DON WALKER
Katedralny
sposób myślenia
Dwunasty wiek w Europie rozpoczął się falą katedralnego
budownictwa. Potężne i piękne katedry budowano Bogu na chwałę i dla
podniesienia prestiżu miast. Te gigantyczne budowle – zważywszy na brak
udogodnień, jakie daje nowoczesna technika – były niesamowitym wyczynem.
Sklepienia katedr wznosiły się na wysokość 25-50 m, a iglice i wieże mierzyły
dwa razy więcej.
Wymagało to nie tylko mnóstwa materialnych środków; było to
dzieło, którego realizacja wymagała ogromu lat. Prace przy budowie katedry
trwały średnio 80, a czasem nawet ponad 200 lat. Roboty przy Bazylice św.
Piotra w Rzymie, ukończonej w 1656 r., trwały 150 lat. Katedra w Kolonii w
Niemczech, z dwiema wielkimi dzwonnicami, mierzącymi po około 150 m, wymagała
350 lat robót na przestrzeni sześciu wieków.
To było dzieło wielu pokoleń. Ci, którzy rozpoczynali
budowanie katedry, nie dożywali czasu jej ukończenia. Przekazywali kolejnemu
pokoleniu swoje umiejętności budowlane, a w wielu przypadkach również i
narzędzia, a drugie pokolenie - trzeciemu, dzięki czemu budowa trwała
nieprzerwanie. Pierwsze pokolenie zatrudniało architekta, który nie tylko
projektował budynek, ale również nadzorował konstrukcję.
Wizja tego pierwszego pokolenia urzeczywistniała się jeszcze
długo po ich odejściu. Pracowali wierząc, że „ziarno”, które siali, wzrośnie i
dojrzeje. Odpowiedzialność za realizację przenosili na kolejne pokolenie.
Wpajali swoim dzieciom szacunek dla tego zadania oraz poczucie jego sensu i
celu. Przekazywali swoim dzieciom wizję, realizacji której trzeba było
podporządkować swoje życie.
Budowanie katedr wymagało katedralnego sposobu myślenia. Oni mieli długookresową wizję,
sięgającą daleko w przyszłość i kształtującą ich codzienne życie. Nie żyli dla
teraźniejszości, ale dla przyszłości zakotwiczonej w teraźniejszości. Oddawali
swoje „dziś”, aby zyskać „jutro”. Poświęcali teraźniejszość dla przyszłości.
Przyszłości, którą oglądać mogliby tylko z „widowni” w niebie. Wierzyli jednak, że
zadanie, w które się angażowali, warte było ich krwi, potu i łez.
Kościół potrzebuje dziś zastrzyku katedralnego myślenia - nie po to, by wznosić ziemskie katedry, ale
dla budowania Królestwa Bożego (Mt 28,19). Wielki Nakaz Misyjny to projekt
międzypokoleniowy. Musimy myśleć w kategoriach pokoleń. Musimy przekazywać
następnemu pokoleniu nabyte przez nas „umiejętności budowlane”. Musimy
rozbudzić w naszych dzieciach - zarówno naturalnych jak i duchowych - wizję,
która opanuje ich życie i nada mu sens i znaczenie. Musimy
pracować z wiarą, uzmysławiając sobie, że być może za naszych dni nie będziemy
oglądać tej wizji w pełni zrealizowanej.
Zwróćmy uwagę na końcowy werset z
tzw. „rozdziału wiary” w Biblii: „A wszyscy ci, choć dla swej wiary zdobyli
chlubne świadectwo, nie otrzymali tego, co głosiła obietnica, ponieważ Bóg
przewidział ze względu na nas coś lepszego, mianowicie, aby oni nie osiągnęli
celu bez nas” (Hbr 11,39-40).
Katedralne
myślenie oznacza, że musimy żyć raczej strategicznie, niż po prostu z
dnia na dzień. Musimy zarządzać naszymi zasobami i przygotowywać się na
przyszłość. Musimy zostawić „spadek” następnemu pokoleniu. Musimy przygotować
następne pokolenie do „przejęcia pałeczki” od obecnego pokolenia. Tak właśnie
zaleca nam Słowo Boże. Paweł instruował
Tymoteusza: „A co
słyszałeś ode mnie wobec wielu świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania,
którzy będą zdolni i innych nauczać” (2 Tm 2,2).
Moją modlitwą jest, aby Kościół
powrócił do katedralnego sposobu myślenia
i jeszcze raz zaczął budować z myślą o przyszłych pokoleniach. ■
Przedruk za pozwoleniem z: The
Knowlesletter, August 2003. Tytuł oryg. Cathedral Thinking.
Tłum. z ang. D. Hury.
Copyright
© Słowo
i Życie 2004