Słowo i Życie nr 2/2012



Wayne Murphy


Fala - nie tylko po tej stronie wieczności


Patrzyłem na spokojnie płynącą Pilicę i owładnęły mną wspomnienia. Popołudnie, kiedy Rafał Piekarski ochrzcił tu osiem osób, to jedno z najwspanialszych z nich. Jestem pewien, że wiele rzeczy działo się nad tą rzeką, ale nic nie miało aż takiego znaczenia jak to, kiedy ludzie byli tu zanurzani w imię Chrystusa. Za każdym takim zanurzeniem powstawała fala. Szczególna fala, Bóg bowiem używa każdego, kto powierza Mu swoje życie.

Zwykle chodzimy własnymi drogami i wzbudzamy swoje własne fale. Cokolwiek dzieje się w „rzece rzeczywistości”, wzbudza jakąś falę. Nie musi to być statek, łódka czy kajak, wystarczy malutka łupinka, by pozostawić po sobie falę. Być może czasem czujesz się w swojej służbie i w swoim Kościele jak mała łódeczka. Prowadzisz tylko studium biblijne albo zespół uwielbiający. Pamiętaj jednak, że wzbudzasz falę, bo nie musisz być olbrzymim statkiem, by ona powstała.

Pomyślmy o Gedeonie. Wywodził się z plemienia Manassesa, jednego z najmniejszych. Być może myślisz o sobie, podobnie jak Gedeon, że należysz do najmniejszych w swojej klasie. Ale Bóg użył Gedeona w potężny sposób i jest szansa, że i ciebie użyje. Dla Gedeona stojące przed nim zadanie wydawało się zbyt wielkie. Ale Bóg powiedział: „Będę z tobą!”. Gedeon pokonał Midianitów, mając tylko trzystu żołnierzy, ponieważ Pan był z nim. Twój zbór być może ma mniej niż sto osób, ale Pan jest z tobą. Jesteś – podobnie jak Bóg nazwał Gedeona – potężnym wojownikiem. Fala porusza wszystko, co napotyka na swojej drodze: płynący strumieniem liść, kaczkę kołyszącą się na wodzie, zacumowaną przy brzegu łódź, a nawet wielki okręt na środku oceanu. Każda przepływająca rzecz wytwarza fale i porusza wszystko wokół. Tak też jest z nami. Jako Boże narzędzia powodujemy ruch wokół nas. Może nie przewrócimy innych łodzi, ale poruszenie na pewno nastąpi, choćby niewielkie.


Najlepszym przykładem takiego poruszenia jest apostoł Paweł. Dzieje Apostolskie odnotowują jego nawrócenie, a dalsza część tej Księgi to w zasadzie historia jego życia i służby. Gdzie by się nie udał, wzbudzał poruszenie. Przyjrzyjmy się temu, co miało miejsce krótko po jego nawróceniu: „
A już zaczął zwiastować w synagogach Jezusa, że On jest Synem Bożym. Wszyscy zaś, którzy go słuchali, zdumiewali się i mówili: Czy to nie ten, co prześladował w Jerozolimie tych, którzy wzywają imienia tego, i po to tu przyszedł, aby ich w więzach odprowadzić do arcykapłanów? Lecz Saul coraz bardziej umacniał się i wprawiał w zakłopotanie Żydów, którzy mieszkali w Damaszku, dowodząc, że Ten jest Chrystusem. Po upływie dłuższego czasu uknuli Żydzi spisek na jego życie; ale Saul został powiadomiony o ich spisku. A strzegli bram we dnie i w nocy, aby go zabić. Lecz uczniowie zabrali go w nocy, przerzucili przez mur i spuścili go w koszu” (Dz 9:20-25).


Paweł zwiastował Chrystusa, a to spowodowało, że wyznaczono cenę za jego głowę. A dalej znowu czytamy: „
I przestawał z nimi, poruszając się swobodnie w Jerozolimie i występując śmiało w imieniu Pana. Rozmawiał też i rozprawiał z hellenistami, lecz ci usiłowali go zgładzić” (Dz 9:28-29). Pawłowe głoszenie Jezusa Chrystusa wywoływało poruszenie, niektórzy go akceptowali, inni chcieli go uciszyć.


A oni z Perge powędrowali dalej i dotarli do Antiochii Pizydyjskiej. A w dzień sabatu weszli do synagogi i usiedli. Po odczytaniu ustępów z zakonu i proroków, zwrócili się do nich przełożeni synagogi, mówiąc: Mężowie bracia, jeżeli macie coś do powiedzenia ku zbudowaniu ludu, mówcie. Powstał więc Paweł, skinął ręką i rzekł: Mężowie izraelscy i wy, którzy się Boga boicie, posłuchajcie! (...) A gdy opuszczali synagogę, prosili ich, aby w następny sabat opowiedzieli im znowu o tych sprawach. Kiedy zaś zgromadzeni w synagodze się rozeszli, poszło wielu Żydów i nabożnych prozelitów za Pawłem i Barnabą, którzy z nimi rozmawiali i nakłaniali ich, aby trwali w łasce Bożej. A w następny sabat zebrało się prawie całe miasto, aby słuchać Słowa Bożego. A gdy Żydzi ujrzeli tłumy, ogarnęła ich zazdrość, i bluźniąc sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł” (Dz 13:14-16, 42-45). Rozpoczęło się od nabożeństwa, a kończyło tym, że całe miasto usłyszało o Panu Jezusie. I znowu niektórzy przyjęli zwiastowane Słowo, a inni, powodowani zazdrością, wysuwali przewrotne argumenty. To wciąż i wciąż powtarza się w Dziejach Apostolskich. Gdziekolwiek Paweł się pojawił, wzbudzał falę, która poruszała i pobudzała ludzi do czynu.

