Słowo i Życie nr 2/2005


Robert Boryczka

Sześć zasad skutecznego dziadostwa

„O dobrej robocie mówią również artyści, niestety coraz rzadziej.
Zamiast tego określenia coraz częściej posługują się takimi określeniami jak „ważne”,
„znaczące”, „współczesne” czy „śmiałe”. Nie uważam tego za dobry symptom” 1.
C.S. Lewis

Mamy teraz takie czasy, że wydaje się niezliczoną ilość różnych poradników, na przykład: „7 nawyków skutecznego działania”, „10 kroków chrześcijańskiej dojrzałości”. I są to bardzo popularne książki. Dlatego i ja swoje rozważania postanowiłem ująć w sześć zasad.

Pragnę jednak uprzedzić, że moim zamiarem nie jest doradzanie, jak osiągnąć szczyty dziadostwa, a raczej próba uporządkowania pewnego zjawiska. Oczywiście, jeśli ktoś pragnie wydoskonalić się w dziadostwie, niech gorliwie stosuje te sześć zasad, a zapewne uzyska aprobatę i poklask, a nawet pomoc u tego, którego imię składa się nie z jednej, a trzech szóstek. Liczba siedem - podobnie jak dziesięć czy dwanaście - oznacza doskonałość, pełnię. Zaś liczba sześć to liczba upadłego człowieka, dlatego wyodrębniam akurat sześć zasad skutecznego dziadostwa, bo - jak wynika z definicji - jest ono całkowicie przeciwstawne doskonałości.

Na początek definicja. Mówiąc „ale dziadostwo”, mam na myśli, że coś powinno było być zrobione ale nie zostało, albo coś, co zostało zrobione byle jak, a także coś, co zostało zrobione, a nie powinno było. Co prawda można również nazwać dziadostwem jakiś sprzęt (szczególnie w momencie, gdy przestaje działać), żyjątka utrudniające nam życie (na przykład: Były tam komary, pająki i inne dziadostwo), ale w tym artykule nie będziemy się tym zajmować.

Tak więc w zjawisku dziadostwa można zauważyć sześć zasad, decydujących o jego skuteczności. Ponieważ w moich badaniach ograniczam się do moich Braci i Sióstr w Chrystusie, będą to zasady skutecznie działające w naszym chrześcijańskim życiu.

A co ma wspólnego chrześcijaństwo z dziadostwem? – zapyta ktoś. Teoretycznie nic, bo przecież sam Pan Jezus nawoływał: „Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest” (Mt 5,48). Do doskonałości wzywał również apostoł Paweł: „Pozdrawia was Epafras, który pochodzi spośród was, sługa Chrystusa Jezusa, który nieustannie toczy za was bój w modlitwach, abyście byli doskonali i trwali we wszystkim, co jest wolą Bożą” (Kol 4,12). Podobnie Jakub: „Wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i nienaganni, nie mający żadnych braków.” (Jak. 1:4). Niestety, w praktyce dziadostwo często staje się częścią chrześcijańskiego życia. Widziałem go wiele w naszym chrześcijaństwie, i czasami - niestety - przykładałem do niego rękę. Słyszałem dziadowskie kazania, brałem udział w dziadowskich nabożeństwach i spotkaniach modlitewnych – a to obrażało Pana Boga. Lepiej byłoby wtedy opuścić takie nabożeństwo czy modlitwę, co poświadcza Słowo Pana przekazane przez proroka Malachiasza: „Niechby znalazł się między wami ktoś, kto zamknąłby bramy świątyni, abyście nie zapalali ognia na moim ołtarzu daremnie! Nie mam w was upodobania - mówi Pan Zastępów - i nie jest mi miła ofiara z waszej ręki” (Mal 1,10). Obserwuję również wśród chrześcijan dziadowskie podejście do pracy, nauki, rodziny, wychowania dzieci.

