W.
Andrzej
Bajeński
W
okołobeatyfikacyjnym
wielogłosie
W
ostatnim czasie
mieliśmy sporo okazji
do refleksji i zadumy.
Nie
sposób nie zaliczyć do
nich uroczystości
beatyfikacji Jana
Pawła
II. Jako chrześcijanie
ewangeliczni, nie
uznający kultu
świętych, od wieków
nie zgadzający się z
nurtem
rzymskokatolickim w
kilku
zasadniczych sprawach
wiary, wykraczających
poza naukę Nowego
Testamentu, moglibyśmy
to wydarzenie
zignorować, pozostawić
bez
komentarza. Ale myślę,
że powinniśmy jednak
mądrze wybierać
i komunikować
swoje reakcje na
rzeczywistość. Nie
świętować, skoro nie
mamy takich przekonań,
ale też nie udawać, że
nas to nie obchodzi. A
na pewno już nie
być zagorzałymi
krytykami i sędziami
wszystkich i
wszystkiego
wokół nas. Własne
przekonania w tych
sprawach należy
konfrontować
z przekonaniami innych
środowisk, a przede
wszystkim z nauką
Pisma
Świętego. Dla mnie
takie sytuacje są
okazją do pogłębionych
badań moich własnych
poglądów,
konfrontowania ich z
nauką Biblii
oraz uczenia się
komunikowania ich w
sposób możliwie
prosty,
przekonywający, a
przede wszystkim
nieagresywny.
Takie
uroczystości, choć z
natury religijne, mają
jednak charakter
społeczny, a ponieważ
są mocno splecione z
patriotyzmem, przeto
niosą wielką dawkę
emocji. To stawia nas
jako wspólnotę
narodową
wobec wielu pytań i
wyzwań. Również w
naszych ewangelicznych
kręgach rodzą się
pytania podobne do
tych, o których pisali
Ewangeliści: Na jakiej
podstawie to czynisz?
Czy nie czytaliście w
Pismach? Czy godzi się
oddawać…? W takich
momentach również
jako społeczeństwo
doświadczamy czegoś w
rodzaju
ogólnonarodowych
rekolekcji, wspólnie
uczymy się ważnych
życiowo lekcji. Z
wielu
mównic pada wiele
słów. Przemawiają
autorytety religijne i
naukowe, mówią
dziennikarze i
politycy, wypowiadają
się zwyczajni
ludzie. Padają
wypowiedzi dobre,
merytoryczne,
wprowadzające ład.
Bywają też złe,
fałszywe, szydercze,
podjudzające, rodzące
złe
emocje i
nieporozumienia. Do
tego
okołobeatyfikacyjnego
wielogłosu
pragnę dołączyć i ja
swoją ewangeliczną
perspektywę. Mówię o
tych sprawach nie po
to, aby dokuczać
katolikom w dniu ich
wielkiej
celebry. Mówię, bo to
okazja do stawiania
sobie ważnych pytań i
poszukiwania
odpowiedzi w świetle
Bożego Słowa, a
nie tylko takich czy
innych ludzkich
tradycji.
Co
z nieba, a co od
ludzi?
Odróżnianie,
co pochodzi od Boga, a
co od ludzi, jest
zasadniczą
umiejętnością,
ważną w naszej relacji
z Bogiem. Ewangelista
Łukasz opisał pewne
zdarzenie, a w
zasadzie serię
publicznie stawianych
Jezusowi pytań
i Jego reakcji. Działo
się to na krótko przed
Jego śmiercią.
„Pewnego
dnia, kiedy nauczał
lud w świątyni i
głosił Dobrą Nowinę,
podeszli arcykapłani
i uczeni w Piśmie
wraz ze starszymi i
zapytali
Go: Powiedz nam,
jakim prawem to
czynisz albo kto Ci
dał tę władzę?
Odpowiedział im: Ja
też zadam wam
pytanie. Powiedzcie
Mi: Czy
chrzest Janowy
pochodził z nieba,
czy też od ludzi?
