Victor Knowles
Na wzór Jezusa
Chrześcijanin powinien być jak Jezus, myśleć jak
Jezus, mówić jak Jezus, działać jak Jezus, kierować się w swoim życiu tym, czym
kierował się Jezus.
Co jest siłą napędową naszego
życia? Być może zależy to od tego, w jakiej części świata żyjemy. Dla wielu
ludzi w krajach biednych będzie to konieczność przetrwania, podczas gdy w
Ameryce dla większości będzie to potrzeba odniesienia sukcesu. Jezus nie
kierował się żadną z tych rzeczy.
Nasz Pan wiedział, co było celem
Jego życia. Pobrzmiewał on w każdym uderzeniu Jego serca i wyznaczał tętno.
Obwieszczała go płynąca w Jego żyłach krew odkupienia.
Jezus powiedział do Nikodema, że Syn Człowieczy musi być
wywyższony (J 3,14). Oznajmił uczniom, że „Syn Człowieczy musi wiele
cierpieć i musi być odrzucony przez starszych i arcykapłanów, i uczonych w
Piśmie, i musi być zabity, a dnia trzeciego wskrzeszony” (Łk 9,22). Cierpienie.
Odrzucenie. Śmierć! Zmartwychwstanie! Rankiem w dniu Zmartwychwstania aniołowie
musieli przypomnieć kobietom wypowiedź Jezusa: „Że Syn Człowieczy musi być
wydany w ręce grzesznych ludzi i musi być ukrzyżowany, a dnia trzeciego
powstać” (Łk 24,7). My być może zapominamy, ale z całą pewnością Jezus zawsze
pamiętał o swoim celu. To odwieczny Boży plan prowadził Jezusa wzdłuż Via Dolorosa
na wzgórze Golgoty, gdzie grzeszni ludzie przebili gwoździami Jego wyciągnięte
ręce.
Są sprawy – właśnie takie – z
którymi jedynie Jezus mógł się uporać. My nie jesteśmy w stanie złożyć okupu za
nasze grzechy, choćbyśmy nie wiem jak się starali. Ale są i takie sprawy, o
które musimy - jeśli tylko chcemy nazywać się Jego imieniem i upodabniać się do
Niego- usilnie zabiegać. Motywy, którymi kierował się Jezus, powinny kierować
też nami. Na początek przypatrzmy się pięciu z nich, a własne studium wskaże nam
ich więcej.
W tym, co jest Ojca mego, Ja być
muszę. Tak brzmi pierwsza zapisana wypowiedź Jezusa (Łk 2,49). Miał
zaledwie 12 lat, gdy wypowiedział te słowa. Wyobraźmy to sobie. On wiedział,
kto był Jego Ojcem. On wiedział, jakie sprawy były Jego Ojca. I wiedział, że On
musi być w nie aktywnie zaangażowany, bez względu na to, czy miałby nauczać w
świątyni, przemieniać wodę w wino czy dać się ukrzyżować na Golgocie.
Byłem ochrzczony również w wieku 12 lat i zawsze, od
22 czerwca 1958 r., wiedziałem, że muszę zajmować się sprawami mego Ojca.
Musimy dać się pochłonąć sprawom Bożym.
Muszę zwiastować dobrą nowinę o
Królestwie Bożym. Te słowa padły podczas usługiwania Chrystusa w
Galilei. Uzdrawiał tak wielu ludzi w Kafarnaum, że w rezultacie ucierpiało na
tym Jego zwiastowanie. Ludzie bardziej oczekiwali rzeczy cielesnych niż
duchowych. W nie mniejszym stopniu jest tak i dziś. Uzdrowione ciało może żyć
kilka lat dłużej, ale zbawiona dusza będzie żyć przez całą wieczność. Tak więc
Jezus „rzekł do nich: Muszę i w innych miastach zwiastować dobrą nowinę o
Królestwie Bożym, gdyż na to zostałem posłany” (Łk 4,43). Próbowałem
koncentrować się na tym w mojej własnej służbie. Henry H. Halley stwierdził:
„Zadaniem stojącego za kazalnicą jest zwyczajne nauczanie Bożego Słowa”.
Nauczyłem się tego jako chłopiec od mojego taty, Dale’a V. Knowlesa, który w
wieku 89 lat nadal zwiastuje Boże Słowo.
Muszę dziś i jutro, i pojutrze
odbyć drogę. Jezus wypowiedział te słowa usługując w Perei. On
wiedział, że będzie wydany na śmierć w Jerozolimie, nie w Perei. Tak więc
dodaje (co przemawia na korzyść Heroda): „...bo jest nie do pomyślenia, by
prorok ginął poza Jerozolimą” (Łk 13,33). Ale nawet Jego nieuchronna śmierć nie
mogła powstrzymać Go od wykonywania Bożych dzieł w Perei. 11 września 2001
Thomas E. Burnett jun. telefonował z pokładu United Flight 43 do swojej żony:
„My wszyscy wiemy, że zginiemy. Ale niektórzy z nas próbują w związku z tym coś
zrobić”. Oni zrobili. My też wiemy, że umrzemy. Zróbmy coś z tym. Przejdźmy
drogę. Do samego końca. Traktujmy to jako konieczność.
Muszę wykonywać dzieła tego, który
mnie posłał. W zasadzie Jezus powiedział „musimy”, nie „muszę”. My,
którzy bierzemy na siebie jarzmo Chrystusa, powiedzmy to samo: „Musimy
wykonywać dzieła tego, który mnie posłał, póki dzień jest; nadchodzi noc, gdy
nikt nie będzie mógł działać” (J 9,4). Darzę wielkim szacunkiem mojego
profesora , mentora i przyjaciela Donalda G. Hunta. W wieku 83 lat wciąż
naucza, głosi kazania i pisze. Ten rok jest 59. rokiem jego pracy jako redaktora
The Voice of Evangelism. Planuje napisanie trzech książek. „Pracuj, bo
noc nadejdzie” to jedna z jego ulubionych pieśni. Nie muszę się zastanawiać,
dlaczego.
Muszę przyprowadzić inne owce. Jezus
urodził się jako Żyd i umarł jako Żyd, ale nie chciał, by Kościół był tworzony
tylko z Jego własnego narodu. On wiedział, że Jego Ojciec chce, by wszyscy
ludzie byli zbawieni, dlatego powiedział: „Mam i inne owce, które nie są z tej
owczarni; również i te muszę przyprowadzić, i głosu mojego słuchać będą, i będzie
jedna owczarnia i jeden pasterz” (J 10,16). Przez ostatnie 30 lat jedność
Bożego ludu była moją pasją i nie spocznę, aż będzie jedna owczarnia i jeden
pasterz.
Niech każde z powyższych „muszę”
w życiu i służbie Jezusa stanie się naszym własnym. Czyniąc tak, wypełniamy
to, co najważniejsze w naszej służbie. ■
Tytuł oryg.: The Jesus
Driven Life [The Knowlesletter, March 2005]. Tłum. z ang. N. Hury. Wykorzystano za pozwoleniem.
Copyright
© Słowo
i Życie 2005