W. Andrzej Bajeński

Ateńskie przesłanie w Krakowie

Niedziela, 6 listopada 2005, Kraków, Centrum Kultury „Rotunda”. Zaproszenia, entuzjazm, kilkaset zgromadzonych osób, sporo przyjechało z Warszawy, niektórzy nawet zza oceanu. Hejnał mariacki, Kraków Gospel Choir, wspólny śpiew i modlitwy...
O co tutaj właściwie chodzi? Mam niewiele czasu, więc ten temat będę kontynuować na kolejnych niedzielnych spotkaniach.
Uczestniczymy w Inauguracyjnym Spotkaniu Społeczności Chrześcijańsk
iej w Krakowie. Jesteśmy oto świadkami narodzin nowej wspólnoty naśladowców Jezusa Chrystusa w Krakowie.

Dlaczego to takie ważne?

Wierzymy, że dzięki powstawaniu nowych wspólnot kościelnych wieść o Chrystusie dociera do coraz większej liczby ludzi. W konsekwencji, Chrystus ma coraz więcej naśladowców, Bóg Ojciec ma coraz więcej dzieci, a niebiosa więcej chwały.

Wierzymy, że dzięki tej nowej wspólnocie w Krakowie, Jezus Chrystus będzie również w tym mieście bardziej znany, bardziej ceniony i bardziej kochany.

Dlaczego ośmielamy się zakłócać ludziom spokój niedzielnego popołudnia? Dlaczego inwestujemy w to czas, siły, pieniądze? Bo odkryliśmy i doświadczyliśmy na własnej skórze, jak wielkie znaczenie dla doczesnego i wiecznego życia człowieka ma osoba Jezusa Chrystusa. Słabiej zorientowanym dopowiem, że mam na myśli pewnego niezwykłego człowieka, który tak żył, działał i nauczał, że dokonał największego w dziejach przełomu. Twierdził o sobie, iż jest istniejącym od prawieków Synem Bożym, i dlatego nie dożył nawet średniego wieku. Jako Żyd uznany za bluźniercę został ukrzyżowany jak zwyczajny opryszek. Bardziej niezwykle jednak było to, że trzeciego dnia powstał z martwych i przez 40 dni spotykał się z niektórymi ludźmi. A w końcu - w obecności swoich uczniów - wstąpił do nieba, a wcześniej obiecał im, że powróci na ziemię, by dokonać wielkiego finału swojego dzieła. Ale zanim On powróci, Jego naśladowcy - od Jego imienia nazywani chrześcijanami czyli Chrystusowcami - na Jego wyraźne polecenie mają iść na cały świat i opowiadać wszystkim ludziom Ewangelię. Tych, którzy uwierzą, mają chrzcić i nauczać, w jaki sposób mają naśladować swojego Zbawiciela w codziennym życiu. Ponieważ sami poznaliśmy i doświadczyliśmy tego, co Biblia określa terminem „nowe narodzenie, nie możemy nie dzielić się tym dobrem z innymi. Zupełnie jak ci głodni, którzy znaleźli chleb i wokoło opowiadają, gdzie można się najeść do syta.

O co właściwie chodzi?

Jaką wiadomość krakowianie uznaliby za najważniejszą? Stolica z Warszawy do Krakowa? A może Rokita premierem? Albo Wisła w lidze mistrzów lub Cracovia mistrzem?

Sprawa jest ważna, więc skorzystam z notatek jednego z największych Europejczyków I wieku. To wszechstronnie wykształcony Żyd, obywatel Rzymu, pierwotnie zajadły prześladowca Kościoła, potem gorliwy misjonarz Jezusa Chrystusa - Saul z Tarsu, bardziej znany jako apostoł Paweł. Odwiedził niemal wszystkie ważniejsze miasta basenu Morza Śródziemnego. Jerozolima, Rzym, Korynt, Efez, Ateny. Gdziekolwiek się pojawił, wszędzie rozgłaszał tę samą wiadomość. Przytoczę więc dziś i ja to ponadczasowe przesłanie, które - mimo upływu dziewiętnastu stuleci – nie straciło nic na aktualności.

