numer 3/2004

Wacław Latuszek

Nasza wizyta u Bajków

W listopadzie 2002 roku wraz z żoną mieliśmy przywilej bycia gośćmi Pawła i Adeli Bajko. To, co uderza już od drzwi wejściowych ich domu, to autentyczna radość, że mogą kogoś ugościć. Niewiele o nich wiedzieliśmy, a właściwie tylko tyle, że wspierali pastorów w Polsce. Chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o ich pracy.

Brat Paweł zaprowadził nas do niewielkiego pokoju, zamienionego w domowe biuro. Mnóstwo dyplomów, rodzinnych zdjęć, „desek gratulacyjnych”. Od wybudowania domu w 1963 roku jest to miejsce jego pracy podczas krótkich pobytów w domu.

Jestem człowiekiem „technicznym” i potrafię sobie wyobrazić, co stoi za liczbami, które padały w opowiadaniu br. Pawła. Przyznam, że nie kryłem podziwu. Zbierając środki na pomoc dla Polski przejechał od 1960 roku 3 300 000 km (to ponad 80 okrążeń Ziemi i ponad 5 lat bez przerwy za kierownicą), a samochód nie był dla niego jedynym środkiem transportu w odwiedzaniu ponad 1000 zborów, by przemawiać i opowiadać o Polsce. Dochodzą jeszcze podróże samolotem, autokarem, pociągiem. W sumie trzy czwarte roku poza domem. Pozostała jedna czwarta to, oczywiście, też nie odpoczynek. Wraz z żoną Adelą od ponad 40 lat wydają czasopismo „Drogowskaz”. Wcześniej nawet sami go drukowali w ich sławnej piwnicy. Od 1963 roku w tejże piwnicy przez 25 lat nagrywali chrześcijańskie audycje radiowe w języku polskim, które były transmitowane przez Radio Monte Carlo. W ten sposób wielu Polaków usłyszało wówczas Ewangelię.

W trudnych dla naszego kraju czasach wysyłali do Polski około 1000 paczek rocznie. To oznacza zbiórkę, zakupy, pakowanie, adresowanie i wysłanie około 20 paczek tygodniowo. Wysyłali odzież, żywność, lekarstwa i inne rzeczy, o które ich proszono. Brat Bajko, opowiadając o tym w swojej piwnicy, śmiał się, że czasem czuł się bardzo bogaty, bo przymierzał mnóstwo garniturów, by żona mogła wysłać konkretnej osobie właściwy rozmiar. Siostra Adela przygotowywała bowiem paczki dla konkretnych rodzin, biorąc pod uwagę konkretne osoby i wymiary. Nie było to przypadkowe wkładanie rzeczy do pudełek. Ludzie pisali listy, znajomi przynosili rzeczy, a ona starała się dostosować zawartość paczki do zapotrzebowania. Wkładała w tę pracę nie tylko dużo czasu, ale i serca.

Piwnica w ich domu wygląda trochę inaczej niż nasze. To ogromna przestrzeń z kilkoma pomieszczeniami, gdzie są kanapy, stoły, krzesła, obrazy na ścianach. Tam było studio nagrań, drukarnia i też tam przygotowywane były paczki dla Polski. Gdy zdarzało się, że pokoje ich domu były zajęte przez gości, których często bywało wielu, oni korzystali z piwnicy.

Na pytanie, ile osób pracowało przy przygotowywaniu paczek i „Drogowskazu”, nagrywaniu audycji i załatwianiu bieżących spraw Misji, usłyszeliśmy odpowiedź: „Ja i moja żona. Czasem pomagał nam kaznodzieja ze swoją żoną”. Zapytany, czy opłacał się ten trud, br. Paweł odpowiedział ciepłym głosem: „O tak! Na pewno. Bardzo się cieszę, że Bóg dawał mi siły”. Ta rozmowa pokazała nam wielkie oddanie dla Boga i innych w sercach tych dwojga ludzi.


W domu i ogrodzie Braterstwa Bajków nadal odbywają się zborowe pikniki. Czasem bywało tam nawet 300 osób: dzieci bawiły się, starsi siedzieli i rozmawiali w pobliskim lasku, grali w piłkę, śpiewali i modlili się razem. Jest coś takiego w tym domu, że ludzie czują się tam dobrze. 

Copyright © Słowo i Życie 2004
Słowo i  Życie - strona główna