CHRZEST
WEDŁUG BIBLIJNEGO
WZORCA
Czym
jest sakrament?
Słownik
wyrazów obcych podaje
taką definicję:
„Sakrament
(łac. sacramentum):
a) w katolicyzmie
rzymskim i
prawosławiu -
ustanowiony przez
Chrystusa znak
zewnętrzny
udzielający łaski
sam przez się, b) w
innych wyznaniach
chrześcijańskich
(protestantyzm):
znak
przynależności do
Kościoła i pamiątka
Ostatniej
Wieczerzy”.
W
łacińskim
przekładzie Pisma
Świętego (Wulgata),
dokonanym w IV
wieku przez św.
Hieronima, greckie mysterion
(Ef
5:32, Kol 1:27, 1 Tm
3:16, Obj 1:20,
17:7) zostało
przetłumaczone
jako sacramentum.
W
Ewangeliach słowo mysterion
odnosi
się do ukrytego
znaczenia
przypowieści Jezusa
(Mk 4:11, Mt 13:11,
Łk 8:10). Według
Pawła sam Chrystus
jest tajemnicą Boga
(Kol 2:2;
1:27 i 4:3). W 1 Kor
2:6-16, polemizując
z gnostyckimi
nauczycielami, Paweł
przedstawia głębię
tajemnicy,
przeznaczoną
tylko dla ludzi
dojrzałych. Słowo o
krzyżu jest Bożą
mądrością,
rozumianą jedynie
przez tych, którzy
posiadają Ducha
Bożego.
W
greckim tekście
Nowego Testamentu mysterion
nigdzie
nie odnosi się do
chrztu czy Wieczerzy
Pańskiej. Dlaczego
więc te
ustanowienia zostały
nazwane
sakramentami, czyli
tajemnicami? W
Słowniku
wiedzy biblijnej czytamy:
„Słowo to (sakrament)
zostało
wybrane, być może ze
względu na jego
znaczenie świeckie;
oznaczało bowiem
przysięgę na
lojalność, składaną
przez
rzymskich żołnierzy
przy zaciąganiu ich
do armii. Rzymski
prokurator Pliniusz
(ok. 112 roku) mówi
o chrześcijanach
jako o
tych, którzy wiążą
siebie przysięgą (sacramentum)
niepopełniania
przestępstw”.
A więc pojęcie
tajemnicy (mysterion)
zostało
przeniesione na to,
co na nią
wskazywało. Źródło
zbawienia
zostało przeniesione
z Chrystusa na
czynność, która jest
skutkiem
i potwierdzeniem
zbawienia. Od czasów
Augustyna (+430) ten
„święty
znak” (sacrum
signum) zaczęto
nazywać sakramentem.
Natomiast Piotr
Lombardiusz (+1164)
określił
sakrament jako
„widzialną postać
niewidzialnej łaski”
lub
„znak łaski Bożej,
postać i przyczynę
niewidzialnej
łaski”.
Rola
znaków
Zarówno
w Starym jak i w
Nowym Testamencie
wierzący wykonywali
pewne
czynności, które
miały przypominać im
o wielkości Boga,
Jego
wspaniałych dziełach
stworzenia i
zbawienia. Dlatego
sabat, tęcza
i obrzezanie miały
przypominać
Izraelitom o Bożym
przymierzu z
Adamem, Noem i
Abrahamem. Potem
była Pascha i inne
święta, mówiące
o wyzwoleniu i
wejściu do Ziemi
Obiecanej.
Nowa,
bogatsza i głębsza
rzeczywistość,
wymagała nowych,
głębszych
znaczeniowo i
bogatszych znaków.
Znaki zawsze
potwierdzały
wypowiadane najpierw
słowo. „Na początku
było Słowo”. Słowo
zawsze jest
pierwsze, a znaki
tylko je
potwierdzają. Takim
znakiem
jest chrzest,
wyrażający duchową
rzeczywistość i
przypieczętowujący
ją publicznym
ślubowaniem
wierności Panu. W
Słowniku
teologii biblijnej
czytamy:
„Wiara w Chrystusa
jest nie tylko
przylgnięciem umysłu
do prawdy
podawanej przez
Ewangelię. Pociąga
ona za sobą
konieczność
pełnego nawrócenia i
tak całkowitego
oddania się
Chrystusowi,
żeby doszło do
przemiany całego
życia. Tego rodzaju
wiara
prowadzi zazwyczaj
do prośby o chrzest,
który jest
sakramentem
wiary, osiągającej
swoją pełnię właśnie
przez przyjęcie
chrztu. Paweł nigdy
nie oddziela wiary
od chrztu, a kiedy
mówi o
usprawiedliwieniu
przez wiarę, to
dlatego, żeby je
przeciwstawić
rzekomemu
usprawiedliwieniu
przez uczynki Prawa.
