Konstanty Wiazowski

MARIA w Piśmie Świętym i w Kościele

Nowy Testament bardzo mało mówi o Marii. Jedna z jej zapisanych w Piśmie Świętym wypowiedzi odnosi się do początku publicznej służby Jezusa, na weselu w Kanie Galilejskiej. Powiedziała wtedy do Jego uczniów: „Co wam powie, czyńcie” (J 2:5). W czasie publicznej służby Jezusa spotykamy się z nią jeszcze raz, kiedy to z resztą dzieci chciała rozmawiać ze swoim Pierworodnym (Mt 12:46-50). Potem była jeszcze obecna przy krzyżu (J 19:25-27) i w końcu wraz z innymi niewiastami trwała w modlitwie z uczniami i braćmi Jezusa po Jego zmartwychwstaniu (Dz1:14).

Teksty Pisma Świętego nigdzie nie wspominają o jej szczególnej pozycji wśród apostołów czy choćby o otaczaniu jej wyjątkowym szacunkiem. Piotr, Paweł, Jan i Jakub, pisząc do zborów swoje Listy, nawet nie wspominają o Marii. Jan opiekował się nią do jej śmierci, jednak nie wspomniał o niej ani w swoich trzech Listach, ani w księdze Objawienia.

Matka Boża”

Do czwartego wieku nie znajdujemy wzmianek, wskazujących na oddawanie czci Marii. Za świętych uważano tylko męczenników, później włączono do ich grona również ascetów.

Określenie „Matka Boża” (Teotokos) pojawiło się około 320 roku, a oficjalnie zostało zatwierdzone na Soborze w Efezie w 431 roku. Chalcedońskie Wyznanie Wiary z 451 roku mówi o Chrystusie „narodzonym z Panny Marii, Matki Bożej według ciała”. Celem tego sformułowania nie było wywyższenie Marii, lecz podkreślenie bóstwa Jezusa. Nestorianie rozróżniali bowiem dwie natury Chrystusa, prawie tworząc z Niego dwie osoby. Sobór efeski pragnął podkreślić, że Jezus był Bogiem od chwili poczęcia.

Niestety, później określeniu temu nadano zupełnie inne znaczenie. Zamiast na Chrystusa, uwaga została skierowana na Marię. Ogłoszono ją Królową Niebios, Królową Aniołów itp., która ze względu na swoją wyjątkową pozycję, ma rzekomo łatwiejszy dostęp do Syna i jest w stanie zapewnić Jego przychylność. Biblia nazywa Marię matką Jezusa (J 2:1; Dz 1:14). Bóg nie miał matki, ponieważ nie miał On początku. Do swego istnienia nie potrzebuje On matki. Nie mogła zatem Maria być matką Boga ani Chrystusa jako Syna Bożego. Nie mogła być źródłem boskości naszego Pana, a jedynie Jego człowieczeństwa. Boska natura Chrystusa istniała dawno przed narodzeniem samej Marii. Jezus nigdy nie nazywał jej swoją matką, a jedynie niewiastą. Miała ona przywilej dania Mu ludzkiego ciała, ale nie była Jego początkiem. Tak też sama Maria rozumiała swoją rolę i dlatego była pełna podziwu i pokory. Nigdy nie wyobrażała sobie, że jest matką swego Stworzyciela.


Historyczny rozwój kultu Marii

Pierwszy ślad maryjnej legendy spotykamy w protoewangelii Jakuba z końca drugiego wieku. Znajdujemy tam zwiastowanie o narodzeniu Marii i stwierdzenie jej stałego dziewictwa. Justyn Męczennik (zm. ok. 202 r.) mówi, że nieposłuszeństwo „panny Ewy” zostało odkupione posłuszeństwem „panny Marii”. Tertulian zaś (zm. ok. 222 r.) zaprzeczał tym legendom, twierdząc, że po narodzeniu Jezusa Maria miała z Józefem dalsze dzieci.

A więc przez kilka stuleci Kościół nie wyróżniał Marii. Po edykcie konstantyńskim w 313 roku, gdy chrześcijaństwo w Cesarstwie Rzymskim stało się religią prawnie uznaną, coraz silniej zaczęły zaznaczać się w nim wpływy pogańskie. Tłumy wstępujące do Kościoła wnosiły do niego swoje poglądy, bóstwa, zwyczaje. Zamiast figur Afrodyty i Diany, pojawiły się podobizny Marii i świętych. Historia dowodzi, że w wielu krajach lokalne bóstwa zostały zastąpione postaciami świętych chrześcijańskich. I tak Panna z Gwadelupy, bogini czczona przez Indian amerykańskich, jest Madonną, czasem przedstawianą bez dziecka na ręku.