Nie mówię niczego nowego. Nasza fala porusza ludzi. Sprawia, że ludzie podejmują działanie. Przebywający wokół nas ludzie nie są już tacy sami, zmieniają się. Być może po raz pierwszy usłyszą o Jezusie Chrystusie, a może zachęceni zrobią kolejny krok w wierze. Może ich małżeństwo stanie się silniejsze albo ich zrozumienie Słowa Bożego pogłębi się. Niektórzy być może powrócą do Pana. Inni zaś zostaną pobudzeni do negowania, wręcz przeciwstawiania się, jak to było w odniesieniu do apostoła Pawła. Miejmy nadzieję, że nie posuną się aż do próby zabicia nas, ale po prostu odrzucą przesłanie. Czytamy przecież, że nawet Jezusa opuściły tłumy, gdy Jego mowa wydała się im twarda. W Jezusowej p
rzypowieści o siewcy tylko jeden z czterech słuchających przyjął poselstwo i zaczął według niego żyć, a to raczej słaby wynik. Bez względu na rezultat, zwiastując Ewangelię, dajemy ludziom szansę, wybór, czego nie otrzymaliby w żaden inny sposób. Nasze życie wzbudza falę i z tego powodu ich świat już nigdy nie będzie taki sam.


Przywołam najlepszy znany mi przykład: W 1910 roku na ulicach Nowego Jorku kaznodzieja Kościoła Chrystusowego Joseph Keevil głosił Ewangelię, a młody człowiek o nazwisku Konstanty Jaroszewicz usłyszał to poselstwo i przyjął Chrystusa jako swojego Zbawiciela. Podjął naukę w Johnson Bible College, przygotowując się do służby kaznodziejskiej. Usługiwał jako ewangelista w wielu zborach amerykańskich, a potem powrócił do rodzinnej Starowsi na Podlasiu. Zaczął głosić Ewangelię swoim rodakom, założył zbór. Konstanty Jaroszewicz wzbudził ogromną falę w tej małej wsi, ale swój początek miała ona na ulicach Nowego Jorku. Fala wzbudzona w roku 1910 przez zwiastowanie Josepha Keevila rozeszła się i dotarła do Polski, zmieniając życie wielu ludzi.
Kościół Chrystusowy w Polsce jest owocem służby Konstantego Jaroszewicza. Są tu dzisiaj zbory, które istnieją z powodu tego, co Joseph zrobił w czasie swojej służby. Fala, jaką wzbudzamy naszym życiem nie jest jedyną, jej kontynuacją są inne fale. Fala wzbudzona przez Konstantego Jaroszewicza wciąż jeszcze się rozchodzi. Wciąż powstają kolejne zbory.


Fala się toczy i nigdy nie wiadomo, gdzie dotrze, może nałoży się na inną falę, a może zaniknie. Naprawdę trudno przewidzieć jej przebieg. Spoglądam wstecz na swoje życie i nie potrafię umiejscowić początku fali, jaką wzbudziła Ewangelia w naszej rodzinie. Mój dziadek był chrześcijaninem, a jego córka to moja mama. Miała nas siedmioro. Każde z nas służyło w swoim zborze, tam gdzie się znaleźliśmy. Moje usługiwanie przywiodło mnie do Polski, mojego brata do Indii. Mam dwie wierzące córki, które są bardzo zaangażowane w służbę zborów tam, gdzie żyją. Z moich sześciorga wnucząt pięcioro przyjęło chrzest na potwierdzenie swej wiary. Ta fala się rozchodzi i nie znam jej końca. To jest naprawdę zadziwiające.


Pomyślmy chwilę o swoim życiu. Prześledźmy własną falę, patrząc wstecz i do przodu. Jak Bóg używa każdego z nas? Apostoł Paweł, pisząc do Tymoteusza, wspomina wiarę jego babci i mamy, która zaowocowała w życiu Tymoteusza. Babcia Tymoteusza uczyła prawd biblijnych swoją córkę, a ta uczyła swojego syna, więc ich wiara miała swój dalszy ciąg w kolejnym pokoleniu. Fala naszego życia wciąż płynie i nie znamy jej skutków. Nastolatkowie, których prowadzisz do Chrystusa, młody człowiek przygotowywany na pastora, małżeństwo, któremu pomagasz, osoby, którym pomagasz dostrzec i rozwinąć ich duchowe dary - twoja fala ich dosięga i nie musi wygasnąć po tej stronie wieczności. Jaką falę wzbudzasz?


Zakończę słowami psalmisty, które stały się i moją modlitwą: „Ale ja zawsze będę miał nadzieję i będę pomnażał wszystką chwałę Twoją. Usta moje opowiadać będą sprawiedliwość Twoją, po wszystkie dni zbawienie Twoje, nie znam bowiem jego miary. Opiewać będę potężne dzieła Twoje, Panie, Boże, i wspominać jedynie sprawiedliwość Twoją. Boże, uczyłeś mnie od młodości mojej, a ja aż dotąd oznajmiam cudowne sprawy Twoje. Toteż i do starości, gdy już siwy będę, nie opuszczaj mnie, Boże, aż opowiem o ramieniu Twoim temu pokoleniu, a wszystkim następnym o potędze Twojej!” (Ps 71:14-18).

Fragment kazania, wygłoszonego na Konferencji Krajowej KCh 2012 w Zakościelu, oprac. N.H.


Copyright © Słowo i Życie 2012