numer 4/2002 Copyright
© Słowo
i Życie 2002 Od redakcji Rok 2002 w naszym kraju mija jako przeciętny, niczym się nie wyróżniający.
Nie nawiedziły nas w tym roku skrajne anomalie pogodowe, nie było większych
rozruchów społecznych, nie było również superwydarzeń. Do wydarzeń roku należałoby
zaliczyć wizytę Papieża w Ojczyźnie. Przebiegała wprawdzie w atmosferze familijno-religijnej,
ale wypowiedzi dostojnego gościa były analizowane bardzo wnikliwie. Były też
wybory samorządowe. Poprzedzające je żenujące zachowania niektórych posłów
wywołały medialną wrzawę, ale mało kto się tym przejął. Tak było w skali ogólnokrajowej.
A w skali prywatnej? Dla wielu z nas był to niewątpliwie rok wyjątkowy.
Ukończenie studiów, ślub, nowe mieszkanie, narodziny dziecka, ale też śmierć
kogoś bliskiego, rozwód, choroba, utrata pracy – tego typu wydarzenia, statystycznie
przeciętne, mają zupełnie inny wymiar dla człowieka, którego bezpośrednio
dotyczą. Chętnie wyselekcjonowalibyśmy dla siebie tylko niektóre z nich.
Jedno nie podlega dyskusji - rok 2002 minął, przeszedł do historii
i zostanie w niej odnotowany. Czas minął i nie da się cofnąć tego, co się
stało, ani spowodować, by zaistniało coś, co powinno było się zdarzyć. Nie
da się zmienić sposobu wykorzystania czasu, który minął. Tematyka tego numeru „Słowa i Życia”, ostatniego w tym roku, w
dużej mierze dotyczy właśnie czasu, jego upływu i związanych z tym obaw,
niepokojów, oczekiwań, nadziei, dokonań, osiągnięć, podsumowań... Waldemar Świątkowski kieruje naszą uwagę nie na wydarzenia, których
jesteśmy świadkami, lecz na duchowy sens naszego życia: Miniony rok był kolejnym
etapem naszej wędrówki do Domu Ojca. Do naszego domu! Skłania do zapytania
siebie, jak idzie nam ta wędrówka. Józef Kajfosz w „Rozważaniach o czasie” stawia pytanie, co to jest
czas, ale nie zachęca do szukania na nie odpowiedzi, skoro nawet filozofowie
nie umieli jej znaleźć. Podkreśla, że do nas należy tylko krótkie teraz:
Jesteśmy odpowiedzialni za to, co czynimy teraz, jak wykorzystujemy dzień
dzisiejszy. Ci, których życie ukryte jest wraz z Chrystusem w Bogu, stali
się uczestnikami Bożej natury i dziedzicami wszystkiego, przechodzą w Boże
teraz. Czas przestał być ich wrogiem. Zachęca, byśmy byli ludźmi na czasie,
uważnie przypatrującymi się wskazówkom Bożego zegara. Henryk Dominik w artykule „Bóg powszedniego dnia” zachęca, by u
progu nowego roku każdy z nas zastanowił się, ile czasu spędza całkowicie
bezczynnie? Następnie, ile czasu poświęca na pracę, ile dla rodziny, na odpoczynek,
a ile dla Pana Boga - na modlitwę, czytanie Słowa Bożego? Proste wyliczenie
u większości wykaże, że Bóg istnieje tylko na marginesie ich życia, o ile
w ogóle zaistnieje. Poza tym, gdy głębiej się zastanowimy, okaże się, że jest
nam potrzebny tylko jako Ten, który przebacza grzechy, daje pokój i oferuje
zbawienie. Ale na co dzień? Codziennie potrzebna jest nam rodzina, towarzysze
pracy, może książki i telewizja. To nam wystarcza. A Bóg? Wielu chrześcijan
przypomina sobie o Nim dopiero w niedzielę lub w chwili nieszczęścia czy
choroby, zwłaszcza ciężkiej. Warto zadać sobie pytanie, na ile nasze postępowanie jest zgodne
z tym, w co wierzymy, z naszym sumieniem, również w świecie biznesu. Polecamy
lekturę artykułu „Zarządzanie sumieniem” autorstwa Jane Lampman (artykuł
pochodzi z Christian Science Monitor, a przedrukowujemy go za tygodnikiem
Forum – dziękujemy obydwu redakcjom za tę możliwość). W ramach informacji z życia Kościoła prezentujemy świetlicę socjoterapeutyczną
„Klubik” w Ciechanowie. Ciekawa inicjatywa, godna naśladownictwa. Miłym akcentem przed końcem roku są w naszej kulturze Święta Pamiątki
Narodzenia Pańskiego. „Wcielone Słowo” Mirki Wójcik przypomina sedno betlejemskich
wydarzeń sprzed 2000 lat. Nie pozwólmy, by sentymentalna tradycja i wszechobecny
komercjalizm całkowicie je przysłoniły. Niech tegoroczne Święta będą czasem radości, ufności i nadziei,
wypełnione refleksją i wdzięcznością za Boży dar od Betlejem do Golgoty.
Niech cel, dla którego Boży Syn stał się człowiekiem, ziści się w każdym
z nas. NINA I BRONISŁAW HURY
|