Słowo i Życie nr 2/2011



W. Andrzej Bajeński

W okołobeatyfikacyjnym wielogłosie

W ostatnim czasie mieliśmy sporo okazji do refleksji i zadumy. Nie sposób nie zaliczyć do nich uroczystości beatyfikacji Jana Pawła II. Jako chrześcijanie ewangeliczni, nie uznający kultu świętych, od wieków nie zgadzający się z nurtem rzymskokatolickim w kilku zasadniczych sprawach wiary, wykraczających poza naukę Nowego Testamentu, moglibyśmy to wydarzenie zignorować, pozostawić bez komentarza. Ale myślę, że powinniśmy jednak mądrze wybierać i komunikować swoje reakcje na rzeczywistość. Nie świętować, skoro nie mamy takich przekonań, ale też nie udawać, że nas to nie obchodzi. A na pewno już nie być zagorzałymi krytykami i sędziami wszystkich i wszystkiego wokół nas. Własne przekonania w tych sprawach należy konfrontować z przekonaniami innych środowisk, a przede wszystkim z nauką Pisma Świętego. Dla mnie takie sytuacje są okazją do pogłębionych badań moich własnych poglądów, konfrontowania ich z nauką Biblii oraz uczenia się komunikowania ich w sposób możliwie prosty, przekonywający, a przede wszystkim nieagresywny.

Takie uroczystości, choć z natury religijne, mają jednak charakter społeczny, a ponieważ są mocno splecione z patriotyzmem, przeto niosą wielką dawkę emocji. To stawia nas jako wspólnotę narodową wobec wielu pytań i wyzwań. Również w naszych ewangelicznych kręgach rodzą się pytania podobne do tych, o których pisali Ewangeliści: Na jakiej podstawie to czynisz? Czy nie czytaliście w Pismach? Czy godzi się oddawać…? W takich momentach również jako społeczeństwo doświadczamy czegoś w rodzaju ogólnonarodowych rekolekcji, wspólnie uczymy się ważnych życiowo lekcji. Z wielu mównic pada wiele słów. Przemawiają autorytety religijne i naukowe, mówią dziennikarze i politycy, wypowiadają się zwyczajni ludzie. Padają wypowiedzi dobre, merytoryczne, wprowadzające ład. Bywają też złe, fałszywe, szydercze, podjudzające, rodzące złe emocje i nieporozumienia. Do tego okołobeatyfikacyjnego wielogłosu pragnę dołączyć i ja swoją ewangeliczną perspektywę. Mówię o tych sprawach nie po to, aby dokuczać katolikom w dniu ich wielkiej celebry. Mówię, bo to okazja do stawiania sobie ważnych pytań i poszukiwania odpowiedzi w świetle Bożego Słowa, a nie tylko takich czy innych ludzkich tradycji.

Co z nieba, a co od ludzi?

Odróżnianie, co pochodzi od Boga, a co od ludzi, jest zasadniczą umiejętnością, ważną w naszej relacji z Bogiem. Ewangelista Łukasz opisał pewne zdarzenie, a w zasadzie serię publicznie stawianych Jezusowi pytań i Jego reakcji. Działo się to na krótko przed Jego śmiercią.

Pewnego dnia, kiedy nauczał lud w świątyni i głosił Dobrą Nowinę, podeszli arcykapłani i uczeni w Piśmie wraz ze starszymi i zapytali Go: Powiedz nam, jakim prawem to czynisz albo kto Ci dał tę władzę? Odpowiedział im: Ja też zadam wam pytanie. Powiedzcie Mi: Czy chrzest Janowy pochodził z nieba, czy też od ludzi? Oni zastanawiali się i mówili między sobą: Jeśli powiemy: z nieba, zarzuci nam: Dlaczego nie uwierzyliście mu? A jeśli powiemy: Od ludzi, cały lud nas ukamienuje, bo jest przekonany, że Jan był prorokiem. Odpowiedzieli więc, że nie wiedzą, skąd pochodził. Wtedy Jezus im rzekł: To i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię” (Łk 20:1-8). Oto jedna z kluczowych kwestii. Chrystus wzywa do odróżniania, co w życiu religijnym pochodzi z nieba, a co z tradycji ludzkiej. A szczerość odpowiedzi decyduje o tym, czy dialog z Chrystusem będzie trwać, czy zostanie przerwany. Bóg oczekuje szczerości. Bez niej rozmowy z Chrystusem bywają zrywane.