W Dziejach Apostolskich znajdujemy relację z pobytu apostoła Pawła w Atenach, w jednym z najważniejszych wówczas miast: „Czekając na nich w Atenach, obruszał się Paweł w duchu swoim na widok miasta oddanego bałwochwalstwu. Rozprawiał więc w synagodze z Żydami i z pobożnymi, a na rynku każdego dnia z tymi, którzy się tam przypadkiem znaleźli. Niektórzy zaś z filozofów epikurejskich i stoickich ścierali się z nim. Jedni mówili: Cóż to chce powiedzieć ten bajarz? Drudzy zaś: Zdaje się, że jest zwiastunem obcych bogów. Zwiastował im bowiem dobrą nowinę o Jezusie i zmartwychwstaniu.

Zabrali go i zaprowadzili na Areopag, mówiąc: Czy możemy dowiedzieć się, co to za nowa nauka, którą głosisz? Kładziesz bowiem jakieś niezwykłe rzeczy w nasze uszy; chcemy przeto wiedzieć, o co właściwie chodzi. A wszyscy Ateńczycy i zamieszkali tam cudzoziemcy na nic innego nie mieli tyle czasu, co na opowiadanie lub słuchanie ostatnich nowin” (Dz 17,16-21).

Gdy Ewangelia dociera do ludzi, zawsze rodzi się to samo pytanie: "O co właściwie chodzi?”. W Jerozolimie, w Atenach, w Warszawie czy w Krakowie ludzie każdej generacji chcą wiedzieć, o co w tym chrześcijaństwie właściwie chodzi? Na to ważne pytanie Apostoł odpowiada następująco: „Mężowie ateńscy! Widzę, że pod każdym względem jesteście ludźmi nadzwyczaj pobożnymi. Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości, znalazłem też ołtarz, na którym napisano: Nieznanemu Bogu. Otóż to, co czcicie, nie znając, ja wam zwiastuję” (Dz 17,22-23). To przesłanie, wygłoszone w Atenach, dotyczy całej ludzkości. O co właściwie w nim chodzi?

Bóg Nieznany

Przede wszystkim chodzi o to, że Bóg dla wielu pozostaje Bogiem nieznanym. Naturalna skłonność człowieka do czczenia Boga nie musi iść w parze z poznaniem Go. Niezależnie od tego, w jakiej szerokości geograficznej czy w jakiej epoce żyjemy, wszyscy mamy skłonność do czczenia kogoś lub czegoś większego od siebie. I chętnie stawiamy swoim świętościom ołtarze, budujemy sanktuaria, tworzymy szkoły, rozwijamy kult.

Nie tylko starożytni Grecy znani byli ze swojej pobożności. Polacy należą dziś do najbardziej religijnych społeczeństw zachodniej cywilizacji. Kraków to jeden z najważniejszych w Polsce ośrodków religijnych. Polskie tradycyjne świętości, podobnie jak w Atenach, nie zawsze jednak idą w parze ze znajomością Boga i Ewangelii.

Według przeprowadzonych kilka lat temu badań  na temat najpopularniejszych w Polsce dzieł literatury, Biblia - jedyne i zasadnicze źródło, dzięki któremu poznajemy prawdziwego Boga – była dopiero na 25. pozycji! Żyjemy w czasach, gdy ludzie lepiej niż Jezusa znają fikcyjnego Harry’ego Pottera.

Bóg - nawet tam, gdzie stawia się Mu ołtarze, katedry i sanktuaria - pozostaje często „Bogiem nieznanym”. Miesiąc temu wraz z żoną odwiedzaliśmy Ziemię Świętą. Występującej tam mnogości świętych miejsc wcale jednak nie towarzyszy wiara, nadzieja czy miłość, wynikająca z poznania Boga. Niektóre współczesne religijne centra stają się wręcz matnią terroryzmu, nienawiści i śmierci.

Bóg nie jest daleko

Po drugie, chodzi o to, że „Bóg, który stworzył świat i wszystko, co na nim, Ten, będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych ani też nie służy mu się rękami ludzkimi, jak gdyby czego potrzebował, gdyż sam daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko. Z jednego pnia wywiódł też wszystkie narody ludzkie, aby mieszkały na całym obszarze ziemi, ustanowiwszy dla nich wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania, żeby szukały Boga, czy go może nie wyczują i nie znajdą, bo przecież nie jest On daleko od każdego z nas.