Oni
zastanawiali się i
mówili między sobą:
Jeśli powiemy: z
nieba,
zarzuci nam:
Dlaczego nie
uwierzyliście mu? A
jeśli powiemy: Od
ludzi, cały lud nas
ukamienuje, bo jest
przekonany, że Jan
był
prorokiem.
Odpowiedzieli więc,
że nie wiedzą, skąd
pochodził.
Wtedy Jezus im
rzekł: To i Ja wam
nie powiem, jakim
prawem to
czynię” (Łk
20:1-8). Oto jedna z
kluczowych kwestii.
Chrystus
wzywa do odróżniania,
co w życiu religijnym
pochodzi z nieba, a co
z tradycji ludzkiej. A
szczerość odpowiedzi
decyduje o tym, czy
dialog z Chrystusem
będzie trwać, czy
zostanie przerwany.
Bóg
oczekuje szczerości.
Bez niej rozmowy z
Chrystusem bywają
zrywane.
Idąc
tym ewangelicznym
tropem, na okoliczność
beatyfikacji rodzi się
pytanie: Czy prymat i
zwierzchnictwo biskupa
Rzymu, jako następcy
Świętego Piotra i
zastępcy Chrystusa
pochodzi z nieba czy z
tradycji ludzkiej? Czy
kult błogosławionych i
świętych, którzy
mają pełnić rolę
wstawienników,
wyjednujących nam
łaski u
Boga, wywodzi się z
nauki Pisma Nowego
Testamentu czy z
tradycji
pozabiblijnych?
Odpowiedź na to
pytanie, stawia mnie w
bardzo
niekomfortowej
sytuacji.
Jeśli
powiem, że z nieba,
okażę się niewiernym
Chrystusowi. Bowiem za
przykładem Jezusa
mówię „Ojcze Święty”
tylko gdy zwracam się
do Boga Ojca. Nie
modlę się do świętych,
ale do Świętego.
Wierzę,
że jest tylko
jeden pośrednik
między Bogiem a
ludźmi: Jezus
Chrystus. On nie
ustanowił żadnego
swojego zastępcy.
Ponadto narażę się
moim współwyznawcom,
zgorszę i obrażę ich
sumienia, bo w
nurcie
ewangelicznym wszyscy
uważają, że
zwierzchnictwo papieża
jest wynikiem
przejęcia przez
Kościół dziedzictwa
cesarstwa
rzymskiego.
Jeśli
powiem, że to ludzka
tradycja, bo pochodzi
od ludzi – też się
narażę. Co bardziej
krewscy rzymscy
katolicy mogą pokazać
mi,
gdzie jest miejsce
ludzi, nie uznających
świętości zgodnej z
ich interpretacją. Są
bowiem przekonani, że
to Bóg tak postanowił,
że zwierzchnictwo
papieża pochodzi od
Boga, i biada nam,
jeśli się
mu nie
podporządkowujemy.
Kult
świętych
Czy
kult świętych jest
nakazem Ewangelii czy
wynikiem tradycji? Na
próżno będziemy szukać
go w Ewangeliach czy
nauce apostolskiej.
Te praktyki były obce
Chrystusowi i Jego
apostołom. Na katolickich
portalach
internetowych
znajdujemy takie oto
wyjaśnienia: „W
początkach
chrześcijaństwa nie
oddawano czci
publicznej nikomu ze
stworzeń: ani ludziom,
ani nawet aniołom. W
obawie bałwochwalstwa
kierowano jedynie kult
do Pana Boga i Jezusa
Chrystusa, Syna Jego.
Uderza ten fakt przede
wszystkim w księgach
Nowego Testamentu”
(http://www.mbkp.info/swieci/kult.html).
