TEOLOGIA PRACY W SKRÓCIE
„Na początku stworzył Bóg”... Biblia opisuje
stworzenie jako pracę Boga. Przez sześć dni pracował, a siódmego dnia odpoczął.
Praca to część Jego zamysłu. Przypatrując się rezultatom swej pracy i jej
poszczególnym etapom uznał, że to dobra robota. Dobra - po tym, jak stworzył
światło, dobra - trzeciego dnia, czwartego i piątego. I bardzo dobra, kiedy
spojrzał na wszystko, co stworzył.
Oczywiście, praca którą wykonuje Bóg, różni się
od naszej. Bóg jest wszechmocny, a Jego dzieło doskonałe. W Bożym dziele
znajdujemy odzwierciedlenie samego Stwórcy. On stwarza człowieka na swoje
podobieństwo. Może i nie zaopatrzył swego wyrobu w metki, ale prawdą jest, że
odcisnął na nim swą pieczęć. Kiedy dzieło dobiega końca, Bóg stwierdza, że
wszystko jest „bardzo dobre". Chcielibyśmy, aby z naszą pracą było
podobnie.
Chcemy być kojarzeni z dobrą, wysokiej jakości robotą.
Biblia od początku przedstawia nam Boga jako
Stworzyciela, opisując Jego akt stwórczy jako pracę. Bóg oddaje się jej
dobrowolnie, z radością, czerpiąc z niej satysfakcję.
Przed Upadkiem
Bóg daje człowiekowi zadania do wykonania.
Ludzie zostali stworzeni do pracy. Polega ona na podporządkowywaniu sobie ziemi
i świata zwierząt. Praca jest tu wyraźnie rozumiana jako błogosławieństwo: „I
błogosławił im Bóg, i rzekł do nich Bóg: Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i
napełniajcie ziemię, i czyńcie ją sobie poddaną; panujcie nad rybami morskimi i
nad ptactwem niebios, i nad wszelkimi zwierzętami, które się poruszają po
ziemi!” (1 M 1,28). „I wziął Pan Bóg człowieka i osadził go w ogrodzie Eden,
aby go uprawiał i strzegł” (1 M 2,15). Warto zauważyć, że Boże polecenie ma
dwojaki charakter: Chodzi nie tylko o to, żeby uprawiać ogród, ale także o to,
by go strzec. W nakazie tym zawiera się obowiązek ochrony ziemi, a nie tylko
eksploatowania jej.
Praca w żadnym razie nie jest konsekwencją
Upadku, lecz elementem odwiecznego Bożego planu. Człowiek od początku miał
pracować. A praca miała być dlań źródłem satysfakcji i przyjemności.
Po Upadku
Gdy człowiek zbuntował się przeciwko Bogu,
charakter jego pracy uległ zmianie. Odtąd już nie miała być tak łatwa: „W pocie
oblicza twego będziesz jadł chleb” (1 M 3,19).
Niemniej nie wpłynęło to na obowiązek człowieka,
by panował nad ziemią i przysposabiał ją do swych potrzeb. Nie został zniesiony
nakaz pracy. To nie było tak, że Bóg po prostu wypędził Adama z Edenu;
oddalając go nakazał mu, „aby uprawiał ziemię, z której został wzięty" (1
M 3,23). Choć słowa te oznaczały trud, nie zostało jednak powiedziane, że od
tej chwili praca absolutnie nie będzie dawać satysfakcji. Bóle porodowe u
kobiet miały stać się jeszcze bardziej dojmujące, ale nie odebrało im to
radości z posiadania dzieci. Mimo że całe stworzenie zostało skażone grzechem
Adama, ziemia jest piękna do dziś, a my możemy powtarzać z zachwytem za
psalmistą: „Niebiosa opowiadają chwalę Boga, a firmament głosi dzieło rąk
Jego" (Ps 19,2). Jest kara, ale jest również i łaska. Nakaz pracy
pozostaje nadal aktualny.
Bóg - jak czytamy - pracował przez sześć dni, a
następnie odpoczął siódmego dnia, przynajmniej od pracy polegającej na
stwarzaniu. Człowiek też powinien tak postępować. Praca to jeden z elementów,
mających odzwierciedlać w nas Boży wizerunek. A wiąże się ona z dbałością
człowieka o całe stworzenie.
Pochwała pracy pobrzmiewa w całym Piśmie
Świętym. Nawet Księga Kaznodziei Salomona, która raczej nie emanuje wielkim
optymizmem, zachwala człowieczy trud: „Oto, co uznałem za dobre i co za piękne:
Móc jeść i pić, i być dobrej myśli przy wszelkim trudzie, jaki się znosi pod
słońcem podczas krótkiego swojego życia, które mu dał Bóg; bo to jest jego los”
(Kzn 5,17). Autor mówi dalej, że zadowolenie z pracy jest „darem Bożym”. Lecz
dalsze słowa pozbawiają nas złudzeń. Satysfakcja nie oznacza, że praca jest
zawsze przyjemna. Nie oznacza też, że zniechęcenie, frustracja czy nuda w pracy
są murowaną oznaką Bożego niezadowolenia. Znaczy to tyle, że praca stanowi
słuszne źródło satysfakcji i jest częścią ziemskiej kondycji człowieka.