A oto sześć zasad skutecznego dziadostwa, które – w moim mniemaniu – wyjaśniają to zjawisko. Pierwsza mówi o jego źródle, kolejne dwie określają jego istotę, ostatnie trzy pokazują, w jaki sposób dziadostwo się rozwija (wydaje się, że ma jakiś wewnętrzny potencjał rozwoju):

1. Konieczność warunków początkowych. Na początek o źródle: Oczywiste, że dziadostwo nie bierze się samo z siebie, ale ma swoje źródło. Nietrudno się domyśleć, że weszło ono na świat z pierwszym grzechem i tkwi w naszej ludzkiej naturze, jeśli chodzi o chrześcijan - w starej dziadowskiej naturze. Nasza stara natura, której dajemy przystęp do naszego chrześcijańskiego życia, jest właśnie koniecznym warunkiem początkowym zaistnienia dziadostwa. Ta stara natura jest obecnie podsycana różnego rodzaju dziwnymi naukami i tuczy się jak bydlę przeznaczone na rzeź, i ma się coraz lepiej.

Jedna z popularnych ostatnio teorii mówi, że musisz pokochać najpierw siebie, aby móc kochać innych. Cóż  za przewrotność! Miłości do siebie nie trzeba się ani uczyć, ani pielęgnować, każdy z nas jest pełen miłości własnej - pozostałości starej natury. Nawet Boże przykazanie: „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” (Mt 22,39), zakłada, że każdy kocha siebie samego. Zwiedzieni ludzie uczą się kochać siebie jeszcze bardziej, koncentrują się na sobie, aby kiedyś pokochać innych. Ewangelia zachęca jednak, aby skoncentrować się na innych, a zapomnieć o sobie, stłamsić swój egoizm i poświęcić się dla bliźniego na wzór Pana Jezusa: „I nie czyńcie nic z kłótliwości ani przez wzgląd na próżną chwałę, lecz w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie. Niechaj każdy baczy nie tylko na to, co jego, lecz i na to, co cudze. Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie…” (Flp 2,3-5).

2. Zasada apateizmu. Ta zasada i następna wyjaśniają istotę dziadostwa, mówią w zasadzie o tym samym, ale z dwóch różnych punktów widzenia.

Można ją również nazwać zasadą apatii, bierności. Apateizm2 to przede wszystkim brak skłonności do przejmowania się własną religijnością, a tym bardziej cudzą. Ale – uwaga! – można być „wierzącym” apateistą. „Nawet osoby chodzące regularnie do kościoła mogą lokować się wysoko na skali apateizmu. Jest mnóstwo powodów, dla których ktoś uczestniczy w obrzędach religijnych: chce utrzymać łączność z pewną wspólnotą lub kulturą, spotkać znajomych, zaszczepić religię dzieciom, ogrzać się w cieple dobrze znanych od dzieciństwa rytuałów”3.

Można koncentrować się tylko na osobistym intensywnym kontakcie z Bogiem, nie interesując się losem ludzi wokół nas. A więc jeśli ktoś uważa, że ma osobisty związek z Bogiem, bierze udział w nabożeństwach czy nawet w grupie studium biblijnego, a nie wpływa to na życie ludzi wokół niego – to jest typowym przykładem postawy apateizmu. Jeśli nie obchodzi go, że jego brat czy siostra grzeszy, że ktoś nie zna Boga osobiście, jeśli mu wszystko jedno, że jego sąsiad czy współpracownik żyje dla piekła, to plasuje się wysoko na skali apateizmu, a jego chrześcijańskie życie jest przesycone dziadostwem.

Podobnie jest, gdy ktoś ma jakoby bliski związek z Bogiem, a większość rzeczy, które czyni, to partactwo. Gdy ktoś podejmuje zobowiązanie do zrobienia czegoś, a robi byle jak, nie dotrzymuje terminów, nie kończy zadania - to nic innego, jak przejaw apateizmu.

Słowo Boga wzywa nas do angażowania się w życie innych: „Ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). „Bracia, jeśli człowiek zostanie przyłapany na jakimś upadku, wy, którzy macie Ducha, poprawiajcie takiego w duchu łagodności, bacząc każdy na siebie samego, abyś i ty nie był kuszony. Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy” (Gal 6,1-2). „Kto więc umie dobrze czynić, a nie czyni, dopuszcza się grzechu” (Jk 4,17).