„W Piśmie Świętym w
zasadzie nie ma
bezpośrednich
odniesień do
czci oddawanej
świętym, choć z
drugiej strony słowa
oznaczające
«świętość»
i «święty»
(związane z semickim
rdzeniem k-d-sz-)
występują w Starym
Testamencie 830 razy,
w tym blisko 350 razy
w Pięcioksięgu. W
Nowym
Testamencie temu
semickiemu terminowi
odpowiada kilka słów
greckich: hosiótes,
hagiótes, hagiosyne,
hagiasmós
i najbardziej
rozpowszechnione z
nich hágios
(ok. 230 razy) oraz hósios
i hierós.
Wszystkie te wyrazy
oznaczają różny
stopień świętości,
odnoszący się zarówno
do Boga, jak i do
ludzi. W sumie można
znaleźć w obu
częściach Biblii
trochę miejsc, które
wskazywałyby na jakieś
zalążki przyszłego
kultu. Można tu
wspomnieć o zawartym w
Księdze Kapłańskiej
dwukrotnie powtórzonym
wezwaniu, skierowanym
przez Jahwe do
Mojżesza i narodu
wybranego:
„Uświęćcie
się więc i bądźcie
świętymi, bo Ja
jestem święty, Ja
Jahwe,
Bóg wasz!”
(11,44; 20,7). I
przypomnienie tej
myśli w 1 Liście św.
Piotra
Apostoła: „Świętymi
bądźcie, bo Ja
jestem święty”
(1,16). Ponadto na
kartach zwłaszcza
Nowego Testamentu mamy
wypowiedzi Pana Jezusa
o wielkich postaciach
patriarchów i proroków
Starego Przymierza,
przebywających u Boga
żywego (Mk 12,27), o
Dawidzie
przemawiającym w Duchu
Świętym (Mk 12,36)
itp., a więc
pełniących rolę
zbliżoną do tej, jaka
jest udziałem
świętych.
Stwierdzenia te nie
odnoszą się wprawdzie
bezpośrednio do kultu
świętych w dzisiejszym
rozumieniu tego
pojęcia, ale są raczej
apelami o powszechne
dążenie do świętości,
a więc doskonałości
duchowej i jak
najdokładniejszego
naśladowania Pana
przez każdego
wierzącego, niemniej
jednak można z tego
wyciągnąć pewne
wskazówki co do
oddawania szczególnej
czci tym wszystkim,
którzy
najlepiej i najpełniej
zastosowali się do
tego Bożego wezwania”
(http://pierzchalski.ecclesia.org.pl).
Święty
w Biblii to osoba
wierząca, poddana
Bogu. Świętość jest w
Kościele standardem.
Apostoł Piotr tak
pisał do wierzących: „Jako
dzieci
posłuszne nie
kierujcie się
pożądliwościami,
jakie
poprzednio wami
władały w czasie
nieświadomości
waszej, lecz za
przykładem świętego,
który was powołał,
sami też bądźcie
świętymi we wszelkim
postępowaniu waszym,
ponieważ napisano:
Świętymi bądźcie, bo
Ja jestem święty”
(1 P 1:14-16 BW).
Pismo
Święte jednoznacznie
wypowiada się również
o pośrednictwie
między Bogiem a
ludźmi: „Albowiem
jeden jest Bóg,
jeden też pośrednik
między Bogiem a
ludźmi, człowiek,
Chrystus
Jezus, który wydał
siebie samego na
okup za wszystkich
jako
świadectwo we
właściwym czasie. Ze
względu na nie, ja
zostałem
ustanowiony
głosicielem i
apostołem - mówię
prawdę, nie kłamię
- nauczycielem pogan
we wierze i
prawdzie” (1 Tm
2:5-7 BT).
„Chrystus bowiem
wszedł nie do
świątyni, zbudowanej
rękami
ludzkimi, będącej
odbiciem prawdziwej
/świątyni/, ale do
samego
nieba, aby teraz
wstawiać się za nami
przed obliczem Boga"
(Hbr 9:24 BT).
