Bartosz
Sokół
Nowy
człowiek
Nowy
człowiek
- oto idea, która opętała
Hitlera i zbudowała
fundament pod gmach
komunizmu. Pod ruinami
spalonych miast i stosami
zapomnianych mogił musimy
dostrzec zdumiewającą
myśl, która popchnęła
świat w szalone tory
samozniszczenia.
Fryderyk
Nietzsche
przedstawił w swoich
pracach koncepcję
„nadczłowieka”, tworząc
ideologiczną podstawę dla
planów Hitlera.
Filozoficzną ideę
uzupełniono antropologią,
a ważne miejsce w
świadomości narodu zajęła
eugenika. Zaczęto mówić o
„czystej rasie” i „nowym
społeczeństwie”, upatrując
w odpowiedniej polityce
genetycznej sposobu na
świetlaną przyszłość
Tysiącletniej Rzeszy.
Ideologia komunizmu dążyła
do tego samego celu,
pragnąc stworzyć nowy typ
ludzkiej zbiorowości. Już
w Manifeście Partii
Komunistycznej (1848)
znajdujemy słowa o
obaleniu przemocą całego
dotychczasowego ustroju
społecznego. Radziecka
propaganda wytworzyła
pojęcie homo
sovieticus,
twierdząc, iż jednostka
zaangażowana w realizację
marksistowskiej wizji
wznosi się na kolejny
szczebel ewolucji
ludzkości.
Ulepszenie
człowieka
Mamy
więc
biologię i socjologię,
które trudzą się wspólnie
nad wielkim zadaniem
ulepszenia człowieka. Nie
trzeba szczególnie
przekonywać, iż obie próby
zakończyły się zupełnym
fiaskiem. Głęboka intuicja
ludzkości podpowiadała
jednak słusznie, że musi
istnieć jakiś doskonalszy
model człowieczeństwa.
Rzeczywistość dostarcza
codziennie tysięcy
powodów, świadczących
jednym głosem o potrzebie
radykalnego odnowienia
ludzkiej rasy. Nic
dziwnego. Nie da się
ukryć, że świat jest
miejscem pozbawionym
sprawiedliwości. Rzymski
komediopisarz Plaut
stwierdził dwa wieki przed
Chrystusem – „człowiek
człowiekowi wilkiem”.
Przeminęły epoki, wieki,
pożary wojen i dumne hasła
rozejmów, aby Zofia
Nałkowska musiała
podsumować okropieństwa II
wojny światowej słynnym
hasłem - „ludzie ludziom
zgotowali ten los”. Nowy
człowiek
dwudziestowiecznych
totalitaryzmów okazał się
tym samym, starym,
zepsutym moralnie i
nieskończenie
egocentrycznym
grzesznikiem. Nobody's
perfect -
powtarzamy dziś z
uśmiechem na ustach, nie
rozumiejąc, że na tym
właśnie polega problem
ludzkości.
Nowe
stworzenie
Nikodem
też
nie zrozumiał
Chrystusowego „musicie się
na nowo narodzić”
(J 3:7). Jednak te proste
słowa wyznaczyły granice
Kościoła, oznajmiając
światu, że oto nastał czas
zrodzenia nowego
człowieka.
Apostoł
pogan
napisał do Koryntian
zdumiewające słowa: „Tak
więc, jeśli ktoś jest w
Chrystusie, nowym jest
stworzeniem. Stare
przeminęło, oto wszystko
stało się nowe” (2 Kor
5:17). Biologia i
socjologia nie są w stanie
wytworzyć nowego rodzaju
człowieka – Chrystus
tak!
Dotychczasowe ideologie
mieszały stare trucizny
grzechu, usiłując stworzyć
uzdrawiającą syntezę -
chrześcijaństwo przyniosło
lekarstwo. Problemem
człowieka była, jest i
będzie egocentryczna,
zepsuta moralnie i
zdeprawowana natura,
biorąca swój początek w
zerwanej relacji ze
Stwórcą. Chrystus
przyniósł objawienie Boga,
stając się pierwszym Nowym
Człowiekiem. Kiedy Piłat
ujrzał Chrystusa stojącego
na dziedzińcu w purpurowym
płaszczu i cierniowej
koronie, zawołał: „Oto
człowiek!” (J 19:5). Tak,
Jezus Chrystus jest
manifestacją doskonałego
człowieczeństwa i
pierwowzorem nowego
stworzenia. Bóg
przeznaczył nas, abyśmy
„się stali podobni do
obrazu Syna Jego, a On
żeby był pierworodnym
pośród wielu braci” (Rz
8:29). Dlatego też apostoł
Paweł pisze do Efezjan:
„Zewleczcie z siebie
starego człowieka wraz z
jego poprzednim
postępowaniem, którego
gubią zwodnicze żądze, i
odnówcie się w duchu
umysłu waszego, a
obleczcie się w nowego
człowieka, który jest
stworzony według Boga w
sprawiedliwości i
świętości prawdy” (Ef
4:22-24; por. Kol 3:1-11).
Nowy człowiek nie jest
więc dziełem ludzkim, lecz
boskim. Ma odnowiony
umysł.