Kult Marii zaczął się szerzyć na dobre w piątym wieku. Coraz częściej pojawiają się jej obrazy, kościoły pod jej wezwaniem, modlitwy do niej. Chryzostom (zm. w 407 r.) przeciwstawiał się temu, ale nie miało to większego znaczenia. W 610 roku papież Bonifacy IV zamienia Panteon rzymski (świątynię poświęconą wszystkim bogom) na kościół pod wezwaniem Błogosławionej Panny i Wszystkich Świętych. Cześć oddawana pogańskim bóstwom została zastąpiona czcią Marii i wszystkich męczenników. W okresie średniowiecza powstaje bogata literatura i sztuka, której osnową jest postać Marii.

Maria jako obiekt czci

Nabożeństwa ku czci „Smutnej Matki” są szczególnie pilnie uczęszczane. Święte miejsca prawie w każdym kraju, dokąd organizuje się liczne pielgrzymki, kościoły, szpitale i zakony są poświęcone jej wywyższeniu. Nadano jej przeróżne tytuły: Królowa Niebios, Królowa Apostołów, Drzwi Raju itp. Tytuł „Królowa Niebios” pojawia się w Starym Testamencie - to bóstwo pogańskie; oddawanie mu czci było dowodem odwrócenia się Izraela od Boga (Jer 7,18; 17-19.25).

Pismo Święte nie zawiera najmniejszej wzmianki o modlitwie do Marii czy oddawaniu jej czci. Mędrcy ze Wschodu „ujrzeli dziecię z Marią, matką jego, i upadłszy, oddali Mu pokłon, potem otworzywszy swoje skarby, złożyli Mu w darze złoto, kadzidło i mirrę” (Mt 2:11). Tylko Jezus zasługiwał na pokłon. Oddawanie boskiej czci komukolwiek poza Nim jest bezczeszczeniem Jego osoby i bałwochwalstwem w oczach Bożych.

Według Nowego Testamentu wszyscy chrześcijanie są świętymi. Paweł adresuje swoje Listy do „świętych w Efezie", „do wszystkich świętych w Jezusie Chrystusie, którzy są w Filippi”. Tylko żyjący święci mogą wstawiać się przed Bogiem za żyjących. Natomiast jakikolwiek przejaw czci lub kontaktowanie się ze zmarłymi jest surowo zabronione przez Pismo Święte (5 M 18:9-12; 2 M 22:18; Iz. 8:19-20).

Jeden pośrednik

Pismo Święte jednoznacznie stwierdza, że „jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus” (l Tm 2:5). Sam Jezus poświadcza: „Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (J 14:6). Porównaj też Dz 4:12; Hbr 9:15 i 7:25; 1 J 2:1; Rz 8:34. Tak więc Chrystus, Bóg i człowiek, jest jedynym Zbawicielem, jedynym pośrednikiem i jedyną drogą do Boga.

W całkowitej sprzeczności z tym stoi twierdzenie Katechizmu Katolickiego: „Jako Matka Boża Maryja jest też naszą Matką. Jako nasza Matka nie ma innego zadania niż prowadzić nas do Syna. Jako Matka Jezusa Chrystusa jest bowiem bramą zbawienia dla wszystkich, którzy do Niego należą. Jest Matką członków Ciała Chrystusowego, którego Głową jest Jezus Chrystus (por. KK 53). W macierzyńskiej miłości troszczy się o braci i siostry swojego Syna, pielgrzymujących jeszcze na ziemi, stawionych na ucisk i niebezpieczeństwo. Dlatego Kościół wzywa Ją pod tytułem Orędowniczki, Wspomożycielki, Pomocnicy, Pośredniczki (por. KK 62)” (Katolicki katechizm dorosłych s. 169). Teksty biblijne wyraźnie mówią, że między grzesznikiem a Bogiem nie ma i nie może być nikogo innego poza Jezusem Chrystusem, który pośredniczy w dziele zbawienia bez żadnych pomocników. Stawianie Marii obok Jezusa, a nawet ponad Nim, jest zniekształceniem prawdy ewangelicznej. Pismo Święte mówi o niej jako o tej, która, jak Jan Chrzciciel i inni, dobrze spełniła swoje zadanie. Przeciwieństwo występuje nie między Ewą a Marią, lecz między Adamem a Chrystusem (Rz 5:12-21 i l Kor 15:21-22,45-47).

Adoracja czy bałwochwalstwo?