Albowiem w nim żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy, jak to i niektórzy z waszych poetów powiedzieli: Z jego bowiem rodu jesteśmy. Będąc więc z rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że bóstwo jest podobne do złota albo srebra, albo do kamienia, wytworu sztuki i ludzkiego umysłu” (Dz 17,24–29).

Trzeba koniecznie wiedzieć, że jedyny, prawdziwy Bóg jest Stwórcą i władcą wszystkiego. Że nie mieszka w świątyniach wzniesionych przez ludzi, że nie służy Mu się rękami. On jest Dawcą życia, tchnienia i wszystkiego. On jest Twórcą wszystkiego, Władcą narodów, Panem czasu i przestrzeni.

Bóg jest wielki, a jednocześnie bliski człowiekowi. Chce, aby ludzie Go szukali i odnajdywali, choćby po omacku. Jest Bogiem tuż obok. W Nim żyjemy i poruszamy się, a Jego największym pragnieniem jest zamieszkać w nas przez swojego Świętego Ducha. Bóg wypełnia sobą wszystko, z wyjątkiem ludzkiego ducha - by Bóg mógł tam zamieszkać, potrzebuje zaproszenia ze strony człowieka.

Bóg jest zupełnie niepodobny do stworzeń czy tworów ludzkiego umysłu. Nie można Go przedstawić na obrazku, w formie rzeźby, nie można Go nawet opisać. Jedyna ikona, wiernie ukazująca Boga, to Jezus Chrystus.

O co właściwie chodzi w tym przesłaniu? O to, że Bóg, choć wielki i niepodobny do ludzkich wyobrażeń, jest bardzo blisko człowieka.

Upamiętanie i dzień sądu

Po trzecie, chodzi o to, że „Bóg wprawdzie puszczał płazem czasy niewiedzy, teraz jednak wzywa wszędzie wszystkich ludzi, aby się upamiętali, gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie przez męża, którego ustanowił, potwierdzając to wszystkim przez wskrzeszenie Go z martwych” (Dz 17, 30-31).

Miłosierny i pobłażliwy dla nieświadomości Bóg, wzywa teraz wszystkich do upamiętania, to jest do zmiany sposobu myślenia o Bogu, do największej rewolucji życia.

Są ludzie, którzy postrzegają Boga jak dobrodusznego staruszka, który obdziela słodyczami ukochane wnuczęta. Są też tacy, którzy widzą w Bogu srogiego starca z przestarzałymi zasadami, które w żaden sposób nie pasują do współczesności. Takie pojmowanie bywa często następstwem tego, że Boga znamy jedynie jako "Boga ojców naszych". Jakby to był nasz dziadek, a nie Ojciec. A jeśli nawet Ojciec, to srogi i bez pomocy ukochanej mamy nic u Niego nie wskóramy.

Zmiana sposobu pojmowania Boga jest w życiu człowieka wydarzeniem bardziej rewolucyjnym niż odkrycia Kopernika. Niewyobrażalną głupotą byłoby teraz trzymanie się teorii sprzed ponad 500 lat, że to Słońce krąży wokół Ziemi. Podobnie jest z niedostrzeganiem faktu, że to Bóg jest centrum życia, a nasze życie toczy się wokół Niego, po bliższych bądź dalszych orbitach. Jego pozycja jest stała, nasze są zmienne i ulotne.

Chodzi też o to, że Bóg wyznaczył w dziejach świata pewien ważny dzień.

Będąc władcą czasu i przestrzeni, Bóg wyznaczył dzień przywrócenia swojego sprawiedliwego porządku. Bóg zamierza wyeliminować z tego świata wszystko, co powoduje chaos, a tym samym paraliżuje i zabija życie. Będzie to dzień sprawiedliwej oceny. Biblia nazywa go "dniem sądu". Tu dochodzimy do tego, co jest centrum wiary chrześcijańskiej. Apostoł brzmiał dotąd jak jeden z wielu wędrownych kaznodziejów żydowskich. Ale teraz wykracza poza ramy judaizmu. To przywrócenie, ta odnowa sprawiedliwego porządku tego świata odbędzie się nie poprzez żydowskie prawo (Mojżesza), ale poprzez osobę do tego ustanowioną. Cechą potwierdzającą jej powołanie i wyjątkowość jest to, że została ona wzbudzona z martwych. Nie padło tu żadne imię, ale każdy czytelnik Biblii wie, o kogo chodzi.

