Marzena Wiśniewska
TABITA 2004
Dlaczego „niepojęta”?
Jedną z cech gatunku ludzkiego jest ciekawość i
dążenie do wyjaśniania nie rozwiązanych jeszcze zagadek. Owa ciekawość mogła
być jedną z przyczyn, dla której już w połowie kwietnia zabrakło miejsc na
dwóch konferencjach dla kobiet, organizowanych przez fundację PROeM w
Zakościelu. Co kryło się pod tajemniczym hasłem konferencji: „Niepojęta”? Sama
myślałam, że może to jedno z określeń, jakimi obdarzane jesteśmy przez
mężczyzn? Tak często słyszymy od nich, że trudno jest nas – kobiety – pojąć. A
i nam samym zrozumienie kobiecej natury sprawia czasem kłopot.
Była to już trzecia konferencja z cyklu „Współczesna
Tabita”. Poprzednie cieszyły się tak wielką popularnością, że w tym roku odbyła
się ona dwukrotnie: 1-3 oraz 6-8 maja. Do malowniczo położonego ośrodka w
Zakościelu nad Pilicą zjechały kobiety z najróżniejszych stron Polski, a także
z Czech i Ukrainy – razem ponad 300 uczestniczek.
Podobnie jak w poprzednich latach
tak i teraz nie zabrakło kobiet ze Stanów Zjednoczonych. Jedenaście wspaniałych
kobiet, współorganizatorek tej konferencji, które usługiwały, przygotowały
wykłady, rozważania i upominki, nauczały, doradzały, swoim przykładem dawały
świadectwo o Chrystusie. One w pełni zasłużyły sobie na tytuł „niepojętych”. Ale
nie o nich była ta konferencja.
Naprzeciw potrzebom
My, kobiety, mamy silną potrzebę
spotykania się, rozmawiania, dzielenia się troskami i radościami. Jesteśmy
nastawione na budowanie relacji. Trzy dni spędzone w Zakościelu dały nam ku
temu znakomitą okazję. Miałyśmy możliwość wspólnego uwielbienia Boga,
rozmawiania, poznawania nowych osób, usłyszenia, z jakimi problemami borykają
się kobiety mieszkające w innych miejscowościach, jakie są ich Kościoły.
Uczestniczki konferencji były w różnym wieku: wchodzące dopiero w kobiecość
dziewczyny, młode żony, mamy z krótszym lub dłuższym stażem, a także kobiety
dojrzałe – babcie a nawet prababcie.
Program był bardzo bogaty. Każda z nas mogła znaleźć
odpowiadające jej własnym potrzebom zajęcia. Były wykłady na temat wyrażania
miłości, modlitwy, dokonywania Bożych wyborów, miłości małżeńskiej, matczynej
kreatywności. Różnorodne zajęcia miały charakter interaktywny: słuchałyśmy a
następnie dzieliłyśmy się wątpliwościami, świadectwami, zadawałyśmy pytania.
Mnie w szczególny sposób
zainspirowały refleksje dotyczące modlitwy. Nikki Knight pokazała nam, że choć
mówimy różnymi językami, jednak z Bogiem możemy porozumiewać się w podobny
sposób. Przypomniała, że modlitwa to nic innego jak rozmowa z Bogiem. Jednak
zbyt łatwo rezygnujemy z rozmowy z Bogiem. Pochłaniają nas zwykłe kłopoty,
codzienne obowiązki, przyjaźnie. Ale poświęcając czas na rozmowę z naszym
Stwórcą, okazujemy Bogu, że to właśnie On jest w naszym życiu najważniejszy.
Nikki otworzyła nam oczy na owoce modlitwy: lepszą relację z Bogiem, Boży
pokój, Jego błogosławieństwo. Zachęcała do modlenia się na głos, w podobny
sposób jak rozmawiamy z „ziemskimi” przyjaciółmi. A potem klęcząc wspólnie
modliłyśmy się słowami „Ojcze Nasz”, jak nauczał Jezus.
Coś
dla ciała
Kobiety - jak wiadomo płeć piękna. I choć nie szata zdobi człowieka,
fryzura, makijaż, zadbany wygląd są dla nas istotne. W codziennym pośpiechu
często nie starcza już na to czasu. Na konferencji było inaczej. W bogatej
ofercie wykładów i warsztatów znalazło się miejsce również na pielęgnację
urody. Nasze amerykańskie siostry zaoferowały nam makijaż, pielęgnację rąk,
masaż, a nawet profesjonalną usługę fryzjerską. Niektóre z nas przeszły
prawdziwą metamorfozę. Okazało się, że przyjechałyśmy piękne, a wyjedziemy
jeszcze piękniejsze. Niepojęte! Ale to nie o nas była ta konferencja.
Coś
dla ducha
Trzonem konferencji było biblijne nauczanie.
Niepojęte, jak dobre były nasze wykładowczynie! Na wykłady gromadziłyśmy się w
nowo wybudowanej sali świetlicowej. Tam właśnie rozpoczynało się każde duże
spotkanie. Najpierw chwaliłyśmy Boga śpiewem. Trzeba przyznać, że Bóg obdarował
wiele osób tak wspaniałymi talentami muzycznymi, że czas uwielbienia Boga był
również ucztą dla melomana. Przy okazji okazało się również, że konferencja dla
kobiet nie może odbyć się bez udziału mężczyzn. Na scenie, razem ze wspaniałymi
kobietami, znaleźli się panowie-muzycy. Pełne mocy uwielbienie rozgrzewało
nasze serca i przygotowywało do przesłania, jakie miały dla nas: Ginny Crowe,
Cindy Woodford, Cyndy Faust a także (Polka!) Agnieszka Crozier.