Czytamy również,
że "Podobnie i
Duch wspiera nas w
niemocy naszej; nie
wiemy bowiem, o co
się
modlić, jak należy,
ale sam Duch wstawia
się za nami w
niewysłowionych
westchnieniach"
(Rz 8:26 BW). Nie
znajdziemy zaś w
Biblii żadnych podstaw
do tego, by sądzić, że
ktokolwiek ze zmarłych
mógłby wstawiać się za
żyjącymi. Dopóki
żyjemy, możemy zanosić
do Boga modlitwy w
intencji innych ludzi,
wstawiać się za nimi.
Nikt i nic prócz
samego Boga nie może
być
obiektem czci. Co nie
pochodzi z Nieba, nie
może być wynoszone na
ołtarze i stawać się
przedmiotem czci, bo
to bałwochwalstwo i
złamanie drugiego
przykazania: „Nie
będziesz miał
cudzych
bogów obok Mnie! Nie
będziesz czynił
żadnej rzeźby ani
żadnego
obrazu tego, co jest
na niebie wysoko,
ani tego, co jest na
ziemi
nisko, ani tego, co
jest w wodach pod
ziemią! Nie będziesz
oddawał
im pokłonu i nie
będziesz im służył,
ponieważ Ja Pan,
twój
Bóg, jestem Bogiem
zazdrosnym, który
karze występek ojców
na
synach do trzeciego
i czwartego
pokolenia względem
tych, którzy
Mnie nienawidzą.
Okazuję zaś łaskę aż
do tysiącznego
pokolenia
tym, którzy Mnie
miłują i
przestrzegają moich
przykazań” (
Wj 20:3-6 BT).
Oddawać,
co się komu należy
„Oddawajcie
więc cesarzowi, co
jest cesarskie, a
Bogu, co jest Boże”
(Łk
20:25). Ta wypowiedź
zadziwiła szpiegów,
którzy chcieli
przyłapać
Jezusa na jakimś
słowie, a dziś jest
często cytowana. Z
nabożeństwem należy
przychodzić do Boga.
Żadne inne osoby,
figury, obrazy nie
pasują do ołtarzy, a
zwracanie się do nich
na
kolanach jest
bałwochwalstwem i
łamaniem drugiego
przykazania. W
traktacie
teologicznym, zwanym
Listem do Rzymian,
apostoł Paweł z
goryczą pisał: „Ponieważ,
choć Boga poznali,
nie oddali Mu
czci jako Bogu ani
Mu nie dziękowali,
lecz znikczemnieli w
swoich
myślach i zaćmione
zostało bezrozumne
ich serce. Podając
się za
mądrych stali się
głupimi. I zamienili
chwałę
niezniszczalnego
Boga na podobizny i
obrazy śmiertelnego
człowieka, ptaków,
czworonożnych
zwierząt i płazów.
Dlatego wydał ich
Bóg poprzez
pożądania ich serc
na łup nieczystości,
tak iż dopuszczali
się
bezczeszczenia
własnych ciał.
Prawdę Bożą
przemienili oni w
kłamstwo i
stworzeniu oddawali
cześć, i służyli
jemu, zamiast
służyć Stwórcy,
który jest
błogosławiony na
wieki”
(Rz1:21-25 BT).
Pierwsi
chrześcijanie gotowi
byli raczej umrzeć niż
oddać cześć
komukolwiek czy
czemukolwiek innemu
niż Bóg i Jezus
Chrystus.
Oddawanie Bogu co
boskie, a cesarzowi co
cesarskie nie zawsze
jest
takie proste. No bo co
się takiemu cesarzowi,
papieżowi, zmarłemu
tragicznie
prezydentowi od nas
tak naprawdę należy? Z
denarem było
dość oczywiste, ale w
innych kwestiach?
Biblia wskazuje nie
tylko
na konieczność
odróżniania, co jest z
nieba, a co od ludzi,
ale
uczy również oddawania
każdemu tego, co się
mu należy: „Oddajcie
każdemu
to, co mu się
należy: komu podatek
- podatek, komu cło
-
cło, komu uległość -
uległość, komu cześć
– cześć”
(Rz 13:7 BT). „Jak
ludzie wolni
[postępujcie], nie
jak ci, dla
których wolność jest
usprawiedliwieniem
zła, ale jak
niewolnicy
Boga. Wszystkich
szanujcie, braci
miłujcie, Boga się
bójcie,
czcijcie króla!”