Zakłada on zawsze,
że wyznanie wiary
powinno być
ukoronowane
przyjęciem chrztu
(por.
Gal 3:26). Przez
wiarę człowiek
odpowiada na
wezwanie Boże,
przekazane mu w
nauczaniu apostołów
(Rz 10:14n).
Odpowiedź na to
jest zresztą dziełem
łaski (Ef 2:8). W
chrzcie Duch Święty
bierze w posiadanie
wierzącego,
wszczepia go w
organizm Kościoła,
dając mu
równocześnie
pewność, że już
wszedł do Królestwa
Bożego. Sakrament
nie działa jednak w
sposób magiczny.
Pełne
nawrócenie, którego
się domaga, powinno
stanowić punkt
wyjścia
nowego, pełnego
niezachwianej
wierności życia”.
A
zatem chrzest jest
następstwem pokuty i
wiary, złożeniem
przysięgi
na wierność
Zbawicielowi. Jak
nie przez przysięgę
wstępuje się
do wojska, tak nie
przez chrzest
wchodzi się do
Kościoła. Najpierw
wstępuje się do
wojska, a potem
składa się
przysięgę, tak samo
najpierw przez
pokutę i wiarę
wstępuje się do
Kościoła, a potem
składa się
ślubowanie wierności
Zbawicielowi. Pan
Jezus
powiedział: „Kto
uwierzy i ochrzczony
zostanie, będzie
zbawiony,
ale kto nie uwierzy,
będzie potępiony”
(Mk 16:16). Zarówno
teksty biblijne jak
i przytoczony wyżej
fragment słownika
katolickiego
stwierdzają, że
chrzest musi być
poprzedzony wiarą.
Abraham został
usprawiedliwiony
przez wiarę, a potem
„otrzymał
znak obrzezania jako
pieczęć
usprawiedliwienia z
wiary, którą
miał przed
obrzezaniem” (Rz
4:11). Tak samo
usprawiedliwieni
przez
wiarę w Jezusa
Chrystusa przyjmują
chrzest jako
pieczęć,
potwierdzenie,
dowód, świadectwo,
znak
usprawiedliwienia z
wiary,
którą posiadali już
przed chrztem.
Językowa
wierność
Słowo
chrzest
już
tak bardzo
zadomowiło się w
naszym języku, że
trudno jest
odszukać jego
etymologię. Słowniki
mówią zwykle o
sakramencie
chrztu, że jest to
obrzęd kościelny.
Ale co to znaczy chrzcić?
Staropolskie
christ-iti
to
znaczyć imieniem
Chrystusa, czynić
chrześcijaninem.
Jest to już
jednak pojęcie
późne, związane z
obrzędem kościelnym,
pojmowanym
sakramentalnie. W
języku polskim słowo
chrześcijanin
zwykle
kojarzy się ze
słowem chrzest,
bo kto jest
ochrzczony, ten ma
być chrześcijaninem.
W innych
językach takiej
zbieżności nie ma.
Słowo chrześcijanin
nie
wywodzi się
bezpośrednio od
słowa chrzest,
tylko
od imienia Chrystus.
Słowo
chrzest
to
greckie baptisma,
a
chrzcić
to bapto
lub
bardziej intensywne
baptidzo.
Baptisma (chrzest)
występuje w Nowym
Testamencie 20 razy.
Natomiast różne
odmiany
czasownika baptidzo
(chrzcić)
występują 70 razy i
zawsze oznaczają zanurzyć,
pogrążyć. Jan
chrzcił w Jordanie
(Mt 3:6.13, Mk
1:4.9). Ewangelista
Jan dodaje
nawet, że Jan
„chrzcił w Ainon
blisko Salim, bo tam
było dużo
wody” (J 3:23).
