Słowo i Życie nr 1/2007

PRZEŚLADOWANIA w TURCJI

Darlene N. Bocek

List OD Kościoła w Smyrnie

Drodzy Przyjaciele,

Miniony tydzień był przepełniony cierpieniem. Pewnie wielu z Was słyszało już o wydarzeniach w Malataya, tureckim regionie 300 mil na północny wschód od Antiochii, gdzie - jak podają Dzieje Apostolskie 11:26 - po raz pierwszy wierzących nazwano chrześcijanami.

W środowy poranek 18 kwietnia 2007, 46-letni niemiecki misjonarz Tilman Geske, ojciec trójki dzieci, wychodząc do biura, pocałował swą żonę na pożegnanie oraz przytulił swego syna: "Do widzenia synku. Kocham cię". Tilman wynajmował swoje biuro w wydawnictwie Zirve Publishing. Tam również mieściła się kancelaria Malatya'skiego Kościoła Ewangelicznego.

W tym samym czasie, w innej dzielnicy miasta, 35-letni pastor Necati Aydin, ojciec dwójki dzieci, również wychodził z domu. Tego ranka miało się odbyć studium biblijne i spotkanie modlitewne, w którym miało wziąć udział jeszcze kilkoro innych wierzących z tego miasta. Ugur Yuksel również zmierzał na nie. Żaden z tych trzech mężczyzn nie wiedział, że to studium będzie końcowym testem ich wiary.

Na drugim krańcu miasta, dziesięciu młodzieńców, każdy poniżej 20 lat, czyniło ostatnie przygotowania do swojego aktu wiary, wynikającego z żarliwej miłość do Allaha i nienawiści do niewiernych, którzy w ich odczuciu podważają islam. W niedzielę wielkanocną pięciu z nich uczestniczyło w nabożeństwie ewangelizacyjnym, zorganizowanym przez pastora Necatiego w hotelu (wstęp tylko dla osób z zaproszeniami). Byli znani wierzącym jako "poszukujący". Nikt nie wie, co działo się w ich sercach, kiedy słuchali Ewangelii. Czy Duch Święty dotykał ich serc? Czy zostali przekonani o grzechu? Czy Ewangelia poruszyła ich serca? Dziś mamy jedynie początek ich historii.

Ci młodzi mężczyźni, z których jeden jest synem burmistrza prowincji Malatya, są członkami tarikatu, czyli grupy "wiernych wyznawców" islamu. Członkowie tarikatu cieszą się tu wielkim respektem. Nie będąc członkiem tarikatu, w zasadzie nie można dostać się do instytucji publicznych. Wszyscy mieszkali w tym samym akademiku, przygotowując się do egzaminów wstępnych na uniwersytet. Tego dnia wzięli broń, noże do chleba, liny i ręczniki szykując się na ostateczny akt służby Allahowi. Wiedzieli, że będzie dużo krwi.

Bestialski mord

Przybyli punktulanie około 10:00. Studium biblijne się zaczęło i gdy pastor Necati przeczytał fragment z Biblii, zaatakowali. Przywiązali Ugura, Necatiego i Tillmana do krzeseł i bestialsko znęcali się nad nimi przez prawie trzy godziny, nagrywając to na swoich telefonach komórkowych. Tilman otrzymał 156 ciosów nożem, Nacati 99, a na ciele Ugura było ich zbyt wiele, by można je było policzyć. Pracownicy sąsiednich instytucji słyszeli jęki i krzyki, ale nie reagowali, sądząc, że to kłótnia wspólników.

W międzyczasie inny wierzący Gokhan miał wolne przedpołudnie. Spał do godziny 10:00, zjadł spokojnie śniadanie. Około 12:30 wraz z żoną przybył do biura. Nie mógł otworzyć drzwi swoim kluczem, gdyż były zamknięte od wewnątrz. Zatelefonował, ale - mimo że uzyskał połączenie – telefon za drzwiami nie zadzwonił. Zaczął więc dzwonić na numery komórkowe współbraci i wreszcie Ugur odebrał telefon. "Nie ma nas w biurze. Jedź na spotkanie do hotelu. Jesteśmy tam. Przyjedziemy tam" – mówił tajemniczo. W tle słychać było jakby szloch i dziwne charczenie.

Gokhan zadzwonił na policję i w ciągu 5 minut zjawił oficer z najbliższego posterunku. Początkowo również sądził, że to domowa kłótnia, ale w pewnym momencie usłyszał coś, co wyglądało na odgłos ludzkiego cierpienia. Odbezpieczył broń i próbował wyważyć drzwi. Jeden z przestraszonych napastników otworzył drzwi i policjant ujrzał makabryczną scenę: Tilman i Necati byli zarżnięci. Ugur miał również podcięte gardło, ale dawał jeszcze oznaki życia. Trzech napastników na widok policji rzuciło broń. Gokhan tymczasem usłyszał jęczenie dochodzące z ulicy. Zbiegłszy na dół znalazł na ziemi jednego z napastników, prawdopodobnie ich dowódcę, który próbował uciec, spuszczając się na dół po rynnie, ale stracił równowagę i spadł z wysokości trzeciego piętra. Innego z napastników złapano na balkonie na niższej kondygnacji.

