Diana Murphy

To jest Boży czas

Wydaje się nam, że możemy bez końca trwać jakoś w tym szalonym tempie. Dopóki nasze ciało się nie zbuntuje, ciśnienie nie wymknie się spod kontroli, bóle głowy nie staną się coraz częstsze albo nasz system trawienny nie stanie się niewydolny. W rezultacie trafiamy do lekarza, który przepisuje lekarstwa i zaleca więcej odpoczynku.

Praca zawodowa, sprawy do załatwienia, obowiązki rodzinne, zobowiązania kościelne i oczekiwania przyjaciół napędzają nas. Każda z tych rzeczy jest dobrym wykorzystaniem czasu i żadna nie powinna być zaniedbywana. Ale co zrobić, kiedy wszystko, co musimy albo chcemy wykonać, pożera nasz czas do tego stopnia, że prowadzi do wyczerpania? To wyzwanie, z którym zmierza się wielu z nas. Dzień po dniu desperacko próbujemy nie dać się zatopić lub po prostu ratować głowę. Mówimy sobie, że musi być jakiś sposób na to, żeby wszystkiemu zaradzić.

Próbowałam zmieścić wszystko w siedmiu dniach tygodnia. Robiłam listy i ustalałam priorytety. Sądziłam, że Bóg pobłogosławi moją aktywność. Przede wszystkim uczyłam w szkole i byłam odpowiedzialna za nauczanie dzieci w naszym Kościele. Zapraszałam gości na obiad i czasem przyjmowałam na nocleg. Martwiłam się o to, żeby wszystko było zrobione. Im bardziej byłam zajęta, tym mniej radości doświadczałam. Czy Bóg chciał, żebym tak żyła? Nie sądzę.

Jezus przyszedł, żeby nam dać życie bardziej obfite. Powiedział: „Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały” (J 10:10b). Moje życie było wypełnione, ale nie było spełnione.

Przyglądając się uważniej życiu Jezusa, zauważyłam, że On też był zajęty, ale robił sobie przystanki. Zatrzymał się, żeby uzdrowić chorego, wypędzić demony albo nawet wzbudzić z martwych. Potem przeczytałam, że Jezus „oddalił się na pustkowie i modlił się” (Łk 5:16). Czy to może być odpowiedź? Czy oderwanie się od zabiegania i przeznaczenie czasu na modlitwę jest sposobem na to, żeby zrobić więcej? Tak, Wygląda na to, że jest. Odkryłam, że przerwa na krótki odpoczynek czy nawet drzemkę pomaga mi zebrać myśli. Czasami te chwile odpoczynku są konieczne dla mojego dobrego samopoczucia; czasami wynikają z przeszkód, zmuszających mnie do zatrzymania się. Czytając dalej Pismo, odkryłam, że apostoł Piotr ma mi coś do powiedzenia: „Usługujcie drugim tym darem łaski, jaki każdy otrzymał, jako dobrzy szafarze rozlicznej łaski Bożej” (1 P 4:10).

Uświadomiłam sobie, że na moje życie ma się składać wierna służba innym i uwielbianie Boga. Max Lucado w książce „Cure for the Common Life” (Lekarstwo na zwykłe życie) ujął to w ten sposób: „Uwielbiamy Boga każdego dnia, każdym uczynkiem. W niedzielę możemy wychwalać Boga naszymi pieśniami, a w poniedziałek naszą siłą. Za każdym razem, gdy staramy się dziękować Bogu, uwielbiamy Go. Weź swoje codzienne, zwyczajne życie – swoje spanie, jedzenie, chodzenie do pracy, życiową krzątaninę – i złóż je przed Bogiem jako ofiarę” (por. Rz 12:1)

Co by było, gdybym swój plan dnia zaczęła traktować jako listę służb, ofiar składanych Bogu w akcie uwielbienia? Rozmyślanie nad tym zmieniło moje podejście. Zamiast postawy „muszę to robić” zaczęłam „używać moich darów do służenia innym”. Mój styl życia z pewnością stał się bardziej biblijny. Zamiast się martwić i stresować tym, co nie zostało zrobione, cieszyłam się z tego, co udało mi się zrealizować. Moja perspektywa z zapracowania i pośpiechu zmieniła się na zadowolenie. Skupiłam się nie na robieniu rzeczy, a na byciu Bożym sługą. Mój plan zajęć być może nie wygląda inaczej, ale to, jak do niego podchodzę, zmieniło się.

Jezus poświęcał czas na modlitwę. Jak mogłabym postępować inaczej? Cały mój dzień musi być przesiąknięty modlitwą. Modlę się o moją rodzinę, której służę. Modlę się o uczniów, którzy starają się poprawić swoje zachowanie. Muszę trzymać się blisko Bożego Słowa i uczyć się żyjąc. Bóg troszczy się o mnie i chce działać przeze mnie. On chce kochać ludzi i przebaczać im przeze mnie. On dał mi czas oraz umiejętności i siłę, bym wypełniła ten czas posługiwaniem dla innych.

Bóg umieścił mnie na świecie w konkretnym miejscu i czasie, żebym Mu służyła. Jednakże ten świat może się czasem wydawać nieprzyjazny, a nawet przerażający. To stworzony przez Boga świat, który został zepsuty przez grzech i grzesznych ludzi. Bywa, że grzech i zło tego świata odwraca moją uwagę i nie dostrzegam błogosławieństw na mojej drodze.

Bóg pokazał mi, że nadal panuje nad swoim stworzeniem. Majestatyczne góry wciąż stoją, fale oceanu nadal się wznoszą i opadają, gwiazdy wciąż manifestują Jego wspaniałość, a cud narodzin ciągle ma miejsce. W piosence „Don’t let me miss your Glory” (Nie pozwól mi przegapić Twojej chwały) Joe Beck i Carl Cartee przypominają mi, że całe stworzenie śpiewa na chwałę Boga, a moją modlitwą powinny być słowa: „Nie pozwól mi przegapić Twojej chwały!”.

Bóg jest obecny na świecie. Jego Duch działa przez Jego Słowo i Jego ludzi. Jego moc uwidacznia się w Jego dziełach. Zdałam sobie sprawę, że nie mogę pozwolić, by moje życie tak bardzo zamotało się w harmonogramy i listy spraw do załatwienia, bym nie dostrzegała zachodów słońca, tęczy na niebie, ptaków, motyli, gaworzenia niemowląt, rozmów dzieci, odpowiedzi na modlitwy, miłości rodziny i zagubionych ludzi powracających do Jezusa.

Czas. Mamy 24 godziny każdego dnia. Słońce wschodzi i zachodzi. Czy dostrzegasz to? Czy dzięki Tobie ktoś lepiej pozna Boże dzieło na tym świecie? Mamy kolejny rok. Czy swój kalendarz osadzisz w ramach wiecznych wartości? Czy uczcisz Boga swoim czasem?

Bóg pragnie, byśmy Go czcili naszą pracą i życiem, przeżywanym na chwałę Jego imienia. Możemy oczekiwać dnia, kiedy czas naszego życia na tej ziemi się skończy, a On powie: „Dobrze, sługo dobry i wierny” (Mt 25:23).

© 2009 Diana Murphy. Wykorzystano za pozwoleniem.Tłumaczenie z angielskiego Zofia Charis. Opracowanie N.H.

Copyright © Słowo i Życie 2010
Słowo i Życie - strona główna