Upamiętanie
(gr.
metanoia; od meta
– przemiana, nous
– umysł) jest
doświadczeniem oświecenia
umysłu, podczas którego
człowiek zaczyna
dostrzegać „światło
Ewangelii o chwale
Chrystusa, który jest
obrazem Boga” (2 Kor 4:4).
„Stary człowiek”,
zaślepiony grzechem i
oddzielony od Bożej
chwały, zostaje
„pogrzebany”, a w jego
miejsce rodzi się
oświecony poprzez
Ewangelię i dostrzegający
Bożą chwałę nowy człowiek.
Manifestacją tego
wielkiego przeobrażenia
jest chrzest wodny:
„Pogrzebani tedy jesteśmy
wraz z Nim przez chrzest w
śmierć, abyśmy jak
Chrystus wskrzeszony
został z martwych przez
chwałę Ojca, tak i my nowe
życie prowadzili” (Rz
6:4). „W odnowieniu
tym nie ma Greka ani
Żyda, obrzezania ani
nieobrzezania,
cudzoziemca, Scyty,
niewolnika, wolnego,
lecz Chrystus jest
wszystkim i we
wszystkich” (Kol
3:11). Nowe stworzenie
wolne jest od ludzkich
nacjonalizmów i
społecznych etykietek,
Chrystus staje się
wszechogarniającą
rzeczywistością.
Hymn
nowego
stworzenia
Kazanie
na
górze jest zachwycającym
hymnem nowego stworzenia.
Opisuje niebiańską
rzeczywistość, dokonującą
inwazji w codzienność
zwykłych ludzi. Stary
człowiek potrafił
tolerować nieprzyjaciół,
ale nowy ich miłuje. Stary
człowiek czasami
powstrzymywał się od
oddania uderzenia, ale
nowy nadstawia drugi
policzek. Stary człowiek
potrafił zrezygnować ze
sporu o szatę, ale nowy
dorzuca w pakiecie własny
płaszcz. Jeśli są na
niebie i ziemi rzeczy, o
których nie śniło się
filozofom, to ta jest
jedną z nich! Nowy
człowiek nie tylko
wypełnia braki starego,
ale zupełnie zrywa z
dawnym porządkiem rzeczy.
Zepsutych pragnień nie
zamyka więc w przytulnym
więzieniu kultury i
społecznego porządku, ale
wiedzie na egzekucję.
Jezus mówi: „Jeśli kto
chce pójść za mną, niechaj
się zaprze samego siebie i
bierze krzyż swój na
siebie codziennie, i
naśladuje mnie” (Łk 9:23).
Potrzeba narodzić się raz
jeszcze, aby móc uznawać
innych za wyższych od
siebie i miłować bliźniego
jak siebie samego. Miłość
jest sztandarem nowego
stworzenia i brakującym
elementem wszystkich
późniejszych
eksperymentów. Miłości nie
można bowiem wyprodukować
w fabryce ludzkich
wysiłków, można ją jedynie
przyjąć od tego, który sam
w sobie jest Miłością.
Na
obraz
Chrystusa
To
nowe
stworzenie jest nasieniem
duchowej rewolucji i
przedsmakiem przyszłego
wieku. Chrześcijanie,
zrodzeni do nowego życia
poprzez nadnaturalną pracę
Ducha Świętego, nie są
jeszcze tym, kim będą, ale
z pewności nie są już tym,
kim byli. Znajdują się na
drodze prowadzącej do
pełnego przeobrażenia na
obraz Jezusa Chrystusa.
Kościół niesie w sobie
zupełnie nowe życie, w
związku z czym staje się
światłością świata i solą
ziemi. Problem w tym, że
instytucjonalne
chrześcijaństwo zbyt
często kompromitowało ideę
nowego stworzenia. Bywały
momenty, kiedy brakowało w
kościołach Kościoła, a
tłumy, które nigdy nie
stały się nowym
stworzeniem, zaczynały
imitować jego zachowanie.
Jednak kościoły nie tworzą
nowych ludzi, to nowi
ludzie tworzą Kościół. Nie
można być chrześcijaninem,
nie będąc nowym
człowiekiem, tak jak nie
można być snajperem, nie
mając oczu.
Tam,
gdzie
zawodzą eksperymenty
biologiczne i społeczne,
odwieczna Ewangelia odnosi
tryumf. Dlatego też „nie
wstydzę się Ewangelii
Chrystusowej, jest ona
bowiem mocą ku zbawieniu
każdego, kto wierzy” (Rz
1:16). Chrześcijaństwo to
nie make-up starej natury
ani plaster zasłaniający
rany grzechu.
Chrześcijaństwo to
zupełnie nowa
rzeczywistość w Jezusie
Chrystusie. „Tak więc,
jeśli ktoś jest w
Chrystusie, nowym jest
stworzeniem; stare
przeminęło, oto wszystko
stało się nowe” (2 Kor
5:17).
Źródło:
http://www.nalezecdojezusa.pl/. Wykorzystano
za pozwoleniem.■
Copyright
©
Słowo i Życie 2013