Idąc tym ewangelicznym tropem, na okoliczność beatyfikacji rodzi się pytanie: Czy prymat i zwierzchnictwo biskupa Rzymu, jako następcy Świętego Piotra i zastępcy Chrystusa pochodzi z nieba czy z tradycji ludzkiej? Czy kult błogosławionych i świętych, którzy mają pełnić rolę wstawienników, wyjednujących nam łaski u Boga, wywodzi się z nauki Pisma Nowego Testamentu czy z tradycji pozabiblijnych? Odpowiedź na to pytanie, stawia mnie w bardzo niekomfortowej sytuacji.

Jeśli powiem, że z nieba, okażę się niewiernym Chrystusowi. Bowiem za przykładem Jezusa mówię „Ojcze Święty” tylko gdy zwracam się do Boga Ojca. Nie modlę się do świętych, ale do Świętego. Wierzę, że jest tylko jeden pośrednik między Bogiem a ludźmi: Jezus Chrystus. On nie ustanowił żadnego swojego zastępcy. Ponadto narażę się moim współwyznawcom, zgorszę i obrażę ich sumienia, bo w nurcie ewangelicznym wszyscy uważają, że zwierzchnictwo papieża jest wynikiem przejęcia przez Kościół dziedzictwa cesarstwa rzymskiego.

Jeśli powiem, że to ludzka tradycja, bo pochodzi od ludzi – też się narażę. Co bardziej krewscy rzymscy katolicy mogą pokazać mi, gdzie jest miejsce ludzi, nie uznających świętości zgodnej z ich interpretacją. Są bowiem przekonani, że to Bóg tak postanowił, że zwierzchnictwo papieża pochodzi od Boga, i biada nam, jeśli się mu nie podporządkowujemy.

Kult świętych

Czy kult świętych jest nakazem Ewangelii czy wynikiem tradycji? Na próżno będziemy szukać go w Ewangeliach czy nauce apostolskiej. Te praktyki były obce Chrystusowi i Jego apostołom. Na katolickich portalach internetowych znajdujemy takie oto wyjaśnienia: „W początkach chrześcijaństwa nie oddawano czci publicznej nikomu ze stworzeń: ani ludziom, ani nawet aniołom. W obawie bałwochwalstwa kierowano jedynie kult do Pana Boga i Jezusa Chrystusa, Syna Jego. Uderza ten fakt przede wszystkim w księgach Nowego Testamentu” (http://www.mbkp.info/swieci/kult.html). „W Piśmie Świętym w zasadzie nie ma bezpośrednich odniesień do czci oddawanej świętym, choć z drugiej strony słowa oznaczające «świętość» i «święty» (związane z semickim rdzeniem k-d-sz-) występują w Starym Testamencie 830 razy, w tym blisko 350 razy w Pięcioksięgu. W Nowym Testamencie temu semickiemu terminowi odpowiada kilka słów greckich: hosiótes, hagiótes, hagiosyne, hagiasmós i najbardziej rozpowszechnione z nich hágios (ok. 230 razy) oraz hósios i hierós. Wszystkie te wyrazy oznaczają różny stopień świętości, odnoszący się zarówno do Boga, jak i do ludzi. W sumie można znaleźć w obu częściach Biblii trochę miejsc, które wskazywałyby na jakieś zalążki przyszłego kultu. Można tu wspomnieć o zawartym w Księdze Kapłańskiej dwukrotnie powtórzonym wezwaniu, skierowanym przez Jahwe do Mojżesza i narodu wybranego: „Uświęćcie się więc i bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Ja Jahwe, Bóg wasz!” (11,44; 20,7). I przypomnienie tej myśli w 1 Liście św. Piotra Apostoła: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (1,16). Ponadto na kartach zwłaszcza Nowego Testamentu mamy wypowiedzi Pana Jezusa o wielkich postaciach patriarchów i proroków Starego Przymierza, przebywających u Boga żywego (Mk 12,27), o Dawidzie przemawiającym w Duchu Świętym (Mk 12,36) itp., a więc pełniących rolę zbliżoną do tej, jaka jest udziałem świętych. Stwierdzenia te nie odnoszą się wprawdzie bezpośrednio do kultu świętych w dzisiejszym rozumieniu tego pojęcia, ale są raczej apelami o powszechne dążenie do świętości, a więc doskonałości duchowej i jak najdokładniejszego naśladowania Pana przez każdego wierzącego, niemniej jednak można z tego wyciągnąć pewne wskazówki co do oddawania szczególnej czci tym wszystkim, którzy najlepiej i najpełniej zastosowali się do tego Bożego wezwania” (http://pierzchalski.ecclesia.org.pl).