Najczęściej przedstawia się Marię z Dzieciątkiem na ręku lub przy krzyżu z Ukrzyżowanym. Jest ona wzbudzającym zaufanie dorosłym człowiekiem, On zaś - małym, zależnym od niej dzieckiem. Dlatego więcej modlitw kieruje się do niej. Ona jako matka i niewiasta przedstawiana jest sympatyczniej od męskiego Jezusa, wyrażającego sprawiedliwy gniew Boży. Ale czyż nie był On też wcieleniem boskiego współczucia i miłości?

Cześć dla Marii wyraża się w postaci pokłonów i modlitw. Czy jest to tylko daleko posunięta adoracja? Wąż miedziany w czasach Mojżesza był narzędziem, którym posłużył się Bóg dla ratowaniu ludzi od śmierci. Ten sam wąż w czasach króla Ezechiasza stał się obiektem czci i dlatego musiał być usunięty ze świątyni. Boska cześć należy się tylko Bogu: „Panu Bogu swemu pokłon oddawać i tylko Jemu służyć będziesz” (Mt 4:10). „Moc Najwyższego zacieni cię” - powiedział anioł do Marii (Łk l:35). Dlatego jej radością i szczęściem było życie w cieniu. Ci, którzy wynieśli ją na piedestał, wyrządzili jej największą krzywdę.

Niepokalane poczęcie Marii

Dogmat ten został ogłoszony przez papieża Piusa IX dnia 8 grudnia 1854 roku. Wynika z niego, że sama Maria narodziła bez piętna grzechu pierworodnego. Brzmi on następująco: „Najświętsza Maryja Panna, na podstawie szczególnej łaski i przywileju Wszechmogącego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, została zachowana nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego” (Katolicki katechizm dorosłych s. 174). Wraz z tym założeniem ukształtowało się przekonanie, że Maria nie popełniła w swoim życiu żadnego grzechu, a nawet nie mogła grzeszyć.

Przekonanie to nie ma biblijnego uzasadnienia, ponieważ wszyscy ludzie - z wyjątkiem Chrystusa - są grzeszni. Maria mówił o Bogu, jako o swoim Zbawicielu (Łk l:46-47), a tylko grzesznicy potrzebują Zbawiciela. Choć była osobą godną naśladowania, to jednak była tylko człowiekiem, a więc i grzesznikiem (Rz 3:23; 5:12). Złożyła w świątyni wymaganą przez zakon ofiarę za grzech (Łk 2:22-29). Po zmartwychwstaniu Chrystusa Maria modliła się wraz z innymi, a nie oni modlili się do niej.

Doktryna o niepokalanym poczęciu Marii miała długą historię. Zupełnie nie znano jej w apostolskim Kościele. Dopiero w 1854 roku Maria została oficjalnie uznana niepokalanie poczętą. Św. Augustyn (354 - 430) dowodził, że ciało Marii było „ciałem grzechu”, że jako potomek Adama zmarła ona jak wszyscy ludzie. Odosobnionym poglądom o niepokalanym poczęciu Marii przeciwstawiali się tacy wielcy chrześcijanie jak Chryzostom, Euzebiusz, Ambroży, Anzelm, Tomasz z Akwinu, a także dwaj najwięksi papieże: Grzegorz Wielki i Innocenty III. Tomasz z Akwinu i wszyscy dominikanie tak sprzeciwiali się temu poglądowi i tak gorliwie spierali się z franciszkanami, że papież Sykstus IV musiał przerwać ich dyskusję, nie zajmując jednak żadnego stanowiska.

Wniebowzięcie Marii

l listopada 1950 roku papież Pius XII ogłosił dogmat o wniebowzięciu Marii Panny, twierdzący że „Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej” (Katolicki katechizm dorosłych s. 176). Została ona nie tylko przyjęta do nieba, ale i wywyższona ponad wszystkich świętych i posadzona na tronie obok swego Syna. Taki rozwój doktryny był do przewidzenia po ogłoszeniu dogmatu o niepokalanym poczęciu Marii. Nadprzyrodzone przyjście na ten świat domaga się bowiem również nadprzyrodzonego odejścia z tego świata.

Dogmat ten nie ma żadnych podstaw w Piśmie Świętym. Na temat ten istniała jedynie legenda w szóstym wieku, a teraz wszyscy muszą w to wierzyć pod groźbą odpadnięcia od „prawdziwej” wiary. Dogmat ten opiera się tylko na „nieomylności” tych, którzy go ogłosili.

Stosunek Jezusa do Marii

Mając 12 lat, Jezus po raz pierwszy odwiedził Jerozolimę. Jego rodzice udali się już do domu, ale On pozostał w świątyni. Gdy po trzech dniach wrócili po Niego, „rzekła do Niego matka Jego: Synu, czemuś nam to nam uczynił? (...) I rzekł do nich: Czemuście mnie szukali? Czyż nie wiedzieliście, że w tym, co jest Ojca mego, Ja być muszę?” (Łk 2:48-49). Odpowiedzią Jezusa było zdziwienie, że Jego matka już o czymś zapomniała. Przecież On zawsze szukał woli swego Ojca i żył zgodnie z nią!