Praca nie jest pomysłem człowieka, lecz Boga. To
nie żaden przerywnik, mający chwilowo oderwać nas od głównego zadania, ani też
coś, co robimy, żeby potem móc robić co innego. Praca stanowi integralny
składnik głównego zadania człowieka i nierozerwalnie wiąże się z naszą wędrówką
z Bogiem.
Praca a sens życia
W Księdze Kaznodziei
Salomona autor stwierdza, że praca sama w sobie w ostatecznym rozrachunku nie
ma obiektywnej wartości: „Moje serce radowało się z wszelkiego mojego trudu. I
taka była moja nagroda za wszelki mój trud. Potem zwróciłem uwagę na wszystkie
moje dzieła, których dokonały moje ręce, i na mój trud, który włożyłem w pracę.
I oto: wszystko to jest marnością i gonitwą za wiatrem” (Kzn 2,10-11).
Jeżeli w pracy będziemy upatrywać sens naszego
życia, zostaniemy z pustymi rękami - i pustym sercem. Sens życia bierze się z
relacji ze Stworzycielem.
Biblia daje wyraźne wytyczne co do ilości czasu,
jaki mamy spędzać na pracy - sześć dni. Siódmy dzień to sabat - dzień
odpoczynku.
Granica – przekraczanie
zabronione
Bóg jest Panem czasu, a czas jest Bożym darem
dla człowieka. Bóg domagał się, aby Żydzi siódmego dnia cały swój czas
poświęcali wyłącznie Jemu. Porzućmy więc tę szaleńczą pogoń za wiatrem,
za tym, aby każdy dzień, każdą minutę do cna wyssać, zrealizować wszystkie
punkty wyznaczone w programie, by ugasić palące pragnienie poczucia
bezpieczeństwa, które - jak fałszywie mniemamy – da się osiągnąć nieustannym
działaniem. Wielu z nas z przerażeniem obserwuje, jak szybko mija czas i jak
mało go mamy, więc zawsze istnieje pokusa łamania ustanowionego przez samego
Boga rytmu pracy i odpoczynku.
Nakaz odpoczynku odnosił się nie tylko do
Izraela, ale również do przedstawicieli innych narodów, żyjących w ówczesnym
społeczeństwie żydowskim. Lud Boży ma przestrzegać sabatu nawet wtedy, gdy praca
jest bardzo pilna: „... ale dnia siódmego odpoczniesz; w czasie orki i w czasie
żniwa odpoczniesz” (2 M 34,21).
Nie pracuj w sabat - mówi Bóg, nawet jeżeli
istnieje ryzyko, że zasiejesz ziarno zbyt późno, że przyjdzie deszcz i uprawy
zgniją. Przecież to Bóg rozdziela wszelkie dobra, więc z pewnością da nam
wystarczająco. Jego postawmy na pierwszym miejscu - przed chciwością.
Przestańmy się niepokoić o zysk - nie pracujmy cały czas i bez wytchnienia.
W chrześcijaństwie nie ma miejsca na materializm, który
popycha do pracy przez siedem dni w tygodniu. Nie ma też miejsca na
pracoholizm, na skutek którego praca staje się celem nadrzędnym, determinującym
kształt naszego życia. Jeśli więc nie będziemy dość ostrożni, to miejsce na
piedestale naszego serca, które należne jest jedynie Bogu, przyznamy pracy.
Znaczące objaśnienie co do sabatu daje nam Nowy
Testament: „Sabat jest ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla sabatu”
(Mk 2,27). Sabat został pomyślany dla naszego dobra. Miał być
błogosławieństwem, a nie sposobem na powstrzymanie wszelkich aktywności,
zwłaszcza tych mających na celu wypoczynek i rekreację. Nowa jakość
wynikająca z relacji z Bogiem, jaką nadaje naszemu życiu Duch Święty,
pozwala rozważyć skrupulatnie w modlitwie, jak najlepiej w każdym indywidualnym
przypadku stosować zasadę odpoczynku, jak poświęcać Bogu czas w należytej
ilości, jak wyzwolić się z chorobliwego nawyku pracy bez ustanku. Nie jesteśmy
co prawda zobowiązani do odpoczynku w jakimś ustalonym dniu, ale z pewnością
postąpimy mądrze, biorąc pod rozwagę zasady, które Stwórca ustanowił dla
naszego dobra.