Święty w Biblii to osoba wierząca, poddana Bogu. Świętość jest w Kościele standardem. Apostoł Piotr tak pisał do wierzących: „Jako dzieci posłuszne nie kierujcie się pożądliwościami, jakie poprzednio wami władały w czasie nieświadomości waszej, lecz za przykładem świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym, ponieważ napisano: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (1 P 1:14-16 BW).

Pismo Święte jednoznacznie wypowiada się również o pośrednictwie między Bogiem a ludźmi: „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie. Ze względu na nie, ja zostałem ustanowiony głosicielem i apostołem - mówię prawdę, nie kłamię - nauczycielem pogan we wierze i prawdzie” (1 Tm 2:5-7 BT). „Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej /świątyni/, ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga" (Hbr 9:24 BT). Czytamy również, że "Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem, o co się modlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach" (Rz 8:26 BW). Nie znajdziemy zaś w Biblii żadnych podstaw do tego, by sądzić, że ktokolwiek ze zmarłych mógłby wstawiać się za żyjącymi. Dopóki żyjemy, możemy zanosić do Boga modlitwy w intencji innych ludzi, wstawiać się za nimi. Nikt i nic prócz samego Boga nie może być obiektem czci. Co nie pochodzi z Nieba, nie może być wynoszone na ołtarze i stawać się przedmiotem czci, bo to bałwochwalstwo i złamanie drugiego przykazania: „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań” ( Wj 20:3-6 BT).

Oddawać, co się komu należy

Oddawajcie więc cesarzowi, co jest cesarskie, a Bogu, co jest Boże” (Łk 20:25). Ta wypowiedź zadziwiła szpiegów, którzy chcieli przyłapać Jezusa na jakimś słowie, a dziś jest często cytowana. Z nabożeństwem należy przychodzić do Boga. Żadne inne osoby, figury, obrazy nie pasują do ołtarzy, a zwracanie się do nich na kolanach jest bałwochwalstwem i łamaniem drugiego przykazania. W traktacie teologicznym, zwanym Listem do Rzymian, apostoł Paweł z goryczą pisał: „Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki” (Rz1:21-25 BT).

Pierwsi chrześcijanie gotowi byli raczej umrzeć niż oddać cześć komukolwiek czy czemukolwiek innemu niż Bóg i Jezus Chrystus. Oddawanie Bogu co boskie, a cesarzowi co cesarskie nie zawsze jest takie proste. No bo co się takiemu cesarzowi, papieżowi, zmarłemu tragicznie prezydentowi od nas tak naprawdę należy? Z denarem było dość oczywiste, ale w innych kwestiach? Biblia wskazuje nie tylko na konieczność odróżniania, co jest z nieba, a co od ludzi, ale uczy również oddawania każdemu tego, co się mu należy: „Oddajcie każdemu to, co mu się należy: komu podatek - podatek, komu cło - cło, komu uległość - uległość, komu cześć – cześć” (Rz 13:7 BT). „Jak ludzie wolni [postępujcie], nie jak ci, dla których wolność jest usprawiedliwieniem zła, ale jak niewolnicy Boga. Wszystkich szanujcie, braci miłujcie, Boga się bójcie, czcijcie króla!” (1P 2:16-17 BT). „Prezbiterzy, którzy dobrze przewodniczą, niech będą uważani za godnych podwójnej czci, najbardziej ci, którzy trudzą się głoszeniem słowa i nauczaniem” (1Tm 5:17 BT).

Niektórzy naśladowcy Chrystusa mają problem z oddawaniem czci ludziom. Chrystus i Jego apostołowie uczą, że oprócz Boga są jeszcze osoby, którym należy oddawać cześć, nie boską, ale ludzką, ale cześć. Tak wiec oddawajmy Bogu, co Boże: bojaźń, cześć, miłość. Cesarzowi, co cesarskie: podatki, cła itp. Papieżowi, co papieskie, ojczyźnie, co ojczyźniane, braciom co braterskie itd.

