W. Andrzej Bajeński
Wielki
Tydzień
Czytając
biografie wielkich ludzi zauważamy, że zaledwie kilka z nich
sprawie śmierci swego bohatera poświęca więcej niż 10 procent
materiału. W Ewangeliach zaś opis ostatniego tygodnia życia Jezusa
stanowi blisko jedną trzecią. Ewangeliści: Mateusz, Marek, Łukasz
i Jan postrzegają śmierć Jezusa jako kwestię zasadniczą. Tylko
dwaj z nich opisują Jego narodziny. Wszyscy czterej po jednej
stronicy poświęcają sprawie zmartwychwstania. Każdy z nich
natomiast podaje szczegółowy opis wydarzeń bezpośrednio
poprzedzających śmierć Jezusa. Nigdy przedtem nie wydarzyło się
bowiem nic tak niepojętego.
Biblia
mówi o kilku niezwykłych przypadkach, gdy istoty niebiańskie
wkraczały w nasz ludzki wymiar. Również kilka istot ludzkich
zostało wzbudzonych z martwych. Ale kiedy na planecie Ziemi umarł
Syn Boży, cała przyroda doznała jakby konwulsji: ziemia się
zatrzęsła, skały popękały, a niebo spowiła ciemność.
Przy
okazji Wielkiego Tygodnia zwykle staram się przypominać sobie
zapisy Ewangelistów, dotyczące ostatniego tygodnia życia
Jezusa. Za każdym razem jestem pod ogromnym wrażeniem
rozgrywającego się w nich dramatu. Nie następuje tu żaden cudowny
przełom, znikąd nie pojawia się jakikolwiek nadnaturalny ratunek.
To, co opisują Ewangelie, to tragedia daleko bardziej przewyższająca
tragedie Sofoklesa czy Szekspira.
Oto
moce tego świata, czyli najbardziej rozwinięty religijny system
tamtych czasów, sprzymierzony z najsilniejszym politycznym
imperium, powstają przeciwko pewnej samotnej postaci. Przeciwko
jedynemu doskonałemu człowiekowi, jaki kiedykolwiek żył.
Sprzymierzenie ołtarza z tronem przeciw Zbawicielowi ludzkości. A
On, choć sponiewierany przez wrogów
i opuszczony przez najbliższych, absolutnie panuje nad tą sytuacją.
Ewangelie dają nam silne, niemal graniczące z ironią poczucie, że
On nie jest tu niczyją ofiarą. On sam - czytamy - skierował swoje
kroki do Jerozolimy, wiedząc, co Go tam spotka. Krzyż przez cały
czas był Jego punktem docelowym, a teraz gdy śmierć jest już tuż,
On wciąż panuje nad sytuacją i patrząc prosto w oczy powiada: "Ja
oddaję swoje życie, nikt mi go nie odbiera, ja je daję".
Gdy
czyta się opisy wydarzeń Wielkiego Tygodnia, coraz wyraźniej
słychać w tle jakby głuche dudnienie nadchodzącej śmierci.
Wszystko, co Jezus czyni, wszystko, co mówi, wszystko, co się
wokół Niego dzieje, pobrzmiewa głuchym odgłosem zbliżającej
się śmierci.
Ta
śmierć, choć odległa w czasie ma bardzo bliski związek z nami, z
grzechem każdego człowieka oraz z jakością doczesnego i wiecznego
życia. Dlatego dla każdego, kto sens Jego męki i śmierci zaczyna
rozumieć, ostatnie dni życia Jezusa to naprawdę Wielki Tydzień. A
gdy dodamy do tego Jego Zmartwychwstanie, otrzymujemy Wielkie Wydarzenie Wielkanocne – fundament życia wszystkich naśladowców
Chrystusa.
Życzę
z głębi serca, aby tegoroczne świętowanie WWW ludziom
poszukującym pomogło uwierzyć w Chrystusa, zaś nam - wierzącym -
lepiej rozumieć, jak wielki jest związek Jego śmierci i
zmartwychwstania z naszym życiem doczesnym i wiecznym.
Pastor
W. Andrzej Bajeński
Prezbiter Naczelny WKCh
Copyright ©
Słowo i Życie 2005