Waldemar Świątkowski
UKRYTA
STRONA MEDALU
„Przeto
nie sądźcie przed czasem,
dopóki
nie przyjdzie Pan,
który
ujawni to, co ukryte w ciemności,
i
objawi zamysły serc;
a
wtedy każdy otrzyma pochwałę od Boga”.
1
Kor 4,5
Nasze
życie toczy się w dwóch sferach: jawnej i ukrytej. Obie ważne, obie rozległe.
Sfera ukryta jest naszą tajemnicą, jest tylko dla nas. Sfera jawna natomiast
jest dla innych, „na sprzedaż". Dlatego dokładamy starań, by nasz
"towar" był atrakcyjny i ładnie opakowany, żeby się dobrze sprzedał.
Towar
ten nie zawsze jest najlepszej jakości. Jest po prostu taki, jakimi sami
jesteśmy. Ale można tu to i owo podciągnąć, więc dokładamy starań, by naszą
bylejakość ładnie oprawić. Czynimy to przez gesty, słowa, dobrą minę,
zachowanie pozorów.
Dlatego
politycy zapewniają, że problemy wyborców są dla nich najważniejsze. Na
spotkaniach witają się serdecznie, pozdrawiają, dużo obiecują, zapraszają na
kampanię. Potem okazuje się, że zabiegają głównie, jeśli nie tylko, o własny
interes.
W
pracy większość udaje ludzi zadowolonych, kochających rodzinę i żyjących dla
niej. A potem tak niechętnie wracają do domu.
Oficjalna
strona życia gwiazd świata filmu czy polityki wygląda wspaniale, a
rzeczywistość bywa bardzo ponura. Świat wyszedł chyba z tego
przekonania, że zamiast pokazywać okropność, hańbę i nędzę – lepiej oszukiwać
samego siebie. Dlatego żyjemy w świecie pozorów i nabieramy się
na chwyty reklamowe, że prezentowane rzeczy są, najlepsze,
najkorzystniejsze, najdoskonalsze i najpiękniejsze. Świat żyje w pełnej
obłudzie.
Skłócone małżeństwa,
często na krawędzi rozwodu, w niedzielny ranek idą pod rękę do kościoła.
Uśmiechnięci eksportują swój szczęśliwy wizerunek. Taka
obłuda jest realnym zagrożeniem również dla Kościoła i dla każdego wierzącego.
W Biblii znajdujemy wiele tego przykładów, a "wzorcowym" jest zbór w
Laodycei (Obj 3,17). Ich "towar" był przedniej marki, byli bardzo z
siebie zadowoleni: „bogaty jestem, niczego nie potrzebuję". A Boża ocena
była przerażająca: "pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i
goły". Słowo Boże poucza nas jasno i wyraźnie: Pan Bóg widzi kompleksowo
sferę jawną i skrytą. I ważniejsza jest dla Niego sfera skryta. O dwóch
groszach, wrzuconych do skarbnicy przez wdowę, mówi się do dziś. Pan Jezus
wyróżnił tę ubogą kobietę, bo jawna strona jej życia była zgodna z ukrytą.
Pan
Bóg patrzy na to, co w sercu człowieka. „...ten lud zbliża się do mnie swoimi
ustami i czci mnie swoimi wargami, a jego serce jest daleko ode mnie... (Iz
29,13). Pan Bóg nie przyjął tak wyrażanej czci, bo to, co zewnętrzne, nie miało
pokrycia z tym, co było wewnątrz. "Rozdzierajcie swoje serca, a nie swoje
szaty" (Jl 2,13) – mówi Bóg, gdy pokuta "na eksport" nie
pokrywała się ze stanem serca.