3. Zasada działactwa religijnego. Dotyczy to różnego rodzaju działalności religijnej, która nie wynika z poszukiwania i realizacji woli Boga, a sprowadza się do zwykłej chęci zaangażowania się. To dość rozpowszechnione we współczesnym chrześcijaństwie. Zbór (Kościół lokalny) można często przyrównać do firmy, która opiera się na jakichś zasadach i może zupełnie dobrze działać z Bogiem, jak i bez Niego. Poszczególni wierzący są tu zachęcani przede wszystkim do działania i życia według określonych psychologicznych zasad, a nie na podstawie osobistej więzi z Bogiem. Wyraża się to, na przykład, w nierealnych oczekiwaniach, że wierni poza pracą będą uczestniczyć we wtorkowych próbach chóru, środowych wieczorach studium biblijnego, czwartkowym nabożeństwie, piątkowej ewangelizacji i sobotniej modlitwie porannej itp. Niektórzy dają się wciągnąć w taki kołowrót i robią to, „byle zaliczyć”, byle jak, po dziadowsku. Takie działactwo najczęściej kończy się problemami w pracy, rodzinie, a nawet ostatecznym odejściem od Pana Boga i zupełną klapą duchową.

Wydaje się, że jest to rezultat fałszywego dzielenia spraw życiowych na sacrum i profanum. Sacrum to modlitwa, nabożeństwo, czytanie Biblii, ewangelizacja. Profanum to codzienny trud: praca, rodzina, nauka itp. Taki podział powoduje błędne wrażenie, że sacrum jest istotniejszą częścią życia i tylko w tej sferze mamy chwalić Boga i się udzielać. Stąd niechlujne dziadowskie podejście, na przykład, do obowiązków w pracy. Stąd traktowanie pracy tylko jako źródła dochodów, a nie sposobu wielbienia Boga. A przecież prawdą jest, ze jeśli ktoś wykonuje swoją pracę tylko dla pieniędzy, to mamona panuje w jego życiu, a nie Bóg.

Niejednokrotnie słyszałem, gdy jakiś brat w Chrystusie – biznesmen, mówił: „Broń Boże prowadzić biznes z wierzącymi!”. Na pytanie, dlaczego, odpowiedź brzmiała: „Bo są nieodpowiedzialni i ciągle liczą na łaskę”. Czy nie jest to bardzo smutne?

Bóg zaś mówi w swoim Słowie: „I wszystko, cokolwiek czynicie w słowie lub w uczynku, wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa, dziękując przez niego Bogu Ojcu” (Kol 3,17). Koniec z podziałem na sacrum i profanum; we wszystkim, co czynimy czy mówimy, mamy przynosić chwałę naszemu Panu.

4. Zasada samoistnego rozwoju. Tak jak entropia wzrasta w zamkniętym układzie, tak samo jest z dziadostwem. Dziadostwo pozostawione samemu sobie wzrasta. Aby ten wzrost powstrzymać, trzeba dostarczyć informację z zewnątrz i wykonać pewną pracę.

Nietrudno zrozumieć, że dziadostwo rozwija się samoistnie. Jako chrześcijanie żyjemy w środowisku, gdzie „władca tego świata” ma rzeczywistą władzę. Jego zamiar jest przeciwny doskonałości, a więc jego zamiarem jest posianie dziadostwa i jego wszelaki rozrost. Żyjąc w takim środowisku, z pozostałościami naszej starej natury, nie trzeba się dziwić, że dziadostwo się panoszy. Aby się go pozbyć, trzeba się przyłożyć. Musimy - na podstawie informacji zewnętrznej - odnowić nasz umysł: „A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe” (Rz 12,2), złożyć swe ciało na ofiarę i współpracować z Duchem Świętym w dziele naszego uświęcenia. Nasz umysł, nasz sposób myślenia, musi się więc odnawiać według prawd, wzorca i zasad spoza tego świata, opierać się na tym, co nazywamy Objawieniem Bożym.

