Nie
tylko o Biblii
Kościół Zborów Chrystusowych w
Sosnowcu w związku z okresem wakacyjnym oraz faktem, że nie wszystkie dzieci
mogły wyjechać z miejsca zamieszkania, postanowił zaproponować im cztery
niezwykłe wspólnie spędzone dni. Swoiste półkolonie, nazywane Wakacyjnym Klubem
Biblijnym, zorganizowane zostały w dniach 7-10 lipca 2003 r. wspólnie z Misją
Świat Dziecka. Ta ogólnokościelna agenda od lat zajmuje się katechizacją dzieci
i organizuje dla nich letni i zimowy wypoczynek.
- Dajemy dzieciom możliwość
przyjemnego spędzenia czasu. Większość z nich z przyczyn czysto ekonomicznych
nie może wyjechać na wakacje. W ramach takich spotkań odbywa się szereg zajęć
ruchowych, gier, przedstawienia pantomimy i amatorskich teatrzyków
kukiełkowych, wspólna nauka piosenek i mnóstwo innych atrakcji. Dzieci
mają też okazję posłuchać opowieści
biblijnych, które przekazywane są w sposób akceptowany przez wszystkie wyznania
chrześcijańskie - mówi Alicja Lewczuk z Warszawy, dyrektor agendy
Świat Dziecka. - Docieramy do tych, którzy najbardziej tego potrzebują.
Tych, którym na co dzień brakuje uśmiechu i wiary w lepsze jutro. Mamy
nadzieję, że po organizowanych przez nas tego typu akcjach, ktoś inny w
miastach, miasteczkach, czy na wsiach podejmie się organizacji podobnych form
wypoczynku dla dzieci. Wszyscy pracujemy na zasadzie wolontariatu, starając się
patrzeć na świat oczami dzieci, które do nas przychodzą. Na ich bardzo
konkretne, życiowe i szczere pytania, odpowiadamy w sposób prosty, nigdy nie
nawiązując do aspektów kościelnych - dodaje.
W oczach młodych sosnowiczan
malowała się radość, ale też żal, że dobra zabawa dobiega końca. Przekazywane w
sposób prosty i zrozumiały elementarne wartości odczytywane były przez dzieci bezbłędnie tak, jak zamierzyli
organizatorzy. Przygotowane przedstawienia, w których muppety dawały do
zrozumienia, co dobre a co złe, nie tylko pobudzały do refleksji, ale i
wzbudzały ogromne zainteresowanie. Opowiadania, ilustrowane obrazkami z
rzutnika, maksymalnie skupiały uwagę widzów. Na końcu wszystko było jasne, nie
było żadnych niedomówień, a młody widz wiedział już, jak zachowa się w
analogicznej sytuacji, by nikomu nie przynosząc wstydu, postąpić w zgodzie z
własnym sumieniem i przy okazji, a czasem przede wszystkim, służyć radą i
pomocą komuś innemu.
Doskonale przemyślane pedagogiczne
działanie, nacechowane znajomością psychologii dziecka, nie mogło nie przynieść
znakomitego efektu. Zwracanie uwagi na formę przekazu, treść, intonację,
dynamikę wypowiedzi, dbałość o to, by nic nie trwało dłużej niż czas, w którym
dziecko jest się w stanie skupić, niezwykła ekspresja i ogromna dawka muzyki to
wszystko nie mogło się nie udać, nie mogło nie zachwycić, musiało przynieść
zamierzony efekt – radość uczestników tego kilkudniowego spotkania.
- Najbardziej podobała mi się
nauka piosenek. Przez cztery dni przychodziłam tu z siostrą, bo mamusia
pracuje. Polubiłam opowiadania i występy klaunów, i zabawy na dworze.
Najbardziej cieszyłam się, kiedy wygrywaliśmy - mówi sześcioletnia
Paulinka. Jej siostra, Magda, dowiedziała się o akcji od koleżanek. - Można
tu fajnie spędzić czas. Dostajemy jedzenie i picie. Wychodzimy na boisko,
śpiewamy piosenki - opowiada. Jedenastoletni Rafał najbardziej cieszył się
z tego, że spędzał czas na grach i
zabawach. - Wiele dowiedziałem się o Jezusie, ale też poznałem nowych
kolegów. Zawiadomienie o tym, że można tu spędzić czas, przyniosła do domu
jakaś pani – powiedział. Patrycja spotkała się tu z koleżankami ze
szkoły. - Nie wyjeżdżam nigdzie na
wakacje. Tutaj jest bardzo wesoło. Codziennie mamy posiłek, dużo opowiada się
nam o Bogu. Chciałabym, żeby taka akcja trwała dłużej. Bardzo przyjemnie
spędziłam tu czas - chętnie dzieliła się swoimi spostrzeżeniami.
Wszystkie dzieci zgodnie
podkreślały, że zorganizowano im tu wspaniałą zabawę. Cztery dni wspólnych spotkań pobudziły ich wyobraźnię, pokazały
dobre oblicze świata, udowodniły, że nie trzeba utożsamiać się z ogółem, jeśli
niczemu dobremu to nie służy, że można być indywidualistą, żyjącym według reguł
przynoszących satysfakcję i wywołujących uśmiech na twarzach osób go
potrzebujących. Atmosfera serdeczności, poszanowania, nauki tego, co
wartościowe i wspólne śpiewanie tak bardzo lubianych przez wszystkich
uczestników piosenek były terapią nie do zastąpienia. Chwile tu spędzone z
pewnością długo będą jeszcze wspominać.
■
[Autorka jest zawodową dziennikarką. Skrócona wersja tego
artykułu ukazała się w „Wiadomościach Zagłębia” nr 28 (2342) z dn. 15-21 lipca 2003 r. – red.]
Copyright
© Słowo
i Życie 2003