Marek opisuje, że
gdy Jezus po chrzcie
„wychodził
z wody, ujrzał
rozstępujące się
niebiosa” (Mk 1:10).
Również
w czasach
apostolskich
chrzciciel i
chrzczony wchodzili
do wody:
„Zeszli obaj, Filip
i eunuch, do wody, i
ochrzcił go. Gdy zaś
wyszli z wody”...
(Dz 8:38-39).
Mimo
historycznych i
konfesyjnych
ograniczeń musimy
przyznać, że
pierwotnym,
biblijnym znaczeniem
słowa chrzest
jest zanurzenie w
wodzie całego
człowieka czy nawet
jakiejś
rzeczy.
Starotestamentowy
Naaman „zanurzył się
w Jordanie siedem
razy według słowa
męża Bożego” (2 Krl
5:14). Tak samo było
z
Jezusem i etiopskim
eunuchem. Tak bowiem
mówi grecki oryginał
Nowego Testamentu,
nadal czekający na
wierne, pozbawione
konfesyjnych
naleciałości,
tłumaczenie. Mimo
wielu istniejących
już tłumaczeń tekstu
biblijnego, brakuje
takiego, które słowo
chrzest
zastąpiłoby
jego oryginalnym
znaczeniem zanurzenie.
[Powstały
z inicjatywy Jana
Turnaua, tzw.
ekumeniczny przekład
przyjaciół z
trzech wyznań, baptidzo
oddaje
zamiennie jako zanurzać
albo chrzcić,
na
przykład „Ja
zanurzałem was w
wodzie, On zaś
zanurzy Was w
Duchu
Świętym” (Mk 1:8)
– red].
W
języku polskim
nowotestamentowe baptidzo
oddane
zostało przez słowo
chrzcić,
pochodzące
również z języka
greckiego od chrio
(namaszczać),
Christos
(Pomazaniec
lub Mesjasz).
Jednym z
propagatorów
rozumienia chrztu
jako zanurzenia był
Piotr z
Goniądza,
przedstawiciel ruchu
Braci Polskich.
Bracia Polscy jako
pierwsi praktykowali
na ziemiach polskich
chrzest przez pełne
zanurzenie w wodzie
osoby pokutującej i
wyznającej wiarę w
Chrystusa.
Chrzest
- potwierdzenie
radykalnej zmiany
Co
oznacza chrzest? Jest
tylko znakiem czy -
jak twierdzą
niektórzy - sposobem
zbawienia? Czy
chrzest musi być
czymś poprzedzony,
czy raczej on
wszystko
poprzedza? Czy
chrzczona osoba ma
wyróżniać się
postawą bierną
czy czynną? Ma w nim
czynnie uczestniczyć
czy tylko biernie mu
się
poddać? Czy chrzest
jako
nowotestamentowe
przymierze jest
porozumieniem i
zgodą dwóch stron
czy tylko jednej?
Ostatnie
polecenie
zmartwychwstałego
Jezusa brzmiało
jasno i
zdecydowanie:
„Idąc na cały świat,
głoście ewangelię
wszystkiemu
stworzeniu. Kto
uwierzy i ochrzczony
zostanie, będzie
zbawiony, ale
kto nie uwierzy,
będzie potępiony”
(Mk 16:15-16).
Pragnieniem
Pawła było
poświęcenie swego
życia służbie, którą
przyjął
od Pana Jezusa,
„żeby składać
świadectwo o
Ewangelii łaski
Bożej” (Dz 20:24).
Sam Chrystus
powiedział:
„Upamiętajcie się
i wierzcie
ewangelii” (Mk
1:15). Zgodnie z tym
głosili też Jego
uczniowie:
„Upamiętajcie się i
niechaj się każdy z
was da
ochrzcić” (Dz 2:38).
Tematem
zwiastowania nie był
chrzest, lecz
Ewangelia
Chrystusowa. Nie
chrzest był drogą
zbawienia, lecz
Chrystus. Dlatego
Paweł bez
zażenowania mógł
powiedzieć:
„Chrystus przecież
nie posłał
mnie, abym chrzcił,
lecz abym głosił
Ewangelię” (1 Kor
1:17).