Wielu
wierzących jest dziś zadowolonych, bo ich jawna sfera dobrze się prezentuje, ma
wysokie noty. Często jednak ich rzeczywiste duchowe życie, sfera ukryta przed
ludźmi, przedstawia opłakany widok. Skoro wiemy, że „Bóg sądzić będzie ukryte
sprawy ludzkie” (Rz 2,16), powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na nasze ”ukryte
sprawy”, pilnować swojego serca bardziej niż czegokolwiek na świecie (Prz
4,23).
Bóg
wie, kto kłócił się rano w domu, a w kaplicy uśmiecha się do wszystkich i
odgrywa rolę szczęśliwego, pełnego pokoju dziecka Bożego.
Bóg
wie, kto w sobotni wieczór pił z nieczystych źródeł tego świata, a w niedzielę
sprawia wrażenie „pochwyconego przynajmniej do trzeciego nieba”.
Bóg
wie, kto w sercu nosi gniew i zazdrość, a oficjalnie jest uprzejmy i serdeczny.
Bóg
wie, kto przez cały tydzień zabiega wyłącznie o swój byt, o swoje interesy, a w
niedzielny ranek "wyrywa" aż dwie godziny dla Pana Boga.
Tylko
Bóg to wie. Nikt więcej nie musi tego wiedzieć. I to wystarczy. Boże Słowo
zapowiada, że przyjdzie czas, gdy to, co było skryte, zostanie objawione, „co
mówiliście w ciemności, będzie słyszane w świetle dziennym, a co w komorach na
ucho szeptaliście, będzie rozgłaszane na dachach” (Łk 12,3). Wtedy ujawni się
całość naszego życia: sfera jawna i skryta i na tej podstawie będziemy sądzeni.
Ileż wtedy będzie wstydu, ile płaczu i trwogi!
Pewien
człowiek miał widzenie: Oto skończył się czas jego wędrówki na ziemi i
przyszedł do niego Jezus: - Zobacz, Panie Jezu, ile świadczyłem o Tobie - rzekł
ów chrześcijanin, prezentując spore poletko obsiane pszenicą. - A to posiew
moich modlitw za zgubione dusze, za współbraci, za rodzinę. Tu zaś posiew moich
materialnych rzeczy, które łożyłem na Twoją sprawę – mówił wyczekując pochwały
od Jezusa.
-
Dobrze, synu. Ale chodź, chcę ci pokazać jeszcze inne pola. Też twoje –
powiedział Jezus i zaprowadził go na wielkie pola porośnięte chwastami.
Chrześcijanin zbladł. Odgadł, że to również jego posiew. Wiele razy chował w
sercu urazę, pychę, nieczyste myśli, krytykował, obmawiał, plotkował... Nie
przypuszczał, że to również wzejdzie...
„Nie
błądźcie. Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i
żąć będzie” (Gal 6,7). Za wierne i bogobojne skryte życie nie otrzymuje się
pochwały od ludzi. Naszej wewnętrznej czystości nie dojrzą ludzkie oczy, lecz
na pewno widzi ją Bóg. Czytamy, że oczy Pana przeszukują całą ziemię, by
znaleźć tych, którzy szczerym sercem są przy Nim (2 Kr 16,9). Za prowadzoną w
skrytości wytrwałą walkę z pokusami i pożądliwościami, nie dostaniemy medalu na
tej ziemi, ale otrzymamy wieniec chwały z rąk Pana.
Nasze
życie ma podobać się nie tyle ludziom, co Bogu. Dlatego nasza nieustanną
modlitwą do Boga winno być wołanie o czystość serca, czystość myśli i czystość
życia. Chodzi o to, by nasze wewnętrzne życie było odnowione, oczyszczone i
uświęcone. Byśmy stawali się podobni do Jezusa Chrystusa. Nie chodzi o to, by
być wielkim w oczach ludzi, raczej o to, by być miłym Bogu. Nieważne, co mówią
o nas ludzie, ważne, co o nas myśli Bóg. Jeśli nasze skryte życie będzie
zanurzone w Bogu, sfera jawna będzie to odzwierciedlać. Taka spójność przynosi
chwałę Bogu, a nam zysk. Wtedy jesteśmy zapaloną świecą, którą stawia się na
świeczniku, by świeciła innym (Mt 5,15).
