Wacław Latuszek
Nasza wizyta u Bajków
W listopadzie 2002 roku wraz z
żoną mieliśmy przywilej bycia gośćmi Pawła i Adeli Bajko. To, co uderza już od
drzwi wejściowych ich domu, to autentyczna radość, że mogą kogoś ugościć.
Niewiele o nich wiedzieliśmy, a właściwie tylko tyle, że wspierali pastorów w
Polsce. Chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o ich pracy.
Brat Paweł zaprowadził nas do
niewielkiego pokoju, zamienionego w domowe biuro. Mnóstwo dyplomów, rodzinnych
zdjęć, „desek gratulacyjnych”. Od wybudowania domu w 1963 roku jest to miejsce
jego pracy podczas krótkich pobytów w domu.
Jestem człowiekiem „technicznym” i
potrafię sobie wyobrazić, co stoi za liczbami, które padały w opowiadaniu br.
Pawła. Przyznam, że nie kryłem podziwu. Zbierając środki na pomoc dla Polski
przejechał od 1960 roku 3 300 000 km (to ponad 80 okrążeń Ziemi i ponad 5 lat
bez przerwy za kierownicą), a samochód nie był dla niego jedynym środkiem
transportu w odwiedzaniu ponad 1000 zborów, by przemawiać i opowiadać o Polsce.
Dochodzą jeszcze podróże samolotem, autokarem, pociągiem. W sumie trzy czwarte
roku poza domem. Pozostała jedna czwarta to, oczywiście, też nie odpoczynek.
Wraz z żoną Adelą od ponad 40 lat wydają czasopismo „Drogowskaz”. Wcześniej
nawet sami go drukowali w ich sławnej piwnicy. Od 1963 roku w tejże piwnicy
przez 25 lat nagrywali chrześcijańskie audycje radiowe w języku polskim, które
były transmitowane przez Radio Monte Carlo. W ten sposób wielu Polaków
usłyszało wówczas Ewangelię.
W trudnych dla naszego kraju
czasach wysyłali do Polski około 1000 paczek rocznie. To oznacza zbiórkę,
zakupy, pakowanie, adresowanie i wysłanie około 20 paczek tygodniowo. Wysyłali
odzież, żywność, lekarstwa i inne rzeczy, o które ich proszono. Brat Bajko,
opowiadając o tym w swojej piwnicy, śmiał się, że czasem czuł się bardzo
bogaty, bo przymierzał mnóstwo garniturów, by żona mogła wysłać konkretnej
osobie właściwy rozmiar. Siostra Adela przygotowywała bowiem paczki dla
konkretnych rodzin, biorąc pod uwagę konkretne osoby i wymiary. Nie było to
przypadkowe wkładanie rzeczy do pudełek. Ludzie pisali listy, znajomi
przynosili rzeczy, a ona starała się dostosować zawartość paczki do
zapotrzebowania. Wkładała w tę pracę nie tylko dużo czasu, ale i serca.
Piwnica w ich domu wygląda trochę
inaczej niż nasze. To ogromna przestrzeń z kilkoma pomieszczeniami, gdzie są
kanapy, stoły, krzesła, obrazy na ścianach. Tam było studio nagrań, drukarnia i
też tam przygotowywane były paczki dla Polski. Gdy zdarzało się, że pokoje ich
domu były zajęte przez gości, których często bywało wielu, oni korzystali z
piwnicy.
Na pytanie, ile osób pracowało
przy przygotowywaniu paczek i „Drogowskazu”, nagrywaniu audycji i załatwianiu
bieżących spraw Misji, usłyszeliśmy odpowiedź: „Ja i moja żona. Czasem pomagał
nam kaznodzieja ze swoją żoną”. Zapytany, czy opłacał się ten trud, br. Paweł
odpowiedział ciepłym głosem: „O tak! Na pewno. Bardzo się cieszę, że Bóg dawał
mi siły”. Ta rozmowa pokazała nam wielkie oddanie dla Boga i innych w sercach
tych dwojga ludzi.
W domu i ogrodzie Braterstwa
Bajków nadal odbywają się zborowe pikniki. Czasem bywało tam nawet 300 osób:
dzieci bawiły się, starsi siedzieli i rozmawiali w pobliskim lasku, grali w
piłkę, śpiewali i modlili się razem. Jest coś takiego w tym domu, że ludzie
czują się tam dobrze.
■
Copyright
© Słowo
i Życie 2004
|
|
|