Gdyby zbawienie
dokonywało się przez
chrzest, byłby on
głównym
nakazem i treścią
ewangelicznego
poselstwa. We
wszystkich Listach
Apostolskich
spotykalibyśmy się
nie tylko z zachętą,
ale i
nakazem chrzczenia,
i to jak największej
ilości ludzi i jak
najszybciej po
urodzeniu,
szczególnie jeżeli
chodzi o dzieci już
wierzących rodziców.
Jednak w pojęciu
apostołów droga
zbawienia
nie rozpoczynała się
od chrztu, a od
upamiętania i wiary.
Chrzest
– zanurzenie w
Chrystusa Jezusa
Już
Jan Chrzciciel
domagał się od
kandydatów do chrztu
pokuty,
nawrócenia (Mk 1:4).
Chrzest od samego
początku był chrztem
nawrócenia,
dokonywano go w
imieniu Jezusa
Chrystusa, to znaczy
ochrzczony wzywał
imienia Jezusa
Chrystusa na znak
przynależności
do Niego (Dz 22:16).
Chrzest odbywał się
również na
odpuszczenie
(przebaczenie)
grzechów i był
potwierdzeniem
działania Ducha
Świętego, który już
wcześniej przekonał
kandydata do chrztu
o
jego grzesznym
życiu.
Było
to zanurzenie „w
Chrystusa” (Ga
3:27), w Jego
śmierć. „Czyż
nie wiecie, że my
wszyscy, zanurzeni w
Chrystusa Jezusa, w
śmierć
Jego zostaliśmy
zanurzeni?” (Rz 6:3)
Zanurzenie to tak
przybliża
pokutującego i
wierzącego
grzesznika do
odkupieńczego dzieła
Chrystusa, że śmierć
Chrystusa na
Golgocie staje się
jego
śmiercią i końcem
jego oddalenia od
Boga, staje się
początkiem
jego nowego życia w
Chrystusie. Brak
prawdziwego
nawrócenia
(pokuty) mimo
silnego
przymocowania wiarą
do Chrystusa nie
gwarantuje
zrośnięcia się z
Chrystusem i
pojawienia się
nowego
życia w człowieku
wierzącym.
Zanurzenie
w Chrystusa jest też
zanurzeniem w
społeczność
kościelną. „Bo
też w jednym Duchu
wszyscy zostaliśmy
zanurzeni w jedno
ciało
(...) i wszyscy
zostaliśmy napojeni
jednym Duchem” (1
Kor 12:13).
Zanurzenie w
Chrystusa to
zanurzenie w Jego
śmierć i powstanie
razem z Nim do
nowego życia w
sprawiedliwości.
Zanurzenie w
Chrystusa to wejście
w nową
rzeczywistość, która
charakteryzuje
się nowym stylem
życia.
Zanurzenie
w wodzie nie jest
gwarancją zbawienia,
lecz wyrazem
posłuszeństwa.
Bez osobistego
oddania Chrystusowi
woda nie ma żadnego
znaczenia.
Zanurzenie w niej
następuje po
wyznaniu grzechów,
wyrażeniu z
powodu nich żalu
(pogrzebanie z
Chrystusem) i
wyznaniu Chrystusa
jako swego Pana i
Zbawiciela
(powstanie do nowego
życia z
Chrystusem). Być
zanurzonym w wodzie
to wydawać osobiste
świadectwo
o tym, że już
jesteśmy „obmyci,
uświęceni, i
usprawiedliwieni
w imieniu Pana
Jezusa Chrystusa i w
Duchu Boga naszego”
(1 Kor
6:11). Tylko tego
rodzaju ludzie mogą
być członkami zboru
i
przystępować do
Wieczerzy Pańskiej.
Zanurzenie:
symbol
czy rzeczywistość?
Kościół
Rzymskokatolicki,
Kościoły
prawosławne,
większość luteranów
anglikanów i
protestanckich
episkopalistów uważa
chrzest za
narzędzie
odrodzenia.
Tradycyjnie twierdzą
nawet, że wszyscy
nieochrzczeni -
zarówno dorośli jak
i niemowlęta - z
tego powodu
nie znajdą się w
niebie. Chrzcielne
polanie czy
pokropienie wodą
uważają za
wydarzenie, któremu
towarzyszy
niewidzialne, o
dalekosiężnych
skutkach Boże
zbawienie. A potem
od tak
pokropionych czy
polanych oczekują
potwierdzenia tego
zbawienia
przez inne akty
kościelne.
