Praca
zawodowa, sprawy do
załatwienia, obowiązki rodzinne, zobowiązania kościelne i
oczekiwania przyjaciół napędzają nas. Każda z tych rzeczy jest
dobrym wykorzystaniem czasu i żadna nie powinna być zaniedbywana.
Ale co zrobić, kiedy wszystko, co musimy albo chcemy wykonać,
pożera nasz czas do tego stopnia, że prowadzi do wyczerpania? To
wyzwanie, z którym zmierza się wielu z nas. Dzień po dniu
desperacko próbujemy nie dać się zatopić lub po prostu ratować
głowę. Mówimy sobie, że musi być jakiś sposób na to, żeby
wszystkiemu zaradzić.
Próbowałam
zmieścić
wszystko w
siedmiu dniach
tygodnia. Robiłam listy i ustalałam priorytety. Sądziłam, że Bóg
pobłogosławi moją aktywność. Przede wszystkim uczyłam w szkole
i byłam odpowiedzialna za nauczanie dzieci w naszym Kościele.
Zapraszałam gości na obiad i czasem przyjmowałam na nocleg.
Martwiłam się o to, żeby wszystko było zrobione. Im bardziej
byłam zajęta, tym mniej radości doświadczałam. Czy Bóg chciał,
żebym tak żyła? Nie sądzę.
Jezus
przyszedł, żeby
nam dać życie bardziej obfite. Powiedział: „Ja przyszedłem, aby
miały życie i obfitowały” (J 10:10b). Moje życie było
wypełnione, ale nie było spełnione.
Przyglądając
się
uważniej życiu Jezusa, zauważyłam, że On też był zajęty, ale
robił sobie przystanki. Zatrzymał się, żeby uzdrowić chorego,
wypędzić demony albo nawet wzbudzić z martwych. Potem
przeczytałam, że Jezus „oddalił się na pustkowie i modlił się”
(Łk 5:16). Czy to może być odpowiedź? Czy oderwanie się od
zabiegania i przeznaczenie czasu na modlitwę jest sposobem na to,
żeby zrobić więcej? Tak, Wygląda na to, że jest. Odkryłam, że
przerwa na krótki odpoczynek czy nawet drzemkę pomaga mi zebrać
myśli. Czasami te chwile odpoczynku są konieczne dla mojego dobrego
samopoczucia; czasami wynikają z przeszkód, zmuszających mnie do
zatrzymania się. Czytając dalej Pismo, odkryłam, że apostoł
Piotr ma mi coś do powiedzenia: „Usługujcie drugim tym darem
łaski, jaki każdy otrzymał, jako dobrzy szafarze rozlicznej łaski
Bożej” (1 P 4:10).
Uświadomiłam
sobie, że na moje życie ma się składać wierna służba innym i
uwielbianie Boga. Max Lucado w książce „Cure
for the Common Life” (Lekarstwo na zwykłe życie) ujął
to w ten sposób: „Uwielbiamy Boga każdego dnia, każdym
uczynkiem. W niedzielę możemy wychwalać Boga naszymi pieśniami, a
w poniedziałek naszą siłą. Za każdym razem, gdy staramy się
dziękować Bogu, uwielbiamy Go. Weź swoje codzienne, zwyczajne
życie – swoje spanie, jedzenie, chodzenie do pracy, życiową
krzątaninę – i złóż je przed Bogiem jako ofiarę” (por. Rz
12:1)
Co by
było, gdybym swój
plan dnia zaczęła traktować
jako listę służb, ofiar składanych Bogu w akcie uwielbienia?
Rozmyślanie nad tym zmieniło moje podejście. Zamiast postawy
„muszę to robić” zaczęłam „używać moich darów do
służenia innym”. Mój styl życia z pewnością stał się
bardziej biblijny. Zamiast się martwić i stresować tym, co nie
zostało zrobione, cieszyłam się z tego, co udało mi się
zrealizować. Moja perspektywa z zapracowania i pośpiechu zmieniła
się na zadowolenie. Skupiłam się nie na robieniu rzeczy, a na
byciu Bożym sługą. Mój plan
zajęć być może nie wygląda inaczej, ale to, jak do niego
podchodzę, zmieniło się.
Jezus
poświęcał czas
na modlitwę. Jak mogłabym postępować inaczej? Cały mój dzień
musi być przesiąknięty modlitwą. Modlę się o moją rodzinę,
której służę. Modlę się o uczniów, którzy starają się
poprawić swoje zachowanie. Muszę trzymać się blisko Bożego Słowa
i uczyć się żyjąc. Bóg troszczy się o mnie i chce działać
przeze mnie. On chce kochać ludzi i przebaczać im przeze mnie. On
dał mi czas oraz umiejętności i siłę, bym wypełniła ten czas
posługiwaniem dla innych.
Bóg
umieścił mnie na
świecie w konkretnym miejscu i czasie, żebym Mu służyła.
Jednakże ten świat może się czasem wydawać nieprzyjazny, a nawet
przerażający. To stworzony przez Boga świat, który został
zepsuty przez grzech i grzesznych ludzi. Bywa, że grzech i zło tego
świata odwraca moją uwagę i nie dostrzegam błogosławieństw na
mojej drodze.
Bóg
pokazał mi, że
nadal panuje nad swoim stworzeniem. Majestatyczne góry wciąż
stoją, fale oceanu nadal się wznoszą i opadają, gwiazdy wciąż
manifestują Jego wspaniałość, a cud narodzin ciągle ma miejsce.
W piosence „Don’t let me miss your Glory” (Nie pozwól mi
przegapić Twojej chwały) Joe Beck i Carl Cartee przypominają mi,
że całe stworzenie śpiewa na chwałę Boga, a moją modlitwą
powinny być słowa: „Nie pozwól mi przegapić Twojej chwały!”.
Bóg
jest obecny na
świecie. Jego Duch działa przez Jego Słowo i Jego ludzi. Jego moc
uwidacznia się w Jego dziełach. Zdałam sobie sprawę, że nie mogę
pozwolić, by moje życie tak bardzo zamotało się w harmonogramy i
listy spraw do załatwienia, bym nie dostrzegała zachodów słońca,
tęczy na niebie, ptaków, motyli, gaworzenia niemowląt, rozmów
dzieci, odpowiedzi na modlitwy, miłości rodziny i zagubionych ludzi
powracających do Jezusa.
Czas.
Mamy 24 godziny
każdego dnia. Słońce wschodzi i zachodzi. Czy dostrzegasz to? Czy
dzięki Tobie ktoś lepiej pozna Boże dzieło na tym świecie? Mamy
kolejny rok. Czy swój kalendarz osadzisz w ramach wiecznych
wartości? Czy uczcisz Boga swoim czasem?
Bóg
pragnie, byśmy Go
czcili naszą pracą i życiem, przeżywanym na chwałę Jego
imienia. Możemy oczekiwać dnia, kiedy czas naszego życia na tej
ziemi się skończy, a On powie: „Dobrze, sługo dobry i wierny”
(Mt 25:23). ■
©
2009 Diana Murphy. Wykorzystano
za pozwoleniem.Tłumaczenie
z angielskiego Zofia Charis. Opracowanie N.H.