Jesteśmy stworzone przez Boga,
każda z nas została przez Niego wybrana i ma przywilej bycia Bożym dzieckiem -
mówiła Cindy Faust. Potrzeba bycia kochanym jest cechą wszystkich ludzi.
Kobiety zdają się być bardziej tego świadome. Poszukując w ludziach tego, co
może nam dać tylko Bóg, narażamy się na zranienia i rozczarowania. Bóg pragnie,
abyśmy zbliżając się do Niego, coraz lepiej rozumiały, jak bardzo On nas kocha.
Jesteśmy wybrane do zbawienia, ale także do cierpienia i do usługiwania innym
(1 P 4, 12-14, 19).
Cindy Woodford mówiła, jak ważne
są dla kobiet relacje z przyjaciółkami. Jej wykład był w dużym stopniu
osobistym świadectwem, w którym wiele z nas mogło dostrzec samą siebie.
Przykłady biblijnych kobiet, które łączyła przyjaźń, utwierdziły mnie w
przekonaniu, że zdecydowanie warto budować takie relacje. Żyjemy w czasach, w
których bardziej niż przyjaźń liczą się pieniądze, pozycja społeczna, kariera.
Przyjaźń jest dla wielu pojęciem enigmatycznym, czasem wręcz nieznanym, ale gdy
zechcemy, może stać się Bożym darem miłości. Zostałyśmy zachęcone do
poszukiwania nowych relacji, odbudowywania tych, które miałyśmy, do modlitwy o
bliską sercu osobę.
Agnieszka Crozier mówiła o różnych
sposobach doświadczania miłości. W sposób niezwykle emocjonalny opowiadała jak
na różnych etapach życia doświadczała miłości Bożej, jak zmieniało to jej
postrzeganie świata i stosunek do ludzi. Nie mogłyśmy powstrzymać łez
wzruszenia, gdy słuchałyśmy jak Bóg swą miłością odmieniał życie ludzi, których
Agnieszka miała okazję spotkać na swojej drodze. Identyfikowałyśmy się z jej
porażkami, doświadczeniami, radościami. Dla tych, którym dotąd dane było
doświadczyć w życiu więcej zawodów niż spełnienia, Agnieszka przypomniała, że
Bóg jest Bogiem „nowych początków”. Jestem pewna, że tego wieczora wiele kobiet
prosiło Boga o uzdrowienie i o „nowe początki” w relacji z mężem, dziećmi,
rodzeństwem, przyjaciółmi. Mam nadzieję, że na kolejnych konferencjach
wysłuchamy wielu świadectw o tym, jak Bóg odpowiadał na te modlitwy. Najlepszą
nadzieję niesie obietnica: „I otrze wszelką łzę z ich oczu, i śmierci już nie
będzie; ani żałoby, ani krzyku, ani bólu już nie będzie; bo pierwsze rzeczy
przeminęły” (Obj 21,4 – PE). Niepojęta obietnica...
I
wszystko jasne
Konferencja zakończyła się
wykładem, wygłoszonym przez Ginny Crowe. Wiele kobiet zapewne nie po raz
pierwszy słuchało o tym, że znakiem szczególnym Chrystusa jest... miłość.
Zapewne były i takie, dla których była to nowa wiadomość. Przesłanie Ewangelii
głoszone jest od prawie 2000 lat, ale wciąż zbyt wiele osób jest nieświadomych
Bożej miłości. Co oznacza to dla nas, którzy uważamy się za chrześcijan? Czy
nie zostało nam powierzone jakieś działanie w tej sprawie? Czy może już
wypełniliśmy je, bo Biblia, która jest Bożym Słowem, jest najczęściej wydawaną
książką naszych czasów?
W sercach tych, którzy w Niego
wierzą, Bóg odciska swoją pieczęć, zostawia swój ślad, powoli zaczyna odmieniać
nasze życie. „Ten, kto mówi, że trwa w Nim, powinien postępować tak, jak On
postępował” (1 J 2,6). Słowo Boże stawia przed nami wyzwanie, jakim jest miłość
do bliźniego. Tylko w ten sposób pokazujemy w naszym życiu Chrystusa. Świat
będzie przyglądał się nam, żeby zobaczyć, jak Go kochamy. „Po tym wszyscy poznają,
że jesteście Moimi uczniami, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13,35).
Naszym zadaniem jest pokazywanie ludziom miłości Chrystusowej w konkretny
sposób. Apostoł Jan napisał: „Dzieci, nie miłujmy słowem ani językiem, lecz
czynem i prawdą” (1 J 3,18).
Słowo „niepojęta” na konferencji padło po raz
pierwszy w jednej z rozpoczynających ją pieśni. Zagadkowa nazwa konferencji
zaczęła się wyjaśniać. W Zakościelu widziałyśmy i słyszałyśmy wiele niezwykłych
rzeczy, ale tylko jedna była naprawdę godna tego miana - miłość, jaką Bóg
okazuje człowiekowi. Miłość inna od tej, jaką umiemy kochać my. Bezwarunkowa
akceptacja ze strony Tego, który jest Stworzycielem Nieba i Ziemi, Króla królów
i Pana panów. Miłość tak ogromna, że prawie niemożliwa do zrozumienia. Dla
ludzi wciąż trudna do zrozumienia i niepojęta. Boża miłość - prawdziwie
niepojęta... ■
Copyright
© Słowo
i Życie 2004