nr 3/2013


Lee Strobel

JEZUS I NIEWOLNICTWO


Jezus był Bogiem, musiał więc być doskonały etycznie. Niektórzy krytycy chrześcijaństwa zarzucają Mu, że nie był doskonały, ponieważ milcząco aprobował moralnie odrażającą praktykę niewolnictwa. Tak pisał o tym Morton Smith: „Byli niezliczeni niewolnicy cesarza i państwa rzymskiego; Świątynia Jerozolimska posiadała niewolników; arcykapłan posiadał niewolników (jeden z nich stracił ucho podczas aresztowania Jezusa); wszyscy bogaci i większość osób z klasy średniej posiadała niewolników. O ile wiemy, Jezus nigdy nie zaatakował tej praktyki... Wydaje się, że były bunty niewolników w Palestynie i Jordanie w młodości Jezusa; dokonujący cudów przywódca takiego buntu przyciągnąłby do siebie wielu zwolenników. Gdyby Jezus sprzeciwił się niewolnictwu lub obiecał wyzwolenie, niemal na pewno wiedzielibyśmy o tym. Nie słyszymy nic, a więc najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest to, że nic nie powiedział” („Biblical Arguments for Slavery”, Free Inquiry, wiosna 1987).

Jak można pogodzić milczenie Jezusa w sprawie zniesienia niewolnictwa z Bożą miłością do wszystkich ludzi? Dlaczego Jezus nie wstał i nie zawołał: „Niewolnictwo jest złe!”? Czy to oznaka wady moralnej, że nie działał na rzecz likwidacji instytucji poniżającej ludzi stworzonych na obraz Boga?

Ludzie, którzy stawiają taki zarzut mijają się z istotą problemu. Musimy przyjrzeć się bliżej niewolnictwu w starożytności i w czasach współczesnych, ponieważ w naszej kulturze sprawa ta łączy się z podtekstami, które nie istniały w świecie starożytnym. Afroamerykański uczony Thomas Sowell wykazuje w książce „Race and Culture”, że w każdej bez wyjątku głównej kulturze świata istniało niewolnictwo. Choć mogło to być związane z podbojami militarnymi, zazwyczaj pełniło pewną funkcję ekonomiczną. Nie było wtedy możliwości ogłoszenia bankructwa, więc jeżeli ktoś narobił poważnych długów, sprzedawał siebie, czasami razem z rodziną, w niewolę. Likwidowało to dług, a równocześnie zapewniało pracę. Niekoniecznie było to pod każdym względem złe. Przynajmniej dawało możliwość przeżycia.

Nie próbuję w żaden sposób idealizować niewolnictwa. W czasach rzymskich byli jednak nie tylko niewolnicy wykonujący pracę fizyczną, ale także inni, z odpowiednikami naszych doktoratów, którzy zajmowali się nauczaniem w rodzinach. Niewolnictwo nie było też związane z jakąś narodowością czy kolorem skóry. W niewolnictwie amerykańskim niewolnikami byli tylko Murzyni. To była szczególnie przerażająca jego cecha, która doprowadziła do niesprawiedliwego przekonania o niższości rasowej, z którym wielu z nas walczy do dzisiaj.

Teraz spójrzmy na Biblię. W społeczeństwie żydowskim, zgodnie z Prawem, każdy niewolnik miał odzyskiwać wolność każdego Roku Jubileuszowego. Innymi słowy, wyzwolenie niewolników odbywało się co siedem lat. Niezależnie od tego, jak to prawo było przestrzegane, tak właśnie Bóg powiedział, i to były ramy, w których Jezus się wychowywał. Trzeba jednak przyjrzeć się dobrze misji Jezusa. Jej istotą nie było rozbicie rzymskiego systemu ekonomicznego, którego częścią było niewolnictwo. On przyszedł, żeby uwolnić ludzi od ich grzechów. Tutaj jest moja główna myśl: Jego przesłanie przemienia ludzi w taki sposób, że zaczynają kochać Boga całym swoim sercem, duszą, umysłem i ze wszystkich sił i kochać bliźniego jak siebie samego. A to oczywiście wywiera wpływ na ideę niewolnictwa.