O co tu właściwie chodzi? Chodzi o to, że w historii pojawiła się pewna niezwykła postać, która stała się miarą wszelkiego Bożego osądu.

Zmartwychwstały i nasz do Niego stosunek

Sąd Boży nie dotyczy naszej religijności, przynależności do tego czy innego Kościoła, ale ma bardzo wiele wspólnego z Jezusem Chrystusem i naszym do Niego stosunkiem. Nie człowiek ze swoją filozofią, możliwościami i osiągnięciami, ale Jezus Chrystus stał się Bożą miarą dla świata. Jezus wzbudzony mocą Bożą nie był reanimowany ze śmierci klinicznej, ani też nie przybrał kolejnego wcielenia, ale pokonał śmierć i dał początek zupełnie nowej formie istnienia człowieka.

W zmartwychwstaniu nowe ciało, pozbawione ograniczeń przestrzennych i czasowych nie podlega już ani prawom fizyki, ani procesom biologicznym, jak choroby czy śmierć. W takim właśnie ciele Jezus po zmartwychwstaniu przez 40 dni pojawiał się wśród swoich. Coś takiego nigdy przedtem nie miało miejsca. To był szok absolutny. Wszyscy, którzy mieli z tym osobiście do czynienia lub o tym usłyszeli, aż nie mogli w to uwierzyć. Kobiety u grobu uciekły przerażone. Uczniowie Jezusa byli zdezorientowani i nie dawali wiary. Żydowscy przeciwnicy kombinowali, jak to wyjaśnić opinii publicznej. Filozofowie greccy pytali "Cóż chce powiedzieć ten bajarz?”. Rzymski urzędnik Festus, słuchając mowy Pawła o zmartwychwstaniu, donośnym głosem przerwał: "Szalejesz Pawle, wielka uczoność doprowadza cię do obłędu".

O co tu właściwie chodzi? Chodzi o to, że zmartwychwstanie jest aktem tak niespotykanym, niewiarygodnym, doświadczeniem tak obcym ludziom, że szokuje, budzi sprzeciw, drwinę albo... wiarę.

Chodzi też o to, że bardzo wiele zależy od naszych reakcji. „A gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni naśmiewali się, drudzy zaś mówili: O tym będziemy cię słuchali innym razem. I tak Paweł wyszedł spośród nich (Dz 17,32-33). Grecy słuchający Apostoła zaczęli się naśmiewać i rozchodzić. "Może innym razem" - rzucali na odchodne. „Lecz niektórzy mężowie przyłączyli się do niego i uwierzyli” (Dz 17,34).

Grono wyznawców Jezusa Chrystusa powiększało się i rośnie z dnia na dzień. Dzięki Niemu miliony ludzi na wszystkich kontynentach zmieniło sposób swojego myślenia o Bogu. Miliony dały wiarę zwiastowanej Ewangelii o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa. Co minutę rodzą się na ziemi nowi chrześcijanie. Nie dlatego, że w jakiejś chrześcijańskiej rodzinie przychodzi na świat dziecko. Nikt nie staje się bowiem chrześcijaninem tylko dlatego, że urodził się w chrześcijańskiej rodzinie. Co chwilę rodzą się nowi chrześcijanie, ponieważ Ewangelia jest zwiastowana, a ludzie dają jej wiarę - uznają Jezusa Panem swojego życia i wyznają Go jako swojego Zbawiciela.

O co tu właściwie chodzi? Chodzi o to, że od naszej wiary lub niewiary zależy tak wiele.

