Lee
Strobel
JEZUS
I
NIEWOLNICTWO
Jezus był
Bogiem, musiał więc być
doskonały etycznie.
Niektórzy krytycy
chrześcijaństwa
zarzucają Mu, że nie był
doskonały, ponieważ
milcząco aprobował
moralnie odrażającą
praktykę niewolnictwa.
Tak pisał o tym Morton
Smith: „Byli niezliczeni
niewolnicy cesarza i
państwa rzymskiego;
Świątynia Jerozolimska
posiadała niewolników;
arcykapłan posiadał
niewolników (jeden z
nich stracił ucho
podczas aresztowania
Jezusa); wszyscy bogaci
i większość osób z klasy
średniej posiadała
niewolników. O ile
wiemy, Jezus nigdy nie
zaatakował tej
praktyki... Wydaje się,
że były bunty
niewolników w Palestynie
i Jordanie w młodości
Jezusa; dokonujący cudów
przywódca takiego buntu
przyciągnąłby do siebie
wielu zwolenników. Gdyby
Jezus sprzeciwił się
niewolnictwu lub obiecał
wyzwolenie, niemal na
pewno wiedzielibyśmy o
tym. Nie słyszymy nic, a
więc najbardziej
prawdopodobnym
wyjaśnieniem jest to, że
nic nie powiedział”
(„Biblical Arguments for
Slavery”, Free Inquiry,
wiosna 1987).
Jak można
pogodzić milczenie
Jezusa w sprawie
zniesienia niewolnictwa
z Bożą miłością do
wszystkich ludzi?
Dlaczego Jezus nie wstał
i nie zawołał:
„Niewolnictwo jest
złe!”? Czy to oznaka
wady moralnej, że nie
działał na rzecz
likwidacji instytucji
poniżającej ludzi
stworzonych na obraz
Boga?
Ludzie, którzy
stawiają taki zarzut
mijają się z istotą
problemu. Musimy
przyjrzeć się bliżej
niewolnictwu w
starożytności i w
czasach współczesnych,
ponieważ w naszej
kulturze sprawa ta łączy
się z podtekstami, które
nie istniały w świecie
starożytnym.
Afroamerykański uczony
Thomas Sowell wykazuje w
książce „Race and
Culture”, że w każdej
bez wyjątku głównej
kulturze świata istniało
niewolnictwo. Choć mogło
to być związane z
podbojami militarnymi,
zazwyczaj pełniło pewną
funkcję ekonomiczną. Nie
było wtedy możliwości
ogłoszenia bankructwa,
więc jeżeli ktoś narobił
poważnych długów,
sprzedawał siebie,
czasami razem z rodziną,
w niewolę. Likwidowało
to dług, a równocześnie
zapewniało pracę.
Niekoniecznie było to
pod każdym względem złe.
Przynajmniej dawało
możliwość przeżycia.
Nie próbuję w
żaden sposób idealizować
niewolnictwa. W czasach
rzymskich byli jednak
nie tylko niewolnicy
wykonujący pracę
fizyczną, ale także
inni, z odpowiednikami
naszych doktoratów,
którzy zajmowali się
nauczaniem w rodzinach.
Niewolnictwo nie było
też związane z jakąś
narodowością czy kolorem
skóry. W niewolnictwie
amerykańskim
niewolnikami byli tylko
Murzyni. To była
szczególnie przerażająca
jego cecha, która
doprowadziła do
niesprawiedliwego
przekonania o niższości
rasowej, z którym wielu
z nas walczy do dzisiaj.
Teraz spójrzmy
na Biblię. W
społeczeństwie
żydowskim, zgodnie z
Prawem, każdy niewolnik
miał odzyskiwać wolność
każdego Roku
Jubileuszowego. Innymi
słowy, wyzwolenie
niewolników odbywało się
co siedem lat.
Niezależnie od tego, jak
to prawo było
przestrzegane, tak
właśnie Bóg powiedział,
i to były ramy, w
których Jezus się
wychowywał. Trzeba
jednak przyjrzeć się
dobrze misji Jezusa. Jej
istotą nie było rozbicie
rzymskiego systemu
ekonomicznego, którego
częścią było
niewolnictwo. On
przyszedł, żeby uwolnić
ludzi od ich grzechów.
Tutaj jest moja główna
myśl: Jego przesłanie
przemienia ludzi w taki
sposób, że zaczynają
kochać Boga całym swoim
sercem, duszą, umysłem i
ze wszystkich sił i
kochać bliźniego jak
siebie samego. A to
oczywiście wywiera wpływ
na ideę niewolnictwa.