(1P 2:16-17 BT). „Prezbiterzy,
którzy
dobrze przewodniczą,
niech będą uważani
za godnych podwójnej
czci, najbardziej
ci, którzy trudzą
się głoszeniem słowa
i
nauczaniem” (1Tm
5:17 BT).
Niektórzy
naśladowcy Chrystusa
mają problem z
oddawaniem czci
ludziom.
Chrystus i Jego
apostołowie uczą, że
oprócz Boga są jeszcze
osoby, którym należy
oddawać cześć, nie
boską, ale ludzką, ale
cześć. Tak wiec
oddawajmy Bogu, co
Boże: bojaźń, cześć,
miłość. Cesarzowi, co
cesarskie: podatki,
cła itp. Papieżowi, co
papieskie, ojczyźnie,
co ojczyźniane,
braciom co braterskie
itd.
Nie
należy jednak oddawać
ludziom tego, co Boże.
Beatyfikacja oznacza
wyniesienie na
ołtarze. Wynoszenie na
ołtarze jest procesem
niebezpiecznie
zbliżającym się do
mylenia, co ludzkie, a
co
Boskie. Mamy w Niebie
swojego wstawiennika.
Jezus Chrystus jest
jedynym autoryzowanym
przez Pismo Święte
pośrednikiem między
Bogiem a ludźmi. I
tego należy się
trzymać.
Oddawajmy,
co się komu należy,
ale róbmy to
rozważnie. Lubimy
nagradzać
naszych ulubieńców i
to od razu. W dniu
śmierci papieża Polaka
najwierniejsi wyznawcy
wołali Santo
Subito! (Święty
natychmiast!). Tuż po
zakończeniu żałoby
narodowej rozległy się
wołania o pomnik dla
„męczeńsko poległego
Prezydenta”, pomnik
natychmiast! Myślę, że
tryb działania
Kościoła
Rzymskokatolickiego w
kwestii beatyfikacji
Jan Pawła II jest tu
dobrą lekcją - jeden z
najkrótszych procesów
trwał 6 lat. Trzeba
nam się nauczyć żyć
gorącym sercem i
chłodnym umysłem.
Rozgrzane głowy i
zimne serca są
niebezpieczne.
Odpowiadać
z szacunkiem i
łagodnością
Łatwo
przychodzi nam
wyśmiewanie,
szydzenie,
krytykowanie,
oskarżanie,
złośliwe
przeinaczanie,
odżegnywanie kogoś od
czci i wiary.
Chrystus, który jest
„Słowem pełnym łaski i
prawdy”, uczy nas
traktowania ludzkich
przekonań z
łaskawością, łagodnego
odpowiadania nawet na
podchwytliwe pytania.
„Wówczas podeszło
do Niego kilku
saduceuszów, którzy
twierdzą, że nie ma
zmartwychwstania, i
zagadnęli Go w ten
sposób: Nauczycielu,
Mojżesz
tak nam przepisał:
Jeśli umrze czyjś
brat, który miał
żonę, a
był bezdzietny,
niech jego brat
weźmie wdowę i niech
wzbudzi
potomstwo swemu
bratu. Otóż było
siedmiu braci.
Pierwszy wziął
żonę i umarł
bezdzietnie. Wziął
ją drugi, a potem
trzeci, i tak
wszyscy pomarli, nie
zostawiwszy dzieci.
W końcu umarła ta
kobieta.
