Kamienie czy schody?
Wróg to
ktoś, kto staje nam na drodze i próbuje udaremnić nasze postanowienia, a nawet
zniszczyć nas. Ale skoro chcemy robić coś dobrego i pożytecznego, zgodnego z
wolą Bożą, dlaczego Wszechmocny pozwala, aby okoliczności to utrudniały lub
nawet udaremniały?
Bóg ukazał
się Mojżeszowi w gorejącym krzaku i nakazał, aby ten wyprowadził naród wybrany
z Egiptu. Mojżesz, wyposażony w znaki mające zaświadczyć o wielkości tego,
który go posłał, poszedł do władcy Egiptu. Jednakże Pan raz po raz zatwardzał
serce faraona, aby ten nie wypuszczał narodu żydowskiego.
Gdy
czytałam tę historię zawsze rusztowało mnie pytanie, dlaczego Bóg tak robił?!
Złośliwość nie jest cechą Bożego charakteru, więc dlaczego - dając zadanie i
narzędzia do jego wykonania - utrudniał je? Ostatnio poznałam chyba odpowiedź
na to pytanie: Gdyby faraon zgodził się za pierwszym razem, może dziś nawet nie
słyszelibyśmy o Mojżeszu? Gdyby nie trudne okoliczności, wiele jego cech:
odwaga, zdeterminowanie, szlachetność, posłuszeństwo Panu nie mogłoby się
ujawnić. Bóg posyła swoich żołnierzy, aby walczyli w Jego imieniu. Walka
oznacza pokonywanie trudności, a nie spacer w piękny dzień pustym deptakiem.
To, że Bóg czyni coś możliwym, nie oznacza wcale, że jest to łatwe do
wykonania.
Jeżeli
przez całe życie jedlibyśmy słodycze, to po pierwsze nie znalibyśmy innych
smaków, a po drugie nie wyszłoby to nam na zdrowie. Aby poczuć smak zwycięstwa,
potrzebujemy również porażek.
Na drodze
do każdego wartościowego celu leżą kamienie. Jedni widzą w nich przeszkody nie
do pokonania, a drudzy układają z nich schody, prowadzące do zwycięstwa.
Życzę Warn
i sobie, abyśmy należeli do tej drugiej grupy, systematycznie podążającej kamiennymi schodami do wyznaczonego przez
Boga celu.
JOANNA
Oprac.
red. na podstawie biuletynu KZCh w Łodzi („Trakt” nr 5) ■
Copyright
© Słowo
i Życie 2003