5. Zasada przyzwyczajenia. Jak do innych rzeczy, tak i do dziadostwa można się przyzwyczaić. Mówi się, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. Ewangelista Moody, przemawiając do dzieci, zaczął obwiązywać przeguby dłoni swojego silnego przyjaciela wełnianą nitką, aż powstały pęta nie do rozerwania. „Spójrzcie, dzieci - powiedział - podobnie jest z grzechem i złymi przyzwyczajeniami. Początkowo nie jest trudno je przezwyciężyć. Ale gdy dłużej się im poddajemy i bardziej się w nich pogrążamy, stają się coraz silniejsze, aż stworzą kajdany, które mogą zostać rozerwane jedynie przez cud łaski Boga”.4

Do dobrych rzeczy trudniej jest się nam przyzwyczaić. Do złych, zwłaszcza do dziadostwa, przyzwyczajamy się bardzo łatwo. Bo chociaż mamy nową naturę, to ta stara przyczajona czeka tylko na odpowiedni moment. Jak zniszczone ubranie, którego jeszcze nie wyrzuciliśmy, bo czujemy do niego sentyment, a gdy je znowu założymy, pasuje dokładnie i czujemy się w nim wygodnie5.

Aby się uwolnić, musimy poddać się pod Boże prowadzenie i ponownie odrzucić to, co stare: „Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze, i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy” (Ef 4,22-24).

6. Zasada powielania i pomnażania. Prawdą jest, że mamy jakiś wpływ na otoczenie, ale i otoczenie wpływa na nas. Jeśli przyjaźnimy się z kimś, kto uprawia dziadostwo, to jego postawa udziela się nam i zaczynamy się zachowywać podobnie. Przykład ma bowiem większy wpływ niż słowa. Ludzie naśladują wzorce, bo mają dość pięknych słów. A im wyższa pozycja, tym większy wpływ. Kazanie ma niewielką wartość, gdy nie jest poparte postawą i przykładem.

„Nadejdzie czas, gdy nie będziemy się już musieli zajmować indywidualnym kuszeniem, z wyjątkiem kuszenia nielicznych. Złapcie barana z dzwonkiem uwiązanym na szyi, a podąży za nim całe stado”6. Właśnie w ten sposób dziadostwo jest powielane i pomnażane.

Bóg ostrzega nas: Kto zaś zgorszy jednego z tych małych, którzy wierzą we mnie, lepiej będzie dla niego, aby mu zawieszono u szyi kamień młyński i utopiono go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Wprawdzie zgorszenia muszą przyjść, lecz biada człowiekowi, przez którego zgorszenie przychodzi” (Mt 18,6-7). Obyśmy nigdy nie byli źródłem, z którego dziadostwo się rozmnaża.

Na tym zakończę moją próbę analizy zjawiska dziadostwa w chrześcijaństwie. Muszę wyznać, że początkowym moim zamiarem było pisanie na poły żartobliwe, jednak w miarę zgłębiania tematu, rosnący ciężar kładł się na moją duszę i z trudem udało mi się zakończyć ten całkiem poważny artykuł.

Drodzy Czytelnicy, powyższe ujęcie tego tematu ma zapewne wiele niedoskonałości, będę wiec wdzięczny za opinie, komentarze i przykłady potwierdzające lub obalające zawarte w nim tezy. A moją modlitwą jest, by dziadostwo nie występowało w życiu ludzi narodzonych do nowego życia w Chrystusie Jezusie Panu Naszym! Amen. 

1. C.S. Lewis, Diabelski toast (Dobra robota i dobre uczynki), Logos, 1998.
2. Termin zapożyczony z artykułu Jonathana Raucha pt.”Religia obojętności”, Forum 5.05-11.05.2003.
3. Ibid.
4. Willi Hofsümmer, 211 króciutkich opowiadań, Wydawnictwo Jedność, 2001.
5. por. List do Rzymian 7,15-25.
6. C.S. Lewis, Diabelski toast, Logos, 1998.

Copyright
© Słowo i Życie 2005
Słowo i Życie - strona główna