wspólnota. Zwróćmy
uwagę, jak często w
Piśmie jest mowa o
Duchu Świętym w
kontekście
wspólnoty, ale my
nauczyliśmy się
odbierać to jako
adresowane do
jednostek. Jezus
mówi, że Duch Święty
przyjdzie „do was,
wam oznajmi, będzie
wśród was”. Apostoł
Paweł w listach też
często używa frazy
„do was”. Apostoł
Piotr w Dniu
zesłania Ducha
Świętego mówi do
zgromadzonych o
wypełnieniu tego, co
Bóg dawno im
obiecał: „I stanie
się w ostateczne
dni, mówi Pan, że
wyleję Ducha mego na
wszelkie ciało i
prorokować będą
synowie wasi i córki
wasze, i młodzieńcy
wasi widzenia mieć
będą, a starcy wasi
śnić będą sny; nawet
i na sługi moje i
służebnice moje
wyleję w owych
dniach Ducha mego i
prorokować będą. I
uczynię cuda w górze
na niebie, i znaki
na dole na ziemi,
krew i ogień, i
kłęby dymu. Słońce
przemieni się w
ciemność, a księżyc
w krew, zanim
przyjdzie dzień
Pański wielki i
wspaniały. Wszakże
każdy, kto będzie
wzywał imienia
Pańskiego, zbawiony
będzie” (Dz
2:17-21).
Gdy Duch
Święty zstąpił na
apostołów, naturalną
była dla nich
perspektywa
wspólnoty, narodu.
Oto wypełniało się
to, co im wszystkim
Bóg obiecał. My,
mówiąc o
doświadczaniu Ducha
Świętego, często
rozpatrujemy to z
perspektywy
współczesnego
człowieka, który
stawia siebie ponad
wspólnotą, a nie z
perspektywy
biblijnej, która
stawia wspólnotę
ponad jednostkę.
Bardzo łatwo jest
wtedy sprowadzić
Ducha Świętego do
roli „przewodnika
turystycznego”,
który bezpiecznie
poprowadzi nas przez
życie, wskaże, gdzie
mamy pójść, żebyśmy
zaliczyli wszystkie
atrakcje, kto będzie
nam doradzał, abyśmy
żyli jak najpełniej.
Kogoś, kto tak
naprawdę służy nam,
żebyśmy my byli
usatysfakcjonowani.
Próbujemy zrobić z
Niego przewodnika,
który będzie nam
odpowiadał na nasze
pytania.
Kiedy
spojrzymy na Ducha
Świętego z
perspektywy
wspólnoty, tak jak
przedstawia Go
Biblia, zobaczymy
„generała”, który
wytycza kierunek dla
swojej armii, aby
osiągnęła cel, do
którego jest
powołana. Kiedy
Ducha Świętego
postrzegamy jako
kogoś, kto zarządza
nie tylko naszą
wspólnotą, ale całym
Kościołem,
uświadamiamy sobie,
że nie chodzi o to,
co my chcemy
wiedzieć, ale o to,
co On nam wytyczył.
Prowadzenie przez
Ducha Świętego nie
polega na pytaniu Go
o drogę, lecz na
podążaniu drogą,
którą On już
wyznaczył. Nie
chodzi o to, żebyśmy
wiedzieli, ale
żebyśmy byli
posłuszni. Nie o to,
żebyśmy zaspokoili
naszą ciekawość, ale
żebyśmy – wiedząc,
jaka jest wola Boża
– byli
zdeterminowani
wypełnić ją do
końca.
Czy to
oznacza, że Duch
Święty nie przemawia
do jednostek? Ależ
oczywiście! Biblia
przedstawia wiele
sytuacji, w których
Duch Święty zwraca
się nie do
wspólnoty, a do
konkretnych osób. W
Dziejach
Apostolskich (które
moglibyśmy nazywać
Dziejami Ducha
Świętego) znajdujemy
kilka takich
sytuacji. Duch
Święty poleca
Filipowi, aby
zostawił Samarię i
udał się na
pustynię, gdzie –
jak się później
okazało – zwiastował
Ewangelię
Etiopczykowi (Dz
8:26-35). Apostoła
Piotra Duch Święty
posyła do domu
Korneliusza, dokąd –
jako prawowity Żyd –
nigdy by nie poszedł
(Dz 10:19-21). Duch
Święty zaingerował
też w plany apostoła
Pawła,
przeszkadzając mu w
głoszeniu Ewangelii
w Azji (!) i
kierując go do
Macedonii: „I
przeszli przez
frygijską i galacką
krainę, ponieważ
Duch Święty
przeszkodził w
głoszeniu Słowa
Bożego w Azji. A gdy
przyszli ku Mizji,
chcieli pójść do
Bitynii, lecz Duch
Jezusa nie pozwolił
im; minąwszy Mizję,
doszli do Troady. I
miał Paweł w nocy
widzenie: Jakiś
Macedończyk stał i
prosił go, mówiąc:
Przepraw się do
Macedonii i pomóż
nam. Gdy tylko
ujrzał to widzenie,
staraliśmy się zaraz
wyruszyć do
Macedonii,
wnioskując, iż nas
Bóg powołał, abyśmy
im zwiastowali dobrą
nowinę” (Dz
16:6-10). Te trzy
historie mają jedną
wspólna cechę: Duch
Święty zaingerował w
sprawach, których
żaden zdrowo myślący
człowiek by się nie
podjął. Duch Święty
skierował ich na
drogę, którą sami w
danej sytuacji by
nie poszli. Duch
Święty przychodzi,
by kierować swoimi
oddziałami wtedy,
gdy one tego
potrzebują.