Wielbienie Boga pracą
Zarówno Stary jak i Nowy Testament docenia
wartość pracy. Jezus był z zawodu cieślą. Praca fizyczna to zajęcie, jakie
przystoi nie tylko synowi Józefa, ale i Synowi Bożemu. Praca jest dobrem
niezbędnym. Bóg w swym zamyśle, zamiast przesiedlać wierzących do innego
świata, postanowił w tym świecie ingerować we wszelkie dziedziny życia
chrześcijanina - łącznie z pracą. Dlatego Paweł nawołuje, aby wykonywać swoją pracę
jak dla Boga. Praca staje się jednym ze sposobów służenia Bogu, oddawania
Stwórcy czci i uwielbienia. W języku hebrajskim „wielbienie” wyrażane jest tym
samym słowem, co „praca” - avodah. Być może najbliższym znaczeniowo
określeniem jest tu „służba”.
Człowiek wykonuje swą pracę dla Boga. Znaczy to,
że w ten sposób Go wielbi. Fakt ten może mieć ogromny wpływ na nasz stosunek do
pracy i jej jakość.
Czym jest praca?
W dzisiejszych czasach pracę coraz częściej
pojmujemy w kontekście ekonomicznym. Praca to coś, za co nam płacą. Jeżeli nie
otrzymujemy wynagrodzenia, nie pracujemy. W Biblii raczej nie znajdziemy
fragmentu, na podstawie którego moglibyśmy wywieść definicję pracy wyłącznie
według klucza, jakim jest wynagrodzenie. Ścielenie łóżek i mycie podłóg pozostaje
pracą bez względu na to, czy czynności te wykonuje opłacana salowa na
etacie w szpitalu, czy kobieta prowadząca dom.
Bez wątpienia, praca to również działania
podejmowane dla zarobku - musimy utrzymać siebie oraz tych, za których jesteśmy
odpowiedzialni: „A jeśli kto o swoich,
zwłaszcza o domowników, nie ma
starania, ten zaparł się wiary i jest gorszy od niewierzącego” (1
Tm 5,8). To stwierdzenie zaskakuje swą kategorycznością. Łatwo może wzbudzić
nieuzasadnione poczucia winy zwłaszcza u tych bezrobotnych, którzy nie mają
wpływu na swą sytuację. Paweł jednak kieruje te słowa do społeczności, w której
o pracę nie było trudno.
Praca obejmuje wszelkie czynności, które
przyczyniają się do zaspokajania ludzkich potrzeb - gotowanie, pranie, zakupy,
naprawę samochodu - jak również działania generujące bezpośrednio zysk. Cele
naszej pracy wykraczają jednak poza zwykłe zaspokajanie potrzeb materialnych.
Słowo Boże wyjaśnia, że mamy
pracować i pozyskiwać środki, aby móc wspomagać tych, którzy cierpią niedostatek.
Paweł sugeruje, że wszyscy, którzy niegdyś kradli, powinni teraz tym bardziej
pracować, aby mieć z czego wspierać potrzebujących (Ef 4, 28).
Pracujemy, aby służyć innym, przyczyniając się
do wzrostu poziomu życia całego społeczeństwa. Piekarz piekący chleb, wytwórca
produkujący samochody, autor piszący książkę, matka ucząca dziecko chodzić,
pielęgniarka opiekująca się pacjentem - wszyscy działają na rzecz poprawy
jakości i komfortu życia w społeczeństwie.
Utrzymanie rodziny, służba społeczeństwu, rozwój
osobisty - to dobre powody, aby pracować. Lecz żaden z nich nie usprawiedliwia
sytuacji, kiedy to praca staje się dla nas bogiem - drapieżnym, zachłannym,
żądnym poświęcenia więzi rodzinnych i przyjaźni. Podjęcie dodatkowej pracy nie
zawsze da się usprawiedliwić dobrem rodziny. Często skutkuje to raczej
postępującym uzależnieniem od pracy, rozpadem więzi rodzinnych, dramatem dzieci
pozostawianych samym sobie w pustym domu, wieczną nieobecnością rodziców.
Zamysł Boży dla człowieka to nawiązywanie i
utrzymywanie relacji
- z Nim samym i z innymi ludźmi. Praca ma być
dla każdego błogosławieństwem - dzięki niej zdobywamy środki do życia oraz
uzupełniamy się, pełniąc określone role w społeczeństwie. Bóg nie chce, byśmy
dali się pracy zniewolić.
Nietrudno dostrzec, że w dzisiejszym
społeczeństwie jedni są nazbyt obciążeni pracą, a inni nie mają jej wcale.
Wielu ludzi żyje w ciągłej obawie przed bezrobociem. Wielu za wszelką cenę
stara się zdobyć jakąś posadę. W tych warunkach zachowanie zalecanej przez Boga
perspektywy w podejściu do kwestii pracy nie jest zadaniem łatwym. ■
Oprac. N.H. na podstawie: Mark Greene, Dzięki Bogu, już poniedziałek,
Wydawnictwo Credo, Katowice 2004.
Copyright
© Słowo
i Życie 2005