Nina Hury
Józef
Prower - wspomnienia
Osobiście
widziałam go tylko kilka razy. Mam wciąż w pamięci obraz
uśmiechniętego człowieka, przepięknie grającego na skrzypcach.
Jego twarzy nie da się zapomnieć i chyba przyzna to każdy, kto
choć raz się z nim zetknął. Cechowało go pełne miłości
nastawienie do ludzi. On
nie tylko głosił Jezusa, ale Go pokazywał.
Kochał
muzykę, zachwycał swoją grą na skrzypcach. Był wybitnie
utalentowanym skrzypkiem, odrzucał jednak intratne oferty, bo - jak
mawiał - jego skrzypce też były „nawrócone”.
Gdy
pewnego razu w pociągu zaproponowano mu grę w karty (brakowało
czwartego gracza), z uśmiechem uprzejmie odpowiedział, że nie może
grać w karty, bo „nie ma swoich rąk”. Zaskoczonym towarzyszom
podróży wyjaśnił, że swoje ręce oddał Jezusowi, a On nie
życzy sobie, by używał ich do gry w karty. Zaproponowali mu więc,
by zagrał jakiegoś oberka. Gdy w odpowiedzi usłyszeli: „Mój
Pan nie byłby zadowolony z takiego używania rąk i skrzypiec”,
zapytali: „A co On chciałby, żeby Pan zagrał?”. Wtedy wziął
skrzypce i świadczył o Jezusie. Ewangelizacja była rzeczywiście
stylem jego życia.
Zrezygnował
z kariery wybitnego muzyka, a wybrał służbę Bogu – grał na
nabożeństwach, głosił Boże Słowo, usługiwał jako tłumacz.
Przetłumaczył na język polski mnóstwo książek i pieśni,
nie zawsze podając swoje nazwisko jako tłumacza. Wielu wciąż
pamięta go jako nauczyciela muzyki na kursach umuzykalniających.
Udzielał również lekcji języka angielskiego, który
znał doskonale.
Przekonywał
wszystkich o konieczności ruchu fizycznego, ale w połączeniu ze
zrobieniem czegoś pożytecznego, dlatego nie uprawiał gimnastyki,
lecz rąbał drzewo, pomagał na budowie, roznosił mleko (mówiono
o nim: „Profesor, który roznosi mleko”).
Józef
Prower urodził się 19 maja 1917 roku w Wiedniu. W 1920 roku wraz z
rodziną przeprowadził się do Polski i zamieszkał w
Bielsku-Białej. Jako szczególnie uzdolniony skrzypek,
absolwent Konserwatorium w Katowicach, na krótko przed
wybuchem II wojny światowej wyjechał na stypendium do Londynu na
dalsze studia. Tam przyjął Chrystusa jako Pana i Zbawiciela. To
całkowicie odmieniło jego życie. Oddał Bogu swoje talenty i
zdolności. Postanowił całym swoim życiem głosić Ewangelię i
wielbić Boga.
W
1941 roku zgłosił się na ochotnika do Armii Andersa. W 1946 roku
podjął ryzykowną decyzję powrotu do kraju. Włączył się bardzo
intensywnie w życie Kościoła. Odrzucał wszelkie oferty,
umożliwiające mu błyskotliwą karierę zawodową jako muzyka.
Uważał, że powinien grać tylko na chwałę Bogu, a nie dla
pieniędzy. Tylko raz, na usilną prośbę Filharmonii Śląskiej,
zastąpił na pewien czas chorego pierwszego skrzypka orkiestry
symfonicznej. To wywołało lawinę bardzo atrakcyjnych ofert. Za
występ w Moskwie oferowano mu półmilionowe honorarium.
Zdecydowanie odmawiał, jednoznacznie określając kierunek swojego
życia.
Jego
nagła śmierć 2
lipca 1976 roku była wielkim ciosem i zaskoczeniem dla wszystkich,
którzy go znali. Pozostały jednak wdzięczne wspomnienia w
sercach tych,
którzy znali go bliżej, czego wyrazem jest ta książka,
wydana w 90.
rocznicę jego urodzin.
Z radością po nią sięgnęłam i przeczytałam jednym tchem. Teraz
znam lepiej Wujka Prowera – człowieka, którego życie
niewątpliwie warto rozpatrywać, a jego wiarę naśladować.
Szczerze polecam tę lekturę. ■
Tadeusz Żądło, Józef Prower - człowiek rzeczy wielkich,
niedocenianych i niezauważanych przez innych, Wydawnictow IDEA,
ul. Wyzwolenia 488, 43-344 Bielsko-Biała , tel. 0-33 810 75 58; kom.
0-501 777 059
Copyright ©
Słowo i Życie 2007