Nie należy jednak oddawać ludziom tego, co Boże. Beatyfikacja oznacza wyniesienie na ołtarze. Wynoszenie na ołtarze jest procesem niebezpiecznie zbliżającym się do mylenia, co ludzkie, a co Boskie. Mamy w Niebie swojego wstawiennika. Jezus Chrystus jest jedynym autoryzowanym przez Pismo Święte pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. I tego należy się trzymać.

Oddawajmy, co się komu należy, ale róbmy to rozważnie. Lubimy nagradzać naszych ulubieńców i to od razu. W dniu śmierci papieża Polaka najwierniejsi wyznawcy wołali Santo Subito! (Święty natychmiast!). Tuż po zakończeniu żałoby narodowej rozległy się wołania o pomnik dla „męczeńsko poległego Prezydenta”, pomnik natychmiast! Myślę, że tryb działania Kościoła Rzymskokatolickiego w kwestii beatyfikacji Jan Pawła II jest tu dobrą lekcją - jeden z najkrótszych procesów trwał 6 lat. Trzeba nam się nauczyć żyć gorącym sercem i chłodnym umysłem. Rozgrzane głowy i zimne serca są niebezpieczne.

Odpowiadać z szacunkiem i łagodnością

Łatwo przychodzi nam wyśmiewanie, szydzenie, krytykowanie, oskarżanie, złośliwe przeinaczanie, odżegnywanie kogoś od czci i wiary. Chrystus, który jest „Słowem pełnym łaski i prawdy”, uczy nas traktowania ludzkich przekonań z łaskawością, łagodnego odpowiadania nawet na podchwytliwe pytania. „Wówczas podeszło do Niego kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę. Jezus im odpowiedział: Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa 'O krzaku', gdy Pana nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla niego żyją. Na to rzekli niektórzy z uczonych w Piśmie: Nauczycielu, dobrześ powiedział, bo już o nic nie śmieli Go pytać” (Łk 20:27-40 BT).

Apostoł Piotr nawołuje do szacunku i łagodności: „Lecz Chrystusa Pana poświęcajcie w sercach waszych, zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej, lecz czyńcie to z łagodnością i szacunkiem. Miejcie sumienie czyste, aby ci, którzy zniesławiają dobre chrześcijańskie życie wasze, zostali zawstydzeni, że was spotwarzali” (1 P 3:15-16 BW). Ewangelicznie wierzący miewają czasem inklinacje do posługiwania się prawdą Biblii jak kijem bejsbolowym. Ciskają wersetami, bardziej kalecząc niż lecząc. Często jesteśmy winni niewłaściwego komunikowania prawd biblijnych: bezlitosnego, uszczypliwego, raniącego i - co najgorsze - zamykającego na dialog w sprawach religijnych.

Modlitwa

Ojcze nasz, który jesteś w niebie, naucz nas ODRÓŻNIAĆ sprawy pochodzące z Nieba, od Ciebie, będące Twoim pomysłem i sposobem na życie, od naszych, ludzkich, przyziemnych pomysłów. Tak trudno czasem odróżnić Twój autentyk od ludzkich podróbek, ludzką religijność od płynącej z Ciebie pobożności. Naucz nas odróżniać Twoje Królestwo od królestw tego świata, sług Chrystusowych od funkcjonariuszy religijnych.

Naucz nas, Panie, ODDAWAĆ Tobie co Boskie, czego Ty jeden w całym wszechświecie jesteś godzien: nabożną cześć, uwielbienie, zachwyt, modlitwy. Ludziom zaś oddawać to, co im się od nas należy: szacunek dla wszystkich, miłość bliźniego, respekt dla pełnionych urzędów, cześć dla rodziców, żon, sług Ewangelii. Naucz nas nie mieszać tych rzeczy. Nie oddawać ludziom tego, co Boskie.

Panie Boże, naucz nas właściwie ODPOWIADAĆ ludziom, którzy prezentują poglądy odmienne od naszych i w dodatku zdają się zupełnie inaczej niż my interpretować Pisma Święte. Nie syczeć na ludzi, nie szydzić z ich poglądów, nie walić prawdą jak kijem, ale z łaskawością wskazywać na Twoje Słowo i wynikające z niego nasze przekonania. Naucz nas czynić to z szacunkiem i łagodnością. Nie krytykować, nie wynosić się. Naucz nas pokory, Panie. Naucz nas prezentować Prawdę w miłości, z łaskawością.

Oprac. N.H. na podstawie kazania z 1 maja 2011, wygłoszonego w Społeczności Chrześcijańskiej „Puławska” w Warszawie.


Copyright © Słowo i Życie 2011