Nina i Bronisław Hury
Od
redakcji
Święto
Wniebowstąpienia Pana Jezusa w tym roku wypadło 25 maja. Ten dzień
w naszym kraju jednak nie dlatego był znaczący. Dla większości
rodaków powodem do świętowania stało się przybycie do
Polski papieża Benedykta XVI. Przygotowania do tej wizyty trwały
wiele tygodni. Budowano ołtarze, porządkowano miasta, na trasie
przejazdu dostojnego gościa odmalowano i udekorowano budynki,
wysprzątano ulice. Tam, gdzie papież miał się pojawić,
wyznaczono strefy bezpieczeństwa, do których można było
wejść tylko za okazaniem wejściówki. Na obrzeżach miast
wyznaczono dodatkowe parkingi, zadbano o specjalne linie autobusowe
dowożące tłumy na miejsca spotkań.
Świętowanie
to czas niecodzienny, wymagający przygotowania i zaniechania tego,
co zwyczajne. Niektórych rzeczy w uroczystym czasie czynić
wręcz nie przystoi. Uroczystości i świętowanie poprzedza trud i
wydatki, a samo świętowanie zabiera czas i rzadko bywa
wypoczynkiem. Dlaczego ludzie to robią? Mówiąc najprościej,
świętowanie to uczczenie lub upamiętnienie kogoś lub czegoś, a
wysiłek włożony w przygotowania i przebieg uroczystości dowodzi
wagi obiektu świętowania.
Ewangelikalne
środowiska często przeciwstawiają się ceremoniałowi
chrześcijańskich świąt. Krytykujemy, że zewnętrznej formie nie
towarzyszy pogłębiona refleksja, a istota świąt jest zagubiona,
że świętujemy dla samego świętowania, bez świadomości, co jest
świętowane. Jednak skupienie wyłącznie na tzw. duchowych
aspektach świąt jest również niewłaściwe. Niektórzy
tak dbają o duchowość, że w żaden sposób nie okazują
tego, że świętują: w Święta Bożego Narodzenia nie wspominają
o narodzeniu Pana Jezusa, w Wielkanoc nie mówią o Jego
Zmartwychwstaniu, nie wspominają Wniebowstąpienia Jezusa ani nie
odnotowują Świąt Zesłania Ducha Świętego. Pan Jezus wprawdzie
najbardziej ceni postawę naszego serca, ale nawet On był poruszony
zewnętrznymi przejawami postawy setnika (Mt 8,5-10), niewiasty
kananejskiej (Mt 15,24-30) czy celnika Zacheusza (Łk 19, 1-10). Nie
jest więc Mu obojętne, jak wyrażamy nasze do Niego przywiązanie.
Z
pewnością sama ceremonia niewiele znaczy, ale warto się
zastanowić, czy ignorowanie chrześcijańskich świąt może być
wyrazem naszego przywiązania do Pana Jezusa? Nie można zgodzić się
z niektórymi tytułami, jakimi katolicy honorują swojego
zwierzchnika, ale trzeba przyznać, że możemy od nich uczyć się
oddania i gorliwości w wyrażaniu przywiązania do osoby, którą
się ceni. Bez wątpienia, cenimy przecież naszego Pana i Zbawiciela
Jezusa Chrystusa i chcemy Go czcić. Bóg Ojciec uhonorował Go
w niebie wszelkim dostojeństwem (Hebr 2, 7-9). Nasze możliwości
uhonorowania Go są daleko skromniejsze. Dlatego tym bardziej fakt
wniebowstąpienia Jezusa powinien być przez nas podkreślany i
wspominany, a nie pomijany i nawet nie odnotowany w kalendarzu.
Polecamy lekturę artykułów „Wniebowstąpienie –
niedoceniane czy zapomniane?” i „Betlejem, Golgota i ciąg
dalszy”, poruszających temat wywyższenia Jezusa, naszego
Zbawiciela i Arcykapłana. Jego droga nie skończyła się na
Golgocie. W Liście do Hebrajczyków czytamy, że jest to
sprawa kluczowa: „Główną zaś rzeczą w tym, co mówimy,
jest to, że mamy takiego Arcykapłana, który usiadł po
prawicy tronu Majestatu w niebie, jako sługa świątyni i
prawdziwego przybytku, który zbudował Pan, a nie człowiek”
(Hbr 8,1-2). Wniebowstąpienie to nie tylko powrót Syna Bożego
do chwały, ale wywyższenie Syna Człowieczego. Jego wywyższenie
wiąże się z obietnicą przygotowania w niebie miejsca także dla
nas.
Do
toczonych publicznie dyskusji odnoszą się artykuły: „Ewangelia
Judasza a Nowy Testament”, „Formacja JPZ” oraz „Agentura w
Kościele”. Przewodnim tekstem tegorocznych Ekumenicznych Dni
Biblijnych jest „Nie samym chlebem żyje człowiek”.
Potwierdzeniem tego są niewątpliwie świadectwa nawróconych
więźniów. Do tej maksymy nawiązują też artykuły „Mieć
czy być” oraz „Sukces czy udana porażka”.
Przed
nami lato i okres urlopowy. Życzymy dobrego wypoczynku i pożytecznej
lektury.■
Copyright ©
Słowo i Życie 2006