Podobnie działo się później, na weselu w Kanie Galilejskiej: „A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do Niego: Wina nie mają. I rzekł do Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?” (J 2,3-4). W tym przypadku, już na samym początku swojej publicznej służby, Jezus dał do zrozumienia, że nikt, nawet Jego matka, nie może Mu czegokolwiek dyktować ani mieć jakiegokolwiek wpływu na Jego postępowanie. Swojej matce wyraźnie powiedział, że odtąd nie jest od niej zależny. Skierowane do sług słowa Marii: „Co wam powie, czyńcie” dowodzą, że ona dokładnie to zrozumiała i zgodziła z tym. W ten sposób od samego początku usunięte zostały wszelkie podstawy do jakiegokolwiek stawiania Marii ponad Jezusem czy chociażby obok Niego, a tym bardziej oddawania jej czci.

Przy innej okazji, po dłuższym czasie rozłąki, Maria chciała spotkać się z Synem, ale z powodu otaczającego Go tłumu nie była w stanie tego uczynić: „I rzekł Mu ktoś: Oto matka Twoja i bracia Twoi stoją na dworze i chcą z Tobą mówić. A On, odpowiadając, rzekł temu, co mu to powiedział: Któż jest moją matką? I kto to bracia moi? I wyciągnąwszy rękę ku uczniom swoim, rzekł: Oto matka moja i bracia moi! Albowiem ktokolwiek czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką (Mt 12:47-50).

Zamiast spełnić życzenie swojej matki, Jezus zganił ją publicznie. Może zazdrościła tak wielkiego powodzenia lub wstydziła się z tego powodu i dlatego chciała odciągnąć Go od tłumów? A może po prostu chciała poprosić Go na posiłek po tak wyczerpującej pracy, gdyż - jak powiada Marek - „znowu zgromadził się lud, tak iż nie mogli nawet spożyć chleba” (Mk 3,20).

Z tekstu Nowego Testamentu wynika, że Maria i bracia Jezusa nie rozumieli w pełni Jego publicznej służby (J 7:5) i dopiero po Jego zmartwychwstaniu przyłączyli się do Jego wyznawców. Jako chłopiec Jezus był posłuszny Marii i Józefowi („był im uległy” – Łk 2:51), ale gdy jako Syn Boży i Zbawiciel rozpoczął swoją służbę, Maria musiała pozostać w cieniu.

Kiedyś pewna niewiasta zawołała: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś” (Łk 11:27). Takie słowa poruszają uczucia i wyobraźnię! Ale i wtedy Jezus dał jasną i zdecydowaną odpowiedź: „Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go” (Łk 11:28). Jezus nigdy nie nazwał Marii matką, a jedynie niewiastą, co jest bardzo wymowne. Chociaż szanował swoją matkę, to jednak nigdy nie dał podstaw do przypuszczeń, że ma ona jakiś udział w dziele odkupienia. Wyraźnie natomiast podkreślał wartość więzów duchowych, ponieważ był jednorodzonym Synem swego niebiańskiego Ojca. Korygował błędną tendencję podkreślania ludzkich związków - kosztem boskich, i fizycznych - kosztem duchowych.

Jako chrześcijanie ewangeliczni szanujemy Marię, matkę naszego Pana, ponieważ Pismo Święte nazywa ją „błogosławioną między niewiastami” (Łk 1:28). Posiadała ona wyjątkową wiarę i wiernie wypełniła powierzone je przez Boga zadanie. Poprzez nią pogrążony w grzechu świat otrzymał Chleb Życia, ale ona sama nie była tym Chlebem. Wierzyła Słowu Bożemu i w pokorze przyjęła skierowane do siebie Jego poselstwo. Jednak nie ubóstwiamy Marii, nie modlimy się do niej, nie pozwalamy, aby zajęła ona miejsce Chrystusa, który jest naszym jedynym Pośrednikiem i Zbawicielem. Czynimy to zgodnie z Pismem Świętym, które nie przypisuje jej roli innej niż służebnicy Pańskiej, która znalazła łaskę w Jego oczach i stała się matką Jezusa.

Opracowanie N.H. na podstawie: K. Wiazowski, Podstawowe zasady wiary chrześcijańskiej, WBST, Warszawa 2000.


Copyright
© Słowo i Życie 2009
Słowo i Życie - strona główna