Polityczne uwarunkowania

By zrozumieć to zajście, trzeba cofnąć się o sześć lat, kiedy to w kwietniu 2001 Narodowa Rada Bezpieczeństwa Turcji (Milli Guvenlik Kurulu) uznała ewangelicznych chrześcijan za zagrażających bezpieczeństwu państwa, na równi z Alkaidą i terroryzmem. Doniesienia prasowe, oświadczenia polityków i wypowiedzi komentatorów podsycały nienawiść do misjonarzy, oskarżanych o przekupywanie młodych ludzi, by zmieniali religię. Rozpoczęło się atakowanie i zastraszanie Kościołów, pastorów, chrześcijan. Podkładanie bomb, pobicia, zniewagi i oskarżenia to tylko niektóre ze sposobów atakowania chrześcijan. Największy w tym udział miała propaganda w mediach. Od grudnia 2005, po długim spotkaniu na temat zagrożenia, jakie stanowią chrześcijanie, żona byłego premiera Ecevita, historyk Ilber Ortayli, profesor Hasan Unsal, polityk Ahmet Tan oraz pisarz Aytunc Altindal rozpoczęli - każdy w swojej dziedzinie - kampanię narodową, by zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo, jakim są chrześcijanie, czyhający na to, by „kupić dusze dzieci”. Ukryte kamery w kościołach i nagrane przez nie fragmenty nabożeństw wykorzystywano tendencyjnie, by siać strach i niechęć wobec chrześcijan.

Minister Spraw Wewnętrznych Turcji, przekazując w telewizyjnym wystąpieniu oficjalne stanowisko Ankary w sprawie napaści w Malatya, uśmiechał się znacząco. Spomiędzy społecznego oburzenia i protestu przeciwko temu oburzeniu, w otoczce wolności religii i wolności słowa, w mediach i oficjalnych komentarzach w tej kwestii pobrzmiewa jednoznaczne przesłanie: „Mamy nadzieję że jest to dla was nauczką. Nie chcemy tu chrześcijan".

Wygląda na to, że był to atak inicjowany przez nieznanego dorosłego lidera tarikatu. Tak jak w zabójstwie Hranta Dinka w styczniu 2007 i katolickiego księdza Andrea Santoro w lutym 2006, do popełniania morderstw na tle religijnym wykorzystano młodocianych, ponieważ społeczeństwo darzy ich większą sympatią i wymierzana im kara jest znacznie niższa, niż w przypadku dorosłych, winnych takiej samej zbrodni. Pochwalają to nawet rodzice tych dzieci. Matka 16-letniego chłopca, który zabił katolickiego księdza Andrea Santoro, patrząc jak jej syn jest prowadzony do więzienia powiedziała wprost do kamery:"Będzie siedział w mamrze dla Allaha".

Młodzi mężczyźni zamieszani w zabójstwo są w więzieniu. Doniesienia mówią, że będą sądzeni jak terroryści, zatem ich wiek nie będzie miał wpływu na wymiar kary. Napastnik Emre Gunaydin wciąż jest na oddziale intensywnej terapii, całe śledztwo koncentruje się wokół jego osoby,kontaktów i powiązań, więc jeśli nie wyzdrowieje, wszystko może się rozpaść.


Przebaczenie dla oprawców

Kościół w Turcji odpowiedział na to wydarzenie w sposób, który uwielbił Boga. Dziesiątki wierzących i pastorów przybyło natychmiast, by wesprzeć mały Kościół Malatya, podnieść na duchu, zadbać o stronę prawną, reprezentować chrześcijan w mediach.

Kiedy Susanne Tilman wyraziła życzenie, by jej mąż został pochowany w Malatya, gubernator próbował ją od tego odwieść, a gdy to nie poskutkowało, rozprzestrzeniono plotkę, że "grzechem jest kopać grób dla chrześcijanina". Ostatecznie chrześcijanie z Kościoła w Adenie (niedaleko Tarsu) chwycili za łopaty i sami wykopali grób na stuletnim armeńskim cmentarzu.

Ugur został pochowany przez rodzinę w swoim rodzinnym mieście Elazig 19 kwietnia w obrządku muzułmańskim. Jego rodzina odrzuciła wiarę, za którą umarł ich syn.