Na
przeciwległym
biegunie są wszyscy
ci, którzy uważają
że
zanurzenie w wodzie
jest jedynie
symbolem wyrażającym
już dokonane
zbawienie, jako już
zaistniałą
rzeczywistość.
Dowodzą oni, że
byli ludzie
zbawieni, którzy nie
mogli poddać się
zanurzeniu (np.
łotr na krzyżu - Łk
23:43; czy celnik
Zacheusz - Łk 19:9).
A są
też tacy, którzy
zostali ochrzczeni i
to nawet przez
zanurzenie,
ale przez całe życie
nie wierzyli w
Chrystusa i w takim
stanie
odeszli z tej ziemi.
Czy są to ludzie
zbawieni przez
chrzest?
Zanurzenie
jest rzeczywistością
tylko dla tych,
którzy szczerze
pokutowali,
uwierzyli w
Chrystusa i
rzeczywiście już
przebywają w
Chrystusie.
To wyraz ich pokory
i posłuszeństwa
swemu Panu. To ich
wyraźne
powiedzenie Mu swego
TAK. Zawarcie
przymierza czy
ślubowania wymaga
zdecydowanej postawy
dwóch stron. Taka
postawa pociąga za
sobą
skutki prawne - Bóg
troszczy się o swoje
posłuszne dzieci.
Konsekwentne trwanie
w stanie śmierci dla
grzechu - czego
wyrazem
jest zanurzenie w
śmierć Chrystusa -
stopniowo wyzwala
wewnętrzne
siły do nowego życia
z Chrystusem. Stałe
umieranie dla swoich
egoistycznych
skłonności daje
miejsce i wzrost
skłonnościom
altruistycznym.
„Prawdziwa to mowa:
Jeśli bowiem z Nim
(z
Chrystusem)
umarliśmy, z Nim też
żyć będziemy” (2 Tym
2:11).
„Bo jeśli wrośliśmy
w podobieństwo Jego
śmierci, wrośniemy
również w
podobieństwo Jego
zmartwychwstania”
(Rz 6:5). O takich
ludziach Paweł mówi,
że „zawsze śmierć
Jezusa na ciele
swoim
noszą aby i życie
Jezusa na ciele ich
się ujawniło” (2
Kor.
4,10).
Nieraz
zarzuca się
zwolennikom chrztu
wierzących, że
obstając przy
pełnym zanurzeniu w
wodzie i odrzucając
polanie czy
pokropienie,
mają na uwadze
jedynie ilość wody.
Otóż wcale nie
chodzi o ilość
wody, lecz o postawę
chrzczonej osoby.
Każde przymierze
wymagało
świadomego przyjęcia
jego warunków przez
obie strony. Każda
umowa, jeżeli ma być
ważna, i dzisiaj
musi być wyrazem
zgody i
złożenia podpisów
przez obie strony.
Przede wszystkim
chodzi o
świadomą postawę
osoby chrzczonej, o
jej pokutę i wiarę,
jako
podstawowy warunek
wstąpienia do
Kościoła Jezusa
Chrystusa.
Ważna
rola chrztu
Ponieważ
chrzest nie zawiera
w sobie zbawczej
mocy i nie jest
konieczny do
zbawienia, niektórzy
wierzący dochodzą do
wniosku, że nie jest
on
w ogóle potrzebny.
Chociaż chrzest nie
dokonuje zbawienia,
nie
zwalnia to
chrześcijan od jego
przyjęcia. Czynienie
woli Bożej
nigdy nie było czymś
drugorzędnym, mało
ważnym,
nieobowiązkowym.
Pan Jezus dał swoim
uczniom wyraźny
rozkaz: „Idźcie tedy
i
czyńcie uczniami
wszystkie narody,
chrzcząc je w imię
Ojca i Syna,
i Ducha Świętego”
(Mt 28:19). A w dniu
Pięćdziesiątnicy
„ci,
którzy przyjęli
słowo jego, zostali
ochrzczeni i
pozyskanych
zostało owego dnia
około trzech tysięcy
dusz. I trwali w
nauce
apostolskiej i we
wspólnocie, w
łamaniu chleba i w
modlitwach”
(Dz 2:41-42). Te
trzy tysiące
nawróconych w dniu
Pięćdziesiątnicy
są wzorem dla nas.