Najważniejsza wiadomość

To przypomnienie ateńskiego przesłania w Krakowie jest niczym innym, jak przedłużeniem zapowiedzi proroków Starego Testamentu oraz zwiastowania apostołów Jezusa, że Bóg posyłając na świat Jezusa Chrystusa, a potem Ducha Świętego ofiarował ludzkości zupełnie nowy rodzaj życia, nazywany „życiem wiecznym”. Przy czym nie chodzi tu jedynie o długość życia, ale o jego nową jakość.

Najważniejsza wieść dla krakowiaków, warszawiaków czy nowojorczyków, podobnie jak dla mieszkańców Jerozolimy, Aten czy Rzymu, brzmi niezmiennie od dwóch tysiącleci:

Bóg jest Bogiem ... i to Bogiem bardzo bliskim każdemu z nas. „W nim żyjemy i poruszamy się”...

Bóg wzywa wszystkich ludzi, by zmieniali swój sposób pojmowania Boga.

Stwórca uczynił wszystko, co było konieczne, aby zaprowadzić w świecie nowy sprawiedliwy porządek. Ten nowy porządek Bóg wprowadza przez Jezusa Chrystusa, który został ukrzyżowany za grzech ludzkości.

Tego Jezusa Bóg wzbudził z martwych i tym samym uwiarygodnił wszystkie wypowiedziane przez Niego słowa i obietnice. Jedną z tych obietnic jest to, że każdy, kto uwierzy i wyzna Chrystusa, ma życie wieczne i żyje nadzieją zmartwychwstania.

Bóg jest Bogiem nowego życia. Jezus pokonał śmierć i może zmienić życie każdego człowieka. Każdy, kto uwierzył w Jezusa Chrystusa i został ochrzczony, w śmierć Jego został zanurzony i powstał z Chrystusem do nowego życia.

To jest najlepsza wieść dla wszystkich. Ateńsko-krakowskie przesłanie to zachęta do szukania i poznawania Boga. To adresowane do wszystkich zaproszenie do wiary w Niego. To skierowanie naszych oczu na Jezusa Chrystusa, który i dzisiaj oferuje każdemu nowe życie - największe życiowe wydarzenie.

„Co mam czynić, aby mieć żywot wieczny?” - na to pytanie, wypowiadane głośno czy stawiane w ciszy własnego serca, Jezus Chrystus - Syn Boży odpowiada: „A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś” (J 17,3). „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota” (J 5,24).

Gdy z ust Jezusa padły słowa: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli kto zachowa słowo moje, śmierci nie ujrzy na wieki”, religijni Żydzi nie mogli już tego ścierpieć i wybuchnęli: „Teraz wiemy, że masz demona. Abraham umarł i prorocy, a Ty mówisz: Jeśli kto zachowa słowo moje, śmierci nie zazna na wieki. Czyś Ty większy od ojca naszego, Abrahama, który umarł? Także prorocy umarli. Za kogo się uważasz?” (J 8,51-53). Słowa Jezusa nadal mogą budzić sprzeciw, również bardzo nabożnych ludzi. Ale to On - i tylko On - jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Pewnego razu Jezus zapytał swoich uczniów, za kogo ludzie Go uważają. „Kim jest dla mnie Jezus Chrystus?”- to zasadnicze pytanie dla każdego człowieka. Od odpowiedzi na nie zależy nasz los – tu, na Ziemi, i w wieczności. Kto poznał, kim On naprawdę jest, ten nie ma więcej problemu z hierarchią wartości życiowych. Ten wie, że Bóg jest najważniejszy, a Chrystus jest miarą naszego człowieczeństwa, naszego podobieństwa do Boga Ojca.

Chrystus jest centrum życia człowieka. On jest wielką JEDYNKĄ, która postawiona przed ludzkim ZEREM wielokrotnie podnosi jego wartość, a im bardziej spychana jest na dalsze miejsca po przecinku, tym mniej sensu, wartości i celu w życiu człowieka.

O tym Chrystusie będziemy mówić na naszych cotygodniowych spotkaniach w Krakowie, Jego będziemy czcić, od Niego chcemy uczyć się, jak żyć.

[Skrót kazania, wygłoszonego 6 listopada 2005 na Inauguracyjnym spotkaniu Społeczności Chrześcijańskiej w Krakowie, oprac. N.H.]

Copyright © Słowo i Życie 2005

Słowo i Życie - strona
                                        główna