Apostoł Paweł, pisząc do Filemona w sprawie zbiegłego niewolnika Onezyma, nie mówi, że trzeba znieść niewolnictwo, bo to doprowadziłoby jedynie do jego egzekucji. Zamiast tego poleca Filemonowi, żeby traktował Onezyma jak brata w Chrystusie, tak jakby traktował samego Pawła. A potem, żeby sprawa była całkowicie jasna, podkreśla: „nie mówię już o tym, żeś mi siebie samego winien”. Pokonanie niewolnictwa dokonuje się więc przez przemianę ludzi dzięki Ewangelii, a nie przez jedynie zmianę systemu ekonomicznego. Wszyscy widzieliśmy, co może się stać, gdy jedynie zmieni się system ekonomiczny i zostanie narzucony nowy porządek. Całe marzenie komunistów polegało na stworzeniu „człowieka rewolucji”, po którym miał nadejść „nowy człowiek”. Problem w tym, że oni nigdy nie doszli do tego „nowego człowieka”. Oni zlikwidowali tych, którzy uciskali ubogich, ale to nie znaczy, że ubodzy nagle stali się wolni. Oni znaleźli się po prostu pod władzą nowego mrocznego reżimu. W ostatecznej analizie, jeżeli chcesz trwałej przemiany, musisz zmienić ludzkie serca. Taka właśnie była misja Jezusa.

Warto także postawić za Sowellem pytanie, w jaki sposób położono kres niewolnictwu? Wykazuje on, że motorem napędowym zniesienia niewolnictwa było ewangeliczne przebudzenie w Anglii. Na początku dziewiętnastego wieku chrześcijanie doprowadzili do uchwalenia przez parlament ustawy znoszącej niewolnictwo, a w końcu wykorzystali brytyjskie okręty wojenne do likwidacji handlu niewolnikami przez Atlantyk. Jedenaście milionów Afrykańczyków zostało wyprawionych na statkach do Ameryki, ale wielu nie dożyło końca podróży. Około trzynaście milionów zostało niewolnikami w krajach świata arabskiego. Ponownie to właśnie Brytyjczycy, nawoływani do tego przez ludzi, których serca zostały zmienione przez Jezusa, wysłali swoje okręty wojenne do Zatoki Perskiej, by położyć temu kres.

Przed laty poznałem biznesmena, który był zagorzałym rasistą, przekonanym o własnej wyższości wobec ludzi o innym kolorze skóry. Nie starał się nawet ukrywać swojej pogardy do Afroamerykanów, często dawał wyraz swojej zarozumiałości, opowiadając okrutne dowcipy i rzucając cięte uwagi. Nie trafiały do niego żadne argumenty. Potem został naśladowcą Jezusa. Obserwowałem ze zdumieniem, jak zmieniały się jego wartości, sposób patrzenia i działania, w miarę tego, jak Bóg odnawiał jego serce. W końcu dotarło do niego, że do nikogo nie może się źle odnosić, ponieważ Biblia naucza, że wszyscy ludzie są stworzeni na Boży obraz. Dzisiaj ten człowiek szczerze akceptuje i troszczy się o innych, niezależnie od ich narodowości. Zgadza się to ze słowami apostoła Pawła:„Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie” (Ga 3:28).
Nie zmieniły go przepisy prawa. Nie zmieniły go argumenty. Nie zmieniły go emocjonalne apele. Zmienił go Bóg, począwszy od wnętrza - zdecydowanie, całkowicie i trwale. Oto jeden z przykładów mocy Ewangelii, która przemienia nienawidzących w miłujących, skąpców o kamiennym sercu w hojnych darczyńców, zawziętych w przebaczających, wyzyskujących w pomagających.

Oprac. N. H. na podstawie: Lee Strobel, Sprawa Chrystusa. Badanie historycznego materiału dowodowego, Pojednanie, Lublin 2007.

Copyright © Słowo i Życie 2013