O
tym, że Pan Bóg widzi i ocenia wszystko, wiedzieli nasi poprzednicy w wierze.
Dlatego Józef uciekł od grzechu nieczystości; Mojżesz zrezygnował z
przemijającej rozkoszy grzechu w Egipcie, hebrajscy młodzieńcy zdecydowali się
odrzucić potrawy stołu pogańskiego króla, a apostoł Paweł wszystko uznał za
śmiecie, wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa.
Nie
warto zadowalać się tym, że w zborze nikt nie może nam niczego zarzucić, bo
wtedy przychodzi pokusa, by sobie trochę pofolgować, zaniechać modlitwy i
czuwania. Apostoł Paweł napisał: "Albowiem do niczego się nie poczuwam,
lecz to mnie jeszcze nie usprawiedliwia, bo tym, który mię sądzi, jest
Pan" (1 Kor 4,4).
Meta
naszego duchowego biegu nie znajduje się tam, gdzie ludzie niczego już nie mogą
o nas powiedzieć. Oni widzą tylko sferę jawną, ale nie widzą naszego wnętrza.
Nasza meta znajduje się tam, gdzie ujawni się różnica pomiędzy tymi, którzy
poprzestają na stworzeniu dobrego wizerunku w sferze jawnej, a tymi, którzy
podporządkowują woli Bożej również swoje wnętrze.
Wymowną
tego ilustracją jest podobieństwo o dziesięciu pannach. Pięć głupich zadowoliło
się tym, że ich lampy świeciły. Kiedy nikt z ludzi nie mógł im niczego
zarzucić, zatrzymały się w swoim biegu. Mądre panny wiedziały, że mieć dobre
imię wśród ludzi, to za mało. One biegły wytrwale dalej. Gdy inni głośno
święcili swoje duchowe sukcesy, one pracowały, nie ustając w modlitwie i
uświęceniu. Być może często słyszały kpiny i żarty na temat swojej pobożności,
ale nie przejmowały się tym. One dobrze wiedziały, gdzie kończy się ich bieg.
To były naprawdę mądre panny.
Jakże
mądra i potrzebna również nam dzisiaj jest modlitwa Dawida: "Badaj mnie,
Panie, i poznaj serce moje, doświadcz mnie i poznaj myśli moje! I zobacz, czy
nie kroczę drogą zagłady, a prowadź mnie drogą odwieczną!" (Ps 139,23-24).
Drodzy!
Świat nadal będzie sycił się obłudą, zakłamaniem, coraz większą nieczystością.
Bo tylko to potrafi dać, gdyż nie ma nic lepszego. Ale, wbrew pozorom, wielu ma
już dość życiowych fajerwerków i szuka sensu, chce chodzić w światłości. I dla
nich mamy Dobrą Nowinę: „Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka,
przyszła na świat” (J 1,9). A skoro sami wiemy o tym i mamy ten skarb, dołóżmy
starań, by obie sfery naszego życia były spójne, chodźmy w tej światłości i
wskazujmy ją innym.
Zbliża
się kolejny Nowy Rok, a z nim noworoczne życzenia, nowe nadzieje i plany. W
związku z tym chciałbym zacytować przeczytane kiedyś słowa: „Na nowy
rok nie będę ci życzył, żeby ci się dobrze powodziło, żebyś był zdrowy, żebyś
długo żył, żeby... Życzę ci tylko jednego - żebyś był wierny. Żebyś nie
odszedł. Żebyś nie zdradził nawet na moment. Ani na jedno drgnienie serca. Ani
na jedno wahanie umysłu. Żebyś został wierny Bogu”. Wszystko inne będzie ci
dodane... ■
Copyright
© Słowo
i Życie 2004