Uwierzyli, zostali
ochrzczeni,
przyswajali sobie
naukę apostolską,
łamali się chlebem i
wspólnie się
modlili.
Chrzest
jest ważnym
wydarzeniem. Jest on
świadectwem
utożsamienia się
wierzącego z
Chrystusem. Jeżeli
poznałeś Go jako
swego
Zbawiciela, On chce,
abyś został
ochrzczony i
włączony do
społeczności
wierzących, którzy
spotykają się na
słuchanie
Słowa Bożego,
uczestniczył w Jego
ustanowieniach,
duchowo rozwijał
się i dojrzewał.
Jeżeli narodziłeś
się na nowo, ale nie
jesteś
ochrzczony i
włączony do jakiejś
wspólnoty
kościelnej,
praktykującej
biblijne zasady
wiary, powinieneś to
uczynić. Musisz
znaleźć się w
rodzinie ludzi
wierzących, aby móc
zdrowo duchowo
się rozwijać.
Dyskusja
o chrzcie trwa
nadal, zarówno w
obrębie
poszczególnych
wyznań jak
i w dialogu
międzywyznaniowym.
Chrześcijaństwo
coraz wyraźniej
zdaje się dzielić na
dwie części: tych,
którzy zbawienie
rzekomo
przyjmują przez
chrzest, i tych,
którzy chrztem
jedynie
potwierdzają
dokonane zbawienie.
Ci
pierwsi, nawiązują
do starożytnej
tradycji, kiedy to
Kościół
zaczął oddalać się
od nauki
apostolskiej, a
wiążąc się z
władzą świecką coraz
bardziej tracił swój
duchowy wymiar.
Wtedy
rozpoczął się proces
jego „psucia się”.
Zaniechanie
głoszenia
ewangelii i
prowadzenia ludzi do
osobistej wiary w
Jezusa Chrystusa
zostało zastąpione
ich chrztem w
niemowlęctwie. Czy
chrzest
niemowlęcia dokonuje
w nim jakiejkolwiek
obiektywnej czy
subiektywnej zmiany?
Czy ludzi
niewierzących, choć
ochrzczonych w
niemowlęctwie, można
nazywać
chrześcijanami? A co
z ochrzczonymi
w niemowlęctwie,
którzy nigdy nie
stali się
wierzącymi?
Natomiast
ci drudzy sięgają
poza tradycję
kościelną - do nauki
apostolskiej,
zawartej w Piśmie
Świętym. Twierdzi
ona, że
chrześcijaninem jest
ten, kto w swoim
sercu uwierzył i
swoimi
ustami wyznał, że
Jezus Chrystus jest
Panem. Usłyszał
Ewangelię,
dał się przekonać i
bez żadnego
zewnętrznego
przymusu postanowił
wstąpić na nową
drogę życia.
Zwolennicy tego
przekonania dowodzą
że człowiek jako
stworzenie Boże,
przez nikogo nie
może być
manipulowany czy do
czegokolwiek
zmuszany. Nawet sam
Bóg nie ucieka
się do tej metody (5
M 30:19; 1 Kor
7:23b).
Długa
historia dążenia
człowieka do
wolności nie
dobiegła jeszcze
końca. Jednak rozwój
Kościoła opartego na
świadomym
członkostwie
- osobistej
akceptacji zbawienia
z łaski przez wiarę
w Jezusa
Chrystusa i
przyjęciu chrztu
według biblijnego
wzoru - świadczy o
poważnym traktowaniu
człowieka i Bożym
błogosławieństwie
takiej
postawy i praktyki.
Świat, w którym
żyjemy, coraz
bardziej domaga
się zajmowania
otwartej postawy,
świadomego
zaangażowania i
zdecydowanej obrony
wyznawanych
wartości. A bronić
ich mogą tylko
ci, którzy je
świadomie
zaakceptowali i żyją
nimi na co dzień.
■
[Oprac.
N.H.
na podstawie:
K. Wiazowski,
Chrzest
Święty,
Wyższe
Baptystyczne
Seminarium
Teologiczne w
Warszawie,
Warszawa
2005].
Copyright
©
Słowo i Życie 2012
|
|
|