Konferencja dla Kobiet -
Tabita '06
Nina Hury
KOLORY
Tegoroczna
konferencja dla kobiet w Zakościelu tradycyjnie już miała dwa
turnusy: 28-30 kwietnia i 1-3 maja. Na obu komplet uczestniczek:
kobiety w różnym wieku, z różnych środowisk. Piękna
sceneria i pogoda – wbrew zapowiedziom synoptyków.
Program
atrakcyjny, ale nie przeładowany, można więc było delektować się
pięknem wiosny. Nawet osoby nie przepadające za spacerami
przechadzały się leśnymi dróżkami – wymagało tego już
samo przemieszczenie się między miejscem zakwaterowania, stołówką
i salą wykładową.
Tradycyjnie
już też usługiwała nam grupa kobiet z Southeast Christian Church
w Louisville, Kentucky. Poznałyśmy również bliżej kobiety
z personelu Fundacji PROeM – organizatora tej konferencji, z
prezentacji multimedialnych i na żywo, gdy Ewa Dwulat – w ramach
wprowadzenia do poszczególnych sesji – przedstawiała je i
zadawała pytanie, czym jest dla nich szczęście. Radość, bijąca
z ich twarzy przeplatała się ze łzami, gdy mówiły na
przykład o swoim macierzyństwie. Ich świadectwa potwierdzały, że
Pan Bóg szare i puste życie może wypełnić kolorami i
treścią – zamienić szare płótno w piękny obraz.
Podobało
mi się, że sesje były bardzo konkretne i praktyczne. Nie było ani
nadmiernej teologii, ani ewangelizowania. To, co słyszałyśmy zza
pulpitu, brzmiało raczej jak świadectwo, wskazówka czy dobra
rada przyjaciółki, która chce przestrzec przed
popełnionym przez nią błędem...
Patsy
mówiła na przykład o tym, że nie lubimy zmian, bo one
wstrząsają naszym światem. Ale przeciwieństwem zmian jest
stagnacja. Chcemy wszystko same kontrolować, nie prosimy innych o
pomoc. Łatwiej jest nam modlić się o kogoś w szpitalu niż
poprosić o modlitwę w związku z własnymi problemami. Podkreślała,
że nasze myśli determinują nasze poczynania, że trzeba uważać,
co pochłania nasze myśli, że własne myśli mogą się stać
naszym największym wrogiem. Dlatego Słowo Boże zachęca: „Myślcie
tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste,
co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały” (Flp
4,8).Trzeba dobrze wyglądać również wewnątrz. To, kim
jesteśmy, jest Bożym darem dla nas; a to, jakimi się stajemy,
będzie naszym darem dla Boga...
Julie
mówiła o przechodzeniu przez trudne chwile. Tak jak dla
rośliny decydujące znaczenie ma system korzeniowy, tak i dla nas
ważne jest to, co jest naszym życiowym fundamentem. Nie kryła łez,
gdy opowiadała o szoku, który przeżyła, gdy mąż
oświadczył, że już jej nie kocha. Przypłaciła to załamaniem,
konieczna była hospitalizacja, ale wybrnęła z tego. Gdy ona nie
była już w stanie nawet modlić się, robili to wierzący
przyjaciele. Codzienny czas z Bogiem to jak regularne podlewanie, a
system wsparcia (wspólnota z innymi wierzącymi i zachęta)
jak użyźnianie...
Było
też sporo „mniej duchowych” zajęć. Na początek, bo już o
7:00 rano aerobik albo siłownia. Damaris Otremba miała wystawę
swoich obrazów. Atrakcyjną formą zajęć były tzw.
warsztaty. Wybór był obfity: robótki-upominki (chyba
najwięcej chętnych), makijaż, masaż, wizaż itp. I bardzo ciekawy
sposób przekazu – zajęcia praktyczne połączone z duchową
refleksją. Na przykład, na warsztatach zatytułowanych „Kąpiel w
błocie” smarowałyśmy sobie ręce leczniczą różaną
gliną, potem dostałyśmy kawałek modeliny i ugniatając ją
słuchałyśmy refleksji na kanwie wersetu: „Oto jak glina w ręku
garncarza, tak wy jesteście w moim ręku” (Jer 18,6). Muszę
przyznać, że taka forma przekazu bardzo przemawia...
To
była piąta już tego typu impreza, pozwalająca kobietom z całej
Polski pożytecznie, a przy tym radośnie i twórczo spędzić
długi majowy weekend. Ja byłam na niej po raz pierwszy i chyba nie
ostatni.■
Copyright ©
Słowo i Życie 2006