Duch a
ciało
„Nie według
ciała postępujemy,
lecz według Ducha.
Bo ci, którzy żyją
według ciała, myślą
o tym, co cielesne;
ci zaś, którzy żyją
według Ducha, o tym,
co duchowe. Albowiem
zamysł ciała, to
śmierć, a zamysł
Ducha, to życie i
pokój. Dlatego
zamysł ciała jest
wrogi Bogu; nie
poddaje się bowiem
zakonowi Bożemu, bo
też nie może. Ci
zaś, którzy są w
ciele, Bogu podobać
się nie mogą. Ale wy
nie jesteście w
ciele, lecz w Duchu,
jeśli tylko Duch
Boży mieszka w was.
Jeśli zaś kto nie ma
Ducha Chrystusowego,
ten nie jest Jego
(...) Jeśli bowiem
według ciała
żyjecie, umrzecie;
ale jeśli Duchem
sprawy ciała
umartwiacie, żyć
będziecie. Bo ci,
których Duch Boży
prowadzi, są dziećmi
Bożymi” (Rz 8:4-9,
13-14). Apostoł
Paweł przypomina, że
jesteśmy
zaangażowani w walkę
pomiędzy porządkiem
grzesznego świata,
utożsamianym tu ze
słowem „ciało”, a
Bożym porządkiem,
którego symbolem
jest Duch Święty.
Naszą zaś rolą jest
opowiadanie się w
każdej sytuacji po
stronie Ducha
Świętego, a nie po
stronie ciała. I to,
po której stronie
się opowiadamy,
pokazuje tak
naprawdę, czyimi
jesteśmy. Te słowa
to nie tylko
obietnica, ale i
test. Żeby być
dziećmi Bożymi,
musimy być poddani
Duchowi Świętemu. To
samo mówi Paweł w
Liście do Galacjan:
„Bo wy do wolności
powołani
zostaliście, bracia;
tylko pod pozorem
tej wolności nie
pobłażajcie ciału,
ale służcie jedni
drugim w miłości
(...) Mówię więc:
Według Ducha
postępujcie, a nie
będziecie pobłażali
żądzy cielesnej.
Gdyż ciało pożąda
przeciwko Duchowi, a
Duch przeciwko
ciału, a te są sobie
przeciwne, abyście
nie czynili tego, co
chcecie. A jeśli
Duch was prowadzi,
nie jesteście pod
zakonem” (Ga 5:13,
16-18). Apostoł
Paweł nie mówi,
żebyśmy pytali Ducha
Świętego, co mamy
czynić, bo dla niego
było jasne, że mamy
być posłuszni
Duchowi Świętemu, co
będzie dowodem, że
jesteśmy dziećmi
Bożymi.
Podjąć
wysiłek
Mówiąc o
prowadzeniu Duchem
Świętym, nie
powinniśmy mieć
przed oczyma obrazu
kogoś pogrążonego w
kontemplacji, ale
raczej żołnierza
albo sportowca,
który ćwiczy,
trenuje i stara się
jak najlepiej
wypełnić swoje
zadanie. Taki obraz
przywołuje apostoł
Paweł: „Cierp wespół
ze mną jako dobry
żołnierz Chrystusa
Jezusa. Żaden
żołnierz nie daje
się wplątać w sprawy
doczesnego życia,
aby się podobać
temu, który go do
wojska powołał. Bo
nawet jeśli ktoś
staje do zapasów,
nie otrzymuje
wieńca, jeżeli nie
walczy prawidłowo”
(2 Tm 2:3-50). „Czy
nie wiecie, że
zawodnicy na
stadionie wszyscy
biegną, a tylko
jeden zdobywa
nagrodę? Tak
biegnijcie, abyście
nagrodę zdobyli. A
każdy zawodnik od
wszystkiego się
wstrzymuje, tamci
wprawdzie, aby
znikomy zdobyć
wieniec, my zaś
nieznikomy. Ja tedy
tak biegnę, nie
jakby na oślep, tak
walczę na pięści,
nie jakbym w próżnię
uderzał; ale
umartwiam ciało moje
i ujarzmiam, bym
przypadkiem, będąc
zwiastunem dla
innych, sam nie był
odrzucony” (1 Kor
9:24-28).
Chrześcijanin, który
jest prowadzony
Duchem, gotowy jest
podjąć wysiłek,
ujarzmiać swoje
ciało, by jak
najlepiej
przygotować się i
wykonać swoje
zadanie.
