Słowo i Życie nr 1/2006


W. Andrzej Bajeński

Wielki Tydzień

Czytając biografie wielkich ludzi zauważamy, że zaledwie kilka z nich sprawie śmierci swego bohatera poświęca więcej niż 10 procent materiału. W Ewangeliach zaś opis ostatniego tygodnia życia Jezusa stanowi blisko jedną trzecią. Ewangeliści: Mateusz, Marek, Łukasz i Jan postrzegają śmierć Jezusa jako kwestię zasadniczą. Tylko dwaj z nich opisują Jego narodziny. Wszyscy czterej po jednej stronicy poświęcają sprawie zmartwychwstania. Każdy z nich natomiast podaje szczegółowy opis wydarzeń bezpośrednio poprzedzających śmierć Jezusa. Nigdy przedtem nie wydarzyło się bowiem nic tak niepojętego.

Biblia mówi o kilku niezwykłych przypadkach, gdy istoty niebiańskie wkraczały w nasz ludzki wymiar. Również kilka istot ludzkich zostało wzbudzonych z martwych. Ale kiedy na planecie Ziemi umarł Syn Boży, cała przyroda doznała jakby konwulsji: ziemia się zatrzęsła, skały popękały, a niebo spowiła ciemność.

Przy okazji Wielkiego Tygodnia zwykle staram się przypominać sobie zapisy Ewangelistów, dotyczące ostatniego tygodnia życia Jezusa. Za każdym razem jestem pod ogromnym wrażeniem rozgrywającego się w nich dramatu. Nie następuje tu żaden cudowny przełom, znikąd nie pojawia się jakikolwiek nadnaturalny ratunek. To, co opisują Ewangelie, to tragedia daleko bardziej przewyższająca tragedie Sofoklesa czy Szekspira.

Oto moce tego świata, czyli najbardziej rozwinięty religijny system tamtych czasów, sprzymierzony z najsilniejszym politycznym imperium, powstają przeciwko pewnej samotnej postaci. Przeciwko jedynemu doskonałemu człowiekowi, jaki kiedykolwiek żył. Sprzymierzenie ołtarza z tronem przeciw Zbawicielowi ludzkości. A On, choć sponiewierany przez wrogów i opuszczony przez najbliższych, absolutnie panuje nad tą sytuacją. Ewangelie dają nam silne, niemal graniczące z ironią poczucie, że On nie jest tu niczyją ofiarą. On sam - czytamy - skierował swoje kroki do Jerozolimy, wiedząc, co Go tam spotka. Krzyż przez cały czas był Jego punktem docelowym, a teraz gdy śmierć jest już tuż, On wciąż panuje nad sytuacją i patrząc prosto w oczy powiada: "Ja oddaję swoje życie, nikt mi go nie odbiera, ja je daję".

Gdy czyta się opisy wydarzeń Wielkiego Tygodnia, coraz wyraźniej słychać w tle jakby głuche dudnienie nadchodzącej śmierci. Wszystko, co Jezus czyni, wszystko, co mówi, wszystko, co się wokół Niego dzieje, pobrzmiewa głuchym odgłosem zbliżającej się śmierci.

Ta śmierć, choć odległa w czasie ma bardzo bliski związek z nami, z grzechem każdego człowieka oraz z jakością doczesneW.A.Bajeński, fot. N.H.go i wiecznego życia. Dlatego dla każdego, kto sens Jego męki i śmierci zaczyna rozumieć, ostatnie dni życia Jezusa to naprawdę Wielki Tydzień. A gdy dodamy do tego Jego Zmartwychwstanie, otrzymujemy Wielkie Wydarzenie Wielkanocne – fundament życia wszystkich naśladowców Chrystusa.

Życzę z głębi serca, aby tegoroczne świętowanie WWW ludziom poszukującym pomogło uwierzyć w Chrystusa, zaś nam - wierzącym - lepiej rozumieć, jak wielki jest związek Jego śmierci i zmartwychwstania z naszym życiem doczesnym i wiecznym.

Pastor W. Andrzej Bajeński
Prezbiter Naczelny WKCh

Copyright © Słowo i Życie 2005