Przy
zmartwychwstaniu
więc którego z nich
będzie żoną? Wszyscy
siedmiu bowiem mieli
ją za żonę. Jezus im
odpowiedział: Dzieci
tego świata żenią
się i za mąż
wychodzą. Lecz ci,
którzy
uznani zostaną za
godnych udziału w
świecie przyszłym i
w
powstaniu z
martwych, ani się
żenić nie będą, ani
za mąż
wychodzić. Już
bowiem umrzeć nie
mogą, gdyż są równi
aniołom
i są dziećmi Bożymi,
będąc uczestnikami
zmartwychwstania. A
że
umarli
zmartwychwstają, to
i Mojżesz zaznaczył
tam, gdzie jest
mowa 'O krzaku', gdy
Pana nazywa Bogiem
Abrahama, Bogiem
Izaaka i
Bogiem Jakuba. Bóg
nie jest [Bogiem]
umarłych, lecz
żywych;
wszyscy bowiem dla
niego żyją. Na to
rzekli niektórzy z
uczonych w
Piśmie: Nauczycielu,
dobrześ powiedział,
bo już o nic nie
śmieli
Go pytać” (Łk
20:27-40 BT).
Apostoł
Piotr nawołuje do
szacunku i łagodności:
„Lecz Chrystusa
Pana
poświęcajcie w
sercach waszych,
zawsze gotowi do
obrony przed
każdym, domagającym
się od was
wytłumaczenia się z
nadziei
waszej, lecz czyńcie
to z łagodnością i
szacunkiem. Miejcie
sumienie czyste, aby
ci, którzy
zniesławiają dobre
chrześcijańskie
życie wasze, zostali
zawstydzeni, że was
spotwarzali” (1
P
3:15-16 BW).
Ewangelicznie wierzący
miewają
czasem
inklinacje do
posługiwania się
prawdą Biblii jak
kijem bejsbolowym.
Ciskają wersetami,
bardziej kalecząc niż
lecząc. Często
jesteśmy winni
niewłaściwego
komunikowania prawd
biblijnych:
bezlitosnego,
uszczypliwego,
raniącego i - co
najgorsze
- zamykającego na
dialog w sprawach
religijnych.
Modlitwa
Ojcze
nasz, który jesteś w
niebie, naucz nas
ODRÓŻNIAĆ sprawy
pochodzące z Nieba, od
Ciebie, będące Twoim
pomysłem i sposobem
na życie, od naszych,
ludzkich, przyziemnych
pomysłów. Tak trudno
czasem odróżnić Twój
autentyk od ludzkich
podróbek, ludzką
religijność od
płynącej z Ciebie
pobożności. Naucz nas
odróżniać Twoje
Królestwo od królestw
tego świata, sług
Chrystusowych od
funkcjonariuszy
religijnych.
Naucz
nas, Panie, ODDAWAĆ
Tobie co Boskie, czego
Ty jeden w całym
wszechświecie jesteś
godzien: nabożną
cześć, uwielbienie,
zachwyt, modlitwy.
Ludziom zaś oddawać
to, co im się od nas
należy: szacunek dla
wszystkich, miłość
bliźniego, respekt dla
pełnionych urzędów,
cześć dla rodziców,
żon, sług Ewangelii.
Naucz nas nie mieszać
tych rzeczy. Nie
oddawać ludziom tego,
co
Boskie.
Panie
Boże, naucz nas
właściwie ODPOWIADAĆ
ludziom, którzy
prezentują
poglądy odmienne od
naszych i w dodatku
zdają się zupełnie
inaczej niż my
interpretować Pisma
Święte. Nie syczeć na
ludzi,
nie szydzić z ich
poglądów, nie walić
prawdą jak kijem, ale
z
łaskawością wskazywać
na Twoje Słowo i
wynikające z niego
nasze
przekonania. Naucz nas
czynić to z szacunkiem
i łagodnością. Nie
krytykować, nie
wynosić się. Naucz nas
pokory, Panie. Naucz
nas
prezentować Prawdę w
miłości, z
łaskawością. ■
Oprac.
N.H. na podstawie
kazania z 1 maja 2011,
wygłoszonego w
Społeczności
Chrześcijańskiej
„Puławska” w
Warszawie.