Prowadzenie
Duchem Świętym,
utożsamiane często
ze szczytem
chrześcijańskich
doświadczeń, nie
jest możliwe bez
innych duchowych
dyscyplin. Bożą wolę
poznajemy ze Słowa
Bożego. Jeżeli
chcesz być
prowadzony Duchem
Świętym – zacznij od
tego, co Bóg
przekazał nam w
Piśmie Świętym. To
podstawa. Nie ma
innej drogi. Kolejny
element to modlitwa.
Modlitwa otwiera nam
oczy na duchową
rzeczywistość wokół
nas. W modlitwie
uczymy się
przychodzić do Boga
i patrzeć na świat
Jego oczyma, dzięki
czemu wiemy, co w
naszym życiu
powinniśmy robić. I
wtedy przychodzi
czas na nasze
prośby.
Uświadomiwszy sobie
Bożą wolę, wiemy jak
mamy się modlić.
Jako Boże dzieci
jesteśmy częścią
wspólnoty. Właściwie
to nie ma czegoś
takiego jak
indywidualne
chrześcijaństwo.
Potrzebujemy siebie
nawzajem i razem
stanowimy to, co Bóg
chce przedstawić
światu. Całe nasze
życie ma być
świadectwem. Poprzez
nasze słowa i czyny
mamy dawać
świadectwo, jaki Bóg
jest, jak można
znaleźć zbawienie.
Słowo Boże,
modlitwa,
społeczność z innymi
wierzącymi i dawanie
świadectwa to
podstawa, której
wszyscy
potrzebujemy.
Kolejny
poziom to
szafarstwo, służba,
uwielbienie, post,
prostota.
Szafarstwo, czyli
sposób w jaki
dysponujemy,
zarządzamy tym, co
posiadamy:
finansami, czasem,
relacjami,
talentami. Jako
chrześcijanie
jesteśmy powołani do
służby, nie do
bezczynności, ale
wzajemnego
usługiwania.
Uwielbienie –
mówienie prawdy o
Bogu i radowanie się
Bożą obecnością.
Kiedy razem oddajemy
Bogu chwałę, mówimy
sobie i innym, jaki
Bóg jest. Post –
ukorzenie się przed
Bogiem, kiedy
rezygnujemy z
zaspakajania naszych
naturalnych potrzeb.
Prostota –
wyzbywanie się
różnych rzeczy ze
swojego życia, by
skupić się na
rzeczach
najważniejszych.
Musimy zadbać, by
pewne elementy były
w naszym życiu.
Jeśli o to zadbamy,
naturalną
konsekwencją będzie
posłuszeństwo Bogu,
prowadzenie Duchem
Świętym.
Byśmy
nie byli
bezużyteczni w
poznawaniu Boga
Apostoł
Piotr tak o tym
pisał: „Boska Jego
moc obdarowała nas
wszystkim, co jest
potrzebne do życia i
pobożności, przez
poznanie tego, który
nas powołał przez
własną chwałę i
cnotę, przez które
darowane nam zostały
drogie i największe
obietnice, abyście
przez nie stali się
uczestnikami boskiej
natury, uniknąwszy
skażenia, jakie na
tym świecie pociąga
za sobą pożądliwość.
I właśnie dlatego
dołóżcie wszelkich
starań i
uzupełniajcie waszą
wiarę cnotą, cnotę
poznaniem, poznanie
powściągliwością,
powściągliwość
wytrwaniem,
wytrwanie
pobożnością,
pobożność
braterstwem,
braterstwo miłością.
Jeśli je bowiem
posiadacie i one się
pomnażają, to nie
dopuszczą do tego,
abyście byli
bezczynni i
bezużyteczni w
poznaniu Pana
naszego Jezusa
Chrystusa. Kto zaś
ich nie ma, ten jest
ślepy,
krótkowzroczny i
zapomniał, że został
oczyszczony z
dawniejszych swoich
grzechów. Dlatego,
bracia, tym bardziej
dołóżcie starań, aby
swoje powołanie i
wybranie umocnić;
czyniąc to bowiem,
nigdy się nie
potkniecie. W ten
sposób będziecie
mieli szeroko
otwarte wejście do
wiekuistego
Królestwa Pana
naszego i
Zbawiciela, Jezusa
Chrystusa. Dlatego
zamierzam zawsze
przypominać wam te
sprawy, chociaż o
nich wiecie i
utwierdzeni
jesteście w
prawdzie, którą
macie” (2 P 1:3-10).
Dołóżmy
zatem starań, aby
umocnić swoje
powołanie, byśmy nie
byli bezczynni w
poznawaniu Boga.
Jeżeli słuchamy
Ducha Świętego,
będziemy
zwycięzcami.
„Zwycięzcy pozwolę
zasiąść ze mną na
moim tronie, jak i
Ja zwyciężyłem i
zasiadłem wraz z
Ojcem moim na jego
tronie. Kto ma uszy,
niechaj słucha, co
Duch mówi do zborów”
(Obj 3:21-22).
Prowadzenie Duchem
Świętym zaczyna się
od posłuszeństwa.
Nieważne ile wiesz,
ważne, czy jesteś
temu posłuszny.
Oprac. N.H.
na podstawie kazania
w Społeczności
Chrześcijańskiej we
Wrocławiu http://schwroclaw.pl/.■