Apostoł Paweł,
pisząc do Filemona w
sprawie zbiegłego
niewolnika Onezyma, nie
mówi, że trzeba znieść
niewolnictwo, bo to
doprowadziłoby jedynie
do jego egzekucji.
Zamiast tego poleca
Filemonowi, żeby
traktował Onezyma jak
brata w Chrystusie, tak
jakby traktował samego
Pawła. A potem, żeby
sprawa była całkowicie
jasna, podkreśla: „nie
mówię już o tym, żeś mi
siebie samego winien”.
Pokonanie niewolnictwa
dokonuje się więc przez
przemianę ludzi dzięki
Ewangelii, a nie przez
jedynie zmianę systemu
ekonomicznego. Wszyscy
widzieliśmy, co może się
stać, gdy jedynie zmieni
się system ekonomiczny i
zostanie narzucony nowy
porządek. Całe marzenie
komunistów polegało na
stworzeniu „człowieka
rewolucji”, po którym
miał nadejść „nowy
człowiek”. Problem w
tym, że oni nigdy nie
doszli do tego „nowego
człowieka”. Oni
zlikwidowali tych,
którzy uciskali ubogich,
ale to nie znaczy, że
ubodzy nagle stali się
wolni. Oni znaleźli się
po prostu pod władzą
nowego mrocznego reżimu.
W ostatecznej analizie,
jeżeli chcesz trwałej
przemiany, musisz
zmienić ludzkie serca.
Taka właśnie była misja
Jezusa.
Warto także
postawić za Sowellem
pytanie, w jaki sposób
położono kres
niewolnictwu? Wykazuje
on, że motorem napędowym
zniesienia niewolnictwa
było ewangeliczne
przebudzenie w Anglii.
Na początku
dziewiętnastego wieku
chrześcijanie
doprowadzili do
uchwalenia przez
parlament ustawy
znoszącej niewolnictwo,
a w końcu wykorzystali
brytyjskie okręty
wojenne do likwidacji
handlu niewolnikami
przez Atlantyk.
Jedenaście milionów
Afrykańczyków zostało
wyprawionych na statkach
do Ameryki, ale wielu
nie dożyło końca
podróży. Około
trzynaście milionów
zostało niewolnikami w
krajach świata
arabskiego. Ponownie to
właśnie Brytyjczycy,
nawoływani do tego przez
ludzi, których serca
zostały zmienione przez
Jezusa, wysłali swoje
okręty wojenne do Zatoki
Perskiej, by położyć
temu kres.
Przed laty
poznałem biznesmena,
który był zagorzałym
rasistą, przekonanym o
własnej wyższości wobec
ludzi o innym kolorze
skóry. Nie starał się
nawet ukrywać swojej
pogardy do
Afroamerykanów, często
dawał wyraz swojej
zarozumiałości,
opowiadając okrutne
dowcipy i rzucając cięte
uwagi. Nie trafiały do
niego żadne argumenty.
Potem został naśladowcą
Jezusa. Obserwowałem ze
zdumieniem, jak
zmieniały się jego
wartości, sposób
patrzenia i działania, w
miarę tego, jak Bóg
odnawiał jego serce. W
końcu dotarło do niego,
że do nikogo nie może
się źle odnosić,
ponieważ Biblia naucza,
że wszyscy ludzie są
stworzeni na Boży obraz.
Dzisiaj ten człowiek
szczerze akceptuje i
troszczy się o innych,
niezależnie od ich
narodowości. Zgadza się
to ze słowami apostoła
Pawła:„Nie masz Żyda ani
Greka, nie masz
niewolnika ani wolnego,
nie masz mężczyzny ani
kobiety; albowiem wy
wszyscy jedno jesteście
w Jezusie Chrystusie”
(Ga 3:28).
Nie zmieniły go
przepisy prawa. Nie
zmieniły go argumenty.
Nie zmieniły go
emocjonalne apele.
Zmienił go Bóg,
począwszy od wnętrza -
zdecydowanie, całkowicie
i trwale. Oto jeden z
przykładów mocy
Ewangelii, która
przemienia
nienawidzących w
miłujących, skąpców o
kamiennym sercu w
hojnych darczyńców,
zawziętych w
przebaczających,
wyzyskujących w
pomagających.
Oprac. N. H. na
podstawie: Lee Strobel,
Sprawa
Chrystusa.
Badanie historycznego
materiału dowodowego,
Pojednanie,
Lublin 2007.■
Copyright
©
Słowo i Życie 2013
|
|
|