numer 3/2004


Najlepsza decyzja w moim życiu

Nigdy nie poszukiwałam Boga. Zawsze wiedziałam, że On istnieje. Myślałam, że taka „wiara” i to, że będę dobrym człowiekiem, wystarczy.

Kiedy dwa lata temu moja córka przyjęła chrzest, cieszyłam się, ale ze względu na nią, bo w dalszym ciągu uważałam, że ze mną i moim życiem wszystko jest w porządku. Jednak kiedy widziałam, jak ona się zmienia, słuchałam tego, co mówi o Bogu, poczułam jakiś niedosyt. Coś w moim życiu zaczęło mnie uwierać, zaczęło być nie tak. Zaczęłam jeździć z córką do kościoła, czytać Słowo Boże. Powoli, powoli, coraz bardziej chciałam być bliżej Boga. I chciałam, i cofałam się, bo wydawało mi się, że nie jestem godna – taka słaba i grzeszna. Wtedy jeszcze nie rozumiałam, że Bóg właśnie taką mnie kocha.

Pamiętam ten dzień, kiedy wreszcie powiedziałam „tak” mojemu Bogu. To było w grudniu 2003 roku podczas nabożeństwa w Chrześcijańskiej Społeczności w Warszawie. Pastor zapytał, czy jest ktoś, kto chciałby zaprosić Jezusa do swojego życia, niech podniesie rękę. Zrobiłam to. I była to najlepsza decyzja w moim życiu! To tak dobrze wiedzieć, że wszechmocny Bóg mnie kocha!

Miałam problem z alkoholem. Walczyłam, bardzo dużo mnie to kosztowało, często przegrywałam. W końcu zdecydowałam się poprosić o pomoc. Przed snem, na kolanach błagałam Boga o pomoc. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie modliłam się tak żarliwie. I Bóg mi odpowiedział! Rano byłam innym człowiekiem, czułam się wolna, jakby problemu nigdy nie było! Płacząc z wdzięczności, dziękowałam Bogu.

I to nie było jednorazowe. Bóg nie jest dla mnie „pogotowiem ratunkowym w nagłych wypadkach”. Teraz czuję Bożą obecność w swoim życiu na co dzień. I wciąż mnie to zadziwia.

Bardzo poprawiły się moje relacje z córką, jest nam teraz naprawdę dobrze razem. Niedawno rzuciłam palenie i wiem, że samej byłoby mi dużo trudniej. Wiem, bo już kiedyś próbowałam. I chyba sama też jakoś się zmieniłam, bo znajomi pytają, czy coś się wydarzyło w moim życiu. Oj, wydarzyło się! I dziękuję za to Bogu! A pisząc to, pragnę wyznać, że kocham Jezusa i z ufnością oddaję się w Jego ręce i pragnę służyć Mu całym swoim życiem.

M.K.

[Autorka mieszka w Warszawie, pracuje na uczelni, ma 19-letnią córkę. 15 maja 2004 r. na potwierdzenie swej wiary została ochrzczona przez zanurzenie. Powyższy tekst jest jej świadectwem, złożonym 28 kwietnia ’04 w Społeczności Chrześcijańskiej w Warszawie przy ul. Puławskiej 114 – red.]


Copyright © Słowo i Życie 2004
Słowo i  Życie - strona główna