Pogrzeb Necatiego odbył sie w miejscowości Izmir, gdzie on narodził się na nowo. Zanim trumna z jego ciałem została załadowana na pokład samolotu, przeszła dodatkową kontrolę, by wykryć ewentualne materiały wybuchowe. Nie jest to procedura zwyczajowo stosowana wobec muzułmanów. Na pogrzeb przybyło tysiące tureckich chrześcijan i misjonarzy. "Jego śmierć jest pełna znaczenia, ponieważ żył dla Chrystusa i dla Niego umarł. Necati był darem od Boga. Czuję się zaszczycona, że był w moim życiu” - powiedziała Jego żona. Wierzący śmiało podjęli ryzyko pojawienia się na pogrzebie, choć było to wystawieniem się na cel. Jak się spodziewano, na pogrzebie zjawiła się również brygada antyterrorystyczna i policja, a zrobione przez nich nagrania mogą być użyte przeciwko każdemu z uczestniczących w pogrzebie. Nabożeństwo odbyło się na zewnątrz zboru baptystycznego, a ciało pochowano na małym chrześcijańskim cmentarzu na obrzeżach Izmiru. Dwóch asystentów gubernatora Izmiru uczestniczyło w tym pogrzebie, filmowanym i relacjonowanym przez dziesiątki agencji informacyjnych. Kto wie, jaki to miało na nich wpływ, to również może być początek wielu historii. Módlcie się o nich.

Na pierwszych stronach gazet (w tym największej gazety tureckiej) odnotowano telewizyjny wywiad z Susanne Tilman. Cytując słowa Jezusa: "Panie, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk 23:24), Susanne oznajmiła, że przebacza oprawcom i nie oczekuje zemsty. W kraju, gdzie prawo odwetu "krew za krew" jest normą, wielu komentatorów zwróciło na to uwagę. "Powiedziała w jednym zdaniu to, czego 1000 misjonarzy w ciągu 1000 lat nie mogło uczynić" – napisał jeden z nich.

Co stanie się z Kościołem w Malatya?

Prawdopodobnie wielu chrześcijan będzie musiało opuścić Malatyę, ponieważ ich rodziny i dzieci zostały publicznie zidentyfikowane i stały się celem ataków w tym wrogim dla nich mieście. Pozostałych dziesięciu wierzących ukrywa się. Co się stanie z tym Kościołem, z tym światełkiem w ciemnościach? Prawdopodobnie będzie musiał zejść do podziemia. Módlcie się, proszę, o mądrość, aby tureccy bracia z innych miast przybyli do Malatya i poprowadzili liderów tego Kościoła. Bo czyż nie powinniśmy „żałować Malatyi, tego miasta, w którym nie umieją rozróżnić między tym, co prawe, a tym, co lewe?” (por. Jon 4:11). Kiedy nasz pastor Fikret Bocek i inny brat poszli złożyć zeznania w Departamencie Antyterrorystycznym, spostrzegli że na długiej liście terrorystycznych jednostek na jednej z czołowych kolumn umieszczono wszystkie Kościoły ewangeliczne z Izmiru. Proszę, módlcie się o Kościół w Turcji. „Módlcie się nie o to, by prześladowania ustały, ale o wytrwałość” - wzywa nasz pastor.

Wiemy, że Jezus Chrystus był tam, kiedy nasi bracia oddawali za Niego życie, tak jak był obecny przy kamieniowaniu Szczepana na oczach Saula z Tarsu. Nie chodzi o ich opłakiwanie. Kościół zyskał na tej stracie: widoczne owoce Ducha w naszym życiu, odnowiona wiara, palące pragnienie by głosić Ewangelię i rozświetlać ciemność w Malatyi. Módlcie się, byśmy byli mocni wobec zewnętrznej opozycji, ale przede wszystkim silni w naszym zmaganiu się z grzechem – jedynym wyniszczającym nas zagrożeniem.

Być może któregoś dnia video, na którym sfilmowano śmierć naszych braci, powie nam więcej o tym, jak Chrystus wzmocnił ich, by wytrzymali ten ostatni krzyż; o pokoju, jakim Duch Boży ich napełnił, kiedy cierpieli dla umiłowanego Zbawcy. Dziś wiemy na pewno, że On ich nie pozostawił. Wiemy, że Słowo Boże strzegło ich umysłu, gdy ciemność próbowała przemóc Światło Ewangelii. Wiemy, że w jakiś sposób, słowem lub spojrzeniem zachęcali się nawzajem i pozostali niewzruszeni, że wiedzieli, że wkrótce będą z Chrystusem.

Nie znamy szczegółów. Nie wiemy, jak postąpi ziemski wymiar sprawiedliwości. Ale modlimy się - i Was do tego nawołujemy - aby któregoś dnia przynajmniej jeden z tych pięciu chłopców nawrócił się poprzez świadectwo śmierci Tilmana Geske, który jako obcokrajowiec-chrześcijanin w Turcji oddał swoje życie oraz przez świadectwo śmierci Necatiego Aydina i Ugura Yiuksela – pierwszych męczenników Kościoła w Turcji.

DARLENE N. BOCEK

24 kwietnia 2007

PS. Prosimy, przekażcie ten materiał do tylu modlących się chrześcijan w tylu krajach, jak to tylko możliwe, zachowując nagłówek "Od protestanckiego Kościoła w Smyrnie" i dane kontaktowe: izmirprotestan@gmail.com http://www.izmirprotestan.org

[Skróty i śródtytuły pochodzą od redakcji SiŻ]

Copyright © Słowo i Życie